Patrzyłem jak
odchodzi: pociągnięcie pędzla, rozmywające się na płótnie czasu.
Carlos Ruiz Zafón
10 lipca
1996
Żwir
cicho charczał pod moimi stopami, kiedy przechodziłam przez, dzielący mnie od
ścieżki prowadzącej nad jezioro, dziedziniec. Padało. Zimne bicze uderzały o
moje plecy odziane w cienką sukienkę. Nawet nie wiem, kiedy zupełnie
przemokłam. Nieprzyjemny chłód sprawiał, że na moim ciele pojawiła się gęsia
skórka. Żałowałam, że nie wzięłam peleryny z kapturem. Żałowałam… Żałowałam
wielu rzeczy, bardzo wielu rzeczy.
Przecież mogłam dostać się do domu Syriusza i powiedzieć mu,
że chciałam go odwiedzić lub uciekłam ze szponów głupiej Umbridge. Nie musiałam wspominać o wspaniałym Harrym,
który wybierał się do ministerstwa. Wtedy by nie zginął, ale równocześnie
znienawidziłby mnie do końca życia. Gdyby Potterowi się coś stało… nie! Nie
chciałam o tym nawet myśleć. Syriusz
kochał go jak własnego syna, zależało mu na nim bardziej niż na mnie. Najwyższy
czas, abym w końcu to zrozumiała.
Aby dojść nad jezioro, musiałam jeszcze przebyć kilkaset
metrów leśnej ścieżki. Moje stopy ślizgały się po mokrych od deszczu liściach i
błocie. Gdyby ktoś mnie obserwował, to najpewniej śmiałby się głośno z ruchów,
jakie wykonywały moje ręce, abym utrzymała równowagę.
Drzewa osłaniały mnie choć trochę, dopiero kiedy znów
wybiegłam na odsłonięty teren, w moją twarz uderzyły zimne, siarczyście
padające krople. Przystanęłam i rozejrzałam się. Na jeziorze unosił się
drewniany, lekko rozpadający się pomost. Zastanawiałam się, czy znalazłabym w
sobie choć trochę odwagi, aby wejść na niego.
Tafla wody pokryta była zielonym szlamem, nawet deszcz ledwo
dawał radę się przebić. Ech… nie ukrywam, że czasem wyobrażałam sobie, jak
przysiadam na piaszczystej plaży, opalam się, a potem wchodzę do jeziora, aby
ochłodzić spocone ciało. Szkoda tylko, że nikt mi nie powiedział, że woda jest
śmierdząca, a na zarośniętej plaży walają się popękane butelki po alkoholu i
puszki. Zastanawiające, dlaczego dom Kingsleya znajdował się obok takiego
wysypiska.
Czasem
sobie myślę, że to wszystko nie ma sensu. Czasem myślę, że to wszystko jest
tak, bo tak, bo nie inaczej.
Moje oczy dostrzegły ogromną wierzbę płaczącą. Zastanawiałam
się, co zrobić. Czy wrzucić medalion w otchłań obrzydliwej toni, czy zakopać w
brudnej ziemi pod drzewem? Wstrzymałam oddech, kilka sekund, jedna decyzja,
Zrobiłam to. Przeskakując potłuczone butelki, podeszłam do
chwiejnego pomostu. Przyjrzałam się spróchniałym deskom i weszłam na niego.
Zrobiłam pierwszy krok.
Głuchy skrzyp.
Poczułam, jak w moim gardle tworzy się nieprzyjemna gula.
Bałam się oddychać, aby nie wywołać niepotrzebnych turbulencji. Kolana drżały.
Dawno nie czułam czegoś takiego.
Nawet wtedy, kiedy chciałam obronić Hermionę przed… moim
ojcem. Wtedy w mojej głowie buzowała adrenalina, a teraz? Teraz byłam pustą
powłoką, wypełnioną zgniłymi myślami, niespełnionymi marzeniami, nieodwzajemnioną
miłością.
- Zaraz wpadniesz do wody! Belki się poluzowały! –
Usłyszałam dobiegający z plaży męski głos.
Podskoczyłam i trzask…
Czułam, słyszałam, jak coś rwie się pod moim stopami. Nie
zdążyłam o niczym pomyśleć, krzyknąć, wyciągnąć różdżki, kiedy spróchniałe
deski zaczęły pękać, jedna po drugiej, a moje nieświadome ciało wpadło do wody.
Nie wiem, dla których zmysłów był to największy szok. Woda
była lodowata i śmierdziała. W dodatku sprawiała wrażenie gęstej i błotnistej.
Nie miałam siły wypłynąć na powierzchnię…
Chyba zapomniałam, jak się oddycha, jak się myśli.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak umrzecie? Ja tak,
miałam nadzieję na spokojną śmierć we śnie. Dlaczego? To proste, nie chciałam,
aby mój tata musiał oglądać moje zmasakrowane zwłoki, to tylko dostarczyłoby mu
jeszcze większego cierpienia.
Raziła
mnie ciemność, którą widziałam przez zaciśnięte powieki. Zabawne, prawda?
Bolało mnie to, że muszę ją oglądać, dlatego postanowiłam otworzyć oczy. To
przecież nic trudnego. Wystarczyć przez chwilę skupić się na mięśniach twarzy
i…
B I E L
.
Teraz ona mi przeszkadzała. Białe ściany, sufit, pościele i
ten okropny ból głowy. Pulsowanie w skroniach roznoszące mój umysł na drobne
kawałki. Wszystko zaczęło mi przeszkadzać, moje ręce, nogi, głowa. Wszystko bym
wymieniła. Tak bardzo chciałabym być teraz gdzieś indziej.
Resztkami sił udało mi się podnieś do pozycji siedzącej. Nie
zważałam na to, że wszystko wokół mnie zaczęło wirować. Jakaś dziwna siła
ścisnęła mi żołądek i sprawiła, że to, co znajdowało się w moim żołądku
podeszło do gardła. Chociaż nie, chwila,
mój żołądek był zupełnie pusty.
Rozejrzałam się powoli po pomieszczeniu. Mój wzrok padł na
małą szafkę nocną i piętrzące się na niej przedmioty. Zastanawiałam się, kto
naznosił tutaj tyle szpargałów i zrobił taki śmietnik w tej niezakłóconej
bieli.
Widziałam kieszonkowy zegarek, szklane korale, fotografie,
które wydawały się być zbyt zamazane dla moich zmęczonych oczu i… o zgrozo! Co
tu robił ten wisiorek? Przecież pamiętam dokładnie, co chciałam z nim zrobić.
Czyżby go odzyskał, zabijając przy tym tego bezdomnego chłopaka? Nie… nie był
do tego zdolny.
Chciałam go ująć w dłonie, jednak moja ręka spoczęła na
niewielkiej karteczce. Przysunęłam ją bardzo blisko i zmrużyłam oczy, aby odczytać zapisane na niej
słowa.
31 grudnia 1999roku
Nigdy nie myślałem, że jeszcze kiedyś otworzę ten dziennik,
że zapiszę w nim cokolwiek. Więcej było z nim problemów niż pożytku. Choć z
drugiej strony, każdy sekret musi ujrzeć światło dzienne. Czy nie to mi
codziennie powtarzałaś, Nassarozo Thropp? Gdyby nie Ty, to nie byłbym tam,
gdzie ona. Zmarnowałbym wiele szans, aby ją uchronić. Gdybyś tamtego dnia była
z nami, gdybyś była, to… to wszystko potoczyłoby się inaczej. Wiem, dlaczego to
robiłaś. Miłość nie wybiera, prawda? Przykro mi, że Cię to spotkało, przykro
mi, że nigdy nie zaznałaś szczęścia. Przykro mi, że nikt nigdy nie pozna Twojej
prawdziwej historii. Nie zapiszę jej nigdzie, nie powtórzę jej nikomu. Będzie
tajemnicą tak, jak sobie życzyłaś.
Pulsujący ból.
Nassaroza Thropp…
Nawet nie wiem, kiedy moje dłonie podarły pergamin, a stopy
nakazały mojemu ciału wstać z łóżka. Jednak ciało się buntowało. Ono nie
chciało stać. Przewróciłam się na twardą podłogę, uderzając głową w parkiet.
- Oddychaj, wariatko, oddychaj…
Moje usta chwyciły powietrze, co wywołało napad suchego,
duszącego kaszlu. Czułam w ustach nieprzyjemny posmak śluzu i chrzęst piasku.
Zwymiotowałam, nie zdając sobie nawet sprawy, czy na pewno na trawę.
Otworzyłam zaropiałe oczy, po czym mechanicznie sięgnęłam do
kieszeni. Opuszki moich palców napotkały trzonek różdżki, chciałam ją wyjąć,
jednak byłam tak zmęczona, że nawet ona okazała się być dla mnie zbyt ciężka.
- Uspokój się, nic ci nie zrobię.
Opierałam się plecami o silne ramię młodego mężczyzny. Nie
mógł mieć nawet dwudziestu pięciu lat. Jego ciemnobrązowe, mokre od deszczu
włosy przykleiły się do czoła. Obserwował mnie czekoladowymi oczami.
- Chciałaś się zabić? – spytał, wyciągając swoją różdżkę i
celując nią w plamę wymiocin znajdującą się na jak mniemam, jego pelerynie.
- Myślałam, że pomost jest stabilniejszy.
- Ach… no tak. Pomosty mają to do siebie, że lubią zrzucać z
siebie rude panny.
- Odwal się.
Jednym ruchem zrzuciłam z siebie jego ciemną pelerynę.
Wstałam bez jego pomocy, choć nieustanne próbował przytrzymać moje ciało.
Czułam się, jakbym była z waty, wszystkie drzewa wirowały niespokojnie.
- Co w zasadzie chciałaś zrobić?
- Nie twój interes…
- A jak masz na imię? – nie dawał za wygraną.
- To też nie powinno cię dotyczyć.
- Uratowałem ci życie, panno Lupin. Pan profesor pewnie by
się ucieszył i wynagrodził moje dobre uczynki, nie uważasz?
Spojrzałam mu prosto w oczy. Był niski. Niższy ode mnie.
Wyglądało to dość komicznie, jednak nie miałam ochoty nawet na cichy chichot.
Natomiast on wydawał się być rozbawiony całą sytuacją. Ledwo powstrzymywał
śmiech.
- Skąd wiesz, kim jestem? – syknęłam.
- Niech no się zastanowię… Twój ojciec przygotowywał mnie do
owutemów. W każdym domu mówili o jego złotym sercu i wyrodnej córce, która
trafiła do Slytherinu.
- Bardzo śmieszne, wiesz…
- Naprawdę cię to bawi?
- NIE!
- Nigdy bym się nie spodziewał, że z takiej kościstej
dziewczynki wyrośnie ktoś taki jak ty…
- Nie pozwalaj sobie. Lepiej powiedz, jak mnie poznałeś.
Raczej nie mam tego napisanego na czole. W każdym razie rano jeszcze tego nie
zauważyłam.
- Na czole może nie, ale na policzku owszem.
Mechanicznie zakryłam dłonią blizny znajdujące się na mojej
twarzy. Jednak na ustach chłopaka pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Cała ta
sytuacja okropnie go bawiła, natomiast ja najchętniej odwróciłabym się na
pięcie i uciekła jak najdalej.
- Przepraszam – rzekł po chwili, próbując się opanować. –
Nie chciałem cię urazić. Nazywam się Eustace Carver. Mieszkam niedaleko.
- I przychodzisz tutaj popatrzeć na stary pomost?
- Możesz wierzyć lub nie, ale znalazłem się tutaj
przypadkiem. W zasadzie zaciągnął mnie mój przyjaciel. Jest dość nieśmiały, aby
wyjść z ukrycia. Woli kontemplować twoją śliczna buźkę z większej odległości.
Bezpieczniejszej.
Rozejrzałam się niespokojnie. Dłonią wyczułam różdżkę
znajdującą się w kieszeni. Przez chwilę miałam wrażenie, że pobliskie krzaki
poruszyły się niespokojnie. Zacisnęłam palce na trzonku i…
- Nie rozśmieszaj mnie. – Usłyszałam głos Eustacego. – Nie
zdążyłabyś nawet jej wyjąć.
- Dlaczego twój kolega
nie chce się pokazać?
- Bo jest głupi albo nieśmiały, ale raczej to pierwsze.
- Słyszy co mówisz?
- Tak, a potem spierze mi głowę.
Mężczyzna znów zaczął się śmiać. Pokręciłam głową z
rozdrażnieniem.
- Muszę iść – rzekłam szybko. – Miło było poznać kogoś tak…
zdziwaczałego.
- Wzajemnie.
Spojrzałam na niego z niechęcią, po czym puściłam się
biegiem w stronę domu zamieszkanego przez Kingsleya.
------------------------------------------------------
------------------------------------------------------
O kurczę, po raz pierwszy mam szansę dodać pierwszy komentarz pod notką, łał!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział. Szczególnie motyw z chwilowym przebudzeniem poprzez otarcie się o śmierć we śnie - dobrze to odczytałam? (Pytam, bo mam dziś intelektualną pustkę i mogę źle interpretować).
I bardzo się ciekawię kim jest Eustace.
Czyżby Ginny powróciła na chwilę do prawdziwej rzeczywistości? Czekam na rozwój akcji ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPomijając już te świetne opisy uczuć i intrygującą sprawę z listem bardzo spodobało mi się spotkanie Ginny z Eustace. Cieszy mnie, że znów się tu pojawił(choć z chęcią bym o nim przeczytała w here-we-go, niestety na razie nic się na to nie zapowiada...Ale może jednak?). Chłopak faktycznie jest dziwny, ale pozytywnie, aż się uśmiechnęłam ;) Ginny też okazała trochę charakterku. Czyżby tym ,,kolegą'' był Eddie? Szkoda, że się nie spotkali, ale z pewnością przyjdzie na to czas.
Wiesz, bardzo się cieszę, że się tu przeniosłaś. Onet to koszmar, z każdym dniem uświadamiam sobie to coraz bardziej. Tu przynajmniej moge spokojnie skomentować twoją notkę.
Pozdrawiam więc i czekam z niecierpliwością ^^
Bardzo mi się podobał ten rozdział, zresztą jak zwykle ;). Czyżby Ginny przebudziła się na chwilę z alternatywy? Ciekawie ;). I to nieoczekiwane spotkanie też bardzo fajnie wypadło, jestem ciekawa co dalej.
OdpowiedzUsuńTroszkę szkoda, że się przenioslaś z onetu, bardzo lubiłam twojego bloga, ale tu też będę wpadać. Mi też onet ostatnio tak działa na nerwy, że od jakiegoś czasu myślałam nad przeniesieniem. Utworzyłam już bloga na blogspocie, ale że niezbyt umiem się nim obsługiwać, na razie nie będę porzucac starego. Masz może trochę wolnego czasu? Bo miałabym ogromną prośbę, a wątpię, żeby któraś z szabloniarni zgodziła się mi wykonać szablon na blogspota. Jego adres to http://marmurowe-serce.blogspot.com/ . Bardzo lubię twoją grafikę, dlatego z tą prośbą postanowiłam się zwrócić do ciebie.
xxx
Ja z Onetu uciekłam wcześniej, ale nie z mrs-zabini, ale innym blogiem, bo faktycznie - nie dało się wytrzymać. Jednakże, teraz coś się poprawiło, bo blogi nie zacinają się tak jak tydzień temu. Blogspot daję jednak więcej możliwości - przekonałam się o tym wielokrotnie i nadal się przekonuję, podczas pisania moich recenzji.
OdpowiedzUsuńWracając jednak do rozdziału - poprzednio nie miałam okazji skomentować całej alternatywy z powodu ciągłych zawieszeń Onetu, ale przeczytałam wszystkie rozdziały. Jeśli dzisiaj mi czas pozwoli, to dodam te komentarze pod odpowiednie notki już tutaj, na blogspocie.
Wracając jednak do treści notki, podobnie jak wszystkie inne Twoje czytelniczki, będę się teraz zastanawiać, kim jest Eustace. Swoją drogą, dziwne jest to imię. Kojarzy mi się tylko z Eustachym z Chojraka, ale to chyba nie było Twoją inspiracją (wybacz, święta spędzona z czwórką kuzynów i ciągłym oglądaniem bajek, dają się we znaki).
Ciekawam, jak potoczą się losy tej Ginny i kim jest ten kolega, chowający się w krzakach. Moja ciekawość osiągnie zaraz apogeum, gdyż cała alternatywa trwa i trwa, a ja jestem ciekawa, jak to wszystko dalej się potoczy :)
Tyle z mojej strony, pozdrawiam
O, widzę, że jesteś kolejną osobą, która poddała się fali przenoszenia się na blogspot :) Chociaż Onet w ciągu ostatnich dwóch dni nieco się poprawił, przynajmniej u mnie nie jest już tak tragicznie jak było tydzień temu.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - czyżby to Eddie siedział w tych krzakach i obserwował Ginny? W związku z tym, że czytałam wcześniej here-we-go wiadomo, że Eustace jest jego... no, chyba mogę go nazwać przyjacielem. Zastanawiam się jedynie, czy Eddie istotnie byłby taki nieśmiały... Hm...
Generalnie to w fajnym klimacie utrzymany był ten rozdział. No i był deszcz, mi piace.
Pozdrawiam
7! Ale i tak pierwsza przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńJa też zakładałam blogi tutaj, kiedy Onet mnie wykańczał.. a wracając do notki, rzucają mi się w oczy dwa błędy. Nie byłabym sobą, gdybym o nich nie napisała, więc "spieprzy mi głowę" a nie "spieprze mi głowę" (kto spieprzy mu głowę? ON, jego przyjaciel) i drugi błąd: nie "z niechęciom" ale "z niechęcią". To tyle, wiecej nie zauważyłam; nie lubię wytykać błędów, ale no muszę. :D
OdpowiedzUsuńJak inni czytelnicy, ponawiam pytanie: czyżby Ginevra powróciła na moment do rzeczywistości? Musiałam 2 razy przeczytać fragment z Nessi, bo nie zrozumiałam. Myślalam, że będziesz opisywać te rózne rzeczy, ale przypomnialo mi się, że Ginny przecież nie była w ministerstwie wtedy, kiedy Syriusz zginął. Czyli nadal siedzi u Kingsleya. Co ona chciała zrobić na tym pomoście? I co to za Eustace? Alternatywny Eddie? Czy może ten, co się w krzakach chował? Ale wróć. Eustace to raczej nie Eddie, bo Eddie miał oczy jak Harry, a napisałaś, że wyżej wymieniony miał czekoladowe. Więc pozostaje zagadka, kto był w tych krzakach?
Pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńtak, wreszcie powróciłam. Trochę mnie nie było - wybacz. Nie ciągnęło mnie do powrotu do naszego boskiego onetu. Ale dziś stwierdziłam, że przegiął. Przegiął zupełnie.
A jak oceniasz tę domenę? Jest lepsza? Ma ciekawsze możliwości?
W sumie mam do ciebie prośbę. Wiem, że teraz matury i wgl, ale jeśli znalazłabyś trochę wolnego czasu - czy wykonałabyś dla mnie nagłówek na blogspota? Chciałam zalożyć już nowego bloga na tej domenie (aczkolwiek dowiesc-niewinnosci skończę już na onecie z bólem i męką), a na szabloniarniach onetowskich nie wykonuja pewnie nic na blogspota, więc... Jeśli byś mi pomogła, to napisz np do mnie na wywiadera czy gdzieś.
Ale już przechodzę do rozdziału.
Cóż dawno mnie tu nie było i trochę zastanawiałam się, co też wyczynia Ginny. Zastanawia mnie postać Eustacego. Trochę tajemnicza i nie wiadomo jakie ma prawdziwe intencje oraz czy będzie miała większy wpływ na opowiadanie.
Podobały mi się bardzo początkowe opisy ;)
Całuję,
Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]
Dobra, Leszczyna trochę poszperała w Internecie i dotarła na wp. A z wp przekierowano ją na blooga. A na bloogu jej się spodobało ;) Ładne uniwersalne, da się zrobić spis rozdziałów, menu, nic się nie zawiesza i wgl. Fakt, nie podoba mi się szeroka lista, ale jakoś to chyba przeboleję.
UsuńW każdym razie link masz tu - pola-kamienne.bloog.pl. Kolorystyka szablonu mi się podoba, tylko chciałabym podmienić nagłówek na jakiś z Barbarą Palvin. Jakbyś mogła, chciałabym aby nagłówek był w kolorystyce szarej lub brązowej. Szczególnie podobają mi się dwa zdjęcia :
to - http://www.google.pl/imgres?hl=pl&sa=X&biw=1024&bih=571&tbm=isch&prmd=imvns&tbnid=vgvi0pSn_Rk0ZM:&imgrefurl=http://heartofthedevastation.tumblr.com/post/7133526992/barbara-palvin&docid=sxA8KEEhAFTPTM&imgurl=http://30.media.tumblr.com/tumblr_lnocqoBi7h1qdpwjlo1_500.png&w=459&h=616&ei=TcuKT4j8Iemv0QWEi93UCQ&zoom=1&iact=rc&dur=297&sig=101154501751480868279&page=3&tbnh=111&tbnw=99&start=53&ndsp=30&ved=1t:429,r:1,s:53,i:239&tx=58&ty=103
i to - http://www.google.pl/imgres?start=314&hl=pl&sa=X&biw=1024&bih=571&tbm=isch&prmd=imvns&tbnid=4ZfowS2Rz4DqRM:&imgrefurl=http://favim.com/image/20474/&docid=wNw1Qu5LRP1eKM&imgurl=http://favim.com/orig/201104/20/Favim.com-20474.jpg&w=500&h=333&ei=EcyKT8edBuOr0QWnyeThCQ&zoom=1&iact=hc&vpx=256&vpy=252&dur=1281&hovh=183&hovw=275&tx=183&ty=113&sig=101154501751480868279&page=12&tbnh=95&tbnw=143&ndsp=29&ved=1t:429,r:10,s:314,i:118 , ale w sumie co do wyboru zdjęć pozostawiam Ci wolną rękę ;D Napisów żadnych nie chcę, bo i tak nagłówek będzie mały, bo bloog większych nie akceptuje niż te, których rozmiar sam narzuci ;P Dzięki wielkie za pomoc! <3
Całuję,
Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]
PS Przepraszam, że taki długi komentarz wejdzie! Najwyżej usuń go, jak już przeczytasz i wgl ^ ^
No, grzeczna dziewczyna. Swoje kroki podąża z powrotem do posiadłości Kingsleya. Pewnie po całym tym incydencie już miała wszystkiego dość. Zastanawiam się, dlaczego Eddie aż tak się wstydził, aby wyjść na zewnątrz. Tak, to musi być Eddie. Jak pojawił się Eustace, to i Eddie musi być^^ Bardzo mi się podobał ten fragment po tym jak upadła. Na początku myślałam, że ona naprawdę się obudziła w jakimś domu, a to były jednak zarysy jej snu. Bardzo ciekawie to połączyłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:**
Myślałam, że do tego nie dojdzie, lecz stało się. Muszę poprosić cię o przysługę. Z racji tego, że już mam dość Onetu, przeniosłam się na inny portal, właśnie na ten. Już nie miałam siły walczyć z tymi wiatrakami:( Chciałabym się zapytać, czy istniałaby możliwość zrobienia Nagłówka. Oczywiście nie proszę Ciebie o zrobienie trzech, bo to byłby nie w porządku wobec mnie. Tylko chciałabym na jeden. Z Benem Barnesem i Keirą Knightley. Coś na wzór, co mam na Onecie. Wiem, że proszę o wiele, masz za niedługo matury, a ja zawracam Ci głowę, lecz już naprawdę mam dość tego Onetu :( Podam dwa adresy blogów, abyś mogła wszystko ogarnąć, co i jak. Z góry bardzo dziękuję:** Pozdrawiam:*
Usuńhttp://tajemnica-z-manhattanu.blogspot.com/
http://tajemnice-z-manhattanu.blog.onet.pl/
Genialnie, jak zawsze. To nie może być Eddie, po prostu nie może. Jakoś tak, dzięki alternatywie o nim zapomniałam. W końcu go nie lubię. Strasznie podobał mi się ten opis jak ona wpadła do wody, a tu nagle budzi się w szpitalu. Znaczy w bieli. Tylko zastanawia mnie ta kartka z dziennika. A ten Eustance jest zaskakujący, możliwe że go gdzieś wplątasz i w sumie to byłoby ciekawe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Angel.
Elfaba się przenosi, no to wszyscy znikamy z onetu. A ja się nawet zaczynam się z nim powoli lubić, bo bezproblemowo mogę wstawić szablon! Wojna dobiegła końca.
OdpowiedzUsuńTo przykre, że Ginny musiała poznać Eustace"go w takiej sytuacji, no ale w końcu ją uratował. I czyżby tym nieśmiałym przyjacielem był Eddie? Wkrótce wróci na Alternatywę? Mamo, nareszcie! Mrr...
Najbardziej jednak, zaciekawił mnie fragment z listem do Nessi. Czyżby to Eddie go napisał?
Życzę powodzenia na nowej domenie
Firiel
twilight-and-shadow.blog.onet.pl
STO LAT STO LAT STO LAT!!!!!!!! :*
OdpowiedzUsuńGG mi powiedziało(tak, zapisałam sobie twoje kiedyś, choć wiem, że teraz już go nie używasz), że masz dziś urodziny. A więc w ten piękny dzień życzę dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i oczywiście weny :*
OdpowiedzUsuńHej:) Mogłabyś informować mnie o nn na zwariowane-milosci-w-zakonie-feniksa.blog.onet.pl ? Uwielbiam twojego bloga. Czytałam go, gdy jeszcze rezyndowałaś na onecie, jak i teraz. Poza tym uwielbiam Here we Go i szkoda, że jest zawieszony:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kosia :)
Hahaha. Eustacy! Z Here we Go ^^ Już wiem, kim jest jego kolega :P Choć może to się okazać nieprawdą :)
OdpowiedzUsuńNiespodziewałma się takiego obrotu spaceru Ginny! Ja nie znam Eustacego, ale już go lubię. Jako postać. Jest wkurzający, ale lubię ten typ humoru. Wreszcie koniec z ratowaniem damy z opresji przez przystojnego księcia!
OdpowiedzUsuńHm, czytałam "Here we go", więc coś niecoś kojarzę i Eustace nie jest mi nieznany. Czyżby w krzakach krył się Eddie Snape? Pozostaje mi się domyślać. No ale dobrze, że był w pobliżu.
OdpowiedzUsuńGinny obudziła się w prawidziwym życiu. Trochę to dziwne, że sen odbiera za rzeczywistość, a rzeczywistość za sen. Myślałam, że jak się obudzi, to będzie Ginny Weasley, a nie Lupin.