Często, gdy snujemy marzenia i myśli, zapominamy o tym prawdziwym świecie, do którego musimy powrócić...
11
sierpnia 1997
Wyczytałam
gdzieś, że po ochłodzeniu marcepanu ucieka z niego cały cukier.
Od tamtego czasu wyobrażałam sobie małe, kryształowe drobinki,
opuszczające białą masę i biegnące ku wolności. Ech, czy to nie
idiotyczne? Powiedziałam o tym tacie, jednak on nie doszukał się
nawet grama szaleństwa. Całą winę zrzucił na moją zbyt wybujałą
wyobraźnię. Uwierzyłam mu, a potem było tylko gorzej.
Nazywam
się Ginevra Lupin, mam szesnaście lat.
Moja
przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że na Filipinach mieszkają
nietoperze wielkości dziesięcioletniego dziecka. Później często
pojawiały się one w moich snach i porywały do odległych krain.
Bałam się. Zwierzyłam się tacie z moich obaw. Śmiał się
przyjaźnie, gładził po głowie i odpowiadał, że jestem
silniejsza od latających potworów. Uwierzyłam mu, a potem było
tylko gorzej.
Nazywam
się Ginevra Lupin, jestem córką Elisabeth i Remusa.
Wyczytałam
w jakiejś książce, że ciało świni jest tak zbudowane, że nie
może podnieść głowy i spojrzeć w niebo. Zrobiło mi się wtedy
okropnie szkoda tych stworzeń. Pomyślałam, że tracą możliwość
kontemplacji chmur, głębokiego błękitu, słońca, gwiazd i
księżyca okalanego granatem. O moim smutku opowiedziałam tacie.
Uniósł wysoko brwi i rzekł – dobrze, że nie urodziliśmy się
jako świnie. Uwierzyłam mu, a potem było tylko gorzej.
Nazywam
się Ginevra Lupin, a to najważniejsza część mojej historii...
Ludzie
przychodzą na świat w konkretnym celu, celu, którego nikt nie chce
im zdradzić. Żyją tak, jak uważają za stosowne. Wyznaczają
sobie jakiś kodeks moralny, filozofie, religie, cokolwiek, aby tylko
działać w obrębie jakiegoś wyuczonego schematu. Czemu? Bo
twierdzą, że tak jest prościej...
Co
roku, jedenastego sierpnia, zastanawiam się nad sobą. Myślę nad
czasem, kalendarzem i moją rolą na Ziemi. Myślę... Najgorsze jest
to, że będąc coraz starszą, mam większe problemy ze
zrozumieniem. Świat stawia przede mną pytania, coraz więcej pytań
i żadnej odpowiedzi. To wszystko jest zbyt skomplikowane. Jestem już
zmęczona. Mam zaledwie szesnaście lat, a czuję się, jakby ktoś
kazał mi żyć podwójnie.
Co
roku dzień moich urodzin spędzałam z uśmiechem na twarzy. Był to
czas, który ojciec rezerwował tylko dla mnie. Opychaliśmy się
słodyczami, chodziliśmy na spacery i rozmawialiśmy na lekkie,
przyjemne tematy. Nigdy nie było gości, bo kogo tu zapraszać?
Jednak w tym roku miało być inaczej. Gdyby nie ciężkie,
niebezpieczne czasy, to zaprosiłabym Nessi, jednak ta nie mogła
opuszczać domu.
Miała
przyjść Tonks. Ta Nimfadora Tonk, którą najchętniej wywiesiłabym
za nogi przez okno. Nie mogłam zrozumieć, jak ojciec mógł ją
zaprosić, szczególnie, że był świadom, jaki mam do niej
stosunek. Może uznał, że jak trochę porozmawiamy, to mi
przejdzie? Przecież Tonks jest taka sympatyczna... czcze
gadanie.
Od
rana dawałam ojcu znaki, że nie jest zbyt późno na odwołanie
gościa. Albo ich nie widział, albo nie rozumiał, albo nie chciał
zrozumieć. Mogłam się założyć, że to ostatnie.
W
milczeniu zjedliśmy śniadanie, a potem bez słowa udałam się do
pokoju. Na łóżku leżała poranna poczta. List od Nessi z
najszczerszymi życzeniami i krótką notatką, że u niej bez zmian.
Mieszka u mamy i od bardzo dawna nie widziała się z ojcem.
Następna
wiadomość była od Galindy. Ze zdziwieniem obejrzałam dokładnie
pogniecioną kopertę i wyjęłam z jej wnętrza zapisany pochyłym
pismem kawałek pergaminu.
Droga
Ginny,
Chciałabym
złożyć Ci życzenia, płynące prosto z mojego serca. Zdrowia,
szczęścia, uśmiechu, odrobiny pokory i spełnienia wszystkich,
nawet najskrytszych, pozornie niemożliwych marzeń.
Zakończmy
już tę oficjalną część. Słyszałam, że z wesela uratowało
Cię dwóch przystojniaków, kolegów Fleur. Nieźle, Ty to wszędzie
potrafisz się dobrze okręcić. Szkoda, że ja nie miałam tyle
szczęścia. Nie wiem, czy wiesz, ale po całym zajściu spędziłam
tydzień w Mungu. Jeśli Cię to zmartwiło, to się otrząśnij. Nie
jest źle, jest nawet całkiem dobrze. Kocham życie i chyba to daje
mi siłę. Teraz błagam rodziców, aby pościli mnie do Hogwartu.
Wiesz jacy oni są, wiecznie zmartwieni i przewrażliwieni. Nie
należy przecież popadać w paranoję, prawda?
Na
zakończenie dodam jeszcze, że nie rozumiem, dlaczego nie przepadasz
za Tonks. Serio, ta kobieta jest w porządku. Spróbuj dać jej
szansę, nie pożałujesz. Jestem tego pewna.
Pozdrawiam,
Galinda Weasley
Zgniotłam
pergamin w dłoni i rzuciłam na podłogę. Po paru chwilach uznałam
jednak, że go podniosę. Kto inny miał sprzątać w moim własnym
pokoju? No tak, kompletnie zapomniałam, że Galinda ma urodziny tego
samego dnia. Trudno. Przeproszę ją w Hogwarcie... jeśli tam
dojedzie.
Spojrzałam
na ostatni akapit listu i przeanalizowałam go dokładnie. Dać
szansę... Oczywiście zawsze można spróbować, ale po co,
skoro i tak nic z tego nie wyjdzie?
-
Ginny! - Usłyszałam głos ojca, dochodzący z parteru. - Możesz
zejść na dół? Tonks już przyszła.
Och,
super – pomyślałam. - Czas na show.
Na
łóżku pozostała jeszcze jedna nieotwarta koperta. Wahałam się
tylko przez chwilę, po czym wyszłam z pokoju, zostawiając lekturę
tego listu na wieczór.
Tonks
wyglądała na szczęśliwą, tata na zakłopotanego, ja na wybitnie
wnerwioną. Nie wiem, czy Nimfadora była aż tak ślepa, że nie
zauważyła, że coś jest nie tak, czy po prostu chciała zachowywać
się normalnie i naturalnie.
W
dodatku przyniosła mi prezent. Perfum o ładnym, świeżym zapachu.
Grzecznie się uśmiechnęłam, podziękowałam i uznałam, że
uwielbiam takie zapachy. To sprawiło, że ojciec się trochę
zrelaksował.
Z
przyklejonym do twarzy uśmiechem zdmuchnęłam świeczki. Oczywiście
wierzyłam w moc wypowiadanego życzenia. Przez cały rok robiłam
listę, aby dzień przed urodzinami zweryfikować to najważniejsze.
Jednak, kiedy przeszło co do czego, kompletnie zapomniałam, o co
chciałam prosić. Aby jeszcze raz spotkać Eddiego, ale nie tylko
we śnie. - Przeszło mi przez głowę nawet nie wiem kiedy. I
nagle bum. Świeczki były zgaszone, co do jednej.
Nie
za bardzo wiedząc, czy to już obłęd, czy jeszcze nie, zaczęłam
kroić tort na w miarę równe kawałki. To znaczy wiadomo, że
ciężarne kobiety mają większy apetyt, prawda? Tonks powinna się
cieszyć, że tak o nią dbam.
Pomału
przeżuwałam biszkopt i owoce, aby jak najdłużej mieć pełne usta
i nie musieć rozmawiać. Niestety, tylko ja przyjęłam taką
postawę.
-
Kiedyś, jak chodziłam do Hogwartu, to też często byłam ruda –
zaczęła Tonks, a ja głośno przełknęłam kawałek truskawki.
Zaczyna się.
Spojrzałam
na swoje rude końcówki.
-
Serio? Niewiele osób chciałaby być rudym. Kiedy pierwszy raz
weszłam do pociągu, usłyszałam dostatecznie dużo komentarzy.
-
No, ale ja mam na myśl klasę piątą – rzekła lekko zmieszana. -
Wiesz, wtedy wielu chłopcom się to podobało.
Nie
zdążyłam nic odpowiedzieć. W jednej chwili ojciec zachłysnął
się kawałkiem tortu. Poklepałam go czule po plecach, zanim Tonks
zdążyła obeznać się w zaistniałej sytuacji. Ucieszyłam się w
duchu z tego niewielkiego zwycięstwa.
-
Musimy o tym rozmawiać? - zapytał tata, odzyskując oddech.
-
Remusie, przecież twoja córka jest prawie dorosła. Powinieneś się
przyzwyczajać.
Wredna,
różowa krowa – pomyślałam. - Myśli, że skończę
szkołę, wyjdę za mąż, urodzę gromadkę dzieci, a oni będą
tworzyli nową, szczęśliwą rodzinkę beze mnie? O nie, po moim
trupie. Eddie... to znaczy mój przyszły mąż nie pozwoli, abym
straciła kontakt z tatą.
Uśmiechnęłam
się słodko w stronę Nimfadory, aby przypadkiem nie skapnęła się,
że myślę o czymś zupełnie sprzecznym z jej wyobrażeniem.
Z
sideł Tonks udało mi się uwolnić późno wieczorem, kiedy kobieta
stwierdziła, że musi wracać do domu, bo jest mocno zmęczona.
Oczywiście tata wspaniałomyślnie postanowił ją odtransportować
do domu, bo, w jak to uznał, niepewnych czasach żyjemy. A ciekawe
od czego są kominki i sieć Fiuu?
Wróciłam
do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Usłyszałam cichy szelest
gniecionego papieru. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że rano
dostałam jeszcze jeden list, którego nie przeczytałam. Nie
wstając, wygrzebałam go spod pośladków i wyjęłam papeterię z
koperty. Nie znałam tego pisma, jednak bardzo łatwo mogłam się
domyślić, że należy do mężczyzny. Która dziewczyna aż tak by
gryzmoliła?
Droga
panno Lupin,
Cieszę
się, że mogłem Cię poznać w innych okolicznościach niż te,
które szykują dla nas realia Hogwartu. Tak, spotkamy się jeszcze i
to nie raz. Dostałem posadę w skrzydle szpitalnym. Może wyda Ci
się to dziwne, jednak nie mogę teraz zdradzić Ci nic więcej.
Pogoda nie sprzyja, a sowy, kiedy wieje wiatr, nie potrafią unieść
ciężkich listów.
Wiesz,
zazwyczaj cieszymy się na coś, co dobrze znamy, jednak nie
spodziewamy się zmian i okrutnej prawdy, która na nas czeka.
Życie
jest cenne, nie uważasz?
No
i powinienem od tego zacząć, ale mam nadzieję, że wybaczysz mi tą
nietaktowność. Chciałbym złożyć Ci najszczersze życzenia z
okazji urodzin. Abyś nigdy nie zapomniała, co jest najcenniejsze.
Pozdrawiam,
Eddie
Nawet
nie wiem, kiedy spadłam z łóżka. Nie wiem, kiedy moje ciało
uderzyło o twardą powierzchnię drewnianych paneli, tworząc na
moim biodrze okropne siniaki. Jak to się mogło stać? Skąd miał
mój adres? Dlaczego nie podpisał się nazwiskiem? No i co, na
Merlina, znaczą te wszystkie głupie szyfry? Co ma pogoda do listu?
Pytania,
pytania, pytania, ciągle tylko te pytania.
Nagle
usłyszałam ciche pukanie. Mechanicznie schowałam list pod
poduszkę.
-
Proszę? - rzekłam zdezorientowana.
Drzwi
uchyliły się z cichym skrzypnięciem, a do pokoju wszedł mój
ojciec. Po twarzy poznałam, że jest spokojny. Spoglądał na mnie
swoimi ciepłymi, miodowymi oczami. Uśmiechnęłam się delikatnie.
Miał mi coś do powiedzenia. Teraz miało się okazać czy zdałam
egzamin. Usiadł na brzegu łóżka, a ja oparłam głowę o jego
ramię. Ciekawe, czy wyczuł, jak mocno waliło mi serce w tamtej
chwili.
-
Nie wiem, co z tego wszystkiego będzie – oświadczył po chwili. -
Tonks ma rację, jesteś dorosła, więc chyba mogę ci się...
zwierzyć.
-
Zwierzyć? To dość dziwne słowo, nie uważasz? - spytałam, nie
podnosząc głowy.
-
Tak, trochę. Ale patrząc na to wszystko, co razem przeszliśmy, to
chyba nie jest tak źle, co? - Poczułam, jak zaczął gładzić moje
włosy. Uspakajałam się. - Boję się, Ginny, a ty wiesz dokładnie
czego. Nie chcę skrzywdzić...
-
Tato – przerwałam mu odrobinę zbyt agresywnie, prostując się w
jednej chwili. - Oszalałeś? Dziesięć lat temu był wypadek,
rozumiesz? Nie możesz się za to obwiniać, to nie ma sensu.
-
Zawsze byłaś zbyt liberalna w stosunku do mnie. A cztery lata temu?
- To
była głupota Hermiony – odpowiedziałam bez zastanowienia. -
Gdyby nie wyciągała ręki i nie gadała głupot, to nic by się nie
stało.
Zapadło
milczenie. Cisza nie była zbyt przyjemna. Kątem oka obserwowałam
poduszkę, bojąc się, że ojciec znajdzie list. Nie wiem, dlaczego
czułam, że nie przyniósłby on niczego dobrego. Tak po prostu
cicho szeptała mi podświadomość.
-
Tato - zaczęłam, aby przerwać niewygodną chwilę. - Pamiętasz
Eustacego Carvera? Był w klasie owutemowej, kiedy uczyłeś w
Hogwarcie. Puchon bodajże.
-
Oczywiście, tak barwnej osoby nie da się zapomnieć, dlaczego
pytasz?
-
Spotkałam go na weselu. To on zabrał mnie wtedy do swojego domu –
odpowiedziałam, przeklinając w duchu, że rozpoczęłam ten temat.
-
Faktycznie, Fleur coś wspominała.
Kolejne
milczenie. Tym razem przerwał je ojciec.
-
Mam coś jeszcze dla ciebie – oświadczył. Dopiero wtedy
zauważyłam ogromny, pusty skrawek starego pergaminu, który trzymał
w ręce. Podał mi go.
-
Harry chciał ci go dać – oznajmił, a ja ze zdziwieniem uniosłam
wyżej brwi. - Jemu się nie przyda. Uroczyście przysięgam, że
knuję coś niedobrego – oznajmił, wskazując różdżką
papier.
Wtedy
zrozumiałam co trzymam. Mapa Huncwotów. Ta sama, z której w
drugiej klasie odczytałam położenie świętej trójcy obok Wierzby
Bijącej. No proszę, Harry stanął na wysokości zadania, szkoda,
że nie przekazał mi jej osobiście.
-
Dzięki – powiedziałam. - Będę o nią dbać.
Tata
pocałował mnie na dobranoc, po czym ruszył w kierunku drzwi.
-
Nie możesz zostawić Tonks. - Usłyszałam jeszcze mój własny,
choć dziwnie brzmiący głos, kiedy wychodził z pokoju.
~*~
Miało
być jutro a jest dzisiaj, bo nie mogłam się powstrzymać. Zresztą,
co za różnica czy teraz czy za trzy godziny?
Notki
będę dodawać co cztery/pięć dni. Dobre rozwiązanie? Mam
nadzieję, że tak. Jednak to oznacza, że dość szybko zakończę
to opowiadanie. No chyba że wpadnę na coś jeszcze, co będę mogła
tutaj dopisać i zrobimy telenowelę. Zobaczymy.
A! Jak sądzicie, lepiej przenieś spis treści na podstronę?
Kolejny
post w sobotę.
---------------------------------
Umarłam po prostu umarłam. "Eddie... to znaczy mój przyszły mąż..." Zacznę sobie to zapisywać. Nazwę to cudowne cytaty z Eddie'm w roli głównej. I ten list. Przeczytałam go cztery razy i dalej jestem zagubiona. Cztery, pięć dni ? O wiele za długo . Ale ja to ja więc i tak będę sprawdzać codziennie co godzinę czy nie zmieniłaś szablonu albo nie dodałaś rozdziału
OdpowiedzUsuńczyli teraz mam na sumieniu Twoją śmierć? :) z tymi cytatami to nie głupi pomysł.
UsuńZ chęcią zmieniłabym szablon, ale nic mi nie wychodzi :P
Jakoś nie mogę uwierzyć w to nie wychodzenie skoro każdy następny szablon jest lepszy od poprzedniego. Z tą śmiercią to bym się tak nie martwiła. Jako osoba nadmiernie uczuciowa umieram ze szczęśćia przynajmniej raz w miesiącu.
Usuńno właśnie, nie wychodzi! może dlatego każdy następny jest lepszy od poprzedniego bo nie "wklejam" tych niewypałów.
UsuńPodobało mi się jak zwykle ^^. Piszesz tak świetnie, że chyba nie mogłoby mi się nie spodobać ;). No ale przechodząc do rzeczy, widze, że początek taki dość refleksyjny, potem znowu pojawia się Tonks... Szkoda trochę, że Ginny jej nie lubi, to była jedna z moich ulubionych postaci w HP, a i książkowa Ginny ją chyba lubiła ^^.
OdpowiedzUsuńNo i ciągle myśli o Eddiem, tym bardziej, że napisał do niej list ;).
Jestem jednak ciekawa, co będzie dalej. Będziesz opisywac też pobyt Ginny w Hogwarcie?
A publikowanie notek co 4-5 dni to dobre wyjście, dzięki temu większość czytelników zdąży przeczytać, a jednocześnie nie trzeba będzie długo czekać na nowość ^^.
dziękuję bardzo :) sama nie wiem. te refleksje na początku miały być prologiem do innego opowiadania, ale w ostateczności lekko je przerobiłam i dodałam tutaj. ja też lubiłam Tonks, ale to nie znaczy, że Ginny musi ją ubóstwiać ^^
UsuńTak, od kolejnej notki Gin będzie w Hogwarcie, ale nie wiem ile tego wyjdzie. chyba 15 rozdziałów, potem trochę w domu, a na końcu bitwa.
W sumie pasują te przemyślenia do Ginny i do jej obecnego nastroju ^^.
UsuńFajnie, że w alternatywie też opiszesz Hogwart, ciekawa jestemk jak ta wersja Ginny przetrwa rok 1997. A pojawi się Luna? uwielbiam Lunę ^^.
A po alternatywie wracasz do rzeczywistości?
rok 1997 będzie dla Ginny bardzo, bardzo trudny. Wiele się zmieni w jej życiu.
UsuńLuna będzie, ale bardziej epizodycznie. więcej będzie Neville'a
tak, po alternatywie rzeczywistość, ale niewiele rozdziałów. tylko takie poglądowe. chyba że coś jeszcze wymyślę. A potem... tak, Elfaba ma nowy pomysł na opowiadanie o... Ginny :D
o, fajnie ^^. Na pewno będę zaglądać, ciekawa jestem, jaka będzie tamta Ginny, widzę, że chyba ją naprawdę bardzo lubisz skoro tyle blogów o niej miałaś ;).
UsuńTo dobrze, że rok 97 będzie trudny, na pewno będzie ciekawiej dzięki temu ;). Troszkę szkoda, że nie będzie dużo Luńki, no ale nie wiadomo czy ta nowa Ginny ją lubi tak, jak książkowa.
nie wiem czy ją lubię. wkurza mnie jak czytam Pottera :P może właśnie dlatego o niej piszę? ale chyba po prostu się do niej przyzwyczaiłam.
UsuńDobra, po kolei.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, masz śliczny nowy szablon. Pisałam Ci to już kiedyś, ale powtórzę się. Uwielbiam wchodzić na Twojego bloga i oczekiwać na załadowanie się szablonu.
Po drugie, jestem za przeniesieniem spisu treści do menu.
Po trzecie, rozdział ciekawy, chociaż zabrakło w nim ciekawych postaci(Galinda, Nessi, Eddie, bo zaczynam darzyć coraz mniejszą sympatią Tonks i Remusa, którzy zaczynają działać mi na nerwy.
Po czwarte, fajnie, że Ginny dostała się Mapa Huncwotów, która niewątpliwie będzie bardzo przydatna w czasie nocnych (i nie tylko) wędrówek po szkole.
Po piąte, zdałam sobie sprawę, że w alternatywie Ginny nigdy nie czuła nic do Harry'ego i zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem w normalnej wersji jej uczucia do niego nie były wymuszone, nieszczere i czy w ogóle istniały? Bo pamiętam, że czytając jej listy do niego niekiedy miałam łzy w oczach i myślałam, że naprawdę go kocha.
Po szóste, cieszę się, że Eddie będzie w Hogwarcie, spotka tam oczywiście Ginny i wgl.
Po szóste, notki co pięć dni to dobre rozwiązanie, mimo że wtedy błyskawicznie skończysz Ginevrę. Zawsze możesz wtedy dopisać jakieś dalsze losy, niepublikowane wspomnienia albo coś w tym stylu. Poza tym "telenowela" to wcale nie jest złe określenie na bloga(nie chodzi mi w tym momencie o Twojego) i niektórzy blogowi autorzy mogą jedynie marzyć o sukcesie, jaki osiągają telenowele(kilkaset odcinków, dystrybucja w stu dwudziestu krajach, miliony miłośników).
Pozdrawiam;*
A, zapomniałabym. Mam pytanie związane z grafiką - na blogspot da się wstawić szablon z nagłowkiem składającym się z kilku uniwersalnych? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Usuńpo pierwsze: dziękuję bardzo ^^ cieszę sie, że szablon się podoba. najchętniej bym już go zmieniła, ale nie mam natchnienia na stworzenie nowego.
Usuńpo drugie: chyba tak zrobię. jest stanowczo zbyt długi, aby wisieć na głównej.
po trzecie: w następnym rozdziale będą w Hogwarcie i jak dobrze pamiętam będą tam wszyscy wypisani przez Ciebie ^^
po czwrte: nocne wędrówki? Przecież Ginny to taka grzeczna dziewczynka, prawda?
po piate: tak, jedyne co łączy obie Ginny to miłość do Eddiego. Ale myślę, że ta rzeczywista Ginny jednak cos do Harry'ego czuła.
po szóste: w zasadzie już miałam przygotowane trzy prologi ale za każdym razem nie mogłam się przemóc aby je dodać i wychodziły z tego kolejne rozdziały. Kto wie, co będzie teraz :)
Pozdrawiam :)
Eddie! Nie pamiętam, czy kiedykolwiek jakiś bohater zawładnął tak moim sercem. Jak to nazwać, zauroczenie, miłość platoniczna?
OdpowiedzUsuńList mogłabym interpretować w kółko... tzn. jeśli byłby do mnie skierowany, tak pozostawiam to Ginevrze ;)
I właściwie jestem teraz na etapie, że Tonks to ta zła. Niech Ginny zmieni nastawienie to też się wczuję w sytuację.
Taki romantyczny szablon, hmmm, tylko się zakochać ;)
A odpowiadając na komentarz pod ostatnim rozdziałem - klasa humanistyczna czyli dwujęzyczna, tak ją zaczęłam nazywać. Nie wiem, jak poradzę sobie z rozszerzeniem z historii... Ale może akurat coś z tego bedzie. W czwartek rano wyniki rekrutacji, uhuhu ;)
ja również nie spodziewałam się, że Eddie będzie mieć swój fan club. A co najważniejsze, ze ja będę jedną z tych członkiń. Ogólnie to nie pamiętam jak wpadłam na to, że Eddie ma być chłopcem (w pierwotnej wersji miał być córką Severusa i Lily) ale wielbmy ten dzień.
UsuńGinevra nie interpretuje listów, ona jest z tych, co biorą wszystko dosłownie :D w tym sie różnimy.
Tonks nie jest zła, ona naprawdę stara sie być miłą. Ale Gin zmieni nastawienie za jakieś 15 rozdziałów.
Też miałam rozszerzenie z historii. ogólnie leciałam na 2 i 3 bo mnie nie interesowała. na większości lekcji czytałam książki i pisałam notki. Jakoś przeżyłam :P
Córeczka? W takim razie wielbię ten dzień, w którym Eddie zajął miejsce w Twojej głowie, uff ;)
UsuńJa także wszystko interpretuję na milion sposobów, żeby w końcu się okazało, że żaden nie jest właściwy...
I dzięki lekcjom historii mamy Ginevrę, może mnie też dopadnie nagle wena na nich, dobrze by było wziąć się za coś i to skończyć ;)
cały czas nie wiem jak do tego doszło. ale zdradzę Ci tajemnice. w pierwszej wersji Ginevra miała zakończyć się po wojnie czyli mniej więcej po 40 rozdziałach. teraz mam ich dwa razy więcej. Ginny miała być z Harrym a Eddie miał wyjechać do Francji sam a po paru latach wrócić do szkoły i nauczać eliksirów jak Snape. Ale to oczywiście nie mogło się udać, prawda?
Usuńpamiętam, to właśnie na lekcji historii napisałam prolog do opowiadania i uznałam: co mi tam założę bloga. to dość zabawne, jak teraz o tym myślę :)
To w takim razie może na coś się ta historia przyda w moim przypadku, gdyż przyjęli mnie. z 2 miejsca ;)
UsuńWszystko mogłoby się udać, gdyby nie pewne okoliczności, czyż nie? ;)
ja zawsze jestem na listach rezerwowych. Kończę klasy z wyróżnieniem. testy piszę na poziomie powyżej normy, ale jestem leniwa. Jestem tak okropnie leniwa, że przez całe liceum nie obliczyłam ani jednego zadania z matmy w domu. można by powiedzieć, ze poświęcam wszystko dla pisania :)
Usuńa jakie okoliczności masz na myśli? :D
Życiowe ;) Gdyby inaczej potoczyły się Twoje losy, może to Harry by wygrał, a Eddie został znienawidzony. Może ;)
Usuńnigdy nie myślałam o tym w ten sposób. może masz rację? ciężko mi teraz na chłodno ocenić sytuację :P
UsuńNa rozpoczęcie powiem, że powalił mnie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPoczątek był ciekawy. Intrygujący wręcz. Biedne świnki. Jak można nigdy nie zobaczyć nieba?
Fajny pomysł z tymi przemyśleniami w dzień urodzin. Moje się zbliżają, więc wypróbuję ;)
Nie wiem jak to robisz, ale sprawiasz, że dzięki Tobie znielubiłam Tonks. W ogóle przedstawiasz postaci w zupełnie innym świetle niż je sobie wyobrażam. Co oczywiście nie jest złe. Chociaż teraz dochodzę do wniosku, że dostrzegamy je przez pryzmat Ginny, co nie zmienia faktu, że jest nieszablonowy.
Pragnę jeszcze zauważyć, że Galinda w alternatywie jest zupełnie inna niż w "prawdziwym" świecie. Tak mi się jakoś nasunęło po tym jej liście.
No i Eddiego zostawiłam sobie na koniec ;3
Jego list daje do myślenia. Wydaje mi się, że aluzję z pogodą i zmianami zrozumiałam, ale zastanawia mnie wzmianka o cenności życia. Chociaż tu się z Eddie'm zgadzam.
No nic. Liczę, że to się wyjaśni, no i, że Ginny szybko spotka Eddiego w Hogwarcie. Już się za nim stęskniłam!
Gorące pozdrowienia z pochmurnego Szczecina.
tytuł... tak, długo nad nim myślałam. zawsze mam problemy z tytułami. notek mam mnóstwo do przodu, cytaty wybrane a tytułu brak. Dziś jak na niego patrzę, to chce mi się śmiać. Musiałam być mocno zmęczona, jak go wymyśliłam :P
UsuńTo nie ja, to Ginevra robi pranie mózgu. Tonks jest sympatyczna i bardzo sie stara, ale Gin rozumie wszystko na opak i tyle.
Eddie tak sformułował swoje myśli, gdyż śmierciożercy i ministerstwo przechwytują sowy. Nie mógł być dosłowny. tylko że ginny nie do końca go zrozumiała biorąc wszystko na poważnie.
Pozdrawiam!
bardzo podobala mi sie ta notka. duzo sie w niej dzialo, a chyba najwazniejsze jest to, ze Ginny w dniu sowich urodzin znow troche wydoroslala... jej serce zaczelo bic szybciej z powodu Ediego, ktorego widziala raz,a w dodatku obawia sie, ze Remus moglby nie byc zachwycony - stad tez pewnie zrozumiala, ze Tonks moze dac jej tacie szczescie... mam nadzieje, ze niedlugo zaczna sie ze soba dogadywac:p
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa :) Ginny porządną szkołę życia dostanie dopiero w Hogwarcie. ale już jest z nią trochę lepiej, fakt.
UsuńGinny i Tonks odnajdą wspólny język bo inaczej wszystko co tu pisze straciłoby sens. każde opowiadanie musi do czegoś dojść, prawda?
pozdrawiam!
Na początku odniosłam wrażenie, że piszesz też trochę swoje przemyślenia, tylko w słowach Ginny. Jezscze akurat słuchałam "Dead Boy's Poem", gdzie autor piosenki mówił, że jest ona własnie na takiej zasadzie, że chciał ją napisać przed swoją śmiercią, żeby wyrazić swoje zdanie na pewne tematy. I tak jakoś mi się to połączyło. Mi tez się zroibło przykro czytając o świnkach. Ale nie wydaje mi się, żeby im to przeszkadzało :P
OdpowiedzUsuńTe listy były dziwne. Galinda i Eddie... Oni wszyscy nie są jakoś szczególnie blisko z Ginny, a jednak złożyli jej życzenia. Nie mówiąc o Eddiem, którego w zasadzie ledwo poznała.
Eh, szkoda, że takie rzeczy dzieją się tylko w opowiadaniach ;c
Tonks jakaś taka nieswoja. Ale w sumie nie dziwię się, w końcu musi się uporać z uprzedzoną nastolatką, to nie jest łatwe! haha
Jaki sentymentalny szablon ^^ Rozważna i romantyczna normalnie, haha ;D
Moim zdaniem spis treści możesz zostawić na głównej :)
mi się wlaśnie wydawało, że w opowiadaniach powinno się opisywać znane nam uczucia a nie te o których nie mamy pojęcia. Ja tak właśnie staram się robic. więc chyba tak, zgadzam się że to moje przemyślenia :)
UsuńWszyscy tak o tych świnkach... moim zdaniem bardziej przerażające są te nietoperze. kolejny powód aby na Filipinach nie wychodzić z domu.
List Galindy chyba nie był aż tak dziwny, ale Eddiego owszem. To znaczy on miał trochę inny cel. Ale fakt, takie rzeczy tylko w opowiadaniach, powieściach i filmach. Może dlatego wszyscy je tak kochamy?
Pozdrawiam!
Jasne, przez to jest bardziej prawdziwie. Nie wiem, dlaczego dopiero teraz to odczułam, zapewne robiłaś to wcześniej :D
UsuńPewnie tak. Pomarzyć zawsze można, chociaż tego nie można nam odebrać ;D
wiadomo nie zawsze jest dosłownie. np. nigdy nie zaatakował mnie wilkołak :P
Usuńmarzenia mnie kiedyś zgubią...
Bardzo podobały mi się te przemyślenia na początku. Były takie prawdziwe i płynące z głębi serca. Cieszę się, że Ginny chociaż w małym stopniu zaczęła tolerować Tonks. Remus jest tak słodko zakłopotany, kiedy pojawia się temat Ginevry i chłopaków ;P
OdpowiedzUsuńRoześmiałam się, kiedy Gin nazwała w myślach Eddiego swoim przyszłym mężem. To takie naturalne, jak by pomyśleć ilu ja tak chłopaków nazwałam... ;D Tylko w tym przypadku to na pewno będzie prawda, co? :)
Pozdrawiam i śliczny szablon, naprawdę jest świetny, zakochałam się w nim! ;)
dziękuję bardzo :) Nie chcę nic zdradzać, ale ginny w Hogwarcie nauczy się pokory i nawet z Tonks pójdzie jej łatwiej. Remus? Tak to już jest z tatusiami, prawda?
UsuńGinny+Eddie? yyyyyyyyyyy.... dobra, nic nie mówię.
Cieszę się, że szablon się podoba. trochę powisi bo nic nowego mi nie wychodzi ^^
Rozdział bardzo mi się podobał, jak zawsze zresztą. Trochę dziwie się Ginny, że tak nie lubi Tonks i od razu wymyśla, że chce z Remusem stworzyć rodzinę bez niej, ale cóż... Przez wszystkie lata była tylko ona i jej ojciec, a nagle dołącza do nich jeszcze inna kobieta i dziecko. A czy przemyślenia Ginny nie są wzięte z jej-marzenia.blogspot.com? Śledziłąm twojego bloga, ale go usunęłaś :( Szkoda... Mi też zrobiło się szkoda tych świnek i aż mnie kark zabolał jak sobie pomyślałam, że nie moga one spojrzeć w niebo. A no i to zdanie mnie rozwaliło " [...] Eddie... to znaczy, mój przyszły mąż". Haha. Mam nadzieję, że marzenia Ginny co do Eddie'ego się spełnią. No i będzie pracować w Hogwarcie !!! Jupi!!! Myślę, to tam rozkwitnie ich miłość. No i Ginny dostała sie Mapa Huncwotów. Sprawiedliwe. W końcu nie tylko James ją wykonał, żeby należała tylko do Harry'ego. Co jak co, ale przecież Ginevra też jest dzieckiem Huncwota ^^ A! Wiedziałam, że ten list to od Eddie'ego :) A Remus jaki zakłopotany, gdy Tonks zaczęła temat o Ginny i chłopakach. No cóż, w końcu to jego jedyna córka, więc może jeśli dowie się o Eddie'em to będzie sie czuł tak jak ona... Szkoda, że Tonks tak bardzo sie stara, a Ginny we wszystkim doszukuje się dziury w całym. Ale choć trochę zaczęła darzyć ją sympatią. Przecież nie pozwoliła Remusowi opuścić Dory. Zastanawiam się jeszcze czy będziesz opisywała życie Ginevry w Hogwarcie? A co do spisu treści to jestem za tym, aby był na Stronie Głównej ponieważ łatwiej będzie przeskakiwać do nastęonych rozdziałów. Kliknie się tylko w prawidłowy odnośnik i już. Poza tym ładnie wygląda na głównej. Kurczę! Nie mogę się napatrzyć na ten szablon. Jest taki śliczny ! Taki delikatny i romantyczny, ale też idealnie pasujący do Ginny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńGinny jest jaka jest, ale się zmieni. Może nie jakoś nie wiadomo jak bardzo, ale się zmieni.
UsuńTak, przemyślenia są stamtąd, usunęłam bloga, ale zamierzam go prowadzić po skończeniu Ginevry. po prostu na razie wolę się skupić na tej historii. Miłość Ginny i eddiego? postaram sie, ale nie będą ze sobą aż tak blisko.
A kilkanaście notek o Gin w Hogwarcie będzie. Potem jeszcze trochę w domu i wojna.
i chyba faktycznie zostawię spis treści na stronie głównej.
I dzięki za miłe słowa o szablonie :)
Aaa, Eddie przysłał Ginny list! Bardzo mnie to ucieszyło, szczególnie, że chłopak powiedział, że spotkają się w Hogwarcie. Już to widzę <3
OdpowiedzUsuńNo i życzenie Ginny przy zdmuchiwaniu świeczek, jej myśli o Edii'm jako mężu i reakcja na list... To piękne.
Biedna Tonks, po raz kolejny jej starania zakończone klęską.
,,Oczywiście, tak barwnej osoby nie da się zapomnieć'' - w pełni się zgadzam ze słowami Lupina.
Super, że będziesz dodawać częściej notki. Czekam.
I żyć ode mnie Ginevrze sto lat ^^
pierwsze spotkanie Ginny i Eddiego w Hogwarcie będzie owocne w ostre słowa :P
UsuńGinevra jest lekko stuknięta. doszłam do takiego wniosku przy tym poście.
jasne, że będę dodawać częściej. Mam osiem do przodu i cały czas mnie korci, aby dodać nową :P
Hmm... Harry miałby dać Ginny mapę Huncwotów? Bo "jemu się nie przyda"? Dlaczego niby? Zresztą - kto normalny dobrowolnie oddałby coś tak zajebistego? ;)
OdpowiedzUsuńNie przyda mu się bo będzie poza Hogwartem, prawda? Z resztą Elfaba nie idzie według kanonu bo to ALTERNATYWA.
UsuńO! Zmieniłaś szablon! ^^ Śliczny jest <3 I ma taki ładny układ. Ale ty masz talent <3 Ja sobie Gimpa 2.6 ściągnęłam, ale raczej nic korzystnego mi nie wychodzi. No cóż, nie ma do tego talentu, za to ty... Robisz śliczne szablony <3 Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdzięki bardzo :) to nie kwestia talentu tylko ćwiczeń :) poszukaj sobie w internecie instrukcji i zaczynaj krok po kroku ^^ co prawda nigdy nie używałam gimpa ale podobno jest podobny (fajnie to zabrzmiało) do photoshopa.
UsuńSkąd masz Photoshopa?
OdpowiedzUsuńŚciągnęłaś z internetu, czy kupiłaś?
kiedyś miałam starą wersję ściągniętą z internetu. teraz mam oryginał. dostałam na urodziny od przyjaciół ^^
UsuńO, jaki ładny nowy wystrój bloga ^^
OdpowiedzUsuńdzięki, ale który? dzisiaj były trzy :P
UsuńMówiłam o tym drugim, bo teraz widzę, że znów zmieniłaś. O rany ^^ Ale ten jest chyba jeszcze lepszy ;)
Usuńdziękuję :) dzisiaj kombinuję od rana i nic mi nie wychodzi. ten mi się w miarę podoba, więc trochę powisi :)
UsuńWow! Rekord :P Trzy raz zmieniłaś szablon w jedynm dniu! Gratki :P Każdy wychodził ci śliczny, a ten jest przeboski. Chyba najlepszy, choć wszystkie były piękne. Ach, masz ten talent i nie mów mi, ze tu chodzi tylko o ćwiczenia, bo trzeba wiedzieć jakie kolory ze sobą połączyć, jakie zdjęcia, stocki dać, prawda? Pozdrawiam :* ^^
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :) może faktycznie trzeba mieć trochę wyczucia. ale ja nie tworzyłam takich prac od samego początku :)
UsuńPo pierwsze: Śliczny szablon. Chyba naprawdę musiało Ci się wczoraj nudzić :) Ale zdecydowanie ten, jest jednym z najlepszych... i podaruj mi choć trochę swojego talentu graficznego!
OdpowiedzUsuńPo drugie: Rozdział. Przeczytałam. Lepiej późno niż wcale.
Nie dziwię się Ginny, będzie musiała pogodzić się nie tylko z tym, że najprawdopodobniej Tonks zostanie jej przyszłą macochą, ale również z tym, że niedługo na świat przyjdzie mały Teddy.
Harry dobrze zrobił, dając Ginny mapę Huncwotów. Nie tylko James ją stworzył, no nie? A poza tym, myślę, że ta mapa przyda się pannie Lupin kiedy będzie chciała pomóc Neville"owi i Lunie ukraść miecz Gryffindora z gabinetu Snape"a.
Podobają mi się także relacje ojciec - córka. Są takie ciepłe i miłe, nieraz zdarza mi się przy nich uśmiechnąć.
Heh... "mój przyszły mąż" xD W którymś z komentarzy, napisałaś, że jedyne co łączy obie Ginny to ich miłość do Eddiego i mam takie przeczucie, że kiedy "tamta" Ginny była z Harry"m to to uczucie było wymuszone. Przecież, nie można kochać osoby, która zabiła Ci najlepszego przyjaciela, a w przypadku Ginny był to Tom.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
gdybym mogła to bym obdarowała wszystkich, naprawdę, ale cały czas będę to powtarzać: to nie kwestia talentu! ćwicz, ćwicz, ćwicz a będzie coraz coraz lepiej. Poważnie.
UsuńGinny jest z jednej strony rozpieszczona, ale z drugiej, mi się wydaje, ze jej zachowanie względem Tonks jest bardzo naturalne i dzieje sie tak w większości rozbitych małżeństw. Dzieci udają, że badzo lubią nowych wybranków rodziców a w głębi serca klną na nich w najgorsze.
Remus jest słodki. Choć na początku bałam się pisać o nim jako o ojcu. Nie chciałam, aby wyszedł sztucznie i nienaturalnie.
A Ginny kiedyś naprawdę kochała Harry'ego. To nie było wymuszone uczucie. Tak mi się wydaje ^^
Pozdrawiam!
Eddie... to znaczy moj przyszły mąż?! Jej życzenie urodzinowe?!Jak romantycznie! Uwielbiam twojego Remusa. Biedna Ginny, czeka ją niepszryjemny szok po powrocie do Hogwartu...
OdpowiedzUsuńGinny to osóbka, którą trudno określić. Wydaje się być wiecznym dzieckiem, nieco zagubionym w rzeczywistości, żyjącym wciąż marzeniami, a jednocześnie jest nad wyraz dojrzała i trzeźwo na wszystko spogląda. Bije od niej takie rozdwojenie, ale... W końcu naprawdę przeżyła dwa życia.
OdpowiedzUsuń