Rozpoczęło
się od przypadku, od pewnego zupełnie przypadkowego przypadku, który w
najwyższym stopniu mógł być i mogło go nie być.
(Fiodor Dostojewski — Zbrodnia i kara)
Snape
wyglądał tak jak zawsze. Czarne, tłuste włosy, blada, ziarnista
cera i stare, znoszone, również czarne szaty. Cienkie wargi
wykrzywił w złośliwy grymas, a w paciorkowatych oczach nie
dostrzegłam żadnych uczuć. Mierzył naszą trójkę przeszywającym
wzrokiem. Staliśmy przed jego biurkiem. Żaden z nas nie odważył
się usiąść. Kątem oka dostrzegłam, że Neville
nieustannie gapi się w podłogę, natomiast Luna obserwuje
dyrektora.
-
Nic nie usprawiedliwia włamania się do MOJEGO gabinetu – syknął
Snape zrywając się na równe nogi. – A tym bardziej nic nie
usprawiedliwia próby kradzieży cennej, szkolnej pamiątki!
Rozejrzałam
się po gabinecie. Tak, jak się spodziewałam, miecza w nim nie
było.
Kochany
Harry,
Nawaliłam.
Zwyczajnie w świecie nawaliłam… Możesz splunąć mi w twarz,
możesz obrzucić mnie okropnymi obelgami, możesz… Moje ciało to
zniesie, ale nie wiem co będzie z duszą.
Podobno
człowiek zakochany jest zdolny do wszystkiego, nawet do zbrodni.
Miałam okazję, wystarczyło małe zamachnięcie, a głowa Snape’a
znalazłaby się pod moimi stopami. Jak bym z tym żyła? Nie wiem…
Nie wiem jak i nie wiem jak długo. Czy byłoby to w ogóle
morderstwo? Przecież można by to nazwać działaniem pod wpływem
impulsu.
Jeszcze
raz błagam Cię o wybaczenie.
Wybacz
mi; Ty, Ron i Hermiona. Wybaczcie mi… Chciałam dobrze, chciałam
to zrobić dla Ciebie, dla Was… dla nas…
Ginevra
Molly Weasley
-
Panie dyrektorze, my… - zaczęła Luna.
-
Milczeć! – przerwał jej z furią. – Na to NIE MA
usprawiedliwienia. Najchętniej wyrzuciłbym was ze szkoły, może TO
by was czegoś nauczyło.
Moje
serce zabiło szybciej, czułam jak w całym pomieszczeniu robi się
gęsta i napięta atmosfera. Jednak niczego nie żałowałam. Może
to brzmi dziwnie, ale powtórzę jeszcze raz: niczego nie żałuję.
Gdybym miała wybierać czy powtórzyć całą akcję, to z ręką na
sercu mówię: tak. Powtórzyłabym to, spróbowałabym jeszcze raz,
nie ważne z jakim skutkiem.
Podniosłam
wzrok, odgarnęłam rude włosy na plecy. Spojrzałam mężczyźnie
prosto w oczy. Nie czułam strachu, nie czułam nic.
- W
ramach szlabanu cała trójka wybierze się w sobotę w nocy z
Hagridem do Zakazanego Lasu. – Dyrektor lustrował mnie wzorkiem,
wyglądało to tak, jakby mówił tylko do mnie. – Do tego macie
zupełny zakaz odwiedzania Hogsmeade. Jeśli jeszcze raz zobaczę jak
łamiecie choć najdrobniejszy punkt regulaminu, to będę miał
pełne podstawy, aby was stąd wyrzucić!
Nie
okazaliśmy żadnej skruchy, nie przeprosiliśmy i nie obiecaliśmy,
że to już nigdy się nie powtórzy. Po prostu wyszliśmy. Z jednej
strony szczęśliwi, że nadal jako uczniowie Hogwartu, a z drugiej…
To jednak na zawsze będzie w nas siedzieć, już nigdy nie pogodzimy
się z porażką na taką skalę. Taki mały potwór, który będzie
dzióbać naszą psychikę po kawałku. Przed każdą próbą, każdym
zadaniem, każdą przeszkodą zobaczymy ten… już po prostu nie mam
siły na to słowo. Ten cholerny miecz.
Usiedliśmy
razem w Pokoju Życzeń. W kominku dziko tańczyły języki ognia.
Było ciepło, choć na plecach miałam dreszcze. Widziałam jak po
czole Neville’a spływa kropla zimnego potu. Lunie trzęsły się
dłonie.
-
Zdradziły nas! – krzyknął chłopak.
-
Nie masz pewności – rzekła spokojnie Luna. – Przecież Snape
był podejrzliwy w stosunku do nich.
-
Ale to Ślizgonki!
- I
co z tego!? – zdenerwowałam się. – Może powinniśmy winić
Gryfonów, Puchonów i Krukonów, którzy mieli nas w głębokim
poważaniu?
Neville
wyprostował się. Wiedział, że mam rację. Szukamy winnych na
siłę. Zawsze tak robimy, to taka ludzka przypadłość.
-
Wszystko na nic… - jęknął. – Przegraliśmy.
-
Nie bądźcie takimi pesymistami – odezwała się Luna. – To, że
przegraliśmy walkę, to nie znaczy, że wojnę. Wojnę wygra Harry,
a my mu pomożemy małymi zwycięstwami. Przecież jeszcze nic nie
jest przesądzone. Myślicie, że jak Harry’emu coś nie wyjdzie to
się podda i da sobie spokój? Nie. Trzeba próbować, próbować i
jeszcze raz próbować.
Przyjaciółka
miała rację, zresztą jak zawsze.
W
odpowiedzi kiwnęłam głową i spojrzałam na Neville’a.
- Ok
– powiedział, jeszcze nie do końca przekonany. – Ale na razie i
tak jesteśmy z niczym.
-
Niekoniecznie. – Krukonka wyjęła z torby czarny, oprawiony w
skórę dziennik.
Mimowolnie
zakręciło mi się w głowie.
„-
Czy niczego cię nie nauczyłem? Co ja ci zawsze powtarzałem? Żebyś
nigdy nie ufała niczemu i nikomu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego
mózg.” *
-
Luna błagam cię, odłóż to…
Dziewczyna
spojrzała na mnie z zainteresowaniem.
-
Czemu? Wiesz co to jest? Wzięłam to z gabinetu Snape’a, kiedy wy
zeszliście z mieczem. Chciałam go otworzyć, ale chyba jest
chroniony przez jakieś zaklęcie.
Przyjaciółka
wyciągnęła rękę, aby podać mi notes. Nie był to oczywiście
Dziennik Toma Riddle’a, ale… no właśnie, ale… Czułam w
sobie sto różnych emocji. Strach, radość, pożądanie, smutek,
nadzieję… wszystko zaczęło kumulować się w moim ciele.
Chciałam wziąć ten dziennik, zatopić się w jego lekturze.
-
Jak to, nie możesz go otworzyć? – zapytałam, nadal nie biorąc
go do ręki. – Na pewno nie chodzi ci o to, że jest pusty?
-
Ginny? Dobrze się czujesz? – zapytał z troską Neville. – Luna
chyba potrafi odróżnić pusty notatnik od takiego, którego
nie można otworzyć.
-
Może i jest niezapisany… - szepnęła Luna. – Kto wie, co jest w
środku.
- Po
co Snape miałby zamykać pusty dziennik? – nie dowierzał Neville.
Usłyszałam
cichy, ironiczny śmiech. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że
wydobył się z moich ust. Nie panowałam nad nim. Zacisnęłam mocno
wargi, w moich oczach czaił się obłęd.
-
Wspomnienie… - jęknęłam wytężając wszystkie zmysły. Jednym
zwinnym ruchem zabrałam czarny pamiętnik. Przejechałam opuszkami
palców po jego gładkiej skórze. Z boku znajdował się mały
sznureczek. Przecież to takie proste. Wystarczy pociągnąć za
jeden koniec i poznam wszystkie sekrety autora albo autor pozna
wszystkie moje sekrety. Nic z tego. Wydawało się jakby pęk był
zbyt ciasno zaciągnięty.
-
Próbowałam wszystkiego – zaczęła Luna, jednak ja uciszyłam ją
gestem ręki. Jak mogła przeszkadzać mi w takim momencie?
-
Diffindo – szepnęłam celując różdżką w sznureczek. Nic się
nie wydarzyło.
-
Ginny… - zaczął Neville. – Ginny…
Ginny?
Nagły, mocny ból policzka wszystko przerwał. Z moich rąk
wysmyknęły się dwa przedmioty. Tajemnicza książka i różdżka.
-
Ałła… - jęknęłam. – Neville, zwariowałeś?
Zaczęłam
masować obolałe lico.
-
Przepraszam, zachowywałaś się jakoś dziwnie…
Spojrzałam
na niego pytająco.
-
Niech lepiej Luna to weźmie – zaproponował, wskazując czarny
notatnik. – Na niej nie zrobił takiego... wrażenia.
Krukonka
schowała przedmiot z powrotem do torby. Przez moją głowę
przetoczył się obraz słowa: pożądanie. Odgoniłam go jak
najszybciej.
-
Chyba pójdę do biblioteki – rzekłam. – Od tak dawna to sobie
obiecuję.
Wstałam
z podłogi i otrzepałam spodnie. Spojrzałam na torbę Luny. To tam
było. Tylko czym było: To?
Tu
mogłam być sama. Chwile podumać wśród zapomnianych egzemplarzy
znanych niegdyś dzieł. Czemu teraz nikt ich nie wypożyczał?
Wszyscy woleli te nowe, napisane w łatwiejszy sposób, wydania. Czy
zawsze chcemy w życiu tego, co proste i zrozumiałe? Nie lubimy się
męczyć. Przecież najważniejsze są przeszkody. Tylko wtedy, kiedy
widzimy ogromny, świecący znak STOP możemy zastanowić się nad
sobą. Dopiero, kiedy zbliżamy się do rozdroży, czujemy, że
jesteśmy władcami swojego życia. Nic nie dzieje się wbrew naszej
woli. Wszystko ciągnie za sobą konsekwencje, tak jak jedna kostka
domino przewraca drugą.
-
Ginny – usłyszałam za plecami. – Ginny, zaczekaj!
Odwróciłam
się na pięcie. W moja stronę biegła Demelza, Gryfonka o krótkich,
czarnych włosach i wiecznie przyklejonym uśmiechem do twarzy.
Spojrzałam
na nią pytająco.
-
Wiesz… - zaczęła lekko zamieszana. Z nerwów zaczęła dzióbać
skórki przy paznokciach. – Chciałam ci powiedzieć, że jeśli
jeszcze kiedyś będziecie coś planować, to… to możecie na mnie
liczyć.
Cóż
to było? Jakiś sen na jawie? Czy naprawdę słyszałam z jej ust te
słowa? Moje oczy zrobiły się kilkakrotnie większe.
-
Wiem – kontynuowała. – To trochę niegrzeczne, ale…
-
Nie Demelzo, to nie jest niegrzeczne, po prostu mnie zaskoczyłaś.
-
Słyszałam jak Seamus, Parvati i Lavender o tym mówili. Chcemy wam
pomóc.
Gdybym
tylko mogła, to podskoczyłabym pod sam sufit biblioteki. Radości i
ulgi, którą czułam nie da się w żaden racjonalny sposób
wytłumaczyć.
-
Dziękuję – tylko tyle dałam radę powiedzieć. – Dziękuję.
Odwróciłam
się w stronę półek i wtedy mnie zamurowało. Nie było żadnej
przydatnej książki o obronie przed czarną magią, nic o łamaniu
szyfrów i otwieraniu tego, czego teoretycznie nie da się otworzyć.
W sumie to nie było nic godnego uwagi. Proste pozycje o podstawach
czarnoksięstwa.
-
Myślę, że tu nic nie znajdziesz – oświadczyła Gryfonka widząc
moje zdziwienie. – Ten dział był przejrzany jako pierwszy.
-
Co? – zdziwiłam się. – Kto go przejrzał?
- On
– dziewczyna wskazała na indywiduum stojącego kilka metrów od
nas. Pochylał się, aby odczytać tytuły książek z najniższej
półki. Jego czarne włosy zasłaniały twarz.
-
Pracuje dla dyrektora – odpowiedziała na pytanie, którego
nie zdążyłam zadać.
W
tym momencie mężczyzna wstał i rzucił okiem w naszą stronę.
Kiedy
spojrzał mi w oczy, mój czas się zatrzymał…
*
* *
Notka
dla Jaenelle. Wiem, że przeczytasz ten rozdział. Może będzie Ci
miło i dostanę jakiś bonusik? No dobra, bez korupcji. Żartowałam.
Zapraszam
też wszystkich na bloga Jaenelle:
Proszę
wszystkich o informowanie mnie o błędach, jakie popełniłam w
notce.
*
* *
*
- „Harry Potter i Komnata Tajemnic” – rozdział osiemnasty:
Nagroda Zgredka
Kurczę, kurczę, kurczę... kurczę! Czemu przerwałaś w takim momencie? Umieram z ciekawości, co się dalej wydarzy! Dlaczego ten chłopak w bibliotece tak dziwnie wpłynął na Ginny? Zdziwiłam się, kiedy Demelza zaoferowała swoją pomoc. Ale to bardzo dobrze, im więcej sojuszników, tym lepiej:) Już się trzęsę z niecierpliwości na nowy rozdział:))
OdpowiedzUsuńJEZU! Co to za chłopak?! Aaaaa! Dlaczego przerwałaś W TAKIM MOMENCIE?! Uhm.. Szybko, na co czekasz?! PISZ NOWY ROZDZIAŁ, BŁAGAM!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Tylko powiedz mi jedno, czemu przerwałaś w takim momencie?! Co to za chłopak? No i jak do jasnej ciasnej oni otworzą ten dziennik? Czekam na newsa i informuj mnie!
OdpowiedzUsuń"Kiedy spojrzał mi w oczy, mój czas się zatrzymał..." - czy to brzmi jak...zakochanie? Ale...ale jak to? Przecież Ginny kocha Harrego!
OdpowiedzUsuńRozdziały coraz lepsze i coraz ciekawsze Ci wychodzą:) gratuluję.
magia-to-milosc.
Och, nie rozumiem jak można przerwać w takim momencie! Wrr.. A news nawet i w poniedziałek, nawet i jutro, bo nie mogę się doczekać! Nowy szablon jest świetny, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiejGinny, pewnie dlatego, ze filmy wpoiły mi Bonnie Wright, która jest stanowczo brzydsza od dziewczyny na nagłówku ;/. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńO kurczę. Wiesz, że strasznie mi się podoba to opowiadanie? Sama nie wiem dlaczego, ale jestem nim zachwycona. Prolog taki tajemniczy - kto jest biologicznym ojcem Ginny? I ta akcja z mieczem - prawie im się udało i po raz pierwszy w życiu wkurzyłam się na Severusa, o! Ale wiesz co mnie najbardziej urzekło w każdym rozdziale? Te listy Ginny do Harry'ego - po prostu cudowne! Czuję się po ich przeczytaniu tak dziwnie poruszona, niemal odczuwam emocje, które targają Ginny. Ona go naprawdę bardzo, bardzo kochała. I naprawdę musiałaś przerwać ten rozdział w takim momencie? Kurczę, zżera mnie ciekawość. Ale za to fajnie, że Demelza i reszta zdecydowali się pomóc Ginny, Neville'owi i Lunie ;d
OdpowiedzUsuńA ten wiersz "Czy pamiętasz jeszcze...?" - coś niesamowitego. Doskonale poczułam klimat tego opowiadania, jak Ginny czuła się w czasie wojny.
Wspaniale piszesz. Po prostu fantastycznie. Jestem pod wielkim wrażeniem i gratuluję ci tak sprawnego "pióra".
Serdecznie pozdrawiam!
[aurorskie-pogawedki]
Wpadłam na twój blog przypadkiem. To znaczy, zobaczyłam twój adres na jakimś blogu i po prostu weszłam. Zresztą, nie ważne ;)
OdpowiedzUsuńChodzi mi o to, że od jakiegoś czasu, szukałam ciekawych blogów. A te o Ginny zwykle są nudne, głupie, ale nie ten. Twój mnie zaskoczył, pozytywnie, oczywiście! Przyznam się szczerze, że kiedy wchodziłam na bloga, modliłam się, aby jego treść była dobra. Wygląd jest dobry, ale podobno nie ocenia sie książki po okładce. Ale kiedy zaczęłam czytać, zrozumiałam, że to opowiadanie, które chcę czytać! Tak więc, mogłabyś mnie informować o nowych notkach? Byłabym bardzo wdzięczna. coż, pozostaje mi czekać (nie)cierpliwie na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie tak dobry, jak ten ;)
Jestem pod wrażeniem! Notka jest cudowna ;D. I naprawdę nie mogę doczekać się następnej... Co się stało na tym końcu? Naprawdę nie lubię jak ktoś tak kończy notki, więc czekam na następną! U mnie nowa notka, na którą serdecznie zapraszam! ;) Przepraszam, że z takim opóźnieniem ;) [nieosiagalne-marzenia]
OdpowiedzUsuńDobra, dobra, przeczytałam wszystkie części i... co do sensu, jestem pod wrażeniem. Zdarzyło się parę literówek, ale co tam? Po prostu... Brakuje mi opisów, naprawdę. Oczywiście, miecz mieczem i cały Hogwart - zamkiem, jednakże mogłabyś bardziej opisać wszystko to, co Ginny widzi. No i oczywiście muszę, po prostu muszę powiedzieć, że zaczęłaś z grubej rury (w sensie, że jej ból, plany, miecz), a zachowanie niektórych twoich postaci wydaje mi się irracjonalne: Luna jest nielunowata (zastanawiam się, czy to wojna zmieniła jej usposobienie, czy też przez przypadek pominęłaś jej optymizm i bycie przeraźliwie szczerą, według niektórych dziwaczną osobą?), wszystkie postaci, które na razie nie są ważne szlag jasny trafił (nie chcą pomóc? No dobra, ale brakuje mi ich strachu, pewnej więzi i wiary w Harry'ego... Albo to Weasley tak widziała? Jeśli tak, to jest mistrzynią złego oceniania ludzi...), Neville bawi się w cholernego psychologa, Nowa Trójca planuje odbicie miecza bez ładu i składu, nigdzie nie widać istoty ich planu... Cóż, chyba tylko tyle. Poza tym to naprawdę mi się podobało i... Informuj mnie o rozdziałach!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.! Dobrze, że nie wyrzucił ich ze szkoły. Intryguje mnie ten notes. Jestem ciekawa co w nim jest. A ten chłopak.? Ciekawe czemu tak ginny się przy nim zachowała. Przepraszam, że nie skomentowałam, ale mam popsuty komputer, a ten rozdział czytam na telefonie. ;p czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam kochanie <3 [ pozostaje-nadzieja ]
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, na samym początku byłam nastawiona do twojego bloga dość pesymistycznie- ot, kolejny blog o tematyce harrego pottera. Na szczęście się myliłam. Twoje opowiadanie mnie wzruszyło, zasmuciło i uszczęśliwiło jednocześnie. Chylę czoła przed twoją twórczością.
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeee !!! Czemu przerwałaś w takim momencie ?! Nie wybaczę do czsu kolejnej notki !
OdpowiedzUsuńWcześniej osądziłam, że któraś ze Ślizgonek musiała wydać trójkę Snape'owi. No ale teraz mam jakieś wątpliwości. Do tego ten mężczyzna. Nie wiem czemu, ale coś mi się wydaję, że Ginny będzie go znała i, że jeszcze namiesza w ich planach.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zrobiłaś przemeblowanie na blogu. Jest teraz przejrzyście i ładnie. Podoba mi się, a szczególnie szablon.
Chciałabym również pogratulować wyróżnionej notki! ;)
I powiadomić, że u mnie pojawił się rozdział drugi. ;)
flossie.blog.onet.pl