Tyle
we mnie serca, ile okażę go innym...
eskimoska86
wrzesień
1997
Ze
skrzydła szpitalnego wyszłam jeszcze tego samego dnia. Nie było
sensu mnie tam trzymać. Nic mi nie było. Eddie uznał, że musiałam
stracić przytomność w wyniku doznanego szoku. Nie uwierzyłam mu.
Nie patrzył mi w oczy. Unikał mojego spojrzenia jak ognia. Miał
coś do ukrycia, byłam o tym przekonana.
Nie
poszłam do pokoju wspólnego. Chciałam się przejść, przemyśleć
parę spraw, zanim Nessi znów mnie zasypie toną najświeższych,
mało optymistycznych informacji. Wyszłam na dziedziniec. Nie było
tam wielu osób. Większość pochowała się w zamku, gdyż na
niebie zagościły ciemne, burzowe chmury. Zbierało się na kolejny
w tym miesiącu, ulewny deszcz.
I
wtedy ją zobaczyłam. Galinda Weasley siedziała na jednej z ławek
okryta wełnianą peleryną. Drżała. Jej rude włosy powiewały
wokół głowy, wyglądając jak płomienie ognia. Wpatrywała się w
jakiś bliżej nieokreślony punkt na horyzoncie. Nie wiem, co mnie
pokusiło, ale podeszłam do niej cicho. Nie wyczuła mojej
obecności, pogrążona w myślach i marzeniach.
-
Galinda? - szepnęłam, a ta podskoczyła zdezorientowana.
-
Ginny, przepraszam, nie zauważyłam cię – oświadczyła,
przesuwając się na skraj ławki.
Zrobiła
mi miejsce. Był to drobny, w pewnym sensie nic nieznaczący gest,
ale dla mnie bardzo ważny. Szczególnie po tym, co się stało.
-
Posłuchaj – zaczęłam. - To nie było tak. My byśmy nigdy nie
kapowały na was Snape'owi. Nigdy. Nessi próbowała zatrzymać
rodzeństwo Carrow, a ja... ja sama nie pamiętam, co robiłam.
Straciłam przytomność. Ale wiem, że dyrektora nie miało być w
zamku i...
Moją
wypowiedź przerwał jej głośny, suchy kaszel. Dławiła się przez
kilka dobrych minut, a ja nie potrafiłam jej w żaden sposób pomóc,
nikt nie potrafił.
-
Ginny, ja ci wierzę. Ale zrozum. Neville was nie zna, on mógł źle
pomyśleć.
-
Wiem, ale to wam się oberwało. To trochę niesprawiedliwe.
-
Nie wierzę, że ty to mówisz – odpowiedziała, po czym
uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Galinda
nie powinna tu być. Była chora, zbyt chora, aby wracać na ten rok
do Hogwartu. Jej miejsce było w domu przy rodzicach, pod stałą
opieką uzdrowicieli. Obserwowałam jej białą jak kreda twarz,
wysuszoną skórę, popękane wargi i wtedy coś zrozumiałam.
-
Słyszałam, że dostaliście szlaban w Zakazanym Lesie –
oświadczyłam wolno.
-
Tak, jutro w nocy. Pójdziemy tam z Hagridem – odpowiedziała
spokojnie.
- Ty
nie pójdziesz. Nie możesz. Jesteś zbyt chora.
-
Żartujesz, Ginny? Nie mam innego wyjścia. Taka jest wola dyrektora.
Nie mogę się sprzeciwić, bo oberwie mi się jeszcze bardziej.
-
Źle mnie zrozumiałaś – szepnęłam. - To ja pójdę za ciebie.
Hagrid się nie skapnie. Nie zauważy różnicy, jak nie będę się
odzywać, a spod kaptura będą mi wystawać rude włosy.
-
Nie możesz tego zrobić...
-
Mogę i zrobię. Dumbledore powiedział mi kiedyś, że czasem odwala
mi jak rasowej Gryfonce. Chyba coś w tym jest, nie sądzisz?
-
To najgłupszy pomysł na jaki wpadłaś! - wrzasnęła
Nessi, kiedy szykowałam legginsy, wysokie kalosze i płaszcz z
obszernym kapturem. - Ginevro, jak mogłaś być tak głupia?!
-
Przestań. To jest mój wybór, rozumiesz? Muszę pomóc Galindzie.
Nie zostawię jej w takiej chwili. Pomyśl, jak ty zachowałabyś
się na moim miejscu?
Dziewczyna
nic nie odpowiedziała. Spuściła głowę i zaczęła wpatrywać się
w czubki swoich butów. Jej myśl toczyły wojnę. Nessi wiedziała
co jest dobre, nie była głupią, pustą dziewuchą wychowaną w
domu pełnym pieniędzy. Kochała ładne rzeczy, ale miała swój
rozum.
Bez
słowa podałam jej Mapę Huncwotów. Zawahała się.
-
Tobie może się bardziej przydać – oświadczyła.
-
Nie sądzę. Pamiętaj, pilnuj Galindy.
-
Będę – dodała, biorąc do ręki czysty pergamin. - Tak, jakbyś
to była ty.
Kiwnęłam
głową i uśmiechnęłam się zachęcająco. Tak, jakbym to była
ja – powtórzyłam w myślach. Nessi zawsze miała dziwny
system wartości.
Wyszłam
z pokoju wspólnego, mając nadzieję, że nie rzucam się zbytnio w
oczy, udałam się do najmniej lubianej łazienki w szkole –
Łazienki Jęczącej Marty. Tam nikt nie miał prawa mnie zaskoczyć.
Zanim weszłam do środka, rozejrzałam się dokładnie po korytarzu.
Droga była pusta. Wstrzymałam oddech i weszłam do środka.
Wnętrze
jak zwykle było brudne i zalane wodą. Stare lustra pokazywały mi
moją własną twarz, jednak omal się nie poznałam. Zwariowałam.
Tak, to było dobre słowo. Od kiedy ja, Ślizgonka, Ginny Lupin,
marnowałam czas na tak heroiczne gesty? Musiałam się naprawdę
mocno uderzyć w głowę kilka dni temu.
Zdjęłam
dżinsy i na ich miejsce założyłam czarne legginsy. Czerwone,
zniszczone trampki wymieniłam na wysokie, sięgające kolan, gumowe
kalosze. Zajęłam się upinaniem włosów, kiedy poczułam dziwny,
niepokojący chłód, ogarniający moje ciało. Wzdrygnęłam się.
Jęcząca
Marta przysiadła na jednym z obszernych, kamiennych parapetów. No
tak, jeszcze jej tutaj brakowało. Wolałabym, aby zajmowała się
teraz pływaniem synchronicznym w odpływie, niż gapiła na mnie
bezczelnie.
- Co
tu robisz? - powiedziała. - Nikt nie odwiedza wiecznie płaczącej i
jęczącej Marty...
Próbowałam
ją ignorować. Chyba każdy próbował. I każdy doskonale widział,
że takie zachowanie sprawia, że wpada w jeszcze większy szał.
-
Nie chcesz ze mną rozmawiać? Nie dziwię ci się, ludzie potrafią
mnie tylko obgadywać – zaszlochała. - Przychodzą i śmieją się
z biednej Marty.
-
Nie, nie przyszłam się nad tobą pastwić – syknęłam ostro,
narzucając pelerynę. Owinęłam się szczelnie grubym szalem i
założyłam kaptur, naciągając go mocno na oczy. Rude pukle opadły
na moje ramiona, aby stwarzać pozory. Nie przypominałam Galindy.
Byłam grubsza i wyższa od niej. Nie przerastałam jednak Neville'a
i Luny, więc istniała szansa, że Hagrid się nie skapnie, że jest
coś nie tak.
Rozejrzałam
się nerwowo po pomieszczeniu, po czym ukryłam w jednej z kabin
dżinsy i trampki. Jęcząca Marta nie wydawała się być
zachwycona, jeśli ona w ogóle z czegokolwiek mogłaby się cieszyć.
Błyskawicznie
wyszłam z łazienki i usłyszałam jeszcze za plecami wrzaski i
krzyki rezydentki tego obrzydliwego pomieszczenia.
Było
zimno. Przeraźliwy chłód ogarnął moje ciało. Na karku, pod
grubym swetrem, pojawiła się warstwa gęsiej skórki. Im byłam
bliżej chaty Hagrida, tym moje nogi stawały się coraz bardziej
miękkie. Drżałam na całym ciele. Na czole wystąpiły krople
zimnego potu. Miałam szansę się wycofać, miałam. Tak byłoby
lepiej, wiedziałam o tym i chyba tylko dlatego brnęłam przez mokrą
od wczorajszego deszczu trawę.
W
oddali zobaczyłam sylwetki dwóch, dobrze mi znanych osób –
Neville'a i Luny. Dziewczyna uniosła rękę, aby pomachać mi
nieznacznie. Oni znali plan. Wiedzieli, że nie jestem Galindą.
-
Hej – przywitałam się niechętnie, po czym we trójkę ruszyliśmy
w stronę chaty.
Gajowy
zamieszkiwał niewielki, dwuizbowy domek stworzony z szarego kamienia
z dachem pokrytym czymś wyglądającym jak strzecha. Budynek nie
wydawał się być stabilny. Wręcz przeciwnie – wiotki i pochyły.
Zastanawiałam się, jak mężczyzna tak dużej postury może się
tam mieścić.
Klaustrofobia
- jedna z odmian fobii. Jest nią niczym nie uzasadniony,
patologiczny lęk przed przebywaniem w zamkniętych, niedużych
pomieszczeniach, np. małych pokojach.
Hagrid
już na nas czekał. Z racji, że nie wolno mu było używać czarów,
uzbrojony był w mosiężną kuszę. Chciałam spojrzeć w jego oczy,
jednak nie wolno mi było tak wysoko unosić głowy. Przełknęłam
głośno ślinę. Musiało się udać.
-
Cholibka, po co się wpakowaliście w coś takiego? - spytał swoim
normalnym przyjaznym głosem.
-
Ten miecz powinien być w rękach Harry'ego – odpowiedział mu
Neville.
- To
nie znaczy, że musieliście zakradać się do gabinetu dyrektora!
- A
co mieliśmy zrobić? - wtrąciła się Luna.
-
Ok. - Gajowy dał za wygraną. - Nie będziemy się teraz sprzeczać,
mamy coś do zrobienia. Musimy znaleźć w lesie roślinę o nazwie
Gemme Mig.
Gemme
Mig, Gemme Mig... Ta nazwa coś mi mówiła, jednak nie mogłam jej z
niczym skojarzyć. Może po prostu pamiętałam ją z lekcji
zielarstwa? Tak, nie było innego wyjścia. Nigdy nie interesowały
mnie rośliny, więc nie mogłam być tak głupia, aby poszerzać
swoją dostatecznie ograniczoną wiedzę.
- Po
co Snape'owi ta roślina? - Usłyszałam pytanie Neville'a.
- A
bo ja wiem... cholibka, nie pytałem. Ale skoro wiesz jak wygląda,
to idź z Luną, a ja wezmę Galindę.
-
Nie! - krzyknęli równocześnie Neville i Luna. Hagrid zmierzył ich
zdziwionym spojrzeniem.
- To
znaczy – kontynuowała Luna. - Ja bym chciała iść z tobą,
Hagridzie. Trochę się boję... rozumiesz? Przy tobie poczuję się
bezpiecznie.
Zgarbiłam
się jeszcze mocniej. Było to podejrzane. Bardzo podejrzane. Gajowy
nie mógł być aż tak naiwny. Pomyluna Lovegood była ostatnią
osobą, która bałaby się nocnych wypraw po lesie.
-
Dobrze, skoro nalegacie – odpowiedział mężczyzna, a mi kamień
spadł z serca. Byłam pewna, że teraz będzie z górki. Myliłam
się.
Ruszyliśmy
w stronę Zakazanego Lasu. Krótką chwilę szliśmy wszyscy razem.
Musiałam sprawiać dziwne wrażenie, opatulona szalami i pelerynami,
nieodzywająca się do nikogo.
Odetchnęłam
dopiero, kiedy się rozdzieliliśmy.
~*~
Ups, krótko.
Jak zwykle dzień wcześniej. Nie mogłam się powstrzymać. Trochę mi wstyd, że nie zmieniłam szablonu (jak to brzmi) ale cały czas nad nim pracuję.
Jak zwykle dzień wcześniej. Nie mogłam się powstrzymać. Trochę mi wstyd, że nie zmieniłam szablonu (jak to brzmi) ale cały czas nad nim pracuję.
--------------------------------------------------
Tak sobie wchodzę na Ginny, a tu proszę! Nowa notka!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś przerwać w TAKIM momencie? Ginny, rzeczywiście czasem odwala, ale przynajmniej swoją Gryfońską odwagą zaczyna nieco przypominać Remusa.
Zachowała się tak, jak na przyjaciółkę przystało. A Carrowowie są okropni, dlaczego postanowili akurat wysłać Galindę do zakazanego lasu? No ale, w końcu to Carrowowie, ich nie obchodzi zdrowie uczniów.
Najbardziej ciekawi mnie to, jak przebiegnie dalsza część szlabanu i czy Neville jakoś przebaczy Ginny tą nędzną wpadkę.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
nie, ten moment nie był jeszcze taki zły w następnej zakończenie jest fajniejsze, obiecuję :)
Usuńtia, Ginny odwala, ale główna bohaterka musi mieć swoje odloty bo inaczej nie wzbudzała by kontrowersji ^^
sądzę, że Carrowowie sie nie przejmują kogo wysyłają na jaki szlaban.
Neville wybaczy. może jeszcze nie teraz, ale potem obdarzy ją bardziej pozytywnym uczuciem, obiecuję :)
Podobało mi się, a szablon nie jest zły ^^. Onetowskie z menu z boku zawsze są najlepsze ;PP.
OdpowiedzUsuńGinny postapiła bardzo odważnie, zamieniając się z chorowitą Galindą. Może pluła sobie potem w brodę, nie mniej jednak liczył się sam fakt.
Pojawiła się Luna *.*. Uwielbiam ją ^^.
I wgl, ciekawa jestem jak będzie w tym lesie... Pamiętam trochę te rozdziały z "normalnej" ginevry, bo wtedy już czytałam to opowiadanie i jestem ciekawa, jak to będzie tutaj.
Skończyłaś w takim momencie... Dobrze, że wrzucasz notki tak często, nie będę musiała długo czekać ;)).
dzięki za miłe słowa na temat szablonu, ale jak powszechnie wiadomo, ja długo z nim ie wytrzymałam.
UsuńMyślę, że szlaban w Lesie będzie trochę podobny,a le jednak inny. wiem, wiem, brzmi dziwnie ale na pewno pociągnie za sobą gorze konsekwencje.
Pozdrawiam!
Ooo, to już jestem ciekawa ^^.
UsuńA nowy szablon też cudny! Lubię kolory brązowe na szablonach.
Masz już zaplanowaną ilość rozdziałów?
dzięki. brąz zawsze mi pasował do Ginny i sama lubię ten kolor bo jest taki naturalny i eko (a ja mam świra na punkcie ekologi)
Usuńa co do rozdziałów, mam napisaną całą alternatywę od 25 do 35 potem jeden lub dwa z rzeczywistości i epilog. z moich przeliczeń wynika, że epilog pokaże się dokładnie 6 października w drugą rocznicę istnienia bloga.
O, to spory zapas masz ^^. Większy niż ja, bo ja mam dopiero do rozdziału 34 i zacięłam się, bo nie wiem, jak dokończyć pewną scenę, a na Evelyn piszę rozdział 12. Na M-S mam już notki do października, Evelyn już piszę na wrzesień, bo na ten drugi publikuję zwykle co 7-10 dni.
UsuńA ja też uważam że brąz pasuje do Ginny ^^. Śmiesznie by wyglądały jej rude włosy na niebieskim szablonie ;)).
Rozdział bardzo mi się podobał. Podziwiam Ginny, że tak poświęciła się dla Galindy. Nie wiadomo czy Weasleyówna by wytrzymała wyprawę, jeśli jest taka chora. Kurczę, a miałąm nadzieję, że w tym rozdziale dowiem się czemu Eddie nie powiedział prawdy :) Ze strony Ginevry ten czyn był bardzo szlachetny. Sądzę, że wiele zyskała w oczach Luny i Neville'a. Hahaha. Ginny sądzi, że jej trochę odwala? A ja sądzę, że geny ojca dają o sobie znać, poza tym kto powiedział, że Ślizgoni nie mogą być szlachetni, odważni i honorowi? Mam nadzieję, że Neville jakoś przekona się do Ginevry i uwierzy, że nia chciała z Nessie by tak wyszło. No i oczywiście czekam na Nessi & Neville *.* Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńEddie jest tajemnicą również dla mnie. Haha, żartuję :)
UsuńTeraz tak sobie pomyślałam, że Ginny jest podobna do Severusa. Ślizgonka, jednak dyby założyć jej tiarę przydziału jeszcze raz to kto wie jaki byłby efekt ^^
Pozdrawiam!
Tak Ginny, nie wierz mu! Moja krew!
OdpowiedzUsuńJak wspaniale się przeplata alternatywa z ee... nie-alternatywą. Ten moment na ławce z Ginny i Galindą był genialny. Od razu przypomina mi się początek Ginevry i Ginny w miejscu Galindy. To jakieś takie... niesamowite, niecodzienne. Coś jak cofanie się w czasie.
Ginny mnie zaskoczyła. Faktycznie, może to przebłyski "prawdziwej" Ginevry? To mi wygląda na akcję w stylu starej Ginny.
No i historia się powtarza. Ginny, Neville i Luna w Zakazanym Lesie.
Mówią, że historia lubi się powtarzać, ale nic nie zdarza się dwa razy. Czyli jestem ciekawa jak to rozegrasz tym razem ;)
Pozdrawiam!
No wiesz! nie lubisz Eddiego? to w ogóle jest możliwe? :)
UsuńTak, ale na początku Ginevry Ginny siedziała na ławce z Nessi ^^ ale to w sumie bez różnicy bo schemat ten sam.
Tak, nic nie dzieje się dwa razy tak samo ^^
Z nowym szablonem, czy bez rozdział bez niego nic nie stracił;D Zresztą jestem pewna, że lada dzień zaskoczysz wszystkich jakimś olśniewającym szablonem.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym, że Ginny zaproponowała Galindzie zamianę. Dotychczas zachowywała się raczej zachowawczo, a to przykład szlachetności i odwagi, co jest doprawdy godne podziwu.
Zastanawiam się, dlaczego właściwie Eddie nie porozmawiał z Ginny, nie spróbował jej niczego wyjaśnić. Zdziwiło mnie to, ale zapewne miał ku temu jakieś przesłanki.
Coś krótki mi ten komentarz wyszedł, ale obiecuję następnym razem napisać dłuższy;)
ale szablon już jest nowy. jakoś tak, nie potrafię długo patrzeć na jeden i ten sam.
UsuńGinny woli trzymać się z tyłu, ale jak już wymyśli coś szlachetnego to jest to z jej strony duże poświęcenie. tak jak w momencie kiedy obroniła Hermionę przed Remusem pare rozdziałów temu.
Pozdrawiam :)
Co do szablonu ktory zrobilas mii na zamowienie jest sliczny. Pisze to tutaj bo nie mam czasu na dwa komentarze. Swietny rozdzial ale wircej napisze pod nastepnym albo jeszcze nastepnym. Jestem we Wloszech i mam ograniczony dostep do internetu
OdpowiedzUsuńwow! zazdroszczę... baw się dobrze, a ja czekam na Twój powrót :)
UsuńNa początku muszę pochwalić szablon, bo zapomnę. Nie dość, że w moich ulubionych kolorach to jeszcze jest na nim Ben, aż sama przyjemność wchodzić tutaj. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, za krótko, ale czasami jest lepiej napisać mniej niż więcej bo to psuje cały efekt... Podziwiam Ginny, że zdobyła się na taki czyn. I czemu nie zdecydowali się powiedzieć Hagridowi o całym planie? Przecież powinien zrozumieć... Ale w sumie lepiej nie ryzykować. Nie wiem co mogę jeszcze napisać, ciesze się tylko, że kolejny rozdział pojawi się tak szyybko ^^ Pozdrawiam
większość szablonów na Ginevrze jest w brązach. nie wiem dlaczego, ale tak mi najlepiej pasuje.
Usuńnastępny rozdział niestety też jest takiej długości, ale nie mogłam przedłużyć, bo chciałam aby zachował element zaskoczenia w końcówce :)
na początku też myślałam, czy nie wtajemniczyć Hagrida, ale w końcu zmieniłam zdanie. po co ma się jeszcze bardziej denerwować :)
Ten szablon jest jeszcze piękniejszy. Dziewczyno, jesteś genialna.
UsuńNo, takiego gestu po Ginny bym się nie spodziewała. Ale cóż, motyw tej roślinki jest ważny najwyraźniej. Pamiętam, że pojawiła się przed alternatywą ale już nie pamiętam o co z nią chodziło.
OdpowiedzUsuńWiesz, czasami tak sobie myślę, że ona za długo śni o tym, co by było gdyby. Jak się obudzi (o ile w ogóle) to może wszystko jej się pomieszać i... zostanie w Mungu na zawsze! Muehehehe.
A reakcja Nevilla i Luny była trochę podejrzana. Jakoś tak mnie zaskoczyła.
Pozdrawiam
tia, motyw roślinki jest ważny, choć jakby się nad tym głębiej zastanowić, to jednak ona za dużo do fabuły nie wniosła :P no dobra, uratowała Galindę około 27 rozdziału.
UsuńHej, wróciłam z obozu i natychmiast nadrobiłam Twoje dwie notki :)
OdpowiedzUsuńPodobało mi się to spotkanie w tunelu, Eddie okazał sporo uroczej troski ;) No i świetny pomysł ze zamianą Ginny i Galindy. To naprawdę szlachetne ze strony Ginevry, że zechciała to uczynić. Czyżby przebijała się przez nią dziewczyna z rzeczywistości? Jestem też bardzo ciekawa, jak potoczy się wyprawa do Zakazanego Lasu ;)
I piękny szablon!
miło mi :) w sumie nie miałaś aż tak wielkich zaległości.
UsuńZe strony Eddiego to było zboczenie zawodowe :D ale troska oczywiście też :P
Dziewczyna z rzeczywistości będzie w kolejnym rozdziale, ale ciii! ja nic nie mówię :)
Nigdy bym nie przypuszczała, że TA Ginny zdecyduje się na coś tak szlachetnego i że postanowi udawać Galindę ;D Nie dziwię się jednak, że Nessi jest sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Zawsze łatwiej ryzykować życie kogoś, kogo mało się zna, niż najlepszego przyjaciela, którego traktuje się praktycznie jak rodzeństwo.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, Hagrid mógłby uznać, że to dość podejrzane ze strony Luny. Ona żeby się czegokolwiek bała? To już by bardziej w jego uszach wiarygodnie brzmiało, jakby wypowiedział te słowa Neville. Ale wynika z tego, że Hagrid jednak na wszystko się nabrał, więc jest wszystko okey.
Śliczny szablon, uwielbiam taką kolorystykę <3 I fajny kursor ^ ^
PS Przepraszam za króki komentarz, ale jakoś tak nie mam weny na dłuższe komentowanie, wybacz ;(
Jak ty robisz takie efekty na szablonie, że niektóre rzeczy nie są gładkie, tylko takie jakby wytłoczone nie umiem tego sprecyzować.? Mam CS3 Adobe Photoshop, ale jakoś nie mogę tego efektu osiągnąć.
OdpowiedzUsuńchyba chodzi Ci o efekt topaz clean. aby go osiągnąć musisz mieć photo shopa i wtedy osobną ściągasz ten program. kiedy go zainstalujesz pojawi sie on w filtrach. Jeśli nadal masz ochotę się douczać, to zapraszam po ściągnięciu wszystkich programów, a ja przedstawię Ci parametry, które ustawiam w topazie :)
UsuńDziękuję. Ściągnę go później, ponieważ mi się transfer skończył :)
UsuńBardzo podobają mi się Twoi bohaterowie w sensie graficznym. To jest naprawdę piękne! Chciałabym spytać w tym komentarzu czy mogłabyś nauczyć mnie robić coś takiego w gimpie? Byłabym bardzo wdzięczna gdybyś nauczyła mnie tej sztuki. Bardzo prosiłabym o jakikolwiek kontakt. Choćby odpowiedź na ten komentarz. Bardzo mi na tym zależy. Z góry dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńniestety, nie posiadam gimpa. mam tylko photoshopa a gimpa nigdy nie miałam otwartego. niestety, nie nauczę. Poza tym, to jest tak jak nagłówek w mniejszym rozmiarze. jeśli nie potrafisz tego zrobić, to kart postaci też nie dasz rady.
UsuńNagłówek i szablon potrafię.
UsuńNo cóż, dziękuję. Spróbuję, może mi się uda.
Jaki piękny i mroczny szablon! Brawo ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Szczególnie patrząc na to, że opowiadanie jest o ekipie Pottera, a to jeden z moich ulubionych filmów. ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz dojrzale, intrygująco, wciągająco. Czyta się przyjemnie. Poza tym muszę pochwalić Cię za wygląd bloga, jest tajemniczy, ale to sprawia, że bardzo ładny.
Zapraszam do siebie:
marsz-mendelsona.blogspot.com/
Ginny coraz bardziej przypomina gryfonke. Bardzo podoba mi się jej decyzja. Mysle, ze nąwet jakby nagród się skąpnal, to by nikomu nic nie powiedział.... Sam się martwi cała sytuacja... Mam tez nadzieje, ze nie usmiercisz galindy przedpowrotem do rzeczywistości... Ale coś czuje, ze to pobożne życzenia ;d
OdpowiedzUsuńKiepskie. Oczywiści mam na myśli szablon. I jeszcze ten motyl zamiast kursora. Już wolałam ten kociołek.
OdpowiedzUsuńmoże i masz rację. szanuję Twoje zdanie. a motylka wymieniłam na ganek bo faktycznie był obleśny i nie pasował do bloga :)
UsuńTa decyzja Ginny o pójściu do zakazanego lasu zamiast Galindy mnie zaskoczyła. Pozytywnie. Nie spodziewałam się tego po niej. Jednak ja też bym takl zrobiła, patrząc na schorowaną, biedną Galindę. Ona nie może umrzeć w alternatywie, nie może! Ciekawe, coi Eddie ma na sumieniu....
OdpowiedzUsuńBaaardzo krótko. Ale w takim tempie może zdążę skońnczyć wszystko przed dodaniem przez Ciebie nowego rozdziału. Choć nie. Jest już zbyt późno. Doczytam jutro.
OdpowiedzUsuńW Ginny odzywa się gryfońska dusza z innego życia. Ale, z drugiej strony, kto powiedział, że w Ślizgonach nie drzemie nawet odrobina gryfońskiej odwagi? Choć w niektórych z nich?