piątek, 29 czerwca 2012

077 Alternatywa cz. 18: Zaskakująca nowina

Nie przepaści się boję, lecz życia, które jest za mną. 

1 sierpnia 1997
Sen miałam spokojny, niezmącony żadnym koszmarem. Moje ciało całe ścierpło. Kiedy otworzyłam oczy, nie do końca wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Moich nozdrzy uderzył dziwny zapach olejku z drzewa sandałowego i wody kolońskiej. Do tego strasznie się spociłam. Był środek lata, a ja nie dość, że byłam wtulona w sztruksowy fotel, to jeszcze szczelnie przykryta grubym kocem.
- Napiszmy list do jej ojca. - Usłyszałam znajomy głos i wtedy wszystko sobie przypomniałam.
Wesele, napad śmierciożerców, perfidne uprowadzenie przez Eustacego i Eddiego, ciepła herbata. Tak, jasne, herbata, a w niej na pewno środek nasenny. Jak mogłam być tak naiwna i to wypić bez zastanowienia?
Nie otworzyłam oczu, nie poruszyłam się, chciałam wiedzieć, co jeszcze mają do powiedzenia. To mogło okazać się ciekawe. Czułam, jak strużka potu spłynęła mi po karku.
- Jasne – przytaknął mu Eddie lekko sarkastycznie. - Weź pergamin i pisz. Ja ci podyktuję.
Przez chwilę słyszałam cichą krzątaninę Eustacego, jednak po niespełna paru minutach z powrotem usiadł na tyłku. Odkorkował atrament i rozwinął rulonik pergaminu.
- Szanowny panie profesorze Lupin – zaczął Eddie, a ja ledwo powstrzymałam nerwowy chichot. - Na pewno pamięta mnie pan ze szkoły. Byłem tym wyjątkowo krnąbrnym Puchonem...
- Bardzo śmieszne, wiesz? - przerwał mu drugi mężczyzna. - Możesz się nie nabijać?
- Dobra, nie wściekaj się. Pisz dalej. Wraz z moim przyjacielem byłem obecny w trakcie wesela pana Weasleya wraz z panną Delacour. Dziwnym zbiegiem okoliczności, w momencie, kiedy wybuchła panika i zjawili się śmierciożercy, znajdowaliśmy się wraz z pana uroczą córką w pięknym ogrodzie matki pana młodego. Jest ona teraz z nami. Cała i zdrowa. Aktualnie w ciszy i spokoju kontemplujemy jej piękną buzię, zastanawiając się, jak takie cudo może stąpać bezkarnie po ziemi.
- Gdyby mój ojciec przeczytał taki list, to już byście nie żyli – rzekłam, a oboje podskoczyli jak poparzeni. Usłyszałam, jak Eustace klnie pod nosem. Kątem oka zauważyłam, że wylał atrament na pergamin, który chwilę temu zapisał.
- Eddie, musisz mi podyktować jeszcze raz – oświadczył.
- Nie będzie żadnych listów! - wkurzyłam się, rzucając koc na kanapę i zrywając się na równe nogi. - Jak śmiałeś wlać mi eliksir nasenny? Macie mnie w tej chwili odstawić do domu! A tak w ogóle, ile godzin minęło?
- Niespełna trzy – odpowiedział Eddie, zerkając na swój kieszonkowy zegarek.
- Aż trzy – poprawiłam go.
Wyglądałam jak z gardła hipogryfa. Suknię miałam całkiem pogniecioną i mocno zabrudzoną. Mogłam się tylko domyślić jak bardzo popsuła mi się fryzura i co zostało z porannego makijażu. Miałam to w nosie.
Spojrzałam na nich groźnie i czekałam.
- Dobra, no – dał za wygraną Eustace. - Ale ja nie wiem, gdzie mieszkasz.
- To odstaw mnie do Nory!
Mężczyzna dał za wygraną. Przeciągnął się leniwie i wstał z sofy. Nachylił się jeszcze, aby zawiązać sznurówki butów i już był gotowy, czego nie można powiedzieć o Eddiem, który siedział niewzruszony.
- A ty? - spytałam.
- A ja nie jestem wam potrzebny – odpowiedział. Eustace chyba się nie rozszczepi.
- Nie wiem, co miało znaczyć chyba, ale mi się nie spodobało – wtrącił się jego przyjaciel. - Znam się na teleportacji. Nogę zgubiłem tylko raz i to podczas nauki.
Zniecierpliwiona nagryzłam dolną wargę, zerkając na niego z wyrzutem. Nie zamierzałam zastanawiać się nad tym, czy wrócę do domu w jednym kawałku, liczyło się to, czy w ogóle wrócę. Musiałam zobaczyć się z ojcem, bo inaczej... cóż, sama nie wiem co, ale wolałam nigdy się nie przekonać.

Nie minęło nawet kilka minut, a znów staliśmy z Eustacem w ogrodzie przed Norą. Dokładnie w tym samym miejscu, z którego się teleportowaliśmy. Biały baldachim nadal był rozstawiony, choć w jednym miejscu można było dopatrzeć się niewielkich dziur powstałych w wyniku podpalenia. Krzesła i stoliki były poprzewracane, jakby przeszedł tamtędy huragan. Było cicho, przeraźliwie cicho. Poczułam na plecach cienką warstwę potu i gęsiej skórki. Przełknęłam głośno ślinę.
- Nie bój się. - Usłyszałam głos Eustacego. - Ze mną nic ci się nie stanie.
Chciałam zaprzeczyć, powiedzieć, aby nie traktował mnie jak dziecka, ale głos uwiązł mi w gardle. Zacisnęłam wargi, aby nie wybuchnąć napadem histerii.
Przeszliśmy krzywą tabliczkę z napisem Nora i stanęliśmy przed niewielkim, kilkopiętrowym, pochyłym, domem, którego ściany wykonane były z szarego kamienia. Eustace zapukał cicho.
Drewniane, obskubane przez korniki drzwi otworzyły się niezwykle szybko. W wąskiej szparze dostrzegłam przerażoną, ale nadal piękna twarz kobiety, która parę godzin temu przeżywała najszczęśliwsze chwile swego życia – Fleur Dela... Weasley.
- Och, Ginny, to ty. - W jej głosie dało się usłyszeć niemałą ulgę, choć prawdopodobnie nie byliśmy tymi, których się spodziewała.
Odsunęła się pospiesznie i wpuściła nas do środka. Nie miała już na sobie ślubnej sukni. Zastąpiła ją niebieską, prostą szatą. Jasne włosy splotła w warkocz przyozdobiony brązową wstążka.
- Nie wchodzisz, Eustace? - spytała po chwili. Dopiero wtedy zauważyłam, że mój towarzysz został przed domem.
- Nie wiem, czy powinienem. Eddie na mnie czeka.
- Ach.. tak myślałam, że to wasza zasługa. - Na twarzy Fleur pojawił delikatny uśmiech. Pożegnała się z mężczyzną i zamknęła drzwi.
Kobieta bez słowa chwaciła mnie za rękę i poprowadziła do małego, zagraconego saloniku. Nie było tam jednak mojego ojca. Serce zabiło mi szybciej w piersi, a przez głowę przeszły najczarniejsze z możliwych myśli. Na drewnianych krzesłach przy ogromnym stole siedziały tylko cztery osoby osoby. Fred, George, Bill i młodsza siostra Fleur – Gabrielle. Poczułam na sobie ich wzrok.
- Nie ma tu mojego ojca? - spytałam, siląc się na naturalny ton głosu.
Nagle poczułam się jak mała dziewczynka. Samotna i zagubiona w wielkim mieście, plątająca się między nogami dorosłych, chcąca zwrócić na siebie uwagę. Dzieci zawsze pokładają nadzieję w dorosłych, wierząc, że są oni w stanie rozwiać wszelkie problemy jednym dmuchnięciem.
Może właśnie dlatego spojrzałam na Billa? Bo był najstarszy, bo miałam nadzieję, że jest najodpowiedzialniejszy i najwięcej w życiu przeżył. Bo chciałam, aby to on był moim wybawcą.
Niektórzy ludzie bali się na niego patrzeć. Ze względu na blizny, które pozostawił po sobie Greyback Mi było to obojętne. Bo choć przed kilkoma laty mój policzek zrósł się w jedną, cienką linię, to przedramię od dłuższego czasu szpeciło okropnymi szramami.
- Remus jest w szpitalu – odpowiedział, a ja prawie osunęłabym się na ziemię, gdyby nie Fleur, która zapobiegawczo chwyciła mnie za ramię.
Nawet nie wiem, kiedy Fred i George znaleźli się po obu moich stronach i doprowadzili do starej, połatanej kanapy, wciskając szklankę wody w rękę. Chciałam zrobić mały łyk, jednak ręce drżały mi tak bardzo, że prawie całą jej zawartość wylałam na kolana.
- Spokojnie – powiedział George, zabierając mi szklane naczynie. - Twojemu ojcu nic się nie stało. Tonks się źle czuła.
- Żartujesz?! - krzyknęłam trochę zbyt głośno. Poczułam ból w skroniach. Wnętrze Nory zawirowało. - Nie ma pojęcia co się ze mną stało, a lata po szpitalach z jakimiś obcymi babami?
Ten wybuch zdziwił nie tylko mnie. Cztery pary oczu przyglądały mi się z mieszanką przerażenia i nie dowierzania. Tylko Gabrielle, która ledwo znała angielski, rozglądała się po twarzach reszty towarzystwa.
- To ty nic nie wiesz? - spytała Fleur, jednak Bill uciszył ją gestem dłoni.
- Co mam niby wiedzieć? Skoro zaczęliście, to...
Nie zdążyłam dokończyć. Drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak mój ojciec – Remus Lupin. Po twarzy widać było, że jest zmęczony i zdenerwowany. W dodatku nadal miał na sobie elegancką szatę wyjściową. Na ciemnym materiale dostrzegłam czerwona plamę zaschniętej krwi.
W jednej chwili zapomniałam o wszystkim, również o nudnościach. W kilku susach znalazłam się przy nimi. Kiedy wtuliłam głowę w jego ciepły tors, poczułam się lżejsza o kilkanaście kilogramów trosk. Słysząc przyspieszone tętno jego serca, po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Tak się bałem – powiedział, gładząc mnie po włosach. - Gdzieś ty była?
Nie płakałam, choć głos uwiązł mi w gardle. Nie miałam siły nic powiedzieć. Chciałam milczeć, milczeć tak przez wieczność.
- Stała w ogrodzie razem z moimi przyjaciółmi, kiedy to się zaczęło. - Usłyszałam odpowiedź Fleur. - Wzięli ją na kilka godzin do siebie.
Mój ojciec nic nie odpowiedział. Byłam pewna, że pokiwał głową, jednak nie byłam w stanie tego dostrzec.
- Wrócimy do domu? - spytałam cicho, zaciskając powieki, aby za wszelką cenę powstrzymać łzy.
- Tak, kochanie, wrócimy...

Nastał wieczór. Ciemne chmury przykryły niebo. Po dziewiętnastej zaczęło padać. Zimne bicze deszczu uderzały w szyby, jakby chciały podziurawić je jak sito. Na ganku przed domem zaczęły tworzyć się nowe kałuże. Przez niewielkie okno łazienki dostrzegłam ogromny błysk, a potem moich uszu dobiegł huk grzmotu. Przełknęłam głośno ślinę.
Zaskakujące, jeszcze przed chwilą obudziłam się z kilkugodzinnego snu, a teraz czułam się tak zmęczona, jakbym od wieków nie odpoczywała. Wzięłam ciepły prysznic i owinęłam się szczelnie szlafrokiem. Rozczesałam mokre włosy i pozwoliłam im swobodnie opaść na plecy.
Zeszłam na chwilę do niewielkiego salonu. Tata czekał na mnie z kubkiem parującej herbaty. Przysiadłam na brzegu sofy i czekałam, aż zacznie rozmowę, która jak się domyśliłam, miała zmienić bardzo wiele w naszym życiu.
- Ginny – zaczął, a jego twarz nabrała spokojnego wyrazu. - Domyślasz się, co jest między mną a Tonks.
- Tak, pewnie nie wiesz, ale nie jestem już dzieckiem. Mam szesnaście lat i jakieś tam pojęcie o uczuciach damsko-męskich.
Nie wiedzieć czemu, przez moją głowę przeleciał obraz młodej twarzy. Eddiego. Jego czarne włosy okalające policzki, ostro zarysowany podbródek i zielone oczy.
- Tylko to chciałeś mi powiedzieć? - spytałam, próbując spłoszyć powstały obraz.
- Nie, nie tylko. - Zrobił się poważny, nadzwyczaj poważny, ostatnio przybrał taką minę... nie, nigdy go takiego nie widziałam. - Ginny, nie wiem, jak mam ci to powiedzieć w inny sposób. Bardzo kocham Tonks, a ona... ona jest w ciąży.
Czas nie chciał się zatrzymać. Z trwogą obserwowałam poruszające się wskazówki zegara. To było niemożliwe. Skoro mój czas stał, skoro ja stałam, to dlaczego czas biegł?
- Ginny? - Usłyszałam jak przez mgłę.
Bez słowa wstałam z kanapy i weszłam na piętro. Nie trzasnęłam drzwiami pokoju. Tak robiłam kiedyś. Teraz nie byłam sobą. Położyłam się na świeżo zasłanym łóżku. To był długi dzień, który nadal nie chciał się skończyć.
Dom w jednej chwili stał się dziwny. Był zimny i wilgotny, jak domy, które długo stoją puste. Wpatrywałam się w sufit i słuchałam kapania wody w rynnie na poddaszu.
Kap, kap, kap... kap, kap, kap... kap, kap, kap...
Wyjątkowo hipnotyzujący dźwięk. Kiedy wsłuchiwałam się w niego, mój umysł poszybował w górę. Wyobraziłam sobie suchość zimnego powietrza na poddaszu., zapach sadzy i spróchniałego drewna. Oczyma wyobraźni zobaczyłam ciemne belki i porysowane krokwie, a nawet światło w szparach popękanego gzymsu.
Usłyszałam deszcz bębniący w dach i ptaki hałasujące w rynnie... i już tam byłam. Znów byłam dzieckiem, zatracającym się w swoim świecie na poddaszu. Był to świat zakurzonych przedmiotów: zwojów, linek, dziwnych toreb, tekturowych pudeł, kawałków drewna, pozwijanych w rulon dywanów, stosów pożółkłych gazet... świat, który stawał się tym, czym chciałam. Mogłam zrobić jaskinię z prześcieradła zawieszonego na belce i udawać rozbitka na bezludnej wyspie albo, że zgubiłam się w lesie...
Nagle usłyszałam trzask drzwi od łazienki i wspomnienie zniknęło.
Znów byłam w swoim pokoju. Nie byłam dzieckiem, miałam szesnaście lat. Za jakieś dwa lata będę na tyle dorosła, aby wyjść za mąż i sama mieć dzieci. Kiedy o tym pomyślałam, wstrząsnął mną dreszcz.
---------------------------------------------
Zdałam maturę. A to najważniejsze, prawda?Jestem zadowolona. Może nie tak dobrze jak z części ustnej ale jest ok. Sądzę, że na studia dostanę się bez większego problemu. Ale lepiej nie zapeszać, bo kto wie? 
Pozdrawiam! Kolejny post pojawi się w środę. 
 ---------------------------------------------

51 komentarzy:

  1. Gratulację zdania matury .! Co prawda na pewno wiedziałaś, że zdasz ale stresik pozostaje. Zdecydowanie za mało Eddie'go. "Aktualnie w ciszy i spokoju kontemplujemy jej piękną buzię, zastanawiając się, jak takie cudo może stąpać bezkarnie po ziemi." Najlepszy fragment ever. Siedziałam i co chwila powtarzałam: jak takie cudo może stąpać bezkarnie po ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo :) właśnie nie wiedziałam czy zdam. bałam się polaka bo zrobiłam błąd i nie byłam pewna czy jest rzeczowy(wtedy skreślają akapit) czy kardynalny (wtedy zerują pracę). okazał się rzeczowy. co prawda z polskiego miałam 61% na szczęście nie liczy mi się on do niczego więc jest dobrze :)
      w kolejnym poście nie będzie Eddiego, ale potem postaram się aby był, był, był, zawsze był :)

      Usuń
  2. Gratuluję zdania matury ^^. Spodziewam się, że tobie poszło dobrze ;).
    Rozdział miał pewien klimat. Kiedy czytałam, miałam wrażenie, że jestem tam obecna i widzę wszystko oczami Ginny. Dobrze też opisałaś jej uczucia. Niewątpliwie musiała być wkurzona, gdy zbudziła się w obcym domu, a już szczególnie później, kiedy ojciec powiedział jej o dziecku Tonks... Nie dziwię się wcale, że zdenerwowała się i uciekła do swojego pokoju, to musiało być dla niej dość dziwne. W końcu już nie była jedyną bliską osobą dla swojego ojca.
    A i bardzo mnie rozbawiły te fragmenty o pisaniu listu ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      pewien klimat? o! to ciekawe, mam nadzieję, ze pozytywny :)
      Ginny jeszcze ma odloty małej dziewczynki. W stosunku do ojca lubi tupnąć nóżką i zrobić obrażony pyszczek. ale fakt, jakbym ja sie dowiedział, że mój ojciec będzie mieć dziecko, to pewnie zrobiłabym to samo.

      Usuń
    2. Ja pewnie tak samo, więc wcale jej się nie dziwię ^^.
      A klimat jak najbardziej pozytywny ;). Po prostu taki z nutką mroku i tajemniczości, podoba mi się to w twoich opowiadaniach.
      I wgl fajny nowy szablon ^^.

      Usuń
  3. Brawo! Gratulacje! Chociaż nie mogłaś nie zdać to jednak ulżyło mi ;) I teraz to już koniec, nie ma juć nic. Jestem dumna z Ciebie, to raz, a dwa - z siebie, bo się nie popłakałam na koniec roku. A wzruszająco wszystko przygotowali. I jak to na pożegnanie, udało się przytulić do paru osób, choć serce w 100% zadowolone nie jest.
    Oczywiście, że Tonks jest w ciąży! Biedna Ginny, będzie miała rodzeństwo, którego wcale nie chce mieć. Takie życie, na to co już się stało nie wpłynie i... dobrze ;) Dzieci to pełno kłopotów, ale ile radośći! Ok, nie wiem dokładnie co mówię ;)
    Eddie! Już za nim tęsknię, zupełnie jak Ginny. Eddie!
    Udanych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widać mocno trzymałaś kciuki ^^ ja też dzisiaj nie płakałam, jak się żegnaliśmy. w ogóle atmosfera była trochę beznadziejna. choć obcałowałam i obściskałam wszystkich możliwych osobników (prócz tego fałszywego przyjaciela, o którym Ci tyle kiedyś opowiadałam mam nadzieję, ze nie spotkam go na uczelni bo planuje iść tam gdzie ja).
      Dzieci? nie lubię dzieci. pamiętam jak moja nauczycielka niemca powiedziała kiedyś: Ty, Ada, mogłabyś się dziećmi opiekować. Ja spojrzałam na nią krzywo i odpowiedziałam: nie, wolałabym wyprowadzać psy.
      Tęsknota Ginny za Eddiem będzie fajniejsza w kolejnym rozdziale :D

      Usuń
    2. No to tym bardziej nie mogę się już doczekać ;)
      Mnie trochę może ulżyło, że niektórych już nie będę oglądać, ale zaraz pojawiła się masa innych wątpliwości z "co ja najlepszego zrobiłam, wybierając klasę humanistyczną!" na czele.
      A Ty jesteś już pewna kierunku i uczelni, czy jeszcze się zastanawiasz nad czymś innym?

      Usuń
    3. wybrałaś klasę humanistyczną? dlaczego taka zmiana?
      ja chcę iść na towaroznawstwo lub inżyniera środowiska. definitywnie i ostatecznie

      Usuń
  4. Mówiłam, że zdasz? Mówiłam? Moje gratulacje, kochana! No, biegnę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mówiłaś, mówiłaś. Tobie też gratulacje! ale z polaka musieli mi mocno pokreślić bo miałam tylko 61% :P

      Usuń
  5. Rozdział bardzo mi się podobał. Jak zawsze zresztą, ale to szczegół. Eustace i Eddie są przeuroczy! I ten list :P Haha... Eddie to ma pomysły. O kurczę... Pewnie Ginny musi być teraz ciężko. Przez tyle lat była ukochaną córeczką tatusia. Tylko ona i on, a teraz dochodzi jeszcze Tonks i Teddy, jej brat. Już nie będzie jedynym dzieckiem Remusa. Szczerze mówiąc nie dziwie się, że tak zaregowała, pewnie miałabym podobnie, gdybym była w takiej sytuacji. Bardzo podobały mi sie też opisy uczuć. Gdy czytałam o tym jak Ginevra martwi się o Remusa, sama to czułam. Serce biło mi jak oszalałe, a brzuch bolał ze zdenerwowania i jeszcze to: "...jest w szpitalu". No i gratuluję zdania matury! Pewnie był lekki stresik, który prawdę mówiąc nie sprzyja pisaniu tak ważnego testu. Wiec jeszcze raz, serdeczne gratulacje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Szkoda, że Eustacego i Eddiego już razem nie będzie. będę tęsknić za nimi bo dobrze mi się pisało :)
      Tak, Ginny jest bardzo ciężko. Ona tego nie rozumie i nie ma co się dziwić. ja zawsze próbuję się wczuć w Gin. Nigdy nie wymyślam rzeczy, które mogłyby być mi obce.
      Co do matury. Stresik był ale nie w trakcie egzaminów pisemny. Był na ustnych i się przydał polski - 100% angielski - 93% ale jak czekałam po świadectwo maturalne, to myślałam, ze zejdę. Od wczoraj nic nie jadłam, nie spałam. a jak tylko dostałam ten papier to zgłodniałam jak nie wiem :)

      Usuń
  6. Myślałam, że Ginny zapyta ojca o to, dlaczego bardziej zainteresował się Tonks, niż nią. Że informacja o ciąży Tonks wyjdzie właśnie w tym kontekście... Mogłaś to rozegrać w sposób dużo bardziej trzymający w napięciu. Ale tak też nie jest źle. Tak bezpośrednio, bez owijania w bawełnę. Trochę niedopowiedziane, pozostawia pewien niedosyt. Ale przecież uczucia Ginny są chyba dla wszystkich oczywiste.
    Gratuluję zdanej matury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki. myślę, że każdy widzi opowiadanie inaczej. to się tak wydaje, kiedy się czyta: ja bym to zrobiła tak i śmak. tak naprawdę wszystko można wytłumaczyć na setki sposobów.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Dobra, trochę czasu zajęło mi dotarcie tutaj, ale jestem, a to chyba najważniejsze, nie? Przepraszam, że tyle czasu byłam nieobecna (albo obecna i totalnie nieaktywna, aczkolwiek miała nieco różnorakich problemów.
    Aby być na bieżąco i niczego nie zapomnieć, przeczytałam alternatywę od początku. Nawet nie wiesz, jak polepszyło mi to humor i nic tego nie zepsuje.
    Podziwiam Cię za lekkość pisania. Każdy rozdział pasuje do następnego. Pokuszę się tutaj nawet o porównanie Twojego pisania do puzzli, które nawiasem mówiąc, uwielbiam. Podobnie jest z Twoją twórczością.
    Czytając po kolei te prawie dwadzieścia rozdziałów z ogromną ciekawością, ob serwowałam zmiany zachodzące w Ginny. W alternatywie to zupełnie ktoś inny. Bardziej pewna siebie, bardziej pyskata, małomówna, pesymistka. Ogólnie rzecz ujmując, ktoś inny niż Ginny Weasley, która walczyła o swoje ideały, otaczała się przyjaciółmi i poświęcała dla wszystkich.
    Podoba mi się Eddie w tej odsłonie opowiadania. W tamtej, jakoś... tak nie mogłam się do niego przemóc, a tutaj - zupełnie odwrotnie. Przystojny, tajemniczy, mówiąc krótko po prostu urzekający.
    Zupełnie odwrotnie jest z Harrym, którego postać tutaj mnie po prostu odpycha i jakoś tak dziwnie zniechęca.
    Zastanawiam się, co będzie dalej z Nessi. Od początku, tj. gdy ponownie czytałam alternatywę zastanawiałam się, z kim będzie Nessi i ciągle tego nie rozgryzłam. Nawet widząc tytuł rozdziału Nessie i Galinda, miałam pewną kiepską teorię spiskową na ten temat, która jednak szybko upadła. Cóż, pozostaje mi jedynie czekać.
    Szczerze mówiąc, zaskoczyłaś mnie wiadomością o ciąży Tonks. Jakoś tak, liczyłam, że skoro w tym momencie w książce byli już po ślubie i w ogóle, to tutaj opiszesz to inaczej, bez dziecka.
    Zdziwił mnie Remus, który pojechał z Tonks do szpitala. Jakoś tak, nie przejął się zbytnio tym, że jego córka zniknęła na kilka godzin. To do niego niepodobne, zwłaszcza, że wcześniej miał do niej pretensje o jakiekolwiek wyjście bez jego zgody.
    Nie wiem zupełnie, dlaczego Eustance i Eddie podali Ginny eliksir uspokajający. Żeby zatrzymać ją? Bo jeśli tak to udało im się to tylko na trzy godziny.
    Świetne rozmowy Eddie'go i Eustance'a. Cięte dialogi, błyskotliwe riposty - to kocham najbardziej *___*

    Gratuluję zdania matury i życzę udanych wakacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łiii! cieszę się że jesteś. Tęskniłam za Tobą! ja też uwielbiam puzzle. ostatnio układałam komplet 5000 bo 3 tys. już mi się znudziły :P
      z tą pewnością siebie to chyba w obu wersjach jest tak samo.choć sądzę, że w alternatywie jest ona mniej widoczna. "tamta" Ginny była...przyjemniejsza dla otoczenia.
      Pozdrawiam i cieszę się że jesteś!

      Usuń
    2. Ja też się stęskniłam, dlatego wróciłam, chociaż momentami przestawałam w to wierzyć.
      O, miło, że ktoś lubi puzzle tak mocno jak ja;D Chociaż od dziś jesteś moim Mistrzem Puzzli, bo 5 tys. kawałków, to nie lada wyzwanie.
      Poza tym zauważyłam fajny zbieg okoliczności, że miałaś z matur ustnych dokładnie tyle samo punktów, co moja siostra;)
      Wybrałaś już jakiś ostateczny kierunek studiów?

      Usuń
    3. układałam je w ferie zimowe. ale nie byłam sama. zawsze układamy razem z siostrą :)
      A co do studiów... będzie to uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu. prawdopodobnie inżynieria środowiska lub towaroznawstwo .

      Usuń
  8. Gratuluje matury. Piękny rozdział. Ciekawe jak teraz bedzie sie sachowywać nasz Ginny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ginny? Jeszcze głośniej będzie tupać nóżką :)

      Usuń
  9. No, to gratulacje z racji zdanej maturki :D

    Ach, w końcu się wydało :D Ginny musi w końcu nauczyć się być dorosłą i musi zaakceptować wybór ojca. Ech. Moim zdaniem Tonks i Remus to świetna para, zżyłam się z nimi w dość krótkim czasie i to jeszcze przez tak małe wzmianki o nich w HP! Ach...
    Swoją drogą ciekawe jak w przyszłości Ginny wyglądałabym ze swoim braciszkiem haha :D

    Pozdrawiam
    Lombard Street

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) (ile ja się nadziękuję dzisiaj :D)
      ciężko nauczyć się być dorosłą w takim momencie. to tak się mówi, ze takie sytuacje sprawiają że człowiek dojrzewa szybciej. prawda jest taka, że nie we wszystkich przypadkach to się sprawdza :)

      Usuń
  10. W sumie nie zastanawiałam się w poprzednim rozdziale, czy Eddie i Eustacy mogli coś dosypać Ginny do herbaty. Nie mam w sobie za grosz czujności... Moody nie byłby ze mnie dumny...
    Och, a Tonks już w ciąży. Jestem ciekawa, kiedy Ginny zaakcjeptuje fakt, że będzie miała/ma rodzeństwo. Kiedyś musi. Najpóźniej stanie się to wtedy, gdy Tonks i Remus zostaną zamordowani w Hogwarcie.
    Ach, gratuluję zdania matury! I na jakie studia teraz idziesz? I gdzie? ;D
    Całuję,
    Leszczyna
    PS NN u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co chciałaś na aurora startować? :D
      Studia? Uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu. Inżynieria środowiska lub towaroznawstwo.

      Usuń
    2. No właśnie chciałam : / Ale widzę, że z moją czujnością ciężko, nie przyjmą mnie;(
      Zadowolę się Magomedykiem ^ ^
      o.O A co grafiką? nie chcesz uderzać jednak w nic związanego z informatyką?
      Co można robić po towaroznawstwie? ;D Tzn. może uznasz mnie za głupią, ale zastanawiam się, czy możesz wtedy zostać menagerem, czy jak...? ;D
      Całuję,
      Leszczyna

      Usuń
    3. moim największym marzeniem jest grafika komputerowa. to jest coś co czuję, co wiem, ze sprawiałoby mi radość. Ale niestety, nie dostanę się bo mam wielkie zaległości w rysunku. muszę zadowolić się czymś innym. po towaroznawstwie jest się inżynierem. sprawdza się czy dany produkt spełnia wszelkie warunki zanim trafi do sklepów itp.

      Usuń
    4. Och, to szkoda... A nie myślałaś na przykład, żeby pójść na studia za rok, a w tym czasie nadrobić zaległości w tym rysunku?
      Bycie inżynierem fajna rzecz ;D No bo w końcu będziesz mogła mówić "Zaufaj mi, jestem inżynierem", hah ;D

      Usuń
    5. pewnie że myślałam, ale i tak musiałabym iść dla zwały na jakieś studia bo inaczej ojciec nie płaciłby alimentów na mnie. i nie wyobrażam sobie co by było gdybym nawet po tym roku sie nie dostała. Oczywiście ASP odpada bo nie ma po tym pracy a progi są stanowczo za wysokie, ale grafika na jakimś uniwerku to czemu nie.

      Usuń
    6. Nie wiem po co komu ASP. Może to brutalne, ale jak ktoś będzie (korzystając z najbardziej popularnego przykładu) sprzedawać swoje obrazy na allegro, to nikt nie będzie się go pytać, czy papierek z uczelni jest. Zmarnowane lata są na ASP moim znaniem.
      W sumie ja jeszcze słyszałam, że graficy też dużo nie zarabiają... Tu jeszcze jest minus.
      Wiesz, miałabym do Ciebie sprawę, ale głupio mi o to prosić... Tzn. w sumie nie wiem, czy wykonujesz coś takiego na swojej szabloniarni, więc długo zwlekałam, żeby coś takiego zamówić, a potem się okazało, że już zamówień nie przyjmujesz... w każdym razie, powiedz mi tylko, czy na swojej szabloniarni wykonujesz te takie wizytówki do zakładki o bohaterach czy raczej nie bawisz się już w coś takiego i robisz tylko szablony na zamówienie? Pytam, bo potrzebuję na nowego bloga i jakbyś robiła, to bym się przyczaiła, aż pod jakąś notką będziesz przyjmować zamówinienia xDDDDD
      Całuję,
      Leszczyna
      PS Śliczna kolorystyka teraźniejszego szablonu u Ciebie ;D

      Usuń
    7. to zależy. ja bym mogła pracować np. w jakiejś agencji reklamowej czy coś. albo projektować opakowania do produktów spożywczych ^^ może i nie zarabiałbym dużo, ale byłabym szczęśliwa. choć z drugiej strony słyszałam, ze nie powinno sie pracować w branży, która jest naszym hobby, bo hobby ma być odskocznią od problemów a nie obowiązkiem. Zobaczymy.
      wizytówki? yyyy... nie bawię się w to, bo najzwyczajniej w świecie jestem leniwa, ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Mogłabyś napisać mi wszystko tutaj? jeśli nie masz jakiś wizerunków - no problem. wybiorę jakieś modelki z moich zapasów.

      Usuń
    8. W sumie głupie takie myślenie - własnie fajnie robić to, co się kocha, a nie coś z musu.
      Hah, kiedyś bym mogła pić mleko, którego kartonik byłby zaprojektowany przez Elfabę <3

      O, dzięki, serio ;D W każdym razie, wizerunki mam, tylko nie mam tła, więc jesli coś mogłabyś wybrać/znaleźć, było by świetnie ;D Kolor tła do tych wizytówek jest mi obojętny ;D
      Bohaterowie:
      [1] Marybeth Krum -> wizerunek: Aleksandra Chraboł*
      Cytat: „Uciekasz, bierzesz rozbieg, skaczesz ze skały. Modlisz się w duchu, by anioły cię złapały.” Pih, "Biegnij, Nie Oglądaj Się"
      [2] James Syriusz Potter -> wizerunek: Francisco Lachowski
      Cytat: „I nieważne, że oddałbym tyle, żeby cię dotknąć. Na końcu i na początku jest samotność” Jamal, „Defto”
      [3] Albus Severus Potter -> wizerunek: Gaspard Ulliel
      Cytat: „Za dużo masz w głowie, abyś biegał kilometrami aż do utraty tchu” Pezet, „Nieważne”
      [4] Rose Weasley -> wizerunek: Becky Lou
      Cytaty: "Tak wygląda w rodzinie życie, sam wiesz poważnie. Wszyscy wszystko wiedzą, ale wierzą w nieprawdę.” O.S.T.R., „Szpiedzy tacy jak my”
      [5] Lily Luna Potter -> wizerunek: Loren Kemp
      Cytat: „Mieszkała tu dziewczyna, każdy by odciął palec, by móc ją zatrzymać tu dla siebie na stałe.” O.S.T.R., „Szpiedzy tacy jak my”
      [6] Scorpius Hyperion Malfoy -> wizerunek: Alex Pettifer
      Cytat: „Nigdy jak niewolnik, zawsze jak król. Ta sentencja w sercu zapisana.” Pih, „Powrócisz”
      [7] Colette de la Fonteine -> wizerunek: Coco Rocha **
      Cytat: „Życie nie jest listem. Co zrobisz z tą stroną? Gdy popełnisz błąd, przepiszesz ją na nowo?” Pih, „Wiatr”

      Czyli tak naprawdę chciałabym, jeśli byś mogła, tak jak ostatnio - imię z nazwiskiem, zdjęcie, a potem cytat z piosenki.
      Jeszcze raz naprawdę dziękuję za pomoc!
      Całuję,
      Leszczyna

      ________
      * to znaczy zdaję sobie sprawę, że możesz znaleźć mało zdjęć tej modelki, głównie ze względu, że jest mało znana no i z Polski. Ja po prostu jak patrzyłam na google grafika to mi się strasznie jej twarz podobała, ale jeśli będziesz miała problem ze znalezieniem zdjęć, możesz wziąć zamiast wizerunek Lily Donaldson, bo tez mi pasuje ;D
      ** Coco Rocha koniecznie w brązowych włosach, jeśli byś mogła ;D

      Usuń
    9. Dziękuję, dziękuję, dziekuję, dziękuję, dziękuję. Zakładki są za je bis te (czy na blogspocie są cenzury jak na ocenie, czy nie trzeba sie hamować? xD) <3
      No.. To jeszcze raz dziękuję, że je zrobiłaś dla mnie ;*

      Usuń
    10. no problem :D na blogspocie samemu się decyduje czy jest cenzura czy nie. u mnie jej nie ma. jestem ciekawa jakie emocje targają moimi czytelnikami :D

      Usuń
  11. Twoja notka po raz enty oderwała mnie od rzeczywistości i przeniosła do świata opowiadania, więc już czuję pragnienie czytania dalej, pochłonięcia kolejnego rozdziału...Aż do środy muszę czekać? Dobra, muszę się uspokoić. Wiem, że dodawanie rozdziałów codzienne byłoby idiotyczne ;)
    Rozdział oczywiście mi się podobał. Scena z Ginny, Eddi'm i Eustace - świetna, zdawała się promienieć, wywołała mój uśmiech. Szkoda, że Gin i Eddie się nie pożegnali. Mam nadzieję, że ich kolejne spotkanie odbędzie się niebawem :)
    Tonks w ciąży? No tak, mogłam się domyślić. Współczuję Ginevrze, ale nie dlatego, że będzie mieć macochę i przyrodnie rodzeństwo, bo w tym wypadku nie ma się do czego przyczepić, ale dlatego, że ta informacja wywołała u niej taki szok. Domyślam się, że czuła rozgoryczenie. Ktoś na stałe wszył się w życie jej i jej ojca, oddalając ją przy tym od Remusa, zajmując jej miejsce w jego oczach...Przynajmniej Ginny tak myśli. W rzeczywistości Remus będzie je kochał na równi ^^

    Gratuluję zdania matury i życzę przyjemnych pierwszych dni wakacji ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię czytać tak miłe słowa :) zawsze recytuję je sobie na głos ^^ tak wiem, głupia jestem. codziennie notek nie będzie. Pomyśl, jak szybko bym wtedy skończyła to opowiadanie! choć jak są dwa razy w tygodniu to możliwe, ze przed nowym rokiem akademickim na Ginevrze zagości epilog.
      Tak, Ginny lubi być w centrum uwagi jeśli chodzi o ojca. nie wyobraża sobie innej rzeczywistości niż ta co ją otacza. ale to chyba normalne. Każdy boi się zmian.
      Pozdrawiam i Tobie również życzę udanych wakacji :D

      Usuń
  12. A jednak Tonks będzie w ciąży, chociaż nadal mam nadzieję, że Ginny poprawi z nią swoje relacje. Przecież im obydwu zależy na szczęściu Remusa. A on nie powinien zostać kawalerem na starość.

    Eddie i Eustace są świetni. Oby było więcej ich rozmów i ciętych ripost :D

    No i niech Ginny jedzie już do Hogwartu! Chcę poczytać trochę o Nessi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, w następnym rozdziale ich relacje będą jeszcze fajniejsze. czasem żałuję, że nie mogę w tym wszystkim pokazać perspektywy Tonks, no ale sama chciałam takiej narracji więc teraz trzeba się trzymać. Wiesz, Nimfadora jest mniej konfliktowa niż Ginny.
      Niestety, Eddie i Eustace już sie nie pojawią w duecie.
      A Hogwart całkiem, całkiem niedługo ^^

      Usuń
    2. Jeeej! Jaki śliczny szablon!

      Usuń
    3. dziękuję bardzo :D

      Usuń
  13. Gratuluję zdania matury ;D
    Tak, wiem, że zaczęłam od końca, ale potem najpewniej bym zapomniała.
    Ciesze się, że zdecydowałaś się dokończyć historię Ginevry. Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że ją definitywnie porzucisz.
    Przeczytałam cztery najnowsze rozdziały pod rząd i muszę powiedzieć, że między nimi a kilkoma poprzednimi jest ogromna różnica. Te podobają mi się o wiele bardziej. Wszystko w nich gra, akcja jest wartka, a ewentualne przemyślenia Ginny są ciekawe i takiej w jej stylu.
    Ten fragment o strychu i małej Ginny mnie urzekł. Dosłownie miałam opisane widoki przed oczami.
    Dodam jeszcze, że Eddie i Eustace są genialni.
    Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam i życzę udanych wakacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      Dokończenie tej historii to mój najlepszy pomysł ostatnimi czasy. Lepszy od wyboru kierunku na studia i przedmiotów zdawanych na maturze :P
      Cieszę się, że teraz podoba ci się bardziej. Powiem szczerze i nieskromnie, ze sama jestem z nich zadowolona.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  14. Gratuluję zdania matury! :) Ja to na myśl o swojej powoli zaczynam się bać, a Ty już szczęśliwie masz to za sobą ^^
    Biedna Ginny, współczuję jej. Jej relacje z Tonks od zawsze były napięte, a teraz... Teraz to już w ogóle. Będzie miała rodzeństwo i myślę, że nieźle nią to wstrząsnęło. Co innego gdy Tonks po prostu przychodziła do jej taty, a co innego, gdy ma się pojawić dziecko... Sprawy przyjęły dość poważny obrót.
    Dodam też, że list w wykonaniu Eddiego jest przezabawny. Naprawdę, wywołał u mnie miły uśmiech. Ach, ten Eddie ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) powiem Ci szczerze, że teraz z perspektywy czasu jestem szczęśliwa że mam to za soba. najgorsze jest czekanie. gdzieś tak w marcu mówiłam: niech już przyjdzie ta matura i tak nie zamierzam sie już więcej na nią uczyć. i przyszła. ale ten rok szkolny minął okropnie szybko... serio.
      no właśnie. Ginny nie trawi Tonks a teraz szala się jeszcze bardziej przechyliła. ja to bym chyba na miejscu Ginny zrobiła ojcu awanturę.
      ach, ten Eddie <3

      Usuń
  15. Haa! Pierwszy widziałem szablon, bo wszedłem na bloga jak Elfaba go wstawiała! ;P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie, nie... ja go widziałam jako pierwsza :D

      Usuń
  16. Nie wierzę :P Znowu inny szablon. Jest prześliczny <3 W takich ładnych kolorach a ta dziewczyna... Idealnie pasuje do Ginny, poza tym jest taka ładna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakie znowu? tamten był przez tydzień. więc czas najwyższy na zmiany :) miałam ochotę na róż dawno go nie było.

      Usuń
  17. Jedno słowo - GENIUSZ! Żałuję, że nie było mnie tu wcześniej. Piszesz wspaniale - głupio pisać o czymś tak oczywistym - i jestem zachwycona, naprawdę zachwycona tym tekstem i atmosferą, jaka tu panuje. O szablonie nie wspomnę, jest taki cudownie delikatny. :3

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny rozdział. Wspaniale opisałaś reakcję Ginny na to, ż ejej ojciec i Tonks mają dziecko. Na jej miejscu chyba też bym się nie wściekła. Żałuję, że Ginny nie została dłużej z Eddiem i eustace'em. Głownie z Eddiem... Planowany list do Lupina - xd.

    OdpowiedzUsuń
  19. Hm, fakt, Ginny nie jest już dzieckiem. Ale do tej pory była jedynaczką, tą najważniejszą dla ojca, a teraz pojawia się ktoś jeszcze. To będzie dla niej trudne, ale sobie poradzi. Nie byłaby Ginny.

    Eh, wiem, że moje komentarze są takie lakoniczne i bezsensowne, ale czasem trudno mi znaleźć słowa.

    OdpowiedzUsuń

Ginowaci