piątek, 5 listopada 2010

007 ROZDZIAŁ: Kolejny dziennik


Rozpoczęło się od przypadku, od pewnego zupełnie przypadkowego przypadku, który w najwyższym stopniu mógł być i mogło go nie być.
(Fiodor DostojewskiZbrodnia i kara)
 

Snape wyglądał tak jak zawsze. Czarne, tłuste włosy, blada, ziarnista cera i stare, znoszone, również czarne szaty. Cienkie wargi wykrzywił w złośliwy grymas, a w paciorkowatych oczach nie dostrzegłam żadnych uczuć. Mierzył naszą trójkę przeszywającym wzrokiem. Staliśmy przed jego biurkiem. Żaden z nas nie odważył się usiąść. Kątem oka dostrzegłam, że Neville  nieustannie gapi się w podłogę, natomiast Luna obserwuje dyrektora.
- Nic nie usprawiedliwia włamania się do MOJEGO gabinetu – syknął Snape zrywając się na równe nogi. – A tym bardziej nic nie usprawiedliwia próby kradzieży cennej, szkolnej pamiątki!
Rozejrzałam się po gabinecie. Tak, jak się spodziewałam, miecza w nim nie było.

Kochany Harry,
Nawaliłam. Zwyczajnie w świecie nawaliłam… Możesz splunąć mi w twarz, możesz obrzucić mnie okropnymi obelgami, możesz… Moje ciało to zniesie, ale nie wiem co będzie z duszą.
Podobno człowiek zakochany jest zdolny do wszystkiego, nawet do zbrodni. Miałam okazję, wystarczyło małe zamachnięcie, a głowa Snape’a znalazłaby się pod moimi stopami. Jak bym z tym żyła? Nie wiem… Nie wiem jak i nie wiem jak długo. Czy byłoby to w ogóle morderstwo? Przecież można by to nazwać działaniem pod wpływem impulsu.
Jeszcze raz błagam Cię o wybaczenie.
Wybacz mi; Ty, Ron i Hermiona. Wybaczcie mi… Chciałam dobrze, chciałam to zrobić dla Ciebie, dla Was… dla nas…
Ginevra Molly Weasley

- Panie dyrektorze, my… - zaczęła Luna.
- Milczeć! – przerwał jej z furią. – Na to NIE MA usprawiedliwienia. Najchętniej wyrzuciłbym was ze szkoły, może TO by was czegoś nauczyło.
Moje serce zabiło szybciej, czułam jak w całym pomieszczeniu robi się gęsta i napięta atmosfera. Jednak niczego nie żałowałam. Może to brzmi dziwnie, ale powtórzę jeszcze raz: niczego nie żałuję. Gdybym miała wybierać czy powtórzyć całą akcję, to z ręką na sercu mówię: tak. Powtórzyłabym to, spróbowałabym jeszcze raz, nie ważne z jakim skutkiem.
Podniosłam wzrok, odgarnęłam rude włosy na plecy. Spojrzałam mężczyźnie prosto w oczy. Nie czułam strachu, nie czułam nic.
- W ramach szlabanu cała trójka wybierze się w sobotę w nocy z Hagridem do Zakazanego Lasu. – Dyrektor lustrował mnie wzorkiem, wyglądało to tak, jakby mówił tylko do mnie. – Do tego macie zupełny zakaz odwiedzania Hogsmeade. Jeśli jeszcze raz zobaczę jak łamiecie choć najdrobniejszy punkt regulaminu, to będę miał pełne podstawy, aby was stąd wyrzucić!
Nie okazaliśmy żadnej skruchy, nie przeprosiliśmy i nie obiecaliśmy, że to już nigdy się nie powtórzy. Po prostu wyszliśmy. Z jednej strony szczęśliwi, że nadal jako uczniowie Hogwartu, a z drugiej… To jednak na zawsze będzie w nas siedzieć, już nigdy nie pogodzimy się z porażką na taką skalę. Taki mały potwór, który będzie dzióbać naszą psychikę po kawałku. Przed każdą próbą, każdym zadaniem, każdą przeszkodą zobaczymy ten… już po prostu nie mam siły na to słowo. Ten cholerny miecz.

Usiedliśmy razem w Pokoju Życzeń. W kominku dziko tańczyły języki ognia. Było ciepło, choć na plecach miałam dreszcze. Widziałam jak po czole Neville’a spływa kropla zimnego potu. Lunie trzęsły się dłonie.
- Zdradziły nas! – krzyknął chłopak.
- Nie masz pewności – rzekła spokojnie Luna. – Przecież Snape był podejrzliwy w stosunku do nich.
- Ale to Ślizgonki!
- I co z tego!? – zdenerwowałam się. – Może powinniśmy winić Gryfonów, Puchonów i Krukonów, którzy mieli nas w głębokim poważaniu?
Neville wyprostował się. Wiedział, że mam rację. Szukamy winnych na siłę. Zawsze tak robimy, to taka ludzka przypadłość.
- Wszystko na nic… - jęknął. – Przegraliśmy.
- Nie bądźcie takimi pesymistami – odezwała się Luna. – To, że przegraliśmy walkę, to nie znaczy, że wojnę. Wojnę wygra Harry, a my mu pomożemy małymi zwycięstwami. Przecież jeszcze nic nie jest przesądzone. Myślicie, że jak Harry’emu coś nie wyjdzie to się podda i da sobie spokój? Nie. Trzeba próbować, próbować i jeszcze raz próbować.
Przyjaciółka miała rację, zresztą jak zawsze.
W odpowiedzi kiwnęłam głową i  spojrzałam na Neville’a.
- Ok – powiedział, jeszcze nie do końca przekonany. – Ale na razie i tak jesteśmy z niczym.
- Niekoniecznie. – Krukonka wyjęła z torby czarny, oprawiony w skórę dziennik.
Mimowolnie zakręciło mi się w głowie.
- Czy niczego cię nie nauczyłem? Co ja ci zawsze powtarzałem? Żebyś nigdy nie ufała niczemu i nikomu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego mózg.” *
 - Luna błagam cię, odłóż to…
Dziewczyna spojrzała na mnie z zainteresowaniem.
- Czemu? Wiesz co to jest? Wzięłam to z gabinetu Snape’a, kiedy wy zeszliście z mieczem. Chciałam go otworzyć, ale chyba jest chroniony przez jakieś zaklęcie.
Przyjaciółka wyciągnęła rękę, aby podać mi notes. Nie był to oczywiście Dziennik Toma Riddle’a, ale…  no właśnie, ale… Czułam w sobie sto różnych emocji. Strach, radość, pożądanie, smutek, nadzieję… wszystko zaczęło kumulować się w moim ciele. Chciałam wziąć ten dziennik, zatopić się w jego lekturze.
- Jak to, nie możesz go otworzyć? – zapytałam, nadal nie biorąc go do ręki. – Na pewno nie chodzi ci o to, że jest pusty?
- Ginny? Dobrze się czujesz? – zapytał z troską Neville. – Luna chyba potrafi odróżnić pusty notatnik od takiego,  którego nie można otworzyć.
- Może i jest niezapisany… - szepnęła Luna. – Kto wie, co jest w środku.
- Po co Snape miałby zamykać pusty dziennik? – nie dowierzał Neville.
Usłyszałam cichy, ironiczny śmiech. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że wydobył się z moich ust. Nie panowałam nad nim. Zacisnęłam mocno wargi, w moich oczach czaił się obłęd.
- Wspomnienie… - jęknęłam wytężając wszystkie zmysły. Jednym zwinnym ruchem zabrałam czarny pamiętnik. Przejechałam opuszkami palców po jego gładkiej skórze. Z boku znajdował się mały sznureczek. Przecież to takie proste. Wystarczy pociągnąć za jeden koniec i poznam wszystkie sekrety autora albo autor pozna wszystkie moje sekrety. Nic z tego. Wydawało się jakby pęk był zbyt ciasno zaciągnięty.
- Próbowałam wszystkiego – zaczęła Luna, jednak ja uciszyłam ją gestem ręki. Jak mogła przeszkadzać mi w takim momencie?
- Diffindo – szepnęłam celując różdżką w sznureczek. Nic się nie wydarzyło.
- Ginny… - zaczął Neville. – Ginny…
Ginny? Nagły, mocny ból policzka wszystko przerwał. Z moich rąk wysmyknęły się dwa przedmioty. Tajemnicza książka i różdżka.
- Ałła… - jęknęłam. – Neville, zwariowałeś?
Zaczęłam masować obolałe lico.
- Przepraszam, zachowywałaś się jakoś dziwnie…
Spojrzałam na niego pytająco.
- Niech lepiej Luna to weźmie – zaproponował, wskazując czarny notatnik. – Na niej nie zrobił takiego... wrażenia.
Krukonka schowała przedmiot z powrotem do torby. Przez moją głowę przetoczył się obraz słowa: pożądanie. Odgoniłam go jak najszybciej.
- Chyba pójdę do biblioteki – rzekłam. – Od tak dawna to sobie obiecuję.
Wstałam z podłogi i otrzepałam spodnie. Spojrzałam na torbę Luny. To tam było. Tylko czym było: To?

Tu mogłam być sama. Chwile podumać wśród zapomnianych egzemplarzy znanych niegdyś dzieł. Czemu teraz nikt ich nie wypożyczał? Wszyscy woleli te nowe, napisane w łatwiejszy sposób, wydania. Czy zawsze chcemy w życiu tego, co proste i zrozumiałe? Nie lubimy się męczyć. Przecież najważniejsze są przeszkody. Tylko wtedy, kiedy widzimy ogromny, świecący znak STOP możemy zastanowić się nad sobą. Dopiero, kiedy zbliżamy się do rozdroży, czujemy, że jesteśmy władcami swojego życia. Nic nie dzieje się wbrew naszej woli. Wszystko ciągnie za sobą konsekwencje, tak jak jedna kostka domino przewraca drugą.
- Ginny – usłyszałam za plecami. – Ginny, zaczekaj!
Odwróciłam się na pięcie. W moja stronę biegła Demelza, Gryfonka o krótkich, czarnych włosach i wiecznie przyklejonym uśmiechem do twarzy.
Spojrzałam na nią pytająco.
- Wiesz… - zaczęła lekko zamieszana. Z nerwów zaczęła dzióbać skórki przy paznokciach. – Chciałam ci powiedzieć, że jeśli jeszcze kiedyś będziecie coś planować, to… to możecie na mnie liczyć.
Cóż to było? Jakiś sen na jawie? Czy naprawdę słyszałam z jej ust te słowa? Moje oczy zrobiły się kilkakrotnie większe.
- Wiem – kontynuowała. – To trochę niegrzeczne, ale…
- Nie Demelzo, to nie jest niegrzeczne, po prostu mnie zaskoczyłaś.
- Słyszałam jak Seamus, Parvati i Lavender o tym mówili. Chcemy wam pomóc.
Gdybym tylko mogła, to podskoczyłabym pod sam sufit biblioteki. Radości i ulgi, którą czułam nie da się w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć.
- Dziękuję – tylko tyle dałam radę powiedzieć. – Dziękuję.
Odwróciłam się w stronę półek i wtedy mnie zamurowało. Nie było żadnej przydatnej książki o obronie przed czarną magią, nic o łamaniu szyfrów i otwieraniu tego, czego teoretycznie nie da się otworzyć. W sumie to nie było nic godnego uwagi. Proste pozycje o podstawach czarnoksięstwa.
- Myślę, że tu nic nie znajdziesz – oświadczyła Gryfonka widząc moje zdziwienie. – Ten dział był przejrzany jako pierwszy.
- Co? – zdziwiłam się. – Kto go przejrzał?
- On – dziewczyna wskazała na indywiduum stojącego kilka metrów od nas. Pochylał się, aby odczytać tytuły książek z najniższej półki. Jego czarne włosy zasłaniały twarz.
- Pracuje dla dyrektora – odpowiedziała  na pytanie, którego nie zdążyłam zadać.
W tym momencie mężczyzna wstał i rzucił okiem w naszą stronę.
Kiedy spojrzał mi w oczy, mój czas się zatrzymał…
* * *
Notka dla Jaenelle. Wiem, że przeczytasz ten rozdział. Może będzie Ci miło i dostanę jakiś bonusik? No dobra, bez korupcji. Żartowałam.
Zapraszam też wszystkich na bloga Jaenelle:
Proszę wszystkich o informowanie mnie o błędach, jakie popełniłam w notce.
* * *
* - „Harry Potter i Komnata Tajemnic” – rozdział osiemnasty: Nagroda Zgredka

13 komentarzy:

  1. Kurczę, kurczę, kurczę... kurczę! Czemu przerwałaś w takim momencie? Umieram z ciekawości, co się dalej wydarzy! Dlaczego ten chłopak w bibliotece tak dziwnie wpłynął na Ginny? Zdziwiłam się, kiedy Demelza zaoferowała swoją pomoc. Ale to bardzo dobrze, im więcej sojuszników, tym lepiej:) Już się trzęsę z niecierpliwości na nowy rozdział:))

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZU! Co to za chłopak?! Aaaaa! Dlaczego przerwałaś W TAKIM MOMENCIE?! Uhm.. Szybko, na co czekasz?! PISZ NOWY ROZDZIAŁ, BŁAGAM!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Tylko powiedz mi jedno, czemu przerwałaś w takim momencie?! Co to za chłopak? No i jak do jasnej ciasnej oni otworzą ten dziennik? Czekam na newsa i informuj mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Kiedy spojrzał mi w oczy, mój czas się zatrzymał..." - czy to brzmi jak...zakochanie? Ale...ale jak to? Przecież Ginny kocha Harrego!
    Rozdziały coraz lepsze i coraz ciekawsze Ci wychodzą:) gratuluję.
    magia-to-milosc.

    OdpowiedzUsuń
  5. fluorescecencyjna16 lipca 2012 18:37

    Och, nie rozumiem jak można przerwać w takim momencie! Wrr.. A news nawet i w poniedziałek, nawet i jutro, bo nie mogę się doczekać! Nowy szablon jest świetny, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiejGinny, pewnie dlatego, ze filmy wpoiły mi Bonnie Wright, która jest stanowczo brzydsza od dziewczyny na nagłówku ;/. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurczę. Wiesz, że strasznie mi się podoba to opowiadanie? Sama nie wiem dlaczego, ale jestem nim zachwycona. Prolog taki tajemniczy - kto jest biologicznym ojcem Ginny? I ta akcja z mieczem - prawie im się udało i po raz pierwszy w życiu wkurzyłam się na Severusa, o! Ale wiesz co mnie najbardziej urzekło w każdym rozdziale? Te listy Ginny do Harry'ego - po prostu cudowne! Czuję się po ich przeczytaniu tak dziwnie poruszona, niemal odczuwam emocje, które targają Ginny. Ona go naprawdę bardzo, bardzo kochała. I naprawdę musiałaś przerwać ten rozdział w takim momencie? Kurczę, zżera mnie ciekawość. Ale za to fajnie, że Demelza i reszta zdecydowali się pomóc Ginny, Neville'owi i Lunie ;d
    A ten wiersz "Czy pamiętasz jeszcze...?" - coś niesamowitego. Doskonale poczułam klimat tego opowiadania, jak Ginny czuła się w czasie wojny.
    Wspaniale piszesz. Po prostu fantastycznie. Jestem pod wielkim wrażeniem i gratuluję ci tak sprawnego "pióra".
    Serdecznie pozdrawiam!
    [aurorskie-pogawedki]

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadłam na twój blog przypadkiem. To znaczy, zobaczyłam twój adres na jakimś blogu i po prostu weszłam. Zresztą, nie ważne ;)
    Chodzi mi o to, że od jakiegoś czasu, szukałam ciekawych blogów. A te o Ginny zwykle są nudne, głupie, ale nie ten. Twój mnie zaskoczył, pozytywnie, oczywiście! Przyznam się szczerze, że kiedy wchodziłam na bloga, modliłam się, aby jego treść była dobra. Wygląd jest dobry, ale podobno nie ocenia sie książki po okładce. Ale kiedy zaczęłam czytać, zrozumiałam, że to opowiadanie, które chcę czytać! Tak więc, mogłabyś mnie informować o nowych notkach? Byłabym bardzo wdzięczna. coż, pozostaje mi czekać (nie)cierpliwie na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie tak dobry, jak ten ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niespełniona16 lipca 2012 18:40

    Jestem pod wrażeniem! Notka jest cudowna ;D. I naprawdę nie mogę doczekać się następnej... Co się stało na tym końcu? Naprawdę nie lubię jak ktoś tak kończy notki, więc czekam na następną! U mnie nowa notka, na którą serdecznie zapraszam! ;) Przepraszam, że z takim opóźnieniem ;) [nieosiagalne-marzenia]

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, dobra, przeczytałam wszystkie części i... co do sensu, jestem pod wrażeniem. Zdarzyło się parę literówek, ale co tam? Po prostu... Brakuje mi opisów, naprawdę. Oczywiście, miecz mieczem i cały Hogwart - zamkiem, jednakże mogłabyś bardziej opisać wszystko to, co Ginny widzi. No i oczywiście muszę, po prostu muszę powiedzieć, że zaczęłaś z grubej rury (w sensie, że jej ból, plany, miecz), a zachowanie niektórych twoich postaci wydaje mi się irracjonalne: Luna jest nielunowata (zastanawiam się, czy to wojna zmieniła jej usposobienie, czy też przez przypadek pominęłaś jej optymizm i bycie przeraźliwie szczerą, według niektórych dziwaczną osobą?), wszystkie postaci, które na razie nie są ważne szlag jasny trafił (nie chcą pomóc? No dobra, ale brakuje mi ich strachu, pewnej więzi i wiary w Harry'ego... Albo to Weasley tak widziała? Jeśli tak, to jest mistrzynią złego oceniania ludzi...), Neville bawi się w cholernego psychologa, Nowa Trójca planuje odbicie miecza bez ładu i składu, nigdzie nie widać istoty ich planu... Cóż, chyba tylko tyle. Poza tym to naprawdę mi się podobało i... Informuj mnie o rozdziałach!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział.! Dobrze, że nie wyrzucił ich ze szkoły. Intryguje mnie ten notes. Jestem ciekawa co w nim jest. A ten chłopak.? Ciekawe czemu tak ginny się przy nim zachowała. Przepraszam, że nie skomentowałam, ale mam popsuty komputer, a ten rozdział czytam na telefonie. ;p czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam kochanie <3 [ pozostaje-nadzieja ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc, na samym początku byłam nastawiona do twojego bloga dość pesymistycznie- ot, kolejny blog o tematyce harrego pottera. Na szczęście się myliłam. Twoje opowiadanie mnie wzruszyło, zasmuciło i uszczęśliwiło jednocześnie. Chylę czoła przed twoją twórczością.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nieeeeeeeeeeeee !!! Czemu przerwałaś w takim momencie ?! Nie wybaczę do czsu kolejnej notki !

    OdpowiedzUsuń
  13. Wcześniej osądziłam, że któraś ze Ślizgonek musiała wydać trójkę Snape'owi. No ale teraz mam jakieś wątpliwości. Do tego ten mężczyzna. Nie wiem czemu, ale coś mi się wydaję, że Ginny będzie go znała i, że jeszcze namiesza w ich planach.
    Widzę, że zrobiłaś przemeblowanie na blogu. Jest teraz przejrzyście i ładnie. Podoba mi się, a szczególnie szablon.
    Chciałabym również pogratulować wyróżnionej notki! ;)
    I powiadomić, że u mnie pojawił się rozdział drugi. ;)
    flossie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Ginowaci