Khaled
Hosseini
Dla
Elizz, mam nadzieję, że wyniki testów były zadowalające :*
1
sierpnia 1997
Popchnęłam
kilka ciotek, kuzyneczek Fleur, Ronalda i Hermionę, wywijających
salta na środku parkietu. Robiłam wszystko, aby tylko nie zgubić
dwóch młodych mężczyzn. Teraz albo nigdy – myślałam
gorączkowo. - Teraz albo nigdy.
Wyleciałam
spod baldachimu, robiąc z siebie niemałą idiotkę. Mężczyźni
najwyraźniej nie planowali nigdzie daleko uciec. Potrzebowali tylko
chwili spokoju i przestrzeni, aby zapalić cygaro. Popatrzyli na
mnie, unosząc wysoko brwi, a po chwili wymienili się
porozumiewawczymi spojrzeniami. Jasne jak słonce, dwa matoły.
-
Witamy, panienko Lupin – rzekł z szerokim uśmiechem Eustace. -
Jako dżentelmen zaproponowałbym ci cygaro, ale wolę nie. Jesteś
jeszcze nieletnia, a twój tatuś mógłby nie być zachwycony.
Jednak wybaczy mi panienka moją śmiałość, oczarowałem się
panienki wyglądem od samego początku.
-
Przestań się ze mnie naśmiewać, idioto – syknęłam, a ten
zaśmiał się głośno.
Temu
drugiemu nie było aż tak do śmiechu. Popatrzył na mnie swoimi
zielonymi oczami, tak podobnym do tych Harry'ego. Nie potrafiłam
powstrzymać jednego z tych uśmiechów, które trenowałam rano
przed lustrem.
-
Panowie wybaczą – weszłam w grę Eustacego. - Wyszłam zaczerpnąć
świeżego powietrza, okropny tłok w środku. Nie chciałam
przeszkadzać w męskich dyskusjach, choć zastanawia mnie czyimi są
panowie gośćmi.
-
Najpiękniejszej panny młodej na świecie – odpowiedział Eustace.
- Tyle że to ja miałem stać u jej boku.
Z
rozdrażnieniem przewróciłam oczami. Wszyscy faceci ciągle mówili
tylko o jednym.
-
Eustace, daruj sobie – odezwał się ten drugi. - Naprawdę żałuję,
że was ze sobą poznałem. Oszczędziłbym ci cierpienia.
Więc
to tak! Ha! Będę mogła wypytać Fleur o tego jegomościa z
nadzieją, że nawet w calu nie zabrzmi to podejrzliwie. Oczywiście
od samego początku z przekonaniem, że tata o niczym się nie dowie.
Kto wie, jakby zareagował na mężczyznę u mojego boku. Pewnie
bardzo podobnie jak ja na widok Tonks. To chyba normalne, że
niewielu wyciąga wnioski i wchodzą nie dwa, a dziesięć razy do
tej samej rzeki.
-
Nazywam się Ginevra Lupin – oświadczyłam, wyciągając dłoń w
jego kierunku. Eustace zagwizdał cicho. Miałam ochotę go walnąć.
Już
miał odwzajemnić gest, kiedy nagle dostrzegłam, zamieszanie pod
baldachimem. Złoty parkiet rozbłysnął jasnym światłem. Przez
tłum gości nie byłam w stanie nic dostrzec. Dwaj mężczyźni
również stawali na palcach z zmarszczonymi czołami. Czułam, że
ręka tego wyższego, spoczywając w kieszeni zaciska się na trzonku
różdżki.
I
nagle usłyszałam głos Kingsleya, wyraźny i podniosły, jakby był
wszędzie wokół mnie.
-
Ministerstwo padło. Scrimgeour nie żyje. Nadchodzą...
Nie
wiedząc, co myśleć, cofnęłam się o dwa kroki, wpadając w
ramiona wysokiego mężczyzny. Objął mnie lewą ręką, a w prawej
trzymał różdżkę, gotowy do ataku.
Obserwowałam
wszystko, jakby w spowolnieniu. Czarodzieje przez kilka sekund stali
bez ruchu. Muzyka ucichła, a po chwili pustkę wypełnił czyjś
przerażony wrzask. Zabolały mnie od niego uszy. I nagle rozpętało
się piekło. Goście zaczęli biec na oślep, niektórzy deportowali
się spod baldachimu, co oznaczało najgorsze. Zaklęcia obronne
straciły swą moc.
A
potem nieznane postaci, osnute w czarne peleryny zmieszały się z
pogrążonymi w panice ludźmi. Chciałam biec, jednak uniemożliwiła
mi to mocna ręka młodego mężczyzny.
-
Puszczaj! - wrzasnęłam. - Tam jest mój ojciec!
- Na
niewiele mu się teraz zdasz, kręcąc się pod nogami. - Usłyszałam
odpowiedź.
Eustace
również wyciągnął różdżkę. Idealnie wymierzonym zaklęciem
uderzył w zamaskowaną postać, walczącą przy ozdobnej kolumnie.
Trafił bez problemu. Obserwowałam czerwone iskry zmieszane z
odrobiną zieleni. Czy nie na takie chwile uczył mnie Kingsley? A ja
co, stałam i trzęsłam się jak galareta.
-
Idziemy. - Usłyszałam nagle.
-
Co?
Nic
więcej nie zdążyłam powiedzieć, nie zdążyłam zaprzeczyć,
poczułam, jak obca siła odrywa moje stopy od podłoża. Moje ciało
zaczęło obracać się w niesamowitym tempie. Wszystko ucichło,
naparła na mnie ciemność. Czułam tylko rękę obcego mi
mężczyzny. Zawartość żołądka podeszła mi do gardła.
I
nagle, trach. Uderzyłam kolanami w betonowy chodnik. Zgięłam się
w pół i dyszałam ciężko, ledwo udało mi się powstrzymać
wymioty.
- Do
mnie, do mnie, czemu zawsze sprowadzasz wszystkie dziewczyny do mnie?
- Usłyszałam delikatnie wzburzony głos Eustacego.
-
Nie poruszaj nawet tego tematu – odpowiedział ten drugi, który
perfidnie mnie uprowadził spod Nory.
Nie
zważając na kręćka panującego w mojej głowie, zerwałam się na
równe nogi, omal nie lądując z powrotem na chodniku. Omiotłam ich
srogim spojrzeniem. Najpierw jednego, potem drugiego. O dziwo, jednak
nie robiło to na nich wrażenia.
-
Macie mnie natychmiast odstawić na miejsce! - krzyknęłam. - Jak w
ogóle śmieliście!
Jednym
płynnym ruchem (tak, jak mnie uczył Kingsley) wyciągnęłam
różdżkę i zaczęłam mierzyć nią w Eustacego z przekonaniem, że
z nim pójdzie mi łatwiej, a ten drugi, widząc klęskę
przyjaciela, podda się bez mrugnięcia okiem. Świetny plan, prawie
jak z książeczek o wspaniałych, utalentowanych, młodych
czarownicach.
-
Możesz nie robić zamieszania na środku ulicy? Ja tu mieszkam, a
już i tak mam zszarganą renomę – powiedział Eustace.
Zmarszczyłam
czoło. No tak. Znajdowaliśmy się w jakiejś małej, zapyziałej,
mugolskiej wiosce. Przez jej środek biegła dziurawa asfaltowa
droga, a wzdłuż niej krzywe chodniki z połamanej kostki. W zasięgu
mojego wzroku namierzyłam zaledwie pięć domków po każdej
stronie. Żadna rewelacja. Odrapane tynki, niepograbione liście,
wyschnięte kwiaty, brudne okna. Tłumów nie było. Jakiś starszy
dziadek z laską i dwójka dzieci, bawiąca się przy rynsztoku.
Czyli nikt, kto mógłby się przejąć nagłą deportacją
wystrojonej trójki osób z patykami w rękach.
-
Nie obchodzi mnie, jaką masz reputację w tej dziurze! - wrzasnęłam
odrobinę zbyt głośno. Dzieci podniosły wzrok, dziadek nadal
niedosłyszał. - Chcę TAM wrócić! Tam został mój ojciec.
-
Będzie bardziej szczęśliwy, jak się dowie, że byłaś z nami –
powiedział spokojnie Eustace.
Miałam
ochotę wydrapać mu oczy. Jak mógł być tak spokojny? No i jeszcze
ten drugi, wkurwiający przystojniak. Stali jak dwa słupy soli i
mieli najwyraźniej niezły ubaw z moich nerwowych zachowań.
Świetnie, po prostu idealnie.
-
Nie bój żaby, mała – rzekł Eustace, a mi włos się zjeżył na
głowie. - Wpadniesz do mnie. Zjemy obiad, a potem odstawimy cię do
domku. Obiecuję. A jak on cię wkurza – wskazał na tego drugiego
– to odeślemy go do domu i sami wypijemy butlę wina.
-
Oszalałeś, idioto! Nigdzie z wami nie idę!
-
Jak tam chcesz, możesz tutaj zostać, ale nie masz pojęcia, gdzie
jesteś, nie umiesz się teleportować i nie masz pieniędzy. Nie
wątpię w kobiece umiejętności, ale raczej mało prawdopodobne, że
trafisz do domku i tatusia.
Ok.
Oboje byli najgorszymi dziadami, jakich w życiu poznałam, ale jaki
miałam teraz wybór? Głębsza analiza sytuacji była bez sensu, a w
dodatku byłam zbyt zdenerwowana, aby zebrać myśli. W głowie mi
huczało, a serce waliło jak oszalałe. Mój własny organizm
zagłuszał cichutki głosik zdrowego rozsądku.
Eustace
ruszył przed siebie, a ja za nim. Ten małomówny zamykał pochód.
Nogi miałam jak z ektoplazmy i choć starałam się stawiać pewne
kroki, to byłam pewna, że towarzysze widzą je inaczej. Będzie co
opowiadać Nessi, oj będzie.
-
Nie bój się o ojca. - Usłyszałam głos mężczyzny, który szedł
przede mną. - Był najlepszym nauczycielem obrony przed czarną
magią, na pewno da sobie radę.
Chciałam
dać wiarę w jego słowa. Chociaż w te, skoro wszystkie inne były
zupełnie pozbawione sensu.
Zatrzymaliśmy
się jakieś pół kilometra dalej, obok budynku oddalonego od
centrum wioski. Dom był równie rozpadły co pozostałe.
Niegdyś pomalowane na bordowo ściany, dziś straszyły czarnymi
plamami i szarymi dziurami, łuszczącego się tynku. Weranda, która
według mnie jest sercem domu, była zarośnięta kolczastymi
bluszczami i zawalona połamanymi krzesłami. Nie było tam żadnej
dróżki, tylko błotnista alejka.
Westchnęłam
głośno, po czym podniosłam sukienkę, aby nie pobrudzić jej
jeszcze bardziej. Spojrzałam na swoje buty. Nie zasłużyły sobie
na takie traktowanie...
-
Dom jest pusty – powiedział Eustace, kiedy otwierał drzwi. - Mama
jest w pracy.
Mężczyzna
wpuścił mnie przodem. Przedsionek, w porównaniu do naszego,
prezentował się całkiem dobrze. Na wieszaku wisiała tylko jedna
wiatrówka i długi płaszcz. Natomiast buty schowane były do
niewielkiej, drewnianej szafki ustawionej w kącie pomieszczenia.
-
Nie krępuj się, właź do salonu. - Usłyszałam.
Posłuchałam
go bez sprzeciwu. Salon był czysty. Nie mogłam dopatrzeć się
nawet najmniejszych pyłów kurzu. Ściany oklejone były staromodną,
kremową tapetą w czerwone kwiatki, natomiast na wyłożonej
parkietem podłodze, spoczywał cienki, wytarty już dywan w
orientalne wzory. W pomieszczeniu znajdowało się tylko jedno okno z
widokiem na opustoszałą ulicę. Powiewała w nim biała,
wykrochmalona firanka. W jednej chwili zapragnęłam być w domu
razem z tatą i nigdy w życiu już z niego nie wyjść.
Bez
zaproszenia zapadłam się w starym, połatanym, wysieczonym fotelu.
Jego ciemna, sztruksowa tapicerka pachniała mieszanką olejku z
drzewa sandałowego i wody kolońskiej. Najwyraźniej zazwyczaj
siadał w nim jakiś mężczyzna. Pomimo tego, że w pokoju było
strasznie duszno, zadrżałam. Nie miałam na sobie nic prócz
cienkiej sukienki. Szal najwyraźniej musiałam zostawić na krześle
obok Galindy.
Właśnie,
Galinda. Zwierzała mi się, a ja potraktowałam ją jak powietrze.
Była blada, mocno zmęczona. Nie chciałam nawet myśleć, co może
się teraz z nią dziać. Błagałam w duchu, aby ktoś ją stamtąd
zabrał w momencie, w którym zjawili się pierwsi śmierciożercy.
Drżałam.
Nawet nie zauważyłam, kiedy Eustace podał mi koc. Podziękowałam
skinieniem głowy. Zdjęłam brudne pantofle i podciągnęłam kolana
pod brodę. Skulona przykryłam się szczelnie, obejmując nogi
rękami.
- To
wy sobie pogadajcie, a ja przyniosę herbatę – oświadczył
Eustace, wycofując się z salonu.
Spojrzałam
na drugiego mężczyznę. Był spokojny, jakby całe to zajście nie
robiło na nim wrażenia. Bez problemu zdjął elegancka szatę,
pozostając w czarnych spodniach i koszuli na krótki rękaw. Po
chwili przysiadł na kanapie, znajdującej się obok fotela. Nasze
spojrzenie znów spotkało się na moment.
-
Powiesz mi w końcu jak masz na imię? - spytałam.
-
Eddie, na imię mi Eddie – odpowiedział, a ja w jednej chwili
poczułam dziwny, nieuzasadniony spokój. Jakbym całe życie czekała
na to jedno słowo.
-
Skąd znasz Fleur? - Zdawałam sobie sprawę, że nikt nie lubi
przesłuchań, ale to było coś innego, coś, czego nie umiałam
wytłumaczyć.
-
Chodziliśmy razem do szkoły.
-
Nie jesteś Francuzem. Masz angielskie imię i akcent – rzekłam, a
na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- To
długa historia na inny dzień – odpowiedział. Widziałam, jak
otwiera usta, aby powiedzieć coś jeszcze, jednak w tym momencie do
pokoju wszedł Eustace, niosąc kubki pełne parującej herbaty.
Postawił
tacę na ławie i wręczył mi nagrzane naczynie. Piłam małymi
łykami, aby nie poparzyć języka. Sypana – pomyślałam w duchu.
Nic
nie mówili, chyba zrozumieli, że nie jestem w nastroju do dyskusji.
Nawet nie wiem, kiedy zmorzył mnie sen. Powieki stały się coraz
cięższe. Odstawiłam kubek, aby nie poparzyć się resztką
angielskiego napoju i wtedy coś mi się przypomniało. Jego twarz.
-
Eddie – szepnęłam, przykrywając się szczelniej kocem. -
Widziałam cię już. Kiedyś często mi się śniłeś.
Myślałaś
kiedyś o tym, że może sny są jawą, a nasze życie czyimś snem?
- Usłyszałam w głowie słowa, które przed laty powiedział mi
Syriusz.
------------------------------------------------------
Następna
notka w piątek po rozdaniu świadectw maturalnych. Nie wiem jak
można tak długo czekać. Czarne myśli nie chcą mnie opuścić. I
zastanawiam się nad tym jak często dodawać notki w wakacje. Jak
sądzicie: raz czy dwa razy w tygodniu?
Pozdrawiam!
Pierwsza? :) Biegnę czytać!
OdpowiedzUsuńKomentarze pisane na bieżąco podczas czytania są jednymi z fajniejszych, przynajmniej moim zdaniem i w moim przypadku, bo:
Usuńa) Raczej nie umyka mi nic, o czym chciałam wspomnieć (w każdym bądź razie: odnośnie tekstu)
b) Nie zapominam wtedy o dodaniu komentarza xd
Więc tak: po pierwsze, Ron i Hermiona, wywijający salta na parkiecie! Komiczne, kiedy człowiek to sobie wyobrazi… nawet jako przenośnia – bo wątpię, żeby robili fikołki w powietrzu – i tak jest przezabawne.
Wspominałam już kiedyś, że Eustace to taka irytująca postać? Lubię go xd Dobrze, że ludzie denerwują twoją Ginny. Ona tak fajnie się złości…
I, niech to! Kingsley zepsuł Ginny i Eddiemu pierwsze (w Alternatywie) spotkanie! Że też nie mógł chwilę poczekać z tą wiadomością… xd
„- Do mnie, do mnie, czemu zawsze sprowadzasz wszystkie dziewczyny do mnie?” – tak, zdecydowanie lubię postać Eustacego :D
„(…) który perfidnie mnie uprowadził spod Nory”, po tym, jak leciałam za nim, tratując tłum, po czym wielce elegancko padłam mu w ramiona, gdy wystraszyłam się patronusa Kingsleya… xD
„Świetny plan, prawie jak z książeczek o wspaniałych, utalentowanych, młodych czarownicach.” – o, tak, duży plus za to zdania. Mam serdecznie dość tych „wspaniałych, utalentowanych, młodych czarownic” w co drugim opowiadaniu!
„Właśnie, Galinda. Zwierzała mi się, a ja potraktowałam ją jak powietrze. Była blada, mocno zmęczona. Nie chciałam nawet myśleć, co może się teraz z nią dziać. Błagałam w duchu, aby ktoś ją stamtąd zabrał w momencie, w którym zjawili się pierwsi śmierciożercy.” – o, proszę, Ginny posiada ludzkie uczucia, martwi się o Galindę, jak miło… :)
„Myślałaś kiedyś o tym, że może sny są jawą, a nasze życie czyimś snem? - Usłyszałam w głowie słowa, które przed laty powiedział mi Syriusz.” – ładne zamknięcie rozdziału, naprawdę.
Podsumowując: podobało mi się, jeszcze bardziej chyba nawet niż poprzedni rozdział. Czekam na więcej! I tak, dawaj dwa razy w tygodniu (co najmniej!), bez dyskusji. Co do wyników z matury: będzie dobrze, na pewno. Przynajmniej w twoim przypadku…
Ginevra ma chyba nierówno pod sufitem ostatnimi czasy. doszłam do takiego wniosku przy notce nr 80 (21 alternatywy). Eustace... szkoda, ze niedługo powrót do Hogwartu a on zostanie w domu. ech, nie można mieć wszystkiego, chyba że go jakoś wcisnę... czytając Twój komentarz sama nie skapnęłam się że w treści było aż tyle ironii. jak piszę GMW to przestaję kontaktować z otoczeniem, to chyba przez to :) Ginny musi mieć ludzie uczucia. chociaż odrobinkę, gdzieś tam pod warstwą swojej udawanej wyniosłości ^^
UsuńMatura... ten pojebany polski! jak mogłam napisać taką brednię o tym Henrym, no jak?!
Ale ludzie, którzy mają nierówno pod sufitem są fajni! Więc jeśli faktycznie Ginny tak ma, to dobrze xD
UsuńA spróbuj go gdzieś wcisnąć, jak masz pomysł :D Albo chociaż niech wpadnie czasem do Hogsmeade w czasie szkolnych wyjść (o ile planujesz pozwolić uczniom na wycieczki do wioski, bo wiadomo - mroczne czasy i tak dalej).
Oj, coś wiem o przestawaniu kontaktować z otoczeniem... Ale nawet to lubię: mam wolną chwilę, włączam muzykę, siadam, piszę i nie myślę o niczym innym... Co do ironii - ironia jest fajna :p Lubię ironiczne poczucie humoru i tak dalej, więc czyta mi się to wszystko świetnie.
Nie przejmuj się tym polskim! Ten błąd zrobili prawie wszyscy, a czym jest przekreślony jeden akapit?
niech się ten pioruński akapit przekreśli i przestanie mnie prześladować! jak zdam maturę z polaka to farbuję się na rudo! daję słowo.
UsuńA co do wciskania będzie trzeba pomyśleć. na bitwę może wpaść, ale wcześniej też by sie przydał. Ale, skoro Eddie jest w szkole bo Snape chciał go chronić i mieć na oku, to równie dobrze Eddie mógł poprosić ojca, aby przygarnął Eustacego. trzeba tylko wymyślić mu jakąś nie głupią rolę w szkole...
Na rudo? Łiii, jak fajnie! Strasznie chciałabym być ruda... Wytłumacz mi taką niesprawiedliwość: czemu moja siostra JEST ruda, a ja nie?! xd Ale ja chcę zdjęcie jak się przefarbujesz i przed! (Ze studniówki też mi miałaś wysłać i co??? xd)
UsuńNo przydałby się wcześniej... Niech Filchowi pomaga, o! Żartuję :p
problem w tym że zdjęcia ze studniówki umarły razem z dyskiem -.- mam tylko takie wadliwej jakości: http://a4.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/423865_381467911866871_432411634_n.jpg jak byłabym niemiła to powiedziałabym zgadnij gdzie jestem. ale będę jednak miła i dla podpowiedzi dam to: http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc7/398597_305410272841566_308604931_n.jpg
Usuńzgadnij gdzie jestem :P tylko mnie nie obraź przypadkiem! cha,cha,cha!
Hmmm... no dobra, ale zastrzegam, że zgaduję, mogę nie trafić xD Ta z grzywką, czyli na tym drugim zdjęciu ta w środku? :D
Usuńhmmm... tak :) nie powiem że ta najbrzydsza, ale ta urodą niegrzesząca ^^
Usuńa czym się sugerowałaś?
UsuńSukienką na zdjęciu pierwszym, bo wydawało mi się, że kiedyś wspomniałaś, że szukasz takiej w stylu bombki, czy jak to się tam nazywa :p No i na Wywiaderze jest obrazek, gdzie masz grzywkę :p I daj spokój, ładna jesteś! W ogóle, jakoś tak pasujesz do mojego wyobrażenia o tobie :D
Usuńtak... a to fajnie. i fakt, sukienkę opisywałam :) ciekawe czy Ty pasujesz do mojego wyobrażenia. może mały rewanżyk w postaci zdjęcia? :D mogę podać Ci maila jak wolisz ^^
UsuńNo dobra, mogę w sumie poszukać jakiegoś zdjęcia, jak jesteś taka odważna :D Tylko nie bardzo mam... Musiałabyś zaczekać aż z komputera rodziców ściągnę, bo oni mają... Jak wrócą do domu i komputery powłączają, coś wybiorę i ci tu link wrzucę, albo podaj maila lepiej :p Raczej nie zapomnę, ale jakby coś, upomnij się xdd
Usuńada.elfaba@gmail.com :D będę czekać. nie przesadzaj, na pewno jesteś śliczna ^^
UsuńWysłałam, nie krzycz za głośno xD W ogóle, prawie nie mam zdjęć, a żebym już była na którymś sama...
Usuńok... sprawdzam :D
Usuńo! ale masz świetne oczy. takie duże i brązowe... właśnie tak wyobrażam sobie oczka Ginny :) ładna jesteś ^^ głupoty gadasz. przyznaj się, ile chłopcom serducho złamałaś? :)
UsuńSzkoda tylko, że w komplecie z oczami dostałam wadę wzroku i to dużą, całe szczęście, że są soczewki kontaktowe xdd Haha, dzięki :D Ale wątpię, żebym komukolwiek w oko wpadła. Łamać to im gałęzie na głowach łamałam jak byliśmy dziećmi i walczyliśmy na miecze/zaklęcia (to były czasy... :p)
UsuńTen rozdział był niesamowity, od dawna nic nie poprawiło mi tak bardzo humoru, jak rozmowa z Ginny z Eustace"m. Cały czas szczerzyłam zęby do monitora!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pomiędzy Ginny a Eddie"m jakoś się ułoży.
I panna Lupin w końcu pokazuje Ślizgońskie pazurki...
A słowa Syriusza na końcu idealnie opisują sytuację w której znajduje się Ginny. Ciekawi mnie jedynie to, kiedy zakończysz alternatywę, bo już nie mogę się doczekać finału.
Co do publikowania rozdziałów, to dwa razy w tygodniu! Ginevry nigdy za wiele :)
dziękuje, och, ale mnie rozpieszczacie dzisiaj tymi komentarzami :) Miedzy Ginny i Eddiem na pewno się ułoży, pytanie kiedy i jak. Bo słodzić to chyba nie będę bo to nie w ich stylu aby kleić się do siebie od rana do wieczora :D
Usuńfinał alternatywy będzie dość... no, mało przyjemny. ale nic więcej nie powiem. teraz czas na GD! to znaczy w moim pisaniu bo mam trochę naprzód :) w publikacjach jeszcze do GD trochę brakuje.
Ginevry nigdy za wiele i waszych miłych słów również :D
Hahaha, Ginny uprowadzona xD Strasznie podobał mi się ten rozdział. Co prawda nie potrafię uzasadnić swojego zdania, więc w zasadzie pewnie opinia się nie liczy, ale nie potrafię wskazać konkretów ;p
OdpowiedzUsuńMówiłam już kiedyś, że Eddie to ideał? Chyba mówiłam, jeszcze nawet przed alternatywą, na samym początku jak się pojawił. Ach...
I jeszcze dodam coś, co miałam napisać w komentarzu wcześniej, ale chyba zapomniałam: nie ma to jak Ginevra. Od razu widać, że to jest to, co pisze się Tobie najlepiej. A skoro coś sprawia przyjemność autorowi, to i czytelnikom :)
Pozdrawiam
Lombard Street
opinia sie liczy ^^ spokojnie, cieszę sie, że Ci się spodobało :)następny może będzie troszkę poważniejszy, ale tylko troszeczkę.
UsuńEddie <3 dobrze że Ginny to widzi :p
Dziękuje bardzo za miłe słowa na końcu Twojego komentarza. I chyba masz rację. Ba! na pewno masz rację. ale chyba nie można całe życie ciągnąć tej jednej historii... chyba... :D
Rozdział wspaniały. Już nie mogłam się doczekać, aż go przczytam. A....!!!! Eddie! On jest taki przystojny <33 Zakochałam się nim (tym aktorze - Benie) już gdy oglądałam Opowieści z Narnii, a gdy wczoraj Doriana Graya, to jeszcze bardziej! Ale Ginevra mu kurdę wyznała... Że jej się śnił. Kurczę jak mogłaś skończyć w takim momencie? A miałąm nadzieję, że "zobaczę" jego reakcję. Eustace jest przecudowny! Muszę to przyznać ! Teraz to i jego i Eddie'ego uwielbiam na równi. Te jgo teksty, ach... No, a Ginny pokazała na co ją stać. Postawiła się dwóm chłopakom i jeszcze jakie przedstawienie im zrobiła ^^ No Ginevra! Szalej dalej! :P Hah, Ginny porawna! Sytuacja była wręcz komiczna ! Ci chłopcy, przepraszam, mężczyźni, to mają tupet i mówię tu o wszystkich. I oczywiście, że dwa razy w tygodniu! Zgadzam się z "przedmówczynią" Ginevry i jej przygód nigdy za wiele :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńtak, Ben jest genialny. ale co do Doriana Graya, czytałaś może książkę? jest dużo lepsza od filmu.
UsuńGinevra ma trochę zbyt długi język. i najpierw robi potem myśli. Do Eustacego lepiej się nie przyzwyczajać bo będzie sie pojawiać bardzo bardzo rzadko.
Pozdrawiam!
Książki nie czytałam. Planuje sobie zrobić z tego lekturkę na wakacje i też właśnie słyszałam, że podobno książka lepsza. Heh... Ginny ma zbyt długi język? To podobnie jak ja. Też plotę co mi ślina na język przyniesie. Szkoda, że Eustae będzie pojawiał się rzadko, ale za to Eddie (!) będzie! Jupi! A bez Eddie'ego przecież nie byłoby to samo. Mam jeszcze pytanie... Ile planujesz jeszcze rozdziałów Alternatywy? Pytam tak z ciekawości bo intryguje mnie też co będzie działo się w rzeczywsitości...
Usuńile jeszcze rozdziałów? hmmm... jakieś 30? nie wiem do końca. ale po alternatywie bedą może dwie z rzeczywistości i epilog. niestety, wszystko kiedyś sie kończy.
Usuń;( Ale jeśli serio mówisz, że 30 rozdziałów to jakośc wytrzymam :) W końcu to nie tak mało prawda? Cieszę się bardzo, bo myślałam, że mniej. Tak, ni niestety musi się skończyć. Kurczę pewnie będzie ci ciężko, bo bądź co bądź pisałam o Ginevrze dwa lata i napewno zżyłąś się z tym opowiadaniem i jego bohaterami. No cóż, tylko podziwiam cię za taką wytrwałość, pomysły, talent i ilość rozdziałów.
UsuńDlaczego im więcej jest Eddie'go tym lepiej mi się czyta. On ma jakiś magiczny wpływ. Od razu się uśmiecham. Jestem trochę wściekła na Ginny. Powinna była wyciągnąć różdżkę i walczyć. Mam wrażenie, że Ginny Weasley tak właśnie by zrobiła. To strasznie dziwne uczucie ponieważ to jest jedna osoba, a fakt, że wychowała ją inna osoba robi z niej innego człowieka. Chyba właśnie dlatego tak bardzo podoba mi się alternatywa. Bo to zupełnie inna Ginny. I szczerze powiedziawszy chyba będzie mi jej brakować.
OdpowiedzUsuńmi osobiście pisze się dużo lepiej alternatywę. nie wiem dlaczego, ale ta Ginny jest mi bliższa. jej wychowanie i powiązanie z ojcem przypomina mi moje stosunki.
UsuńTak, masz rację Ginny Weasley rzuciąłby sie w wir walki. Ale Ginny Lupin już nie. choć sytuacja w Hogwarcie i tak odrobinę ja zmieni.
Zastanawiam się jak długo jeszcze będziemy mieli do czynienia z Ginny Lupin. Masz jakieś pomysły na to co się z nią stanie po obudzeniu? Czy może to trochę za daleka przyszłość?
Usuńalternatywa skończy się w trakcie bitwy o Hogwart. potem się obudzi i raczej pojawi się epilog. chyba że na coś wpadnę i przeciągnę, ale nie wiem czy to będzie mieć sens.
UsuńPlanujesz napisać coś po Ginny? Coś związanego z książkami o Harry'm ?
Usuńchyba tak... ale nie wiem jeszcze. nie chcę o tym myśleć, bo na Ginevrze jest mi dobrze :)
UsuńMam nadzieję, że napiszesz jeszcze dużo rozdziałów alternatywy. W realnym świecie nie ma Nessi i będzie mi jej brakować.
UsuńWłaśnie zauważyłam, że nadurzywam słowa brakować. Chyba za bardzo zżyłam się z alternatywą .
UsuńFajna była ta notka ^^. Dużo się działo i w sumie nie dziwię się, że Ginny tak się wkurzyła, kiedy oni teleportowali się z nią nagle do jakiegoś zupełnie obcego miejsca, tym bardziej, że zżerał ją niepokój o ojca... Ale widać, że Eddie zwrócił jej uwagę. Jest jednak tajemniczy. Fajnie wykreowałaś bohaterów, a Eustace jest taki dość dziwny. Nie umiem go przejrzeć. Ale fajnie się czytało i jestem ciekawa, co dalej ;)). Życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńps. udało mi się wstawić onetowski szablon ^^.
cieszę się, że Ci się spodobało. wkurzenie się Ginny było chyba w wydaniu łagodnym w porównaniu do tego co zrobi w Hogwarcie ^^ A Eddie nie mógł nie zwrócić na siebie uwagi ^^
UsuńWidziałam szablon. i wcale nie było tak trudno, prawda :D
No nawet nie ;)). Tylko było trochę problemów przy ustawianiu szerokości kolumn, no ale się udało.
UsuńTo ja już jestem ciekawa, co ona zmaluje w Hogwarcie ;)). Lubię tą wersję Ginny. Zresztą to w ogóle była jedna z bardziej lubianych przeze mnie postaci z HP, ale w alternatywie jest nieco inna. I chyba nawet jeszcze bardziej zadziorna.
moim zdaniem w oryginalnym Potterze giny jest mocno idealna. szczególnie że poznajemy ją z perspektywy zakochanego Harry'ego a gdzie w miłości miejsce dla rozumu?
UsuńIdealna? Hmm... W sumie nigdy tak na to nie patrzyłam. Jako miłośniczka wyidealizowanych postaci zwykle krytycznie patrzę tylko na te, którym dużo do tego ideału brakuje ;)). No ale ja bym raczej pomyślała, że Ginny jest taką normalną postacią, ani idealną (nie ma żadnych zdolności ani nie jest jakąś super uczennicą), ani gapowatą i niezdecydowaną jak irytująca Bella ze Zmierzchu.
Usuńjejciu, świetnie piszesz! Przeczytanie wszystkiego zajęło mi kilka ładnych godzina, ale nie żałuję, wręcz przeciwnie. Jestem wręcz zachwycona twoim opowiadaniem! Jest wprost cudowne! Z niecierpliwością czekam na następny i mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Naomi.
miło mi. nowa notka jak już pisałam będzie w piątek.
UsuńZachwyciła mnie ta notka. Ginny i Eddie to niesamowita para, niech chwalony będzie dzień, w którym ją wymyśliłaś. Nie żebym miała coś do Harry'ego, ale...ona potrzebuje kogoś innego ;)
OdpowiedzUsuńEustace znów wykazał się swoim dziwnym humorem, ale i tak pałam do niego sympatią. Mogłabym przeczytać o przygodach jego, Ginny i Eddie'ego jeszcze sto notek ^^
,,Eddie, na imię mi Eddie – odpowiedział, a ja w jednej chwili poczułam dziwny, nieuzasadniony spokój. Jakbym całe życie czekała na to jedno słowo'' - wspaniale ujęte! No i bardzo spodobały mi się jeszcze ostatnie zdania notki, bo nawiązywało trochę do prawdziwego życia Ginevry.
Niezmiernie mnie ciekawi, jak w alternatywie ukażesz relacje Gin i Eddie'go.
Co do Twojego pytania - koniecznie 2 razy w tygodniu!
Ginny i Eddie są słodcy szczególnie jak się kłócą i obkładają na łóżku w kolejnych rozdziałach :D
UsuńEddie Eustace i Ginny takie nowe święte trio by z nich wyszło :D
No, też tak właśnie pomyślałam o tym świętym trio.
UsuńP.S.
Masz przepiękny nagłówek :)
Pięknie piszesz!! jestem zachwycona w jakim tempie pojawiają się nowe rozdziały! Chociaż szczerze powiem że mysląłam że w tym rozdizale będzie jakaś mała konfrontacja z Potterem. Nie wiem dlaczego , ale lubię jak się kłócą ! :D
OdpowiedzUsuńP.S
Czekam na następny rozdział!
P.S=2
mam nadzieje że wyjaśnisz nam pochodzenie i plany zwiazane z tą tajemniczą dwójką mężczyzn :D !
Oczywiście że dwa !!!!Świetny rozdział. :DD Zaebisty szablon :dd
OdpowiedzUsuńOd razu mówię, że przeczytam w najbliższym czasie, ale skoro dorwałam sie już do ginevry, to muszę się pochwalić wynikami z egzaminu. Tak, wiem, czekałaś na ten moment ;) Bum, bum, bum! Najlepiej polski i matma - po 100% (też jestem w szoku...), historia i wos, angielski - tak po ok. 90% i przyrodnicze (które miały mi pomóc po porażce na humanistycznych) - 85%. Ale w skali kraju, bo dostaliśmy też wyniki centylowe, wypadło bardzo dobrze. Naprawdę się cieszę, bo po skomplikowanych przeliczeniach wychodzi w sumie 94/100 pkt! ;)
OdpowiedzUsuńI ostatni tydzień gimnazjum czas zacząć...
Ojeju! Teraz dopiero zauważyłam, że zadedykowałaś mi rozdział. Dziękuję! ;*
UsuńUwielbiam takie odcinki, poza tym zawsze trafisz w mój aktualny nastrój.
Ostatnie zdanie nasunęło mi taką myśl, że powoli kończysz alternatywę, ale w końcu potem będzie powrót do normalności, więc żegnać się nie mam zamiaru ;)
Uczucia, jakimi darzyłam Eddiego, odżyły! On jest taki cudowny, nawet jak za dużo nie mówi, wystarczy, że jest. "Kawę, ciastko i pana o zielonych oczach poproszę" ;)
Ginny bliżej zapozna się z Galindą i wtedy się obudzi, nic nie trwa wiecznie... To tak jak koniec gimnazjum. Ehh, jeszcze będę tęsknić (z wyjątkami oczywiście ;). Ciekawe, jak to w drugą stronę zadziała, bo cóż, w piątek na komersie złamałam serce koledze... Miałam nadzieję, że do wakacji nic się takiego nie wydarzy, a potem mu przejdzie, bo nie jest stały w uczuciach, ale jak już dopadł mnie na wolnego z tym wzrokiem i "nawet nie wiesz jak długo na to czekałem", musiałam coś zrobić. I tym oto sposobem mój telefon teraz milczy i jedyne, co usłyszałam to "cześć" dziś rano. Zawsze coś, nawet się tego nie spodziewałam. I swoją drogą, uwielbiam Ci streszczać takie rzeczy, bo zawsze mnie wysłuchasz, a jak przyjdzie co do czego to doradzisz. Ahh, znowu dziękuję!
I teraz w oczekiwaniu na Twoje wyniki, tam taram ta dam...
BRAWO! a ja się o Ciebie martwiłam, bo w radio mówili, że tak masakrycznie poszło. Kobieto, jesteś genialna!
UsuńMoment, moment, alternatywy jeszcze trochę zostało. do końca wakacji starczy rozdziałów nawet jak będą 2 w tygodniu, ale... rzeczywistości opisywać nie będę. może 2 rozdziały aby nie było tak oderwanie (nie, nie uśmiercę Ginny - chyba)
Ech, Eddie... gdybyś Ty wiedziała, co ja z nim robię w kolejnych rozdziałach.
Ja też ostatnio wspominałam gimnazjum i pamiętam że tak jak Ty mówiłam, że będę okropnie tęsknić. a teraz... teraz jestem szczęśliwa. jeszcze jakiś czas temu tęskniłam za liceum, ale mi minęło. w piątek się jeszcze z nimi zobaczę na rozdaniu świadectw maturalnych i rozdział zamknięty. wszystkie te fałszywe gamonie o których Ci opowiadałam pewnie zapomniały jak mam na imię. a! mówiłam Ci już, że ostatnio znów zaczęłam rozmawiać z tata? Boziu... jaka jestem przez toi szczęśliwa - chyba widać to po relacjach Ginny - Remus. tak, chyba na pewno :)
z facetami to jest tak, że trzeba im łamać serca bo są idiotami. ja nie wiem czy kiedykolwiek znajdę tego jedynego. mam przecież Eddiego, prawda?
nie wiem czy zrozumiesz to co napisałam, ale mam nadzieję że tak :)
wyniki... kobieto, ja nie zdam tego polskiego, no!
Zdasz, zdasz, nie myśl już o tym. Odpoczywaj, póki jeszcze możesz ;)
UsuńI dziękuję, ale czy ze mną jest aż tak dobrze? ;)
Eddie, co z nim niby robisz? Zabrzmiało ciekawie i trochę niepokojąco, ale cóż, ufam Ci, że chcesz dla niego jak najlepiej.
Super, że wasze kontakty się polepszyły, na pewno to zaowocuje jeszcze.
I rozumiem Cię, nawet to co przekazujesz w wielokropku ;)
nigdy nie skrzywdziłabym Eddiego. może lekko nadszarpię jego dumę. ale tylko lekko ^^
UsuńUwielbiam charakter Ginevry. Jest taka wojownicza i pyskata, a zarazem troszczy się o najbliższe osoby. Eddie jak to Eddie jest tajemniczy i szaleńczo przystojny. I ma zielone oczy. Po prostu kocham zielone oczy, ale jeszcze nie spotkałam osobiście nikogo, kto miałby ich taki mocny odcień.
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej, z odpowiedzi Eddiego wynika, że ma zamiar jeszcze Ginny wiele opowiedzieć ;P
Co do Galindy, to zastanawiam się, czy zdążyła powiedzieć Harry'emu to co chciała. Podejrzewam, że niestety nie.
Pozdrawiam serdecznie ^^
a ja uwielbiam jak czytelnicy nazywają Ginny - Ginevra. Nie wiem dlaczego tak to do mnie przemawia, szczególnie, że w treści jest raczej Ginny...
UsuńA ja raz widziałam dziewczynę z tak zielonymi oczami. Siedziała na przeciwko mnie w pociągu. pewnie się zastanawiała czemu cały czas się na nią gapię -.-
Eddie jej wszystko opowie, ze szczegółami ^^
Do galindy wrócimy, spokojnie :D
Ha ha, a ja mam w klasie dziewczynę z tak fascynującym niebieskimi oczami, że wyglądają za każdym razem inaczej jak w nie patrzę. Są po prostu świetne... Nigdy takich nie widziałam. Wydają się być magiczne. Mam nadzieję, że nie widzi, że tak się jej czasami przyglądam ;>
UsuńMoim zdaniem Ginevrą można nazwać bardziej tą Twoją Ginny. Ona zawsze dla mnie zostanie Ginevrą i to pisaną przez "v". ^^
Hej, może to była jakaś krewna Eddiego? Lily? Harry'ego? ;P
Nie wiedizałam, gdzie napisać, więc uznałam, ze tu, bo na Ginevrze zaczęłam pytać o szablon xD mam jedno pytanie: jak zrobić taki myk, żeby tekst własciwy bloga [notki] były wyżej niż linki? :D
OdpowiedzUsuńCwane! A jak wyśrodkować tytuły postów? Bo nie widzę nigdzie takiej opcji, a kombinowanie w htmlu mi tym razem nie wychodzi... :(
UsuńTo już ostatni, teraz zamilknę na wieki ;p Dzięki, wiszę Ci przysługę :D
Usuńbez przesady, jak masz jakieś pytania - pisz :)
UsuńHej, przepraszam, że komentuję dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńStęskniłam się za Tobą, wiesz? I za Twoim opowiadaniem również. Miło mi było znów powrócić do upartej i zawsze próbującej postawić na swoim panience Ginny.
Wydaje mi się, że teraz piszesz dłuższe notki, bogatsze w opisy, i nie powiem, podoba mi się to. Szczególnie teraz, gdy opisywałaś dom, w którym Ginny się pojawiła, wydawało mi się, jakbym była tam razem z młodą Lupin.
Powiem Ci szczerze, że od początku, gdy pojawił się towarzysz Eustacego, wiedziałam, że będzie to Eddie. Po prostu nie mogła być innaczej xD Cieszyłam się, gdy okazało się, że mam rację ;D
A to powrócenie do słów Syriusza... Cytat Blacka zawsze mi się podobał i wciąż wywowłuje u mnie te same emocje, co kiedy pierwszy raz go przeczytałam.
Całuję i czekam na następną notkę,
Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]
nie gniewam się :) rozumiem.
Usuńserio tęskniłaś? miło mi, choć pewni nie tak jak ja :P żartuję. Ginny jest moją małą kochaną Ginny, której charakter budowałam łącznie przez jakieś 80 rozdziałów ^^
staram sie aby notki miały minimum 5 stron. narazie mi wychodzi. zobaczymy co będzie dalej :P
A kim innym mógł być Eddie jeśli nie Eddiem? :D
pozdrawiam!
a wiec to jest Eddie. taki niby nieoizorny, ale ciekawy przez sposob zachowania sie... zupelnie inny od drugiego pana E. bardzo dobrze pokazals kostrasr miedzy nimi. mam nadzieje ze nikomu bliskiemu Ginny nic sie nie stanie, galindzie rowniez. czekam na ciag dalszy i proponuje dodawanie notek dwa razy na tydz
OdpowiedzUsuńWidzę, że w kilku Twoich szablonach pojawia się motyw tego kałamarza z godłem Hogwartu oraz piórem. Mogłabyś przesłać mi link oryginalnego obrazka z tymi elementami? Wiesz o co mi chodzi? Już podaje e-mail d.czubinski@op.pl
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że to Eddie uratował Ginny! Ich miłość wreszcie rozkwitnie! Paskudnie potraktowała Galindę. A fuj!
OdpowiedzUsuńSnape'owie jak zwykle tajemniczy i małomówni. Eddie jest podobny do ojca, choćby się zapierał rękoma i nogami, żeby nie była to prawda.
OdpowiedzUsuńTo musi być dziwne uczucie - wieść życie, które jest czyimś snem i czasem zdawać sobie z tego sprawę.