sobota, 16 października 2010

003 ROZDZIAŁ: Miecz Godryka Gryffindora cz. 1

 „[...] będziemy na tyle silni, na ile będziemy zjednoczeni, i na tyle słabi, na ile będziemy podzieleni.”
(Joanne Kathleen RowlingHarry Potter i Czara Ognia)

Wizytę w bibliotece odłożyłam na następny dzień. Teraz miałam do zrobienia coś innego. Musiałam jak najszybciej znaleźć Neville'a i Lunę i przedstawić im sprawę miecza. Bez wątpienia była to własność Harry’ego, w dodatku własność, którą jak mniemam pilnie w tym momencie potrzebował. Teraz to była najpilniejsza sprawa, szczególnie, że ostrze  już w piątek będzie poza naszym zasięgiem.
Z coraz szybciej bijącym sercem pokonywałam kolejne korytarze. Gorączkowo myślałam, gdzie mogę znaleźć moich przyjaciół.
Miecz, miecz, miecz… - powtarzałam sobie. – Harry musi mieć ten miecz.
Wtedy usłyszał słaby jęk dochodzący z końca Komnaty. Ginny poruszyła się. Harry podbiegł do niej, a ona usiadła. Otworzyła szeroko oczy i spojrzała na martwego bazyliszka, na Harry’ego w zakrwawionej szacie, potem na dziennik, który trzymał w ręku. Westchnęła głęboko i łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
- Harry… och, Harry… próbowałam ci powiedzieć na ś-śniadaniu, ale n-nie mogłam tego zrobić przy Percym. Tak, to ja, Harry… ale… p-przysięgam, ja tego nie chciałam… to R-Riddle mnie do tego z-zmusił, on mnie opętał… i… jak ci się udało zabić to… to coś? G-gdzie jest Riddle? Ostatnie, co pamiętam, to jak wychodził z dziennika i…
- Uspokój się, już po wszystkim - powiedział Harry, podnosząc dziennik i pokazując jej dziurę. – Nie ma już Riddle’a. Popatrz! Jego i bazyliszka. Już po wszystkim Ginny, to tylko wspomnienie…”*
Otarłam samotną łzę spływającą leniwie po moim policzku.
Nie będę płakać – przyrzekłam sobie.

Kochany Harry,
Wracam do tych dni, kiedy byłam małą dziewczynką, wracam do tych czasów, kiedy broniłeś mojego bezbronnego ciała. Tęsknię za tymi dniami, kiedy leżeliśmy razem na błoniach, a ja naiwnie wierzyłam, że tak już będzie do końca naszych dni…
Jeśli ten cholerny miecz Ci w czymś pomoże, to odzyskam go dla Ciebie. Snape nie ma prawa kłaść na nim swojej brudnej łapy.
Wiesz, że cały czas Cię kocham? Wiem, że czujesz do mnie to samo. Walcz z uczuciami jeśli tak Ci łatwiej. Ja wiem swoje…
Ginny

Na szczęście o odpowiedniej porze zdałam sobie sprawę, że już stanowczo zbyt późno na poszukiwania. Lekko zrezygnowana wróciłam do wieży. Z ostatnim promykiem nadziei weszłam do pokoju wspólnego. Bo przecież, gdzie może być Neville, jak nie właśnie tam? Rozejrzałam się energicznie. Nic.
Zrezygnowana usiadłam obok Seamusa.
- Czy Neville jest w sypialni? – zapytałam bez przywitania.
- Ładnie się witamy, co? – zaczął, posyłając mi jeden ze swoich wymuszonych uśmiechów.
Znałam go od tak dawna, ale jeszcze nigdy nie był taki smutny.
- Żadnych wieści od Deana? – zapytałam, zmieniając temat rozmowy.
- Brak wieści, to dobre wieści. Przynajmniej wiem, że żyje.
Pokiwałam głową.
- Zastanawiam się skąd bierzesz siłę – kontynuował. – Wiesz, chodzi mi o Harry’ego. Cały czas wierzysz, że mu się uda? Nigdy nie zwątpiłaś?
- To nie jest takie proste… Wstyd się przyznać, ale czasami mam takie chwile…
Zacisnęłam mocno powieki. Tego było zbyt wiele, jak na jeden dzień. Tak bardzo chciałam być silna, tak bardzo…
Siła - wektorowa wielkość fizyczna będąca miarą oddziaływań fizycznych między ciałami.
- Nie płacz – rzekł chłopak, obejmując moją zimną dłoń. – Nie chciałem cię zasmucić. Przecież jesteśmy tylko ludźmi. Każdy z nas ma jakieś swoje słabości. Wiesz, że jako dziecko strasznie bałem się jeździć pociągami?
Przerwał na chwilę, zmuszając mnie, abym na niego spojrzała.
- To przecież głupie – rzekłam.
- Tak, to głupie. – Puścił moją dłoń, jakby bał się, że zrobił coś nie tak. – Co do Neville’a, to nie mam bladego pojęcia gdzie on jest. W sypialni go nie znajdziesz.
Po tych słowach wstał i zostawił mnie samą z nowym natłokiem myśli kotłujących się w mojej głowie.

W nocy nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok, próbując wymyślić gdzie może być teraz Neville. Tak naprawdę, to nie miałam żadnego pomysłu. Nic, po prostu pustka w głowie. Jeszcze kilka godzin temu prosił mnie, abym nie pakowała się w kłopoty, a teraz co?
Nie widząc powodu, aby dalej przebywać w łóżku, wstałam i okryłam się szlafrokiem. Zeszłam pomału do pokoju wspólnego.  Tak, jak się spodziewałam, był pusty. Usiadłam na moim ulubionym fotelu. Wiązało się  z nim tytle miłych wspomnień…
- Można by pomyśleć, że są lepsze tematy do plotkowania – powiedziała Ginny, która siedziała w pokoju wspólnym na podłodze oparta o nogi Harry’ego i przeglądała „Proroka Codziennego”. – Trzy ataki dementorów w trakcie tygodnia, a Romilda Vane zapytała mnie tylko, czy to prawda, że masz na piersi wytatuowanego hipogryfa.
Ron i Hermiona ryknęli śmiechem. Harry zlekceważył ich.
- Co jej odpowiedziałaś?
- Że nie hipogryfa, tylko rogogona węgierskiego – odpowiedziała Ginny, przewracając bezmyślnie stronę gazety. – To o wiele bardziej pasuje do macho.
- Dzięki. – Harry wyszczerzył do niej zęby. – A co jej powiedziałaś o Ronie?
- Że ma pufka pigmejskiego, ale nie powiedziałam gdzie.
Ron spojrzał ze złością na Hermionę, która tarzała się ze śmiechu.
- Uważajcie – powiedział, machając ostrzegawczo  palcem w stronę Harry’ego i Ginny. – To, że udzieliłem wam swojego pozwolenia, nie oznacza, że nie mogę go odwołać…”**

- Ginny, hej, Ginny, obudź się. – Poczułam ostre szarpniecie za ramię. – No, śpiąca królewno.
Leniwie podniosłam powieki. Stał nade mną nie kto inny jak Neville Longbottom we własnej osobie. Osoba, którą wczoraj próbowałam za wszelką cenę znaleźć, a dziś miałam wielką lukę w pamięci i nie wiedziałam po co.
- Gdzie Harry? – zapytałam lekko otumaniona.
- Kto? – Uśmiechnął się pod nosem. – Chyba miałaś naprawdę piękny sen…
Zacisnęłam powieki. Dopiero po chwili do mnie doszło gdzie jestem.
Gdzie Harry? – zadałam sobie w myślach pytanie.
Nie wiem – odpowiedziałam sama sobie. – Gdzieś daleko, a może nie? W każdym bądź razie potrzebuje…
- Miecz! – krzyknęłam na głos.
- Hej, obudź się wreszcie? – Neville potrząsnął mną lekko. – Jaki miecz?
- Ja już nie śpię. Snape ma miecz Godryka Gryffindora, który jest potrzebny Harry’emu. Sam – Wiesz – Kto chce go gdzieś ukryć. W piątek wyniosą go ze szkoły, a dzisiaj jest wtorek! Neville! Szukałam cię, coś ty wczoraj robił do późna, gdzieś ty był, do jasnej cholery! Przecież Harry musi mieć ten miecz!
Chłopak patrzył na mnie, jakbym postradała zmysły.
- Czekaj – rzekł po chwili. – Możesz powiedzieć wszystko spokojnie i po kolei?
Wzięłam kilka głębokich wdechów i zaczęłam swoja opowieść, zaczynając od podsłuchanej rozmowy rodzeństwa Carrow, kończąc na jakże już nudnym zdaniu: Harry musi mieć ten miecz.
- Ok. Ale teraz pomyślmy logicznie. Jest wtorek, prawda? – potwierdziłam kiwnięciem głowy. – Czyli musimy to zrobić w najbliższych dniach. Nie mamy planu ani nawet ludzi, którzy by nam pomogli i…
- Człowieku, czy ty się słyszysz? Harry musi…
- Tak, wiem. Mieć ten cholerny miecz! – dokończył tracąc cierpliwość.
- Jeśli ty mi nie pomożesz, to poszukam Luny i we dwie coś wymyślimy. Choćbym miała wejść nago do gabinetu Snape'a, uwieść go, stracić z nim dziewictwo, a potem w najmniej spodziewanym momencie oszołomić i uciec.
Neville zaczerwienił się lekko, najwyraźniej był już mocno zmęczony.
- To znaczy, że ty i Harry nie ten…
- Oczywiście, że nie! Neville, dbam o swoją cnotę. – Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę o czym my tak naprawdę mówimy. Czułam, że w tym momencie zrobiłam się szkarłatna aż po czubek uszu.
Oboje z zakłopotania wbiliśmy wzrok w podłogę.
- No dobra. – Neville jako pierwszy przerwał tą niezręczną ciszę. – Coś wymyślimy, możesz być pewna, że Harry dostanie swój miecz. Zwołajmy jak najwięcej zaufanych ludzi i spotkajmy się w Pokoju Życzeń po lekcjach.
- Dziękuję! – rzuciłam się mu na szyję i ucałowałam w policzek. – Wiesz, że jesteś kochany?
- No dobra, dobra. Broń lepiej dalej swojej c-cnoty i nie oddawaj jej Snape’owi tak łatwo.
- Spadaj…
* * *
* - „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, rozdział siedemnasty: Dziedzic Slytherina
** - „Harry Potter i Książę pół Krwi”, rozdział dwudziesty piąty: Podsłuchana przepowiednia

5 komentarzy:

  1. Hmm... rozdział spodobał mi się, te powtórki z szóstej i siódmej części Harry' ego Pottera są fajne, ciekawe przypomnienie:) Jestem też zadowolona, że zmieniłaś szablon. Ten jest lepszy od poprzedniego. Jedyne co mnie wzbudziło we mnie zastrzeżenia to apostrofy w imionach Deana (Deana'a) i Seamusa (Semausa'a), są one niepotrzebne:)
    Abigail [zielonymi-oczami-lily]

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny szablon :)
    Wcześniejszy też mi się podobał, ale ten jest jeszcze ładniejszy. Masz talent do robienia szablonów, do pisania z resztą też ;)
    Co do notki, najbardziej podobała mi się rozmowa z Nevillem, była boska :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się coraz ciekawiej. Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie, wszak lubię czytać ff, które przedstawiają oryginał z innej perspektywy:)
    magia-to-milosc

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko kochana.! ^^ A tymi tekstami to wymiatasz ;p Pozdrawiam i nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.! <3 [pozostaje-nadzieja]

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachwycam się z każdym rozdziałem! Coraz bardziej mi się podoba, zakochuję się w Twojej Ginny! Ach, wiem, powtarzam się, ale co ja poradzę, skoro jest taka, jaką sobie wyobrażałam?! Tak mi brakowało takiego opowiadanie, jak Twoja. Z miłością do Harry'ego, z jej uporem.. Ach, och, ach!

    Ściskam! ;*
    if-you

    OdpowiedzUsuń

Ginowaci