„[...] będziemy na tyle silni, na ile będziemy zjednoczeni, i na tyle słabi, na ile będziemy podzieleni.”
(Joanne Kathleen Rowling — Harry Potter i Czara Ognia)
Wizytę
w bibliotece odłożyłam na następny dzień. Teraz miałam do zrobienia coś
innego. Musiałam jak najszybciej znaleźć Neville'a i Lunę i przedstawić
im sprawę miecza. Bez wątpienia była to własność Harry’ego, w dodatku
własność, którą jak mniemam pilnie w tym momencie potrzebował. Teraz to
była najpilniejsza sprawa, szczególnie, że ostrze już w piątek będzie
poza naszym zasięgiem.
Z coraz szybciej bijącym sercem pokonywałam kolejne korytarze. Gorączkowo myślałam, gdzie mogę znaleźć moich przyjaciół.
Miecz, miecz, miecz… - powtarzałam sobie. – Harry musi mieć ten miecz.
„Wtedy
usłyszał słaby jęk dochodzący z końca Komnaty. Ginny poruszyła się.
Harry podbiegł do niej, a ona usiadła. Otworzyła szeroko oczy i
spojrzała na martwego bazyliszka, na Harry’ego w zakrwawionej szacie,
potem na dziennik, który trzymał w ręku. Westchnęła głęboko i łzy
zaczęły spływać po jej policzkach.
-
Harry… och, Harry… próbowałam ci powiedzieć na ś-śniadaniu, ale n-nie
mogłam tego zrobić przy Percym. Tak, to ja, Harry… ale… p-przysięgam, ja
tego nie chciałam… to R-Riddle mnie do tego z-zmusił, on mnie opętał…
i… jak ci się udało zabić to… to coś? G-gdzie jest Riddle? Ostatnie, co
pamiętam, to jak wychodził z dziennika i…
-
Uspokój się, już po wszystkim - powiedział Harry, podnosząc dziennik i
pokazując jej dziurę. – Nie ma już Riddle’a. Popatrz! Jego i bazyliszka.
Już po wszystkim Ginny, to tylko wspomnienie…”*
Otarłam samotną łzę spływającą leniwie po moim policzku.
Nie będę płakać – przyrzekłam sobie.
Kochany Harry,
Wracam
do tych dni, kiedy byłam małą dziewczynką, wracam do tych czasów, kiedy
broniłeś mojego bezbronnego ciała. Tęsknię za tymi dniami, kiedy
leżeliśmy razem na błoniach, a ja naiwnie wierzyłam, że tak już będzie
do końca naszych dni…
Jeśli ten cholerny miecz Ci w czymś pomoże, to odzyskam go dla Ciebie. Snape nie ma prawa kłaść na nim swojej brudnej łapy.
Wiesz, że cały czas Cię kocham? Wiem, że czujesz do mnie to samo. Walcz z uczuciami jeśli tak Ci łatwiej. Ja wiem swoje…
Ginny
Na
szczęście o odpowiedniej porze zdałam sobie sprawę, że już stanowczo
zbyt późno na poszukiwania. Lekko zrezygnowana wróciłam do wieży. Z
ostatnim promykiem nadziei weszłam do pokoju wspólnego. Bo przecież,
gdzie może być Neville, jak nie właśnie tam? Rozejrzałam się
energicznie. Nic.
Zrezygnowana usiadłam obok Seamusa.
- Czy Neville jest w sypialni? – zapytałam bez przywitania.
- Ładnie się witamy, co? – zaczął, posyłając mi jeden ze swoich wymuszonych uśmiechów.
Znałam go od tak dawna, ale jeszcze nigdy nie był taki smutny.
- Żadnych wieści od Deana? – zapytałam, zmieniając temat rozmowy.
- Brak wieści, to dobre wieści. Przynajmniej wiem, że żyje.
Pokiwałam głową.
-
Zastanawiam się skąd bierzesz siłę – kontynuował. – Wiesz, chodzi mi o
Harry’ego. Cały czas wierzysz, że mu się uda? Nigdy nie zwątpiłaś?
- To nie jest takie proste… Wstyd się przyznać, ale czasami mam takie chwile…
Zacisnęłam mocno powieki. Tego było zbyt wiele, jak na jeden dzień. Tak bardzo chciałam być silna, tak bardzo…
Siła - wektorowa wielkość fizyczna będąca miarą oddziaływań fizycznych między ciałami.
-
Nie płacz – rzekł chłopak, obejmując moją zimną dłoń. – Nie chciałem
cię zasmucić. Przecież jesteśmy tylko ludźmi. Każdy z nas ma jakieś
swoje słabości. Wiesz, że jako dziecko strasznie bałem się jeździć
pociągami?
Przerwał na chwilę, zmuszając mnie, abym na niego spojrzała.
- To przecież głupie – rzekłam.
-
Tak, to głupie. – Puścił moją dłoń, jakby bał się, że zrobił coś nie
tak. – Co do Neville’a, to nie mam bladego pojęcia gdzie on jest. W
sypialni go nie znajdziesz.
Po tych słowach wstał i zostawił mnie samą z nowym natłokiem myśli kotłujących się w mojej głowie.
W
nocy nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok, próbując wymyślić
gdzie może być teraz Neville. Tak naprawdę, to nie miałam żadnego
pomysłu. Nic, po prostu pustka w głowie. Jeszcze kilka godzin temu
prosił mnie, abym nie pakowała się w kłopoty, a teraz co?
Nie
widząc powodu, aby dalej przebywać w łóżku, wstałam i okryłam się
szlafrokiem. Zeszłam pomału do pokoju wspólnego. Tak, jak się
spodziewałam, był pusty. Usiadłam na moim ulubionym fotelu. Wiązało się
z nim tytle miłych wspomnień…
„-
Można by pomyśleć, że są lepsze tematy do plotkowania – powiedziała
Ginny, która siedziała w pokoju wspólnym na podłodze oparta o nogi
Harry’ego i przeglądała „Proroka Codziennego”. – Trzy ataki dementorów w
trakcie tygodnia, a Romilda Vane zapytała mnie tylko, czy to prawda, że
masz na piersi wytatuowanego hipogryfa.
Ron i Hermiona ryknęli śmiechem. Harry zlekceważył ich.
- Co jej odpowiedziałaś?
-
Że nie hipogryfa, tylko rogogona węgierskiego – odpowiedziała Ginny,
przewracając bezmyślnie stronę gazety. – To o wiele bardziej pasuje do
macho.
- Dzięki. – Harry wyszczerzył do niej zęby. – A co jej powiedziałaś o Ronie?
- Że ma pufka pigmejskiego, ale nie powiedziałam gdzie.
Ron spojrzał ze złością na Hermionę, która tarzała się ze śmiechu.
-
Uważajcie – powiedział, machając ostrzegawczo palcem w stronę
Harry’ego i Ginny. – To, że udzieliłem wam swojego pozwolenia, nie
oznacza, że nie mogę go odwołać…”**
- Ginny, hej, Ginny, obudź się. – Poczułam ostre szarpniecie za ramię. – No, śpiąca królewno.
Leniwie
podniosłam powieki. Stał nade mną nie kto inny jak Neville Longbottom
we własnej osobie. Osoba, którą wczoraj próbowałam za wszelką cenę
znaleźć, a dziś miałam wielką lukę w pamięci i nie wiedziałam po co.
- Gdzie Harry? – zapytałam lekko otumaniona.
- Kto? – Uśmiechnął się pod nosem. – Chyba miałaś naprawdę piękny sen…
Zacisnęłam powieki. Dopiero po chwili do mnie doszło gdzie jestem.
Gdzie Harry? – zadałam sobie w myślach pytanie.
Nie wiem – odpowiedziałam sama sobie. – Gdzieś daleko, a może nie? W każdym bądź razie potrzebuje…
- Miecz! – krzyknęłam na głos.
- Hej, obudź się wreszcie? – Neville potrząsnął mną lekko. – Jaki miecz?
-
Ja już nie śpię. Snape ma miecz Godryka Gryffindora, który jest
potrzebny Harry’emu. Sam – Wiesz – Kto chce go gdzieś ukryć. W piątek
wyniosą go ze szkoły, a dzisiaj jest wtorek! Neville! Szukałam cię, coś
ty wczoraj robił do późna, gdzieś ty był, do jasnej cholery! Przecież
Harry musi mieć ten miecz!
Chłopak patrzył na mnie, jakbym postradała zmysły.
- Czekaj – rzekł po chwili. – Możesz powiedzieć wszystko spokojnie i po kolei?
Wzięłam
kilka głębokich wdechów i zaczęłam swoja opowieść, zaczynając od
podsłuchanej rozmowy rodzeństwa Carrow, kończąc na jakże już nudnym
zdaniu: Harry musi mieć ten miecz.
-
Ok. Ale teraz pomyślmy logicznie. Jest wtorek, prawda? – potwierdziłam
kiwnięciem głowy. – Czyli musimy to zrobić w najbliższych dniach. Nie
mamy planu ani nawet ludzi, którzy by nam pomogli i…
- Człowieku, czy ty się słyszysz? Harry musi…
- Tak, wiem. Mieć ten cholerny miecz! – dokończył tracąc cierpliwość.
-
Jeśli ty mi nie pomożesz, to poszukam Luny i we dwie coś wymyślimy.
Choćbym miała wejść nago do gabinetu Snape'a, uwieść go, stracić z nim
dziewictwo, a potem w najmniej spodziewanym momencie oszołomić i uciec.
Neville zaczerwienił się lekko, najwyraźniej był już mocno zmęczony.
- To znaczy, że ty i Harry nie ten…
-
Oczywiście, że nie! Neville, dbam o swoją cnotę. – Dopiero po chwili
zdałam sobie sprawę o czym my tak naprawdę mówimy. Czułam, że w tym
momencie zrobiłam się szkarłatna aż po czubek uszu.
Oboje z zakłopotania wbiliśmy wzrok w podłogę.
-
No dobra. – Neville jako pierwszy przerwał tą niezręczną ciszę. – Coś
wymyślimy, możesz być pewna, że Harry dostanie swój miecz. Zwołajmy jak
najwięcej zaufanych ludzi i spotkajmy się w Pokoju Życzeń po lekcjach.
- Dziękuję! – rzuciłam się mu na szyję i ucałowałam w policzek. – Wiesz, że jesteś kochany?
- No dobra, dobra. Broń lepiej dalej swojej c-cnoty i nie oddawaj jej Snape’owi tak łatwo.
- Spadaj…
* * *
* - „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, rozdział siedemnasty: Dziedzic Slytherina
** - „Harry Potter i Książę pół Krwi”, rozdział dwudziesty piąty: Podsłuchana przepowiednia
Hmm... rozdział spodobał mi się, te powtórki z szóstej i siódmej części Harry' ego Pottera są fajne, ciekawe przypomnienie:) Jestem też zadowolona, że zmieniłaś szablon. Ten jest lepszy od poprzedniego. Jedyne co mnie wzbudziło we mnie zastrzeżenia to apostrofy w imionach Deana (Deana'a) i Seamusa (Semausa'a), są one niepotrzebne:)
OdpowiedzUsuńAbigail [zielonymi-oczami-lily]
Śliczny szablon :)
OdpowiedzUsuńWcześniejszy też mi się podobał, ale ten jest jeszcze ładniejszy. Masz talent do robienia szablonów, do pisania z resztą też ;)
Co do notki, najbardziej podobała mi się rozmowa z Nevillem, była boska :D
Robi się coraz ciekawiej. Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie, wszak lubię czytać ff, które przedstawiają oryginał z innej perspektywy:)
OdpowiedzUsuńmagia-to-milosc
Bosko kochana.! ^^ A tymi tekstami to wymiatasz ;p Pozdrawiam i nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.! <3 [pozostaje-nadzieja]
OdpowiedzUsuńZachwycam się z każdym rozdziałem! Coraz bardziej mi się podoba, zakochuję się w Twojej Ginny! Ach, wiem, powtarzam się, ale co ja poradzę, skoro jest taka, jaką sobie wyobrażałam?! Tak mi brakowało takiego opowiadanie, jak Twoja. Z miłością do Harry'ego, z jej uporem.. Ach, och, ach!
OdpowiedzUsuńŚciskam! ;*
if-you