Nie
przepaści się boję, lecz życia, które jest za mną.
1
sierpnia 1997
Sen
miałam spokojny, niezmącony żadnym koszmarem. Moje ciało całe
ścierpło. Kiedy otworzyłam oczy, nie do końca wiedziałam gdzie
jestem i co się stało. Moich nozdrzy uderzył dziwny zapach olejku
z drzewa sandałowego i wody kolońskiej. Do tego strasznie się
spociłam. Był środek lata, a ja nie dość, że byłam wtulona w
sztruksowy fotel, to jeszcze szczelnie przykryta grubym kocem.
-
Napiszmy list do jej ojca. - Usłyszałam znajomy głos i wtedy
wszystko sobie przypomniałam.
Wesele,
napad śmierciożerców, perfidne uprowadzenie przez Eustacego i
Eddiego, ciepła herbata. Tak, jasne, herbata, a w niej na pewno
środek nasenny. Jak mogłam być tak naiwna i to wypić bez
zastanowienia?
Nie
otworzyłam oczu, nie poruszyłam się, chciałam wiedzieć, co
jeszcze mają do powiedzenia. To mogło okazać się ciekawe. Czułam,
jak strużka potu spłynęła mi po karku.
-
Jasne – przytaknął mu Eddie lekko sarkastycznie. - Weź pergamin
i pisz. Ja ci podyktuję.
Przez
chwilę słyszałam cichą krzątaninę Eustacego, jednak po
niespełna paru minutach z powrotem usiadł na tyłku. Odkorkował
atrament i rozwinął rulonik pergaminu.
-
Szanowny panie profesorze Lupin
– zaczął Eddie, a ja ledwo powstrzymałam nerwowy chichot. - Na
pewno pamięta mnie pan ze szkoły. Byłem tym wyjątkowo krnąbrnym
Puchonem...
-
Bardzo śmieszne, wiesz? - przerwał mu drugi mężczyzna. - Możesz
się nie nabijać?
-
Dobra, nie wściekaj się. Pisz dalej. Wraz z moim przyjacielem
byłem obecny w trakcie wesela pana Weasleya wraz z panną Delacour.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, w momencie, kiedy wybuchła panika i
zjawili się śmierciożercy, znajdowaliśmy się wraz z pana uroczą
córką w pięknym ogrodzie matki pana młodego. Jest ona teraz z
nami. Cała i zdrowa. Aktualnie w ciszy i spokoju kontemplujemy jej
piękną buzię, zastanawiając się, jak takie cudo może stąpać
bezkarnie po ziemi.
-
Gdyby mój ojciec przeczytał taki list, to już byście nie żyli –
rzekłam, a oboje podskoczyli jak poparzeni. Usłyszałam, jak
Eustace klnie pod nosem. Kątem oka zauważyłam, że wylał atrament
na pergamin, który chwilę temu zapisał.
-
Eddie, musisz mi podyktować jeszcze raz – oświadczył.
-
Nie będzie żadnych listów! - wkurzyłam się, rzucając koc na
kanapę i zrywając się na równe nogi. - Jak śmiałeś wlać mi
eliksir nasenny? Macie mnie w tej chwili odstawić do domu! A tak w
ogóle, ile godzin minęło?
-
Niespełna trzy – odpowiedział Eddie, zerkając na swój
kieszonkowy zegarek.
- Aż
trzy – poprawiłam go.
Wyglądałam
jak z gardła hipogryfa. Suknię miałam całkiem pogniecioną i
mocno zabrudzoną. Mogłam się tylko domyślić jak bardzo popsuła
mi się fryzura i co zostało z porannego makijażu. Miałam to w
nosie.
Spojrzałam
na nich groźnie i czekałam.
-
Dobra, no – dał za wygraną Eustace. - Ale ja nie wiem, gdzie
mieszkasz.
- To
odstaw mnie do Nory!
Mężczyzna
dał za wygraną. Przeciągnął się leniwie i wstał z sofy.
Nachylił się jeszcze, aby zawiązać sznurówki butów i już był
gotowy, czego nie można powiedzieć o Eddiem, który siedział
niewzruszony.
- A
ty? - spytałam.
- A
ja nie jestem wam potrzebny – odpowiedział. Eustace chyba się nie
rozszczepi.
-
Nie wiem, co miało znaczyć chyba, ale mi się nie spodobało –
wtrącił się jego przyjaciel. - Znam się na teleportacji. Nogę
zgubiłem tylko raz i to podczas nauki.
Zniecierpliwiona
nagryzłam dolną wargę, zerkając na niego z wyrzutem. Nie
zamierzałam zastanawiać się nad tym, czy wrócę do domu w jednym
kawałku, liczyło się to, czy w ogóle wrócę. Musiałam zobaczyć
się z ojcem, bo inaczej... cóż, sama nie wiem co, ale wolałam
nigdy się nie przekonać.
Nie
minęło nawet kilka minut, a znów staliśmy z Eustacem w ogrodzie
przed Norą. Dokładnie w tym samym miejscu, z którego się
teleportowaliśmy. Biały baldachim nadal był rozstawiony, choć w
jednym miejscu można było dopatrzeć się niewielkich dziur
powstałych w wyniku podpalenia. Krzesła i stoliki były
poprzewracane, jakby przeszedł tamtędy huragan. Było cicho,
przeraźliwie cicho. Poczułam na plecach cienką warstwę potu i
gęsiej skórki. Przełknęłam głośno ślinę.
-
Nie bój się. - Usłyszałam głos Eustacego. - Ze mną nic ci się
nie stanie.
Chciałam
zaprzeczyć, powiedzieć, aby nie traktował mnie jak dziecka, ale
głos uwiązł mi w gardle. Zacisnęłam wargi, aby nie wybuchnąć
napadem histerii.
Przeszliśmy
krzywą tabliczkę z napisem Nora i stanęliśmy przed niewielkim,
kilkopiętrowym, pochyłym, domem, którego ściany wykonane były z
szarego kamienia. Eustace zapukał cicho.
Drewniane,
obskubane przez korniki drzwi otworzyły się niezwykle szybko. W
wąskiej szparze dostrzegłam przerażoną, ale nadal piękna twarz
kobiety, która parę godzin temu przeżywała najszczęśliwsze
chwile swego życia – Fleur Dela... Weasley.
-
Och, Ginny, to ty. - W jej głosie dało się usłyszeć niemałą
ulgę, choć prawdopodobnie nie byliśmy tymi, których się
spodziewała.
Odsunęła
się pospiesznie i wpuściła nas do środka. Nie miała już na
sobie ślubnej sukni. Zastąpiła ją niebieską, prostą szatą.
Jasne włosy splotła w warkocz przyozdobiony brązową wstążka.
-
Nie wchodzisz, Eustace? - spytała po chwili. Dopiero wtedy
zauważyłam, że mój towarzysz został przed domem.
-
Nie wiem, czy powinienem. Eddie na mnie czeka.
-
Ach.. tak myślałam, że to wasza zasługa. - Na twarzy Fleur
pojawił delikatny uśmiech. Pożegnała się z mężczyzną i
zamknęła drzwi.
Kobieta
bez słowa chwaciła mnie za rękę i poprowadziła do małego,
zagraconego saloniku. Nie było tam jednak mojego ojca. Serce zabiło
mi szybciej w piersi, a przez głowę przeszły najczarniejsze z
możliwych myśli. Na drewnianych krzesłach przy ogromnym stole
siedziały tylko cztery osoby osoby. Fred, George, Bill i młodsza
siostra Fleur – Gabrielle. Poczułam na sobie ich wzrok.
-
Nie ma tu mojego ojca? - spytałam, siląc się na naturalny ton
głosu.
Nagle
poczułam się jak mała dziewczynka. Samotna i zagubiona w wielkim
mieście, plątająca się między nogami dorosłych, chcąca zwrócić
na siebie uwagę. Dzieci zawsze pokładają nadzieję w dorosłych,
wierząc, że są oni w stanie rozwiać wszelkie problemy jednym
dmuchnięciem.
Może
właśnie dlatego spojrzałam na Billa? Bo był najstarszy, bo miałam
nadzieję, że jest najodpowiedzialniejszy i najwięcej w życiu
przeżył. Bo chciałam, aby to on był moim wybawcą.
Niektórzy
ludzie bali się na niego patrzeć. Ze względu na blizny, które
pozostawił po sobie Greyback Mi było to obojętne. Bo choć przed
kilkoma laty mój policzek zrósł się w jedną, cienką linię, to
przedramię od dłuższego czasu szpeciło okropnymi szramami.
-
Remus jest w szpitalu – odpowiedział, a ja prawie osunęłabym się
na ziemię, gdyby nie Fleur, która zapobiegawczo chwyciła mnie za
ramię.
Nawet
nie wiem, kiedy Fred i George znaleźli się po obu moich stronach i
doprowadzili do starej, połatanej kanapy, wciskając szklankę wody
w rękę. Chciałam zrobić mały łyk, jednak ręce drżały mi tak
bardzo, że prawie całą jej zawartość wylałam na kolana.
-
Spokojnie – powiedział George, zabierając mi szklane naczynie. -
Twojemu ojcu nic się nie stało. Tonks się źle czuła.
-
Żartujesz?! - krzyknęłam trochę zbyt głośno. Poczułam ból w
skroniach. Wnętrze Nory zawirowało. - Nie ma pojęcia co się ze
mną stało, a lata po szpitalach z jakimiś obcymi babami?
Ten
wybuch zdziwił nie tylko mnie. Cztery pary oczu przyglądały mi się
z mieszanką przerażenia i nie dowierzania. Tylko Gabrielle, która
ledwo znała angielski, rozglądała się po twarzach reszty
towarzystwa.
- To
ty nic nie wiesz? - spytała Fleur, jednak Bill uciszył ją gestem
dłoni.
- Co
mam niby wiedzieć? Skoro zaczęliście, to...
Nie
zdążyłam dokończyć. Drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia
wszedł nie kto inny jak mój ojciec – Remus Lupin. Po twarzy
widać było, że jest zmęczony i zdenerwowany. W dodatku nadal miał
na sobie elegancką szatę wyjściową. Na ciemnym materiale
dostrzegłam czerwona plamę zaschniętej krwi.
W
jednej chwili zapomniałam o wszystkim, również o nudnościach. W
kilku susach znalazłam się przy nimi. Kiedy wtuliłam głowę w
jego ciepły tors, poczułam się lżejsza o kilkanaście kilogramów
trosk. Słysząc przyspieszone tętno jego serca, po plecach
przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-
Tak się bałem – powiedział, gładząc mnie po włosach. - Gdzieś
ty była?
Nie
płakałam, choć głos uwiązł mi w gardle. Nie miałam siły nic
powiedzieć. Chciałam milczeć, milczeć tak przez wieczność.
-
Stała w ogrodzie razem z moimi przyjaciółmi, kiedy to się
zaczęło. - Usłyszałam odpowiedź Fleur. - Wzięli ją na kilka
godzin do siebie.
Mój
ojciec nic nie odpowiedział. Byłam pewna, że pokiwał głową,
jednak nie byłam w stanie tego dostrzec.
-
Wrócimy do domu? - spytałam cicho, zaciskając powieki, aby za
wszelką cenę powstrzymać łzy.
-
Tak, kochanie, wrócimy...
Nastał
wieczór. Ciemne chmury przykryły niebo. Po dziewiętnastej zaczęło
padać. Zimne bicze deszczu uderzały w szyby, jakby chciały
podziurawić je jak sito. Na ganku przed domem zaczęły tworzyć się
nowe kałuże. Przez niewielkie okno łazienki dostrzegłam ogromny
błysk, a potem moich uszu dobiegł huk grzmotu. Przełknęłam
głośno ślinę.
Zaskakujące,
jeszcze przed chwilą obudziłam się z kilkugodzinnego snu, a teraz
czułam się tak zmęczona, jakbym od wieków nie odpoczywała.
Wzięłam ciepły prysznic i owinęłam się szczelnie szlafrokiem.
Rozczesałam mokre włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść na
plecy.
Zeszłam
na chwilę do niewielkiego salonu. Tata czekał na mnie z kubkiem
parującej herbaty. Przysiadłam na brzegu sofy i czekałam, aż
zacznie rozmowę, która jak się domyśliłam, miała zmienić
bardzo wiele w naszym życiu.
-
Ginny – zaczął, a jego twarz nabrała spokojnego wyrazu. -
Domyślasz się, co jest między mną a Tonks.
-
Tak, pewnie nie wiesz, ale nie jestem już dzieckiem. Mam szesnaście
lat i jakieś tam pojęcie o uczuciach damsko-męskich.
Nie
wiedzieć czemu, przez moją głowę przeleciał obraz młodej
twarzy. Eddiego. Jego czarne włosy okalające policzki, ostro
zarysowany podbródek i zielone oczy.
-
Tylko to chciałeś mi powiedzieć? - spytałam, próbując spłoszyć
powstały obraz.
-
Nie, nie tylko. - Zrobił się poważny, nadzwyczaj poważny,
ostatnio przybrał taką minę... nie, nigdy go takiego nie
widziałam. - Ginny, nie wiem, jak mam ci to powiedzieć w inny
sposób. Bardzo kocham Tonks, a ona... ona jest w ciąży.
Czas
nie chciał się zatrzymać. Z trwogą obserwowałam poruszające się
wskazówki zegara. To było niemożliwe. Skoro mój czas stał, skoro
ja stałam, to dlaczego czas biegł?
-
Ginny? - Usłyszałam jak przez mgłę.
Bez
słowa wstałam z kanapy i weszłam na piętro. Nie trzasnęłam
drzwiami pokoju. Tak robiłam kiedyś. Teraz nie byłam sobą.
Położyłam się na świeżo zasłanym łóżku. To był długi
dzień, który nadal nie chciał się skończyć.
Dom
w jednej chwili stał się dziwny. Był zimny i wilgotny, jak domy,
które długo stoją puste. Wpatrywałam się w sufit i słuchałam
kapania wody w rynnie na poddaszu.
Kap,
kap, kap... kap, kap, kap... kap, kap, kap...
Wyjątkowo
hipnotyzujący dźwięk. Kiedy wsłuchiwałam się w niego, mój
umysł poszybował w górę. Wyobraziłam sobie suchość zimnego
powietrza na poddaszu., zapach sadzy i spróchniałego drewna. Oczyma
wyobraźni zobaczyłam ciemne belki i porysowane krokwie, a nawet
światło w szparach popękanego gzymsu.
Usłyszałam
deszcz bębniący w dach i ptaki hałasujące w rynnie... i już tam
byłam. Znów byłam dzieckiem, zatracającym się w swoim świecie
na poddaszu. Był to świat zakurzonych przedmiotów: zwojów, linek,
dziwnych toreb, tekturowych pudeł, kawałków drewna, pozwijanych w
rulon dywanów, stosów pożółkłych gazet... świat, który stawał
się tym, czym chciałam. Mogłam zrobić jaskinię z prześcieradła
zawieszonego na belce i udawać rozbitka na bezludnej wyspie albo, że
zgubiłam się w lesie...
Nagle
usłyszałam trzask drzwi od łazienki i wspomnienie zniknęło.
Znów
byłam w swoim pokoju. Nie byłam dzieckiem, miałam szesnaście lat.
Za jakieś dwa lata będę na tyle dorosła, aby wyjść za mąż i
sama mieć dzieci. Kiedy o tym pomyślałam, wstrząsnął mną
dreszcz.
---------------------------------------------
Zdałam
maturę. A to najważniejsze, prawda?Jestem zadowolona. Może nie tak dobrze jak z części ustnej ale jest ok. Sądzę, że na studia dostanę się bez większego problemu. Ale lepiej nie zapeszać, bo kto wie?
Pozdrawiam!
Kolejny post pojawi się w środę.
---------------------------------------------
---------------------------------------------
Gratulację zdania matury .! Co prawda na pewno wiedziałaś, że zdasz ale stresik pozostaje. Zdecydowanie za mało Eddie'go. "Aktualnie w ciszy i spokoju kontemplujemy jej piękną buzię, zastanawiając się, jak takie cudo może stąpać bezkarnie po ziemi." Najlepszy fragment ever. Siedziałam i co chwila powtarzałam: jak takie cudo może stąpać bezkarnie po ziemi.
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :) właśnie nie wiedziałam czy zdam. bałam się polaka bo zrobiłam błąd i nie byłam pewna czy jest rzeczowy(wtedy skreślają akapit) czy kardynalny (wtedy zerują pracę). okazał się rzeczowy. co prawda z polskiego miałam 61% na szczęście nie liczy mi się on do niczego więc jest dobrze :)
Usuńw kolejnym poście nie będzie Eddiego, ale potem postaram się aby był, był, był, zawsze był :)
Gratuluję zdania matury ^^. Spodziewam się, że tobie poszło dobrze ;).
OdpowiedzUsuńRozdział miał pewien klimat. Kiedy czytałam, miałam wrażenie, że jestem tam obecna i widzę wszystko oczami Ginny. Dobrze też opisałaś jej uczucia. Niewątpliwie musiała być wkurzona, gdy zbudziła się w obcym domu, a już szczególnie później, kiedy ojciec powiedział jej o dziecku Tonks... Nie dziwię się wcale, że zdenerwowała się i uciekła do swojego pokoju, to musiało być dla niej dość dziwne. W końcu już nie była jedyną bliską osobą dla swojego ojca.
A i bardzo mnie rozbawiły te fragmenty o pisaniu listu ^^.
dziękuję :)
Usuńpewien klimat? o! to ciekawe, mam nadzieję, ze pozytywny :)
Ginny jeszcze ma odloty małej dziewczynki. W stosunku do ojca lubi tupnąć nóżką i zrobić obrażony pyszczek. ale fakt, jakbym ja sie dowiedział, że mój ojciec będzie mieć dziecko, to pewnie zrobiłabym to samo.
Ja pewnie tak samo, więc wcale jej się nie dziwię ^^.
UsuńA klimat jak najbardziej pozytywny ;). Po prostu taki z nutką mroku i tajemniczości, podoba mi się to w twoich opowiadaniach.
I wgl fajny nowy szablon ^^.
Brawo! Gratulacje! Chociaż nie mogłaś nie zdać to jednak ulżyło mi ;) I teraz to już koniec, nie ma juć nic. Jestem dumna z Ciebie, to raz, a dwa - z siebie, bo się nie popłakałam na koniec roku. A wzruszająco wszystko przygotowali. I jak to na pożegnanie, udało się przytulić do paru osób, choć serce w 100% zadowolone nie jest.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że Tonks jest w ciąży! Biedna Ginny, będzie miała rodzeństwo, którego wcale nie chce mieć. Takie życie, na to co już się stało nie wpłynie i... dobrze ;) Dzieci to pełno kłopotów, ale ile radośći! Ok, nie wiem dokładnie co mówię ;)
Eddie! Już za nim tęsknię, zupełnie jak Ginny. Eddie!
Udanych wakacji!
widać mocno trzymałaś kciuki ^^ ja też dzisiaj nie płakałam, jak się żegnaliśmy. w ogóle atmosfera była trochę beznadziejna. choć obcałowałam i obściskałam wszystkich możliwych osobników (prócz tego fałszywego przyjaciela, o którym Ci tyle kiedyś opowiadałam mam nadzieję, ze nie spotkam go na uczelni bo planuje iść tam gdzie ja).
UsuńDzieci? nie lubię dzieci. pamiętam jak moja nauczycielka niemca powiedziała kiedyś: Ty, Ada, mogłabyś się dziećmi opiekować. Ja spojrzałam na nią krzywo i odpowiedziałam: nie, wolałabym wyprowadzać psy.
Tęsknota Ginny za Eddiem będzie fajniejsza w kolejnym rozdziale :D
No to tym bardziej nie mogę się już doczekać ;)
UsuńMnie trochę może ulżyło, że niektórych już nie będę oglądać, ale zaraz pojawiła się masa innych wątpliwości z "co ja najlepszego zrobiłam, wybierając klasę humanistyczną!" na czele.
A Ty jesteś już pewna kierunku i uczelni, czy jeszcze się zastanawiasz nad czymś innym?
wybrałaś klasę humanistyczną? dlaczego taka zmiana?
Usuńja chcę iść na towaroznawstwo lub inżyniera środowiska. definitywnie i ostatecznie
Mówiłam, że zdasz? Mówiłam? Moje gratulacje, kochana! No, biegnę czytać :)
OdpowiedzUsuńmówiłaś, mówiłaś. Tobie też gratulacje! ale z polaka musieli mi mocno pokreślić bo miałam tylko 61% :P
UsuńRozdział bardzo mi się podobał. Jak zawsze zresztą, ale to szczegół. Eustace i Eddie są przeuroczy! I ten list :P Haha... Eddie to ma pomysły. O kurczę... Pewnie Ginny musi być teraz ciężko. Przez tyle lat była ukochaną córeczką tatusia. Tylko ona i on, a teraz dochodzi jeszcze Tonks i Teddy, jej brat. Już nie będzie jedynym dzieckiem Remusa. Szczerze mówiąc nie dziwie się, że tak zaregowała, pewnie miałabym podobnie, gdybym była w takiej sytuacji. Bardzo podobały mi sie też opisy uczuć. Gdy czytałam o tym jak Ginevra martwi się o Remusa, sama to czułam. Serce biło mi jak oszalałe, a brzuch bolał ze zdenerwowania i jeszcze to: "...jest w szpitalu". No i gratuluję zdania matury! Pewnie był lekki stresik, który prawdę mówiąc nie sprzyja pisaniu tak ważnego testu. Wiec jeszcze raz, serdeczne gratulacje :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Szkoda, że Eustacego i Eddiego już razem nie będzie. będę tęsknić za nimi bo dobrze mi się pisało :)
UsuńTak, Ginny jest bardzo ciężko. Ona tego nie rozumie i nie ma co się dziwić. ja zawsze próbuję się wczuć w Gin. Nigdy nie wymyślam rzeczy, które mogłyby być mi obce.
Co do matury. Stresik był ale nie w trakcie egzaminów pisemny. Był na ustnych i się przydał polski - 100% angielski - 93% ale jak czekałam po świadectwo maturalne, to myślałam, ze zejdę. Od wczoraj nic nie jadłam, nie spałam. a jak tylko dostałam ten papier to zgłodniałam jak nie wiem :)
Myślałam, że Ginny zapyta ojca o to, dlaczego bardziej zainteresował się Tonks, niż nią. Że informacja o ciąży Tonks wyjdzie właśnie w tym kontekście... Mogłaś to rozegrać w sposób dużo bardziej trzymający w napięciu. Ale tak też nie jest źle. Tak bezpośrednio, bez owijania w bawełnę. Trochę niedopowiedziane, pozostawia pewien niedosyt. Ale przecież uczucia Ginny są chyba dla wszystkich oczywiste.
OdpowiedzUsuńGratuluję zdanej matury :)
dzięki. myślę, że każdy widzi opowiadanie inaczej. to się tak wydaje, kiedy się czyta: ja bym to zrobiła tak i śmak. tak naprawdę wszystko można wytłumaczyć na setki sposobów.
UsuńPozdrawiam!
Dobra, trochę czasu zajęło mi dotarcie tutaj, ale jestem, a to chyba najważniejsze, nie? Przepraszam, że tyle czasu byłam nieobecna (albo obecna i totalnie nieaktywna, aczkolwiek miała nieco różnorakich problemów.
OdpowiedzUsuńAby być na bieżąco i niczego nie zapomnieć, przeczytałam alternatywę od początku. Nawet nie wiesz, jak polepszyło mi to humor i nic tego nie zepsuje.
Podziwiam Cię za lekkość pisania. Każdy rozdział pasuje do następnego. Pokuszę się tutaj nawet o porównanie Twojego pisania do puzzli, które nawiasem mówiąc, uwielbiam. Podobnie jest z Twoją twórczością.
Czytając po kolei te prawie dwadzieścia rozdziałów z ogromną ciekawością, ob serwowałam zmiany zachodzące w Ginny. W alternatywie to zupełnie ktoś inny. Bardziej pewna siebie, bardziej pyskata, małomówna, pesymistka. Ogólnie rzecz ujmując, ktoś inny niż Ginny Weasley, która walczyła o swoje ideały, otaczała się przyjaciółmi i poświęcała dla wszystkich.
Podoba mi się Eddie w tej odsłonie opowiadania. W tamtej, jakoś... tak nie mogłam się do niego przemóc, a tutaj - zupełnie odwrotnie. Przystojny, tajemniczy, mówiąc krótko po prostu urzekający.
Zupełnie odwrotnie jest z Harrym, którego postać tutaj mnie po prostu odpycha i jakoś tak dziwnie zniechęca.
Zastanawiam się, co będzie dalej z Nessi. Od początku, tj. gdy ponownie czytałam alternatywę zastanawiałam się, z kim będzie Nessi i ciągle tego nie rozgryzłam. Nawet widząc tytuł rozdziału Nessie i Galinda, miałam pewną kiepską teorię spiskową na ten temat, która jednak szybko upadła. Cóż, pozostaje mi jedynie czekać.
Szczerze mówiąc, zaskoczyłaś mnie wiadomością o ciąży Tonks. Jakoś tak, liczyłam, że skoro w tym momencie w książce byli już po ślubie i w ogóle, to tutaj opiszesz to inaczej, bez dziecka.
Zdziwił mnie Remus, który pojechał z Tonks do szpitala. Jakoś tak, nie przejął się zbytnio tym, że jego córka zniknęła na kilka godzin. To do niego niepodobne, zwłaszcza, że wcześniej miał do niej pretensje o jakiekolwiek wyjście bez jego zgody.
Nie wiem zupełnie, dlaczego Eustance i Eddie podali Ginny eliksir uspokajający. Żeby zatrzymać ją? Bo jeśli tak to udało im się to tylko na trzy godziny.
Świetne rozmowy Eddie'go i Eustance'a. Cięte dialogi, błyskotliwe riposty - to kocham najbardziej *___*
Gratuluję zdania matury i życzę udanych wakacji
Łiii! cieszę się że jesteś. Tęskniłam za Tobą! ja też uwielbiam puzzle. ostatnio układałam komplet 5000 bo 3 tys. już mi się znudziły :P
Usuńz tą pewnością siebie to chyba w obu wersjach jest tak samo.choć sądzę, że w alternatywie jest ona mniej widoczna. "tamta" Ginny była...przyjemniejsza dla otoczenia.
Pozdrawiam i cieszę się że jesteś!
Ja też się stęskniłam, dlatego wróciłam, chociaż momentami przestawałam w to wierzyć.
UsuńO, miło, że ktoś lubi puzzle tak mocno jak ja;D Chociaż od dziś jesteś moim Mistrzem Puzzli, bo 5 tys. kawałków, to nie lada wyzwanie.
Poza tym zauważyłam fajny zbieg okoliczności, że miałaś z matur ustnych dokładnie tyle samo punktów, co moja siostra;)
Wybrałaś już jakiś ostateczny kierunek studiów?
układałam je w ferie zimowe. ale nie byłam sama. zawsze układamy razem z siostrą :)
UsuńA co do studiów... będzie to uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu. prawdopodobnie inżynieria środowiska lub towaroznawstwo .
Gratuluje matury. Piękny rozdział. Ciekawe jak teraz bedzie sie sachowywać nasz Ginny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ginny? Jeszcze głośniej będzie tupać nóżką :)
UsuńNo, to gratulacje z racji zdanej maturki :D
OdpowiedzUsuńAch, w końcu się wydało :D Ginny musi w końcu nauczyć się być dorosłą i musi zaakceptować wybór ojca. Ech. Moim zdaniem Tonks i Remus to świetna para, zżyłam się z nimi w dość krótkim czasie i to jeszcze przez tak małe wzmianki o nich w HP! Ach...
Swoją drogą ciekawe jak w przyszłości Ginny wyglądałabym ze swoim braciszkiem haha :D
Pozdrawiam
Lombard Street
Dziękuję:) (ile ja się nadziękuję dzisiaj :D)
Usuńciężko nauczyć się być dorosłą w takim momencie. to tak się mówi, ze takie sytuacje sprawiają że człowiek dojrzewa szybciej. prawda jest taka, że nie we wszystkich przypadkach to się sprawdza :)
W sumie nie zastanawiałam się w poprzednim rozdziale, czy Eddie i Eustacy mogli coś dosypać Ginny do herbaty. Nie mam w sobie za grosz czujności... Moody nie byłby ze mnie dumny...
OdpowiedzUsuńOch, a Tonks już w ciąży. Jestem ciekawa, kiedy Ginny zaakcjeptuje fakt, że będzie miała/ma rodzeństwo. Kiedyś musi. Najpóźniej stanie się to wtedy, gdy Tonks i Remus zostaną zamordowani w Hogwarcie.
Ach, gratuluję zdania matury! I na jakie studia teraz idziesz? I gdzie? ;D
Całuję,
Leszczyna
PS NN u mnie.
a co chciałaś na aurora startować? :D
UsuńStudia? Uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu. Inżynieria środowiska lub towaroznawstwo.
No właśnie chciałam : / Ale widzę, że z moją czujnością ciężko, nie przyjmą mnie;(
UsuńZadowolę się Magomedykiem ^ ^
o.O A co grafiką? nie chcesz uderzać jednak w nic związanego z informatyką?
Co można robić po towaroznawstwie? ;D Tzn. może uznasz mnie za głupią, ale zastanawiam się, czy możesz wtedy zostać menagerem, czy jak...? ;D
Całuję,
Leszczyna
moim największym marzeniem jest grafika komputerowa. to jest coś co czuję, co wiem, ze sprawiałoby mi radość. Ale niestety, nie dostanę się bo mam wielkie zaległości w rysunku. muszę zadowolić się czymś innym. po towaroznawstwie jest się inżynierem. sprawdza się czy dany produkt spełnia wszelkie warunki zanim trafi do sklepów itp.
UsuńOch, to szkoda... A nie myślałaś na przykład, żeby pójść na studia za rok, a w tym czasie nadrobić zaległości w tym rysunku?
UsuńBycie inżynierem fajna rzecz ;D No bo w końcu będziesz mogła mówić "Zaufaj mi, jestem inżynierem", hah ;D
pewnie że myślałam, ale i tak musiałabym iść dla zwały na jakieś studia bo inaczej ojciec nie płaciłby alimentów na mnie. i nie wyobrażam sobie co by było gdybym nawet po tym roku sie nie dostała. Oczywiście ASP odpada bo nie ma po tym pracy a progi są stanowczo za wysokie, ale grafika na jakimś uniwerku to czemu nie.
UsuńNie wiem po co komu ASP. Może to brutalne, ale jak ktoś będzie (korzystając z najbardziej popularnego przykładu) sprzedawać swoje obrazy na allegro, to nikt nie będzie się go pytać, czy papierek z uczelni jest. Zmarnowane lata są na ASP moim znaniem.
UsuńW sumie ja jeszcze słyszałam, że graficy też dużo nie zarabiają... Tu jeszcze jest minus.
Wiesz, miałabym do Ciebie sprawę, ale głupio mi o to prosić... Tzn. w sumie nie wiem, czy wykonujesz coś takiego na swojej szabloniarni, więc długo zwlekałam, żeby coś takiego zamówić, a potem się okazało, że już zamówień nie przyjmujesz... w każdym razie, powiedz mi tylko, czy na swojej szabloniarni wykonujesz te takie wizytówki do zakładki o bohaterach czy raczej nie bawisz się już w coś takiego i robisz tylko szablony na zamówienie? Pytam, bo potrzebuję na nowego bloga i jakbyś robiła, to bym się przyczaiła, aż pod jakąś notką będziesz przyjmować zamówinienia xDDDDD
Całuję,
Leszczyna
PS Śliczna kolorystyka teraźniejszego szablonu u Ciebie ;D
to zależy. ja bym mogła pracować np. w jakiejś agencji reklamowej czy coś. albo projektować opakowania do produktów spożywczych ^^ może i nie zarabiałbym dużo, ale byłabym szczęśliwa. choć z drugiej strony słyszałam, ze nie powinno sie pracować w branży, która jest naszym hobby, bo hobby ma być odskocznią od problemów a nie obowiązkiem. Zobaczymy.
Usuńwizytówki? yyyy... nie bawię się w to, bo najzwyczajniej w świecie jestem leniwa, ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Mogłabyś napisać mi wszystko tutaj? jeśli nie masz jakiś wizerunków - no problem. wybiorę jakieś modelki z moich zapasów.
W sumie głupie takie myślenie - własnie fajnie robić to, co się kocha, a nie coś z musu.
UsuńHah, kiedyś bym mogła pić mleko, którego kartonik byłby zaprojektowany przez Elfabę <3
O, dzięki, serio ;D W każdym razie, wizerunki mam, tylko nie mam tła, więc jesli coś mogłabyś wybrać/znaleźć, było by świetnie ;D Kolor tła do tych wizytówek jest mi obojętny ;D
Bohaterowie:
[1] Marybeth Krum -> wizerunek: Aleksandra Chraboł*
Cytat: „Uciekasz, bierzesz rozbieg, skaczesz ze skały. Modlisz się w duchu, by anioły cię złapały.” Pih, "Biegnij, Nie Oglądaj Się"
[2] James Syriusz Potter -> wizerunek: Francisco Lachowski
Cytat: „I nieważne, że oddałbym tyle, żeby cię dotknąć. Na końcu i na początku jest samotność” Jamal, „Defto”
[3] Albus Severus Potter -> wizerunek: Gaspard Ulliel
Cytat: „Za dużo masz w głowie, abyś biegał kilometrami aż do utraty tchu” Pezet, „Nieważne”
[4] Rose Weasley -> wizerunek: Becky Lou
Cytaty: "Tak wygląda w rodzinie życie, sam wiesz poważnie. Wszyscy wszystko wiedzą, ale wierzą w nieprawdę.” O.S.T.R., „Szpiedzy tacy jak my”
[5] Lily Luna Potter -> wizerunek: Loren Kemp
Cytat: „Mieszkała tu dziewczyna, każdy by odciął palec, by móc ją zatrzymać tu dla siebie na stałe.” O.S.T.R., „Szpiedzy tacy jak my”
[6] Scorpius Hyperion Malfoy -> wizerunek: Alex Pettifer
Cytat: „Nigdy jak niewolnik, zawsze jak król. Ta sentencja w sercu zapisana.” Pih, „Powrócisz”
[7] Colette de la Fonteine -> wizerunek: Coco Rocha **
Cytat: „Życie nie jest listem. Co zrobisz z tą stroną? Gdy popełnisz błąd, przepiszesz ją na nowo?” Pih, „Wiatr”
Czyli tak naprawdę chciałabym, jeśli byś mogła, tak jak ostatnio - imię z nazwiskiem, zdjęcie, a potem cytat z piosenki.
Jeszcze raz naprawdę dziękuję za pomoc!
Całuję,
Leszczyna
________
* to znaczy zdaję sobie sprawę, że możesz znaleźć mało zdjęć tej modelki, głównie ze względu, że jest mało znana no i z Polski. Ja po prostu jak patrzyłam na google grafika to mi się strasznie jej twarz podobała, ale jeśli będziesz miała problem ze znalezieniem zdjęć, możesz wziąć zamiast wizerunek Lily Donaldson, bo tez mi pasuje ;D
** Coco Rocha koniecznie w brązowych włosach, jeśli byś mogła ;D
Dziękuję, dziękuję, dziekuję, dziękuję, dziękuję. Zakładki są za je bis te (czy na blogspocie są cenzury jak na ocenie, czy nie trzeba sie hamować? xD) <3
UsuńNo.. To jeszcze raz dziękuję, że je zrobiłaś dla mnie ;*
no problem :D na blogspocie samemu się decyduje czy jest cenzura czy nie. u mnie jej nie ma. jestem ciekawa jakie emocje targają moimi czytelnikami :D
UsuńTwoja notka po raz enty oderwała mnie od rzeczywistości i przeniosła do świata opowiadania, więc już czuję pragnienie czytania dalej, pochłonięcia kolejnego rozdziału...Aż do środy muszę czekać? Dobra, muszę się uspokoić. Wiem, że dodawanie rozdziałów codzienne byłoby idiotyczne ;)
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście mi się podobał. Scena z Ginny, Eddi'm i Eustace - świetna, zdawała się promienieć, wywołała mój uśmiech. Szkoda, że Gin i Eddie się nie pożegnali. Mam nadzieję, że ich kolejne spotkanie odbędzie się niebawem :)
Tonks w ciąży? No tak, mogłam się domyślić. Współczuję Ginevrze, ale nie dlatego, że będzie mieć macochę i przyrodnie rodzeństwo, bo w tym wypadku nie ma się do czego przyczepić, ale dlatego, że ta informacja wywołała u niej taki szok. Domyślam się, że czuła rozgoryczenie. Ktoś na stałe wszył się w życie jej i jej ojca, oddalając ją przy tym od Remusa, zajmując jej miejsce w jego oczach...Przynajmniej Ginny tak myśli. W rzeczywistości Remus będzie je kochał na równi ^^
Gratuluję zdania matury i życzę przyjemnych pierwszych dni wakacji ^^
lubię czytać tak miłe słowa :) zawsze recytuję je sobie na głos ^^ tak wiem, głupia jestem. codziennie notek nie będzie. Pomyśl, jak szybko bym wtedy skończyła to opowiadanie! choć jak są dwa razy w tygodniu to możliwe, ze przed nowym rokiem akademickim na Ginevrze zagości epilog.
UsuńTak, Ginny lubi być w centrum uwagi jeśli chodzi o ojca. nie wyobraża sobie innej rzeczywistości niż ta co ją otacza. ale to chyba normalne. Każdy boi się zmian.
Pozdrawiam i Tobie również życzę udanych wakacji :D
A jednak Tonks będzie w ciąży, chociaż nadal mam nadzieję, że Ginny poprawi z nią swoje relacje. Przecież im obydwu zależy na szczęściu Remusa. A on nie powinien zostać kawalerem na starość.
OdpowiedzUsuńEddie i Eustace są świetni. Oby było więcej ich rozmów i ciętych ripost :D
No i niech Ginny jedzie już do Hogwartu! Chcę poczytać trochę o Nessi :)
tak, w następnym rozdziale ich relacje będą jeszcze fajniejsze. czasem żałuję, że nie mogę w tym wszystkim pokazać perspektywy Tonks, no ale sama chciałam takiej narracji więc teraz trzeba się trzymać. Wiesz, Nimfadora jest mniej konfliktowa niż Ginny.
UsuńNiestety, Eddie i Eustace już sie nie pojawią w duecie.
A Hogwart całkiem, całkiem niedługo ^^
Jeeej! Jaki śliczny szablon!
Usuńdziękuję bardzo :D
UsuńGratuluję zdania matury ;D
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że zaczęłam od końca, ale potem najpewniej bym zapomniała.
Ciesze się, że zdecydowałaś się dokończyć historię Ginevry. Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że ją definitywnie porzucisz.
Przeczytałam cztery najnowsze rozdziały pod rząd i muszę powiedzieć, że między nimi a kilkoma poprzednimi jest ogromna różnica. Te podobają mi się o wiele bardziej. Wszystko w nich gra, akcja jest wartka, a ewentualne przemyślenia Ginny są ciekawe i takiej w jej stylu.
Ten fragment o strychu i małej Ginny mnie urzekł. Dosłownie miałam opisane widoki przed oczami.
Dodam jeszcze, że Eddie i Eustace są genialni.
Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam i życzę udanych wakacji ;)
dziękuję :)
UsuńDokończenie tej historii to mój najlepszy pomysł ostatnimi czasy. Lepszy od wyboru kierunku na studia i przedmiotów zdawanych na maturze :P
Cieszę się, że teraz podoba ci się bardziej. Powiem szczerze i nieskromnie, ze sama jestem z nich zadowolona.
Również pozdrawiam :)
Gratuluję zdania matury! :) Ja to na myśl o swojej powoli zaczynam się bać, a Ty już szczęśliwie masz to za sobą ^^
OdpowiedzUsuńBiedna Ginny, współczuję jej. Jej relacje z Tonks od zawsze były napięte, a teraz... Teraz to już w ogóle. Będzie miała rodzeństwo i myślę, że nieźle nią to wstrząsnęło. Co innego gdy Tonks po prostu przychodziła do jej taty, a co innego, gdy ma się pojawić dziecko... Sprawy przyjęły dość poważny obrót.
Dodam też, że list w wykonaniu Eddiego jest przezabawny. Naprawdę, wywołał u mnie miły uśmiech. Ach, ten Eddie ^^
Pozdrawiam :)
dziękuję :) powiem Ci szczerze, że teraz z perspektywy czasu jestem szczęśliwa że mam to za soba. najgorsze jest czekanie. gdzieś tak w marcu mówiłam: niech już przyjdzie ta matura i tak nie zamierzam sie już więcej na nią uczyć. i przyszła. ale ten rok szkolny minął okropnie szybko... serio.
Usuńno właśnie. Ginny nie trawi Tonks a teraz szala się jeszcze bardziej przechyliła. ja to bym chyba na miejscu Ginny zrobiła ojcu awanturę.
ach, ten Eddie <3
Haa! Pierwszy widziałem szablon, bo wszedłem na bloga jak Elfaba go wstawiała! ;P :D
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie... ja go widziałam jako pierwsza :D
UsuńNie wierzę :P Znowu inny szablon. Jest prześliczny <3 W takich ładnych kolorach a ta dziewczyna... Idealnie pasuje do Ginny, poza tym jest taka ładna.
OdpowiedzUsuńjakie znowu? tamten był przez tydzień. więc czas najwyższy na zmiany :) miałam ochotę na róż dawno go nie było.
UsuńJedno słowo - GENIUSZ! Żałuję, że nie było mnie tu wcześniej. Piszesz wspaniale - głupio pisać o czymś tak oczywistym - i jestem zachwycona, naprawdę zachwycona tym tekstem i atmosferą, jaka tu panuje. O szablonie nie wspomnę, jest taki cudownie delikatny. :3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. Wspaniale opisałaś reakcję Ginny na to, ż ejej ojciec i Tonks mają dziecko. Na jej miejscu chyba też bym się nie wściekła. Żałuję, że Ginny nie została dłużej z Eddiem i eustace'em. Głownie z Eddiem... Planowany list do Lupina - xd.
OdpowiedzUsuńHm, fakt, Ginny nie jest już dzieckiem. Ale do tej pory była jedynaczką, tą najważniejszą dla ojca, a teraz pojawia się ktoś jeszcze. To będzie dla niej trudne, ale sobie poradzi. Nie byłaby Ginny.
OdpowiedzUsuńEh, wiem, że moje komentarze są takie lakoniczne i bezsensowne, ale czasem trudno mi znaleźć słowa.