poniedziałek, 23 lipca 2012

083 Alternatywa cz. 24: W Zakazanym Lesie

Najbardziej pragnę posiadania celu, nie zdobycia, lecz dążenia, tej wiecznej świadomości, że mam po co żyć.
Arrow
wrzesień 1997
Drzewa w Zakazanym Lesie rosły w niesamowicie małych odstępach. Normalnie nie miałam nic przeciwko spacerom po głuszach, puszczach i tym podobnych odrzewionych parkach. Pod warunkiem, że moje przechadzki odbywały się wcześnie rano, w trakcie dnia lub w ostateczność wieczorem. Wczesnym wieczorem. Ale w nocy? Noce odpadały.
Powietrze tutaj było wilgotne, wszędzie unosił się zapach grzybów i mokrych gałęzi. Nad liściastą koroną zebrały się gęste, czarne chmury. Zanosiło się na deszcz. Jeszcze tylko tego brakowało, aby zaczęło lać.
Kroczyłam za Neville'em, rozplątując długi, wełniany szal. Zgrzałam się w tych wszystkich warstwach, jednak nie mogłam ryzykować, że Hagrid mnie rozpozna. Oczywiście nie wierzyłam, że mógłby donieść na nas Snape'owi lub rodzeństwu Carrow, ale po co miał męczyć się z taką tajemnicą? Tak było wygodniej dla niego. Nie dla nas, gdyż musiałam znosić towarzystwo tego przerośniętego bałwana z Gryffindoru.
- Możesz mi powiedzieć, czego właściwie szukamy? - odezwałam się jako pierwsza, potykając o wystającą gałąź. Przeklęłam głośno.
- Gemme mig – odpowiedział, nie odwracając się nawet na chwilę.
- Wiesz, geniuszu, tyle to udało mi się zapamiętać, choć uszy miałam owinięte grubym szalem, to jednak dosłyszałam. Wolałabym wiedzieć, jak wygląda ta zieleninka. Coś mi ta nazwa przypomina, ale nie wiem, w której klasie się o tym uczyłam. Wiesz, mam lepsze rzeczy niż na głowie niż kucie zielarstwa.
- Nie wątpię... jednak musisz wiedzieć, że o Gemme mig nie uczy się na lekcjach, jest to bardziej zaawansowana sprawa.
- Aha...
Skupiłam się. Skoro nie z lekcji, to skąd pamiętam tego chwasta? I wtedy sobie przypomniałam. Było to dokładnie dwa lata temu – w nocy, dziewiętnastego września. Chodziłyśmy z Nessi po panoptikum korytarzy w lochach i szukałyśmy sali, w której moja przyjaciółka mogłaby rozpocząć pracę nad spełnianiem swoich marzeń. Chodziło oczywiście o zakład krawiecki.
Dziwnym zbiegiem okoliczności wybrałyśmy klasę, w której od wielu, wielu lat nie odbywały się lekcje. Jeśli wierzyć dacie na tablicy, to dokładnie od dwustu sześćdziesięciu czterech. No właśnie, dacie na tablicy. Niezmazanej tablicy. Było tam coś jeszcze. Napis: Gemme mig – najskuteczniejsze antidotum i odręczny rysunek paproci.
- Gemme mig wygląda jak paproć. - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Neville'a. - Jej liście w nocy robią się brunatno - brązowe. Trudno ją znaleźć. Używa się jej jako antidotum przeciw skutkom trucizn i czarnomagicznych zaklęć.
Znałam te słowa. One również były zapisane na tablicy pod tematem, lecz było w nich coś jeszcze. Przeszłość? Tkwiłam w pustce. Dziwnej, nieprzyjemnej pustce. Nie było lasu, nie było zarozumiałego Gryfona. Byłam tylko ja i... Na hipogryfa! Co tutaj robiła ta ruda dziewczyna, tak okropnie przypominająca mnie samą?
Stałyśmy w białej pustej przestrzeni. Nie było mi zimno, nie było mi gorąco. Nie czułam nic prócz narastającego przerażenia. Naprawdę wiele bym dała, aby stać teraz koło Neville'a i słuchać jego obraźliwych docinków, które notabene nie były aż tak bardzo obraźliwe.
Dziewczyna, która stała przede mną była dziwna i przerażająca na swój sposób. Była to ta sama panna, która zajmowała białe łóżko w moich snach. Miała długie, sięgające pasa, rude włosy, jasną, wręcz przezroczystą skórę i kościste ciało. Była naga, jej niewielkie piersi podnosiły się przy każdym oddechu. Przyrzekłam sobie, że nigdy nie stracę tak bardzo na wadze jak ona.
- Ktoś ty? - rzuciłam, starając się, aby mój głos brzmiał poważnie i wojowniczo.
Dziewczyna uśmiechnęła się, ukazując rząd białych zębów z lekko zakrzywioną prawą dwójką. Zupełnie tak jak moja – pomyślałam. Zaczęła się zbliżać. Wolno. Jej bose stopy nie wydawały żadnego dźwięku, kiedy stąpała po białym podłożu. Jej twarz znalazła się kilka cali od mojej. Byłyśmy identyczne. Nawet piegi na nosie i policzkach układały się tak samo.
- Ktoś ty? - powtórzyłam pytanie, szukając w kieszeni różdżki. Za żadne skarby nie mogłam jej wyczuć, a przecież musiała tam być, tam ją wkładałam.
- Jestem Ginevra Molly Weasley - odpowiedziała, wyciągając rękę w moim kierunku. Mechanicznie ujęłam jej dłoń. Była zimna jak lód.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - spytałam drżącym głosem, choć tak naprawdę nie chciałam wiedzieć, co ma mi do powiedzenia. To mogło być zbyt trudne.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Najpierw nawiedzasz mnie w snach, a potem włazisz do mojej głowy – stwierdziłam urażona. - O co tu w ogóle chodzi?
- To nie do końca tak, Ginny – odpowiedziała. - Widzisz, to ty jesteś w mojej głowie, a nie ja w twojej.
- Możemy to zakończyć? - spytałam coraz bardziej przerażona.
- Tak, w każdej chwili. - Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- W takim razie, chcę zakończyć to teraz!
Biel mnie oślepiła. Nawet nie wiem, kiedy pustka zamieniła się na powrót w Zakazany Las. Poczułam na twarzy orzeźwiający chłód. Zadrżałam, przełykając głośno ślinę.
- Słuchasz mnie w ogóle? - Usłyszałam pytanie Longbottoma. Odwrócił się i patrzył mi prosto w oczy. Czy to możliwe, że nie zauważył, co się ze mną działo?
- Tak, mówiłeś o paproci – rzekłam szybko. - Że jest silną trucizną.
- Powiedziałem, że jest jednym z najlepszych antidotów – warknął.
- No właśnie...
- Nie sądzę, abyśmy znaleźli ją w tym lesie. A tak w ogóle, to zupełnie nie mogę cię rozgryźć. Jesteś córką Remusa Lupina, najlepszego nauczyciela obrony przed czarną magią, jaki kiedykolwiek był w Hogwarcie...
- Skąd wiesz, jacy nauczyciele byli przed nim? - przerwałam mu.
Chłopak lekko speszony spuścił głowę. No tak, chciał spróbować chociaż nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt, a ja go tak okrutnie traktuję. Co by powiedziała Nessi? Daj mu szansę, może ma coś ciekawego do przekazania?
- Mam na myśli tych, których mnie uczyli – rzekł szybko.
- No tak się domyśliłam, wiesz?
- Zawsze jesteś taka? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Jego cierpliwość była na wyczerpaniu. Czułam to.
- Jaka? - spytałam głupio.
- Wredna... Szkoda, że nie jest odwrotnie. Na co dzień powinnaś być odważna, zdolna do heroicznych gestów, a w przerwach niemiła i wredna dla każdego, kto się do ciebie odezwie.
- Ale wtedy byłabym Gryfonką, a nie Ślizgonką. To zabawne, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni, nie uważasz?
Nie odpowiedział. Najwyraźniej miał mnie już dosyć. Szliśmy dalej w milczeniu. Wpatrywałam się smętnie w każde zielsko, które znajdowało się na mojej drodze. Ile bym dała, aby jak najszybciej znaleźć to…coś. Oczy mi się same zamykały, byłam zmęczona i głodna. Marzyłam o ciepłym łóżku czekającym na mnie w sypialni. Ach… jak miło byłoby zatopić się pod jego ciepłą kołderką… Ale przed tym obowiązkowo gorący prysznic. Delikatny strumień wody uderzający o moją nagą skórę.
Ten dzień był już stanowczo zbyt długi. Nie potrafiłam skupić myśli na czymś, co nie dotyczyłoby dziewczyny z mojej wizji. Dziewczyny, która była mną. To wszystko było zbyt abstrakcyjne.
Ginevra Molly Weasley – tak powiedziała, tak się przedstawiła. Tylko czemu miała moją twarz, moje imię, a nazwisko Galindy? Tata nigdy nie wspominał, abyśmy byli spokrewnieni z Weasleyami. To nie było możliwe. Oni byli rodziną czystej krwi, czego nie można było powiedzieć o moich dziadkach.
A może mama... nie. Nie wolno mi było o niej myśleć. To za bardzo bolało. Zbyt dużą pustkę musiałbym wypełnić obrazem jej twarzy, obrazem, którego nigdy nie było mi dane zobaczyć. Ludzie mówili, że jestem do niej podobna. Jednak za każdym razem, kiedy spoglądam na jej zdjęcia, czułam się brzydkim kaczątkiem. Przecież nie wszyscy rudzi i piegowaci ludzie są do siebie podobni, prawda? To tak, jakby do jednego wora wrzucić wszystkie blondynki.
Trzask...
Moja głowa uderzyła o twarde, obszerne plecy Longbottoma. Co go napadło, aby zatrzymywać się w takim momencie? Miałam ochotę zdzielić mu łeb.
- Oszalałeś?! - wrzasnęłam. - Co stoisz, jakbyś korzenie zapuścił...
- Choć raz się zamknij – zbeształ mnie. - Nic nie słyszysz?
- Zwariowałeś? To Zakazany Las! Liczyłeś na delikatny temat instrumenta...
Nie zdążyłam dokończyć. Kilka cali od mojego ucha przeleciał promień czerwonych iskier. Kolana ugięły się pode mną, a wnętrzności żołądka podeszły do gardła. Było po nas. Nieważne, kto to był, ważne, że nie miał przyjaznych zamiarów. Bo kto o zdrowych zmysłach wymachuje różdżką w lesie z ograniczoną widocznością?
- Ginny! - Usłyszałam wrzask Neville'a. Pierwszy raz wymówił moje imię. - Nie stój jak kretynka!
Nawet nie wiem, kiedy pociągnął mnie za rękę. Biegliśmy. Moich uszu dochodził tylko nasz przyspieszony oddech i trzaski łamanych gałęzi pod stopami. Przez chwilę wydawało mi się, że się pomyliliśmy. Że to tylko nasza chora wyobraźnia, zmęczenie, głód i nerwy. Jednak wtem atak się nasilił. Wokół nas wirował grad iskier.
Bałam się. Rzadko kiedy dopuszczałam do siebie to uczucie, jednak teraz dopadło mnie ze zdwojoną siłą. Jeśli to była granica mojego przerażenia, to stwierdzenie: boję się, przy oddawaniu egzaminów lub przed pierwszym lotem na miotle jest bluźnierstwem.
Dopiero fantom nadciągającej śmierci jest strachem. Nie obchodziło mnie, kto do nas strzela, nie obchodziło mnie dlaczego. Obchodziło mnie tylko to, czy przeżyjemy…
Wtem jedno z zaklęć oszałamiających ugodziło Neville'a w plecy. Upadł. Odważny Gryfon, który miał mnie obronić upadł. Zostałam sama. Przystanęłam i wyciągnęłam przed siebie różdżkę. Czekałam. Nie byłam zdziwiona, kiedy ujrzałam twarz osoby biegnącej za nami. Nawet się trochę ucieszyłam, że na mojej twarzy nie pojawił się głupkowaty grymas zaskoczenia.
~*~
Nie bić.
Jak widać zmieniłam szablon. Cały czas próbuję czegoś nowego bo denerwuje mnie ciągłe powielanie schematów i wlepianie tony tekstur i stocków. Próbuje swoich sił w vintage.
A z boku macie zapowiedź kolejnego rozdziału. Uznałam, że to świetny pomysł :)

27 komentarzy:

  1. PIERWSZA ~! Piękny szablon. Ciekawy rozdiząl ale mam tylko jedno ''ale'' JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?!

    Ikk^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo :) spokojnie, kolejny post już niedługo ^^

      Usuń
  2. Pierwsza? Znowu? Jupiii! Lecę czytać ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak druga, przed tym jak chciałam Cię o tym poinformować, to nie było żadnego komentarza.

      Rozdział jak zwykle wspaniały. Ginny raczej nie powinna liczyć na obronę Neville'a. Z nim, to nawet dnia na pustyni by nie przeżyła :)

      I ciekawy pomysł z tą drugą Ginevrą.

      Ogólnie, strasznie podoba mi się Alternatywa. Ginny żyje w obu światach. Ma szansę zobaczyć, jakby wyglądał jej los, gdyby Remus nie oddał jej siedemnaście lat temu Weasley'om.

      Ponadto, myślę, że to właśnie tutaj Ginny wybierze mężczyznę z którym chciałaby spędzić resztę życia i mam niemiłe przeczucie, że i w tym Eddie ją zostawi, a wtedy czar pryśnie i Ginny obudzi się w rzeczywistości.

      Tak. Ginny ma być z Eddie'm, Galinda z Harry'm i wszystko będzie cacy.

      Mam nadzieję, nie zamierzasz uśmiercać Nessi? To byłby dla Ginny straszny wstrząs.

      Usuń
    2. w zasadzie godzina ta sama więc można powiedzieć, że remis :)
      Och... Neville się przecież trochę zmienił. jest bardziej męski i w ogóle.
      mi też się podobała alternatywa jak ją wymyśliłam, ale potem zaczęła mnie odrobinę męczyć.
      z tymi facetami to są same problemy ale o tym nie mówię nic. tajemnica :)
      a w sumie mogę to zdradzić: Nessi nie umrze ^^

      Usuń
    3. Zmienił się, zmienił ^^ Na Matthewa to się w ogóle napatrzeć nie mogę <3

      Nessi nie umrze! Nessi nie umrze! < Zaciera ręce z uciechy >

      Uwielbiam tą dziewczynę, to chyba jedna z twoich lepszych postaci w Alternatywie, no i będzie z Neville'm ^^

      Usuń
  3. Fajny szablon, ale chyba jednak tamten styl bardziej mi się podobał ;)).
    Co do rozdziału, był świetny ^^. Ciekawie wplotłaś tą drugą Ginevrę, na pewno nieco musiało to zdziwić, ale i zastanowić Ginny.
    Las wyszedł ci odpowiednio przerażająco. Ciekawa jestem, kto ich tam gonił i co będzie dalej, skoro Neville został już trafiony zaklęciem i Ginny została całkiem sama.
    Urwałaś w takim momencie, że nie umiem się doczekać nowości, zresztą jak zwykle ;)). Dobrze, że publikujesz tak często, to nie będę musiała długo czekać na zaspokojenie swej ciekawości ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za opinie. jak to mówią, każdy ma swój gust.
      Tak, to bardzo zdziwiło Ginny, choć ona sama nie będzie miała zbytnio czasu, aby później się nad tym zastanawiać.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Noo, to ciekawa jestem ^^.
      Mi się bardzo podobał twój poprzedni styl szablonów ^^. Mam nadzieję, że go nie zapomnisz, bo chciałam kiedyś zamówić coś u ciebie na bloga o Evelyn ^^.

      Usuń
  4. W końcu doszło do spotkania jednej Ginevry z drugą. To było nieuniknione. W końcu tworzą jedność i są jedną osobą. Jedna jest drugą i na odwrót.

    Podobała mi się rozmowa Ginny z Neville'm. Widać, że gdy tylko chcąc, potrafią się dobrze dogadywać. W końcu tylko przez okoliczności nie zostali przyjaciółmi.

    Strasznie ciekawa jestem, kogo na koniec zobaczyła Ginny. Stawiałabym na Eddie'go, bo on nigdy ie potrafił zaskoczyć Rudej.

    Śliczny szablon. Ogólnie vintage to nie mój styl, ale tutaj świetnie się prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie wpadłam na ten pomysł w trakcie pisania. a ja czasem nie panuję nad moimi bohaterami i tu mi nagle Ginevra zza drzewa wyskoczyła. no to dostała rolę.
      dzięki za miłe słowa o nagłówku. ja sama nie wiem, czy dobrze się w tym czuję, ale lubię poznawać nowe rzeczy ^^

      Usuń
  5. Nadrobiłam! Naprawdę zapomniałam już jaką magię masz w tym opowiadaniu. No po prostu nie mogę się oderwać, ciągle chcę jeszcze.
    Zacznę od stylu, bo naprawdę muszę go jeszcze raz pochwalić. Bo on jest bajeczny po prostu. Przyjemnie się czyta, a nad opisami się rozpływam. Cudownie operujesz słownictwem, podziwiam.
    Co do rozdziału: zbije. Kategorycznie zabronione powinno być kończenie w takich momentach. Dzięki Merlinowi, że następny rozdział już niedługo.
    No i doszło do spotkania dwóch Ginny. Podobała mi się ich rozmowa, mimo, że była taka krótka. W każdym razie to spotkanie było bardzo ciekawe i nie mogę się doczekać kiedy znów się spotkają.
    I Eddie! Ja go… uwielbiam po prostu. Chyba znów przeczytam poprzednie rozdziały z nim.
    A szablon jest cudowny, uwielbiam vintage, ale nigdy jakoś nie umiałam zrobić porządnego nagłówka tym stylem. Ale tobie wyszłoś cudnie. ^^

    Pozdrawiam, Vastness

    [kroniki-wladcow-ognia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! miło mi :) ciekawi mnie tylko czy przerobiłaś alternatywę tylko czy cały tekst który jest w spisie treści czyli te 80 kilka postów? :)
      w sumie spotkanie dwóch Ginny będzie jeszcze jedno.
      cieszę sie również, że Eddie zyskał kolejną fankę :D
      vintage nie jest takie trudne. wystarczy ściągnąć odpowiednie elementy i robi się z tego ciekawa zabawa :D

      Usuń
    2. Teraz przerobiłam alternatywę, bo tamte rozdziały już czytałam, ale daaawno temu. I myślę, że dobrym pomysłem byłoby, gdybym przeczytała to jeszcze raz.^^ pamiętam, że bardzo podobał mi się pomysł z listami do Harry'ego na początku. :)

      Usuń
  6. Jejciu, bardzo urzekł mnie ten rozdział i to z kilku powodów ;) Przede wszystkim dziewczyna z wizji. To jest coś! A więc Ginny w śpiączce kontaktuje się z Ginny w alternatywie...Bardzo ciekawe. No i to stwierdzenie, kto jest w czyjej głowie...Może jak rudej uda się uciec z lasu to będzie analizowała te słowa. W każdym razie coś się dzieje ;)
    Och, zupełnie zapomniałam, że Gemme Mig pojawiło się już w alernatywie. Ale to nie zmienia faktu, że Ginny nie pamięta tej nazwy tylko z tej tablicy.
    Neville i Ginny faktycznie za sobą nie przepadają. Trochę rozbawiły mnie ich dialogi ;) No i wyjaśniłaś, czemu nie wtajemniczyli Hagrida.
    Podobały mi się też ostatnie zdania o przerażeniu dziewczyny i o ujrzeniu goniącego. Według mnie to będzie Eddie, który myśli, że ma do czynienia z Galindą...Ale będzie się działo.
    Tak, mnie również cieszy pomysł z zapowiedzią ;) Nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę sie, że się podobało. Ginny raczej nie będzie zbyt długo analizować tych słów, bo nie będzie mieć czasu.
      Gemme mig to raczej ważna roślinka ^^
      co do tego, kim jest ta postać, to nie powiem nic. Tajemnica ^^

      Usuń
  7. Co do treści to mogę powiedzieć tylko tyle, że jak zwykle jest ciekawie i tylko nie mogę się doczekać kiedy okaże się kto jest tym, ktory rzucał w stronę Ginny i Neville'a zaklęciami. Kompletnie nie mogę sobie przypomnieć, czy tą nie alternatywną Ginny spotkało w Zakazanym Lesie coś takiego, więc tylko czekam na odkrycie tej tajemnicy :)
    Co do szablonu - nagłówek jest naprawdę śliczny, próbowanie nowych stylów idzie ci na rękę bo stajesz się w tyc klockach coraz lepsza, chociaż nie przepadam za takim układem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napastnik z Lasu będzie rozszyfrowany w kolejnym rozdziale.
      a co do szablonu, to chyba jest ostatni raz jak menu mam u góry strony. też mi sie to niezbyt widzi.

      Usuń
  8. O NIE! Jestem niemalże pewna, że wiem kim jest tajemniczy napastnik. Jeżeli się nie mylę, to Ginny wpakowała się w wielkie kłopoty.
    Rozdział mi się podobał. Szczególnie za to spotkanie Ginny-prawdziwej z Ginny-alternatywną. Trochę zaniepokoiło mnie to, że cała moja sympatia w tamtym momencie była po stronie Ginevry z alternatywy. W każdym razie pomysł dobry. Coraz bardziej widać wpływ prawdziwego świata, co daje wrażenie, że zbliżamy się do końca.
    Zwróciłam jeszcze uwagę na końcówkę. Świetny był opis strachu, że to czego się zwykle boimy, jest niczym przy groźbie śmierci. Trafiło to do mnie.
    Poruszający był też kawałek o upadku Neville'a, aż sama się przestraszyłam, wczuwając się w sytuację Ginny.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i liczę, że moje przypuszczenia są mylne. Oj, Ginevra zawsze wpada w tarapaty...
    P.S. Chociaż poprzedni szablon podobał mi się bardziej ten też jest niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam,że tak strasznie nie na temat, ale O MÓJ BOŻE! SŁOŃCE MOJE, CZEŚĆ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha! a ja myślałam, że obcą babę zaczepiam :P siemanko :D

      Usuń
  10. No nareszcie mogę skomentować. Co do wcześniejszego rozdziału kto by się spodziewał po Ginny takiego aktu odwagi i poświęcenia? Jestem z niej dumna. A co do tego to chyba jej pierwsza w miarę przyjazna rozmowa z Neville'm. Naprawdę spodobała mi się rozmowa dwóch Ginny. Lubię tą bardziej ale trochę brakuje mi tamtej. Może napisałabyś znowu coś odnośnie świata realnego? Szablon jest prześliczny . Taki zupełnie inny a mimo to nie mogę oderwać oczu. Co do informowania o NN to tak mogłabyś informować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zrobiłaś przeźroczyste tło w kartach postaci w bohaterach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy umiem to wytłumaczyć. Mam photoshopa. Usunęłam wszystkie tła i na przezroczystą warstwę nakładałam obrazki i dokładnie wycinałam tło. tyle. Żadna filozofia, wystarczy chwilę pokombinować.

      Usuń
  12. Zakończnie w takim momencie! Nieźle. Ale domyślam się, kim ten ktoś jest. Mam nadzieję, że nic się nie stanie Ginny i Neville'owi. Bardzo ciekawy i dość przerażający pomysł z przebłyskami Ginny z rzeczywistości. Gdybym była na jej miejscu.. Brrr...

    OdpowiedzUsuń
  13. Hm, Ginny jest trochę trudno zrozumieć, że to wszystko jest tylko snem innej osoby. Jej samej. W sumie, nawet jej się nie dziwię. Zaśmiałam się w duchu z jej ślizgońskiego postrzegania rzeczywistości - patrzy na "inną Ginny" i myśli: "O nie, ja nigdy nie doprowadzę się do takiego stanu! To nie estetyczne!" To ciekawe, jak wiele rzeczy zmienia taki drobny szczegół jak wychowanie. Choć... Nie czytałam pierwotnej wersji, więc trudno mi określić jaki miała w niej charakter prawdziwa Ginny, Ginny Weasley.

    Hm, kim jest ta tajemnicza osoba? Eddie? Alecto? Nie chcę strzelać, bo kiepska jestem w zgadywankach.

    OdpowiedzUsuń

Ginowaci