środa, 15 sierpnia 2012

087 Alternatywa cz. 28: Nocna cisza

Nie dzielmy w związku swoich światów na: mój świat, twój świat... Niechże będzie Nasz Świat, taki, w którym nic nie musi przeszkadzać.
PannaTalarkowa

Dla Megannowej, nie znikaj więcej, kochana :*
październik 1997
Życie nie jest sprawiedliwe. Jest to stara, dobrze wszystkim znana prawda. Są ludzie, którzy dostają wszystko i żyją sobie szczęśliwie w bogactwie i luksusie. Są też tacy, co nie mają nic i przez całą swoją egzystencję nie są w stanie poznać innego świata niż tek, który ich otacza. Jeszcze inni rodzą się biedni, a potem zyskują pieniądze. Jednak najgorszy los mają ci, którzy przychodzą na świat w radości, spędzają beztroskie lata swego życia, a potem – bum. Jakaś podstępna żmija wszystko im odbiera.
Nastał wieczór, nie wiem, który pusty wieczór z kolei. Inni uczniowie siedzieli na swoich hamakach, grali w karty lub eksplodującego durnia. Nessi nie było. Mówiła coś, że idzie do łazienki się umyć. Byłam sama, niewidzialna.
Sporo trudności sprawiło mi wyjęcie spod poduszki Mapy Huncwotów. Przyłożyłam do niej czubek różdżki i szepnęłam: uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. Dostrzegłam Alecto w swojej komnacie i Amycusa razem ze Snape'em w gabinecie dyrektora. Dopiero po kilku minutach moim oczom ukazała się kropka podpisana - Edward Snape. Zmierzał szybkim krokiem ze skrzydła szpitalnego do swoich prywatnych komnat.
- Koniec psot – jęknęłam, zwijając mapę i upychając ją do kieszeni. Wstałam i bez słowa wyszłam z Pokoju Życzeń.
Korytarze były prawie puste. Cisza nocna jeszcze nie nastała, jednak niewielu uczniów było na tyle odważnych lub głupich, aby o tej porze snuć się po zamku.
Skierowałam swoje kroki w stronę zachodniego skrzydła. Po kilku minutach stałam przed drewnianym drzwiami obarczonymi mosiężną klamką. Westchnęłam głośno. Co właściwie tutaj robiłam? Musiałam zupełnie oszaleć...
Zapukałam. Nie czekałam długo. Po paru chwilach drzwi się uchyliły i zobaczyłam w nich tak dobrze mi znaną twarz Eddiego, mężczyzny, którego tak często nazywałam w myślach moim mężem. Uśmiechnęłam się na te wspomnienia. On też się uśmiechnął, myśląc, że szczerzę zęby dla niego. Po chwili jednak spoważniał.
- Co tu robisz o tak późnej porze? - spytał, a w jego głosie wyczułam nieukrywaną troskę.
- Powiedziałeś, że mogę przyjść w każdej chwili – odpowiedziałam, kiedy przepuścił mnie w drzwiach.
Weszłam do niewielkiego, pustego holu. Na podłodze rozłożono ładny, czerwony dywan w orientalne wzoru, a na ścianach wisiały metalowe świeczniki. Poszłam za Eddiem w stronę kolejnych drzwi, prowadzących do jego sypialni. Przywitało mnie obszerne pomieszczenie z dużym łożem z baldachimem, niewielki stolik i dwa krzesła. Gestem poprosił, abym usiadła.
- Boli cię coś? - zapytał, obserwując mnie dokładnie.
- Nie... ja tylko chciałam z tobą porozmawiać – odpowiedziałam, nerwowo ciągnąc za rękaw swetra, jakbym chciała ukryć przed nim coś, co już i tak doskonale wiedział.
- A co to za pilna sprawa, która nie mogła poczekać do rana?
Eddzie wyciągnął z niewielkiej szafki dwie filiżanki i nalał do nich herbatę z czajniczka. Skrzywiłam się. Jak mógł proponować mi sypaną? A byłam pewna, że jakimś dziwnym cudem zna mnie tak dobrze.
- Słodzisz? - zapytał. Cóż za zuchwalstwo.
- Tak, jedną łyżeczkę – odpowiedziałam.
Postawił przede mną parujący napój. Przyjrzałam mu się dokładnie. Para nad brązową cieczą wiła się, tworząc niemożliwe do opisana wzory. Przez chwilę widziałam konia w galopie, a innym razem najzwyklejszy w świecie obłok.
- Znowu coś do niej wsypałeś?
- Nie. Tym razem nie. - Jego wargi wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Zmarszczyłam brwi.
To wszystko było bardzo, bardzo dziwne. Spędziłam z nim prawie dwa tygodnie w skrzydle szpitalnym, jednak teraz, kiedy stał naprzeciwko mnie, moje serce zaczęło bić szybciej, a umysł pracował jak dawniej. Nie było żadnej zaćmy, żadnego urwanego filmu. Patrzyłam w jego twarz i czułam się spokojna, spełniona.
- To powiesz w końcu, o czym chciałaś rozmawiać, czy będziemy tak siedzieć i spoglądać na siebie całą noc?
Choćby i całą wieczność – pomyślałam.
- Rozmawiałeś z Nessi za moimi plecami, prawda? Umawialiście się, jak rozegrać moje wyjście ze skrzydła szpitalnego. Dlaczego nic nie mówiłeś?
- A co by to zmieniło? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jak to, co? Wiele! Na przykład, no, na przykład...
Eddie zaśmiał się cicho, po czym upił łyk swojej herbaty. Popatrzył na mnie rozbawionym wzrokiem. Udław się – pomyślałam. Edward Snape zachłysnął się nieznacznie. Trafiony, zatopiony.
- Moje nastawienie do ciebie mogłoby się wtedy zmienić – rzekłam, kiedy opanował kaszel. - Chyba że to podchodzi do kategorii: nic.
- Nie musisz zmieniać nastawienia do mnie. Twoje zakłopotanie jest bardzo słodkie.
- No wiesz! - zdenerwowałam się. Jakim cudem na świcie istnieli tak okrutni facecie, a co więcej, dlaczego kobiety ciągnie zawsze do największych chamów i prostaków?
Z impetem wstałam z krzesła i skierowałam swoje kroki do wyjścia. O czym ja myślałam, przychodząc do tego drania?
- Dokąd się wybierasz? - spytał po chwili.
- Nie zostanę tutaj ani minuty dłużej – odpowiedziałam z największą pewnością siebie, na jaką było mnie stać.
- Ale ja nie pozwolę ci wyjść samej. Daj mi się chociaż odprowadzić.
- Jeszcze czego! Mam ci zdradzić naszą kryjówkę? Nie ufam ci.
- W takim razie nigdzie się stąd nie ruszysz.
Stanęłam, nie do końca rozumiejąc wypowiedziane przez niego słowa. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam prosto w jego zielone oczy. Mój wyraz twarzy musiał być wyjątkowo komiczny, bo rozbawiłam go nim okropnie. Byłam zła, nie, byłam wściekła. Okropnie wściekła. Jakim cudem on miał czelność podejmować takie decyzje?
- Co proszę? - wydusiłam z siebie.
- Będziesz spać u mnie. W nocy jest niebezpiecznie, szczególnie dla ciebie. Mam duże łóżko i...
- O nie! Po moim trupie! Mogę spać na łóżku, ale wtedy ty zostajesz na tamtym fotelu. – Wskazałam stary, połatany mebel, kompletnie nie pasujący do reszty wystroju. Sama przez chwilę się zastanawiałam, skąd się tutaj wziął.
- Dobrze, niech ci będzie – powiedział, wzruszając ramionami. - Pokazać ci łazienkę? Mogę pożyczyć ci jakąś z moich koszulek.
- Nie rozpędzaj się tak bardzo, idioto – syknęłam.
A w tym samym czasie, w którym moje ciało wściekało się na Eddiego, dusza fikała koziołki z radości, że może spędzić tę noc tak blisko niego. Próbowałam ją opanować. Walnąć z całej siły w łeb i rozkazać spokój. Nic mi jednak nie wychodziło. Widocznie dusze mają to do siebie, że są nieźle porąbane. Szkoda, że mi też się trafiła taka z defektem.
Ogólnie, jego łazienka była dużo fajniejsza niż te w dormitorium Ślizgonów. Była w niej duża wanna. Nie byłabym kobietą, gdybym nie skorzystała z takiej okazji. Wzięłam długą, gorącą kąpiel w olejku z jaśminu. Eddie mi nie przeszkadzał. Nie walił w drzwi, nie krzyczał, nie wzdychał teatralnie. Pewnie spodziewał się takiego obrotu spraw, kiedy proponował, abym się odświeżyła.
Z łazienki wyszłam zrelaksowana i pachnąca. Skusiłam się na ubranie szarej, świeżej koszulki Eddiego zamiast moich lekko już przepoconych rzeczy. O dziwo, nie czułam się skrępowana z racji nagich ud, lecz wystającego z rękawka kikuta lewej ręki. Jego oczywiście bardziej interesowało to pierwsze aniżeli to drugie.
- Łóżko jest do twojej dyspozycji – oświadczył, błądząc wzrokiem po niewłaściwej płaszczyźnie. - Ja tylko wezmę szybki prysznic, a potem położę się na tamtym fotelu. Obiecuję nie pchać się pod kołdrę.
- Tak w ogóle to powinieneś wyjść do innego pokoju – rzekłam, siadając na pięknie zasłanym aksamitną pościelą łóżku.
Było luksusowo miękkie. Moje ciało zapadło się na nim, a dusza zatraciła się w wygodzie i szczęściu. Wygięłam wargi w błogim uśmiechu. Eddie uniósł brwi ze zdziwieniem.
- Nie za wygodnie tu masz? - spytałam, kładąc się na plecach.
W przyszłości będę zasypiać tylko na czymś takim – pomyślałam, wijąc się delikatnie.
- Nie jestem szarym uczniakiem, Ginny. Skoro już muszę tu być, to miło mieć jakąkolwiek wygodę i komfort.
- Tak, jasne – szepnęłam, wsuwając się pod cienką kołdrę i kładąc głowę na puchatej jak obłoczek poduszce. - Za taką sypialnię i łazienkę, to i mnie nie trzeba by długo namawiać.
- Masz dziwny system wartości.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego groźnie. No tak, z wrażenia zapomniałam, że jest największym chamem, jakiego kiedykolwiek poznałam. Eddie uśmiechnął się szeroko, po czym wyszedł do łazienki. Zasnęłam, nim zdążył wrócić.

Znów byłam w Zakazanym Lesie. Biegłam razem z Neville'em, potykając się o własne nogi. Było zimno, z nieba padał rzęsisty deszcz. Serce łomotało mi w piersi, a kolczaste chaszcze raniły nagie łydki i uda. Miałam na sobie tylko szarą koszulkę i czerwone trampki. Równomiernie machałam rękoma, aby utrzymać stałe tępo. Dyszałam ciężko, nie mogłam się uspokoić.
I nagle zielony błysk ugodził Neville'a w plecy. Upadł martwy na ziemię, topiąc swoją twarz w głębokim błocie.
Przystanęłam i odwróciłam się pewnie. Wyciągnęłam rękę przed siebie i czekałam. Nagle zarośla się poruszyły, a po chwili wyszła z nich dobrze mi znana osóbka. Galinda Weasley. Jej ciało pokrywały rany spowodowane uderzeniami magicznego bicza. Ze szram ciekła czerwona posoka, tworząc obfitą kałużę pod jej stopami.
- Hej, Ginny – przywitała się, wyciągając w moim kierunku rękę. Nie uścisnęłam jej.
- Dlaczego zabiłaś Neville'a? - spytałam drżącym głosem.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- A co to za różnica? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Ty też mnie zabiłaś i nikt nie robi ci z tego powodu wyrzutów.
- Wybacz mi...
- Nie.
- Dlaczego?
- Kiedyś ci się próbowałam zwierzyć, olałaś mnie. Potem wysłałam ci list z życzeniami. Nie raczyłaś nawet odpisać i podziękować. Zawsze byłam ci obojętna. Co ci da moje puste słowo wybaczenia?
- Spokój.
- Spokój? Ginny, czy ty sama się słyszysz? Ja nigdy nie miałam spokoju. Szpital, dom, szpital, dom. Nigdy nad tym nie ubolewałam, bo nie znałam innego życia. I wiesz co? Choćby nie wiem co, nigdy nie chciałabym być tobą. Przemądrzałą, rozpieszczoną, córeczką tatusia, która dostanie dosłownie wszystko, kiedy tupnie nóżką. Jesteś beznadziejna.
I nagle się zmieniła. Nie miała już rudych włosów i poranionego ciała. Patrzyła na mnie czarnymi, rozbieganymi oczami. Była Alecto Carrow, dzierżącą w dłoni karafkę z czerwonym winem. Upiła potężny łyk, po czym uderzyła mnie nią w głowę, rozbijając na tysiące małych kawałków. Śmiała się.
Wrzasnęłam.
Straciłam równowagę, moje ciało uderzyło z głuchym łoskotem o podłogę.
 
- Ginny, Ginny, obudź się! - Usłyszałam jak przez mgłę.
Z trudem otworzyłam oczy. Byłam cała mokra od potu. Leżałam na drewnianej podłodze. Obok mnie klęczał Eddie. Obejmował mnie ramieniem. W czułym geście odgarnął mi z czoła wilgotne włosy. Drżałam.
- Co się stało? - spytał, pomagając mi stanąć na nogach.
- Miałam koszmar, to wszystko.
- Chcesz napić się wody?
- Nie.
Nawet nie wiem, kiedy położył się ze mną na łóżku. Moje plecy stykały się z jego torsem. Czułam na szyi jego ciepły oddech. Byłam spokojna...
- Jak zareagowali Weasleyowie, kiedy dowiedzieli się o śmierci swojej córki? - spytałam cicho. Zapadło milczenie, przez chwilę myślałam, że nie usłyszał mojego pytania. Westchnął głośno.
- Nie pozwolono im tutaj wejść – rzekł ostrożnie. - Poza tym nikt tak naprawdę nie wie, jak ona zginęła.
- Co? Przecież byłam tam, widziałam to.
- Wiem, ale to Alecto Carrow w tym momencie rozdaje karty.
Zacisnęłam usta w wąską wargę, po czym usiadłam na łóżku. Odwróciłam się i spojrzałam mu na jego twarz delikatnie rysującą się w ciemnościach.
- Ty nic nie rozumiesz? Prawda musi wyjść na jaw! Nie można żyć w kłamstwie...
- A jeśli kłamstwem ocalisz życie tych ludzi?
- Kłamstwo tylko na chwilę daje ukojenie... Nie wolno kłamać, Eddie...
~*~
Wypada coś tutaj napisać... Otóż nowy szablon się tworzy. Szukam inspiracji i próbuję czegoś nowego. Mam nadzieję, że wyjdzie. Utrudnieniem jest dla mnie to, że każdy ma inną rozdzielczość monitora, jedni używają laptopów inni systemów domowych. Staram się dostosowywać szablony do wszystkich typów sprzętu, ale zawsze gdzieś u kogoś coś będzie krzywo. 
A! Jeszcze jedno. Cieszę się, że wzięłam się za siebie i wróciłam na tego bloga. 
----------------------------------------------

47 komentarzy:

  1. Hyhyhy, Eddie.
    Dobra, a teraz pomijając fakt, że ON był, to... Miałam to wrażenie prawie od początku alternatywy, ale dopiero teraz to napiszę, bo... sama nie wiem dlaczego. Pisałam, że ta Ginny jest bardziej "ogień" niż "woda" a propos poprzedniego szablonu. No i... czasami wydaje mi się, że jest trochę przerysowana. I trochę przypomina mi moją Alyson z vs, hehehe xD Ale tylko trochę, Al była ogromną histeryczką, czego o Ginevrze powiedzieć nie można. No i przyznam, że do tego wcielenia zdecydowanie bardziej pasuje mi jej pełne imię; Ginny jakoś tak już mniej pasi.No i pełne brzmi tak... doroślej. Ponadto ma "r" w środku, co dodaje takiej pikanterii, a ta Ginny jest złośliwa :D
    Lol, czasami zadziwiają mnie moje przemyślenia.
    Sen był zły, ale chyba martwa Galinda jeszcze będzie ją trochę prześladować. Ale dla takiego zakończenia (znaczy przy boku kogoś takiego) to te koszmary chyba się opłacają, haha.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łuhuhu, 1 zarówno o Elfaby i u Jeanelle? Szaleństwo nie zna granic.

      Usuń
    2. czytałam Twój komentarz trzy razy, bo nie mogłam go zrozumieć :P przypomina Alyson? fajnie :D a tak na poważnie, to się chyba nazywa syndrom głównej bohaterki.
      Ja też uważam, że Ginevra pasuje bardziej. Ale i tak malo kto używa jej imienia :P

      Usuń
    3. Tak właśnie przed publikowaniem pomyślałam "ten komentarz chyba nie ma większego sensu", ale zignorowałam tę myśl.
      No, prawda. Główni bohaterowie robią dziwne rzeczy czasami. Na filmach to zwłaszcza fajnie widać :D

      Usuń
    4. a no. czasem jak się widzi taką główną bohaterkę/głównego bohatera, to ma się ochotę chrupkami w ekran rzucać :) a komentarzem się nie przejmuj. Tak sobie wmawiam, że moja notka (albo pojawienie się Eddiego) wyzwoliła w Tobie takie emocje :P

      Usuń
  2. Eddie, nie lubię cię. Przepraszam, ale nie. Chociaż z reguły mnie również, pewnie jak większość dziewczyn, ciągle do drani (ale do tych prawdziwych, z krwi i kości), to za nim nie przepadam. I do tej pory nie rozumiem, co Ginny w nim widzi.
    Co do Ginny, to zazdroszczę jej tego łóżka i kąpieli. <3 Za to jeśli chodzi o koszmary... Sigh. Niestety, wygląda na to, że jeszcze nie raz będzie budzić się z krzykiem w środku nocy. I znowu na każdą wzmiankę o braku ręki wzdrygam się i krzywię. Okropnie jej współczuję.
    Ostatnie zdania, rozmowa Eddiego i Ginny - tak. Chociaż może nie do końca zgadzam się z dziewczyną, to sam pomysł bardzo mi się podoba. Tylko to kłamstwo, cóż... Niby tak, zawsze lepiej znać prawdę. Ale jeśli ma od tego zależeć czyjeś życie może wypadałoby się zastanowić i skłamać?
    A ja, jak to ja, zapiszczałam radośnie, kiedy zobaczyłam słowa "Mapa Huncwotów". ^^ Miłość do starszego pokolenia chyba nigdy nie znika.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie masz za co przepraszać. tak się utarło, że wszyscy kochają Eddiego :P ale ja osobiście wolę go w wersji realnej a nie alternatywnej.
      bałam się pozbawiać ją ręki, jejku, jak ja się bałam. dla mnie samej to było okropnie trudne. Często nie mogłam się przemóc.
      a co do ostatniej rozmowy. wcześniej było wspomniane, że ona i Remus zawsze mówią sobie prawdę. to stąd ma takie, a nie inne poglądy.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  3. ''Kłamstwo tylko na chwilę daje ukojenie.." Jak pięknie powiedziane, lubię Edieggo :D Ale cały czas nie mogę pojąć jak mogłaś zabrać jej połowę ręki Brr... staram sie o tym nie myśleć, osobiście nawet bym o tym nie pomyślała a co dopiero napisała, ale gratuluje szoku jaki u mnie wywołałaś.
    Cóż rozdział niczego nie wnosi ale bardzo ciekawie się go czyat uwielbiam Ginny w takim wydaniu.

    Pozdrawiam i życzę WENY
    ~Sentymentalna~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz. zazwyczaj jesteśmy zaszokowani, kiedy dzieje się coś, co nie jest dla nas rzeczą codzienną. Tak też jest z ręką.
      rozdział można nazwać lekkim przerywnikiem ^^ kolejny wniesie więcej.

      Usuń
  4. Zaczynam się przyzwyczajać do tych cudownych rozdziałów pełnych Eddie'go. Obyś jeszcze długo tak miała bo nie wiem co bez niego zrobię. Znowu rozdział wyszedł trochę wcześniej niż mówiłaś ale strasznie się z tego powodu cieszę bo nie mam czego czytać. Jakby w wakacje nie mogły wyjść żadne fajne książki. A nowy rozdział u ciebie znacznie poprawia mi humor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yyy... w tej części niestety Eddie jest bardziej "epizodyczny" niż w realnym świecie. Ale jeszcze trochę go będzie więc spokojnie. rozdział tylko o jeden dzień wcześniej. Mam 10 postów zapasu i prawdę mówiąc prawie kończę. Ale ja jestem głupia, aż mi się płakać zachciało jak o tym napisałam :P

      Usuń
    2. To normalne, że nie chcesz się rozstawać z Ginevrą skoro poświęciłaś jej tyle czasu. Dla mnie więcej niż jedna linijka z Eddie'm to znaczy, że jest go pełno. Wiesz biorę co mi dają. Świetny szablon i fajne kolory.

      Usuń
  5. Hej ;)
    W ostatnim rozdziale pisałaś "Nie mogłam się sama wykąpać", a teraz Ginny zażyła długiej kąpieli ;D Tzn. nie uważam tego za jakiś błąd czy coś, ale tak mi się teraz skojarzyło, to mówię "Napiszę, co mi tam. Pochwalę się przynajmniej, że już mnie całkowicie skleroza nie zjadła" xD
    hah, sytuacja u Eddiego mi się bardzo podobała (to "Udław się!" było genialne;D) Sprzeczne odczucia Ginny - bardzo dobrze je opisujesz. Intrygujący był również jej sen - bardzo współczuję Lupin, że teraz ma straszne koszmary.
    Powodzenia przy eksperymentowaniu z czymś nowym, jeśli chodzi o szablony ;D
    Całuję,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale się czepiasz :P żartuję. mam się usprawiedliwiać, czy nie ma takiej potrzeby? :D bo wiesz, minęło trochę czasu itp. itd.
      Ginny jest walnięta. tak, tak. ona naprawdę ma nierówno pod sufitem :P

      Usuń
    2. buhahaha, nie, no coś ty ;D Tak napisałam, co wiedziałam ^ ^
      Szablon genialny ;D Bardzo, bardzo ładny nagłówek, a i świetny pomysł na te podstrony ;D W ogóle moja genialność (to coś na miarę tego, jak spaliłam deskę do krojenia, podczas gotowania wody na herbatę. Deska tak się jarała, że moje przerażenie sięgało kosmosu) myślała z poczatku że po prawej stronie to tło jest w paski :/ Dopiero potem patrzę, że to przecież ja zrobiłam te paski palcami, jak podczas jedzenia śniadania i czytania artykułu sok z jedzonej nektarynki chlusnął mi na ekran :/
      moja genialność <3

      Usuń
    3. no to faktycznie... ja pamiętam, ze jak nie miałam jeszcze laptopa to po 6 latach użytkowania komputera domowego coś mnie tknęło, aby wyciągnąć klawisze i wyczyścić klawiaturę. To było coś! jedzenia wystarczyłoby mi na dobry miesiąc :P aż dziwne, że nic tam nie chodziło :P

      Usuń
  6. Uau, aż podskoczyłam na krześle jak przeczytałam dedykację! Dziękuję, nawet nie wiesz jak zrobiło mi się miło! Dzięękuuujęę :***
    Współczuję Ginny tego kalectwa. Mimo wszystko jednak bardziej jej współczuję tego obwiniania się o śmierć Galindy. To jest tak absurdalne, ona chciała przecież jej pomóc, a to tylko zaszkodziło. No i ta Alecto... Zamiast dawnego, pogodnego Hogwartu, to miejsce robi się przeraźliwie groźne. Giną ludzie. Nigdzie nie jest bezpiecznie. Okropieństwo.
    No i pojawił się Eddie, ten słodki cham ^^
    Oni do siebie naprawdę pasują.
    Pozdrawiam i obiecuję nie znikać już na tak długo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też współczuję Ginny. szczególnie, że po części wiem co odczuwa. Pamiętasz jak rozmawiałyśmy?
      To chyba boli najbardziej. wydaje Ci się, że robisz dobrze, a potem wychodzi z tego jeszcze większa tragedia.
      Trzymam za słowo :*

      Usuń
  7. W tym rozdziale było dużo Eddiego ^^. Widzę, że Ginny, choć początkowo często się na niego wkurzała, coraz bardziej zaczyna czuć do niego miętę, zupełnie jak Ginny prawdziwa.
    W sumie miała okropny ten sen. Pewnie czuje wyrzuty sumienia z powodu Galindy i dlatego śnią jej się takie rzeczy. Ale w sumie ma rację, co do tego, że jej rodzina powinna poznać prawdę. Choć z drugiej strony, życie w kłamstwie w tej sytuacji jest dla nich bezpieczniejsze. W końcu w Hogwarcie nastal teraz taki chory system :/. Ja w sumie bardzo lubię opowiadania o Hogwarcie z 1997 roku, ale ty ukazujesz go jako wyjątkowo zepsuty. No, ale ciekawie się czyta twoje notki. Dobrze, że wróciłaś na tego bloga ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ginny jest zafascynowana Eddiem. A czuje coś do niego od samego początku :D
      Ginny nie toleruje kłamstwa. Było to powiedziane kiedyś tak w trakcie rozmowy z Remusem. Przyznali że zawsze mówią sobie prawdę :)

      Usuń
  8. Nowy szablon jest piękny. Strasznie podoba mi się jego kolorystyka ;)
    Co do rozdziału - cudny, długo na niego czekałam i choć nie doszło do pocałunku to i tak jestem zadowolna.
    Naprawdę świetnie wykreowałaś Eddie'ego, nie sposób go nie lubić. Co do Ginny...W jego obecności staje się bardziej niezanośna niż zazwyczaj, ale odbieram to jako dobry znak. Scena w jego sypialni bardzo Ci się udała.
    Sen Ginny także mnie zafascynował, miał odpowiedni klimat i dobrze ukazywał obwinianie się Ginny za śmierć Galindy :) Tylko ta Galinda ze snu się myli - panna Lupin nie jest taka rozkapryszona i rozpieszczona, jak jej się wydaje.
    Jestem zszokowana, że Weasley'owie nic nie wiedzą o śmierci córki. To okropne! Ginny ma racje, nie wolno kłamać. Prawdy nie da się odwlec na długo, a gdy rodzice ją poznają po jakimś czasie, to będzie dla nich podwójny cios.
    ,,Choćby i całą wieczność'' - bardzo mi się podobało to zdanie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też lubię taką kolorystykę. w ogóle sama mam dużo brązowych ciuchów. kojarzą mi się z przyrodą i naturalnością.
      też chciałam na początku opisać scenę pocałunku, ale potem zrezygnowałam. będą mieli czas.
      ginny w obecności Eddeigo dostaje na głowę. ale co poradzić, dziewczyny często tak mają przy facetach :P
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Bardzo spodobała mi się końcówka. Rozmowa Eddiego z Ginny jest fascynująca. Kłamstwo to groźna broń, która może tworzyć szczęście lub zburzyć imperium. Od niego niekiedy wszystko zależy, co powinno dać wszystkim do myślenia.
    Sen Ginny, w którym pojawiła się Galinda był niezwykły. Bo Z jednej strony słowo 'wybaczam ci' to jedynie puste słowo, ale dające wiele złudzeń. Niejeden woli usłyszeć fałszywe wybaczenie od głuchej ciszy.

    Piękny szablon. Jego brąz działa na mnie jak balsam na rany. łagodzi, poprawia. Jak kiedyś dorwę się do zamówień na Twoim blogu, to też poproszę o takie cudeńko ^^.
    Uwielbiam kolor brązowy i po ilości brązów, które pojawiają się na Ginevrze mam wrażenie, że ty też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie! Z tym kłamstwem w tej rozmowie to było tak, że chciałam trochę nawiązać do realnego świata, w którym tak naprawdę kłamstwo zniszczyło Ginny życie. Kiedy cała prawda ją zasypała, to jednym słowem się poddała.
      Brązy pasują do Ginny. Ale prócz tego, jakby otworzyć moją szafę, to wiele ubrań mam brązowych. Kojarzą mi się z ekologią, naturą i roślinnością.
      pozdrawiam :D

      Usuń
    2. W sumie to rzeczywiście prawda zniszczyła życie Ginny. Jednak mimo wszystko kłamstwo zagwarantowało jej siedemnaście lat szczęśliwego życia w pełnej rodzinie, która kochała ją i dawała poczucie bezpieczeństwa. Dziwnie, pokrętne, a chyba jednak prawdziwe.

      Brąz pasuje tutaj, bo w sumie niemalże idealnie komponuje się z rudowłosymi dziewczynami, jak te odzwierciedlające wizerunek Ginny.

      Poza tym mam pytanie - czy w jakiejś wolniejszej chwili zgodziłabyś się dla mnie wykonać szablon? Bo próbuję u Ciebie zamówić i zdobyć elfabowskie cudo, ale jakoś mi to nie idzie ^^.

      Również pozdrawiam;)

      Usuń
    3. Łi. To znaczy oczywiście, że tak. Lubię wykonywać szablony dla osób które "znam". Tacy są zawsze bardziej... jejku, zabrakło mi słowa. nie ważne... do rzeczy. Podaj szczegóły szablonu, a ja się nim zajmę w wolnej chwili czyli jakiegoś pięknego poranka, bo wieczorne rezerwacje obejmują pisanie.

      Usuń
    4. mówiąc szczegóły mam na myśli: postacie, miejsce menu, styl (vintage czy tradycyjny) oraz to czy tło ma się przesuwać czy może ma być stałe tak jak na moim drugim blogu: http://stypa-po-milosci.blogspot.com/

      Usuń
    5. Prosiłabym o szablon w 'starym' stylu. Nie obraź się, ale jakoś nie przepadam za vintage ^^. Możesz wykorzystać te dwa zdjęcia, jeśli się nadają do szablonu (bo wg mnie są śliczne): http://mbennion76.deviantart.com/art/sunset-on-the-beach-64929393?q=boost%3Apopular%20couple%20beach&qo=70
      http://mbennion76.deviantart.com/art/beach-couture-64929265?q=gallery%3Ambennion76%2F228767&qo=48
      Mam nadzieję, żę będą odpowiednie te zdjęcia (bo nieco mi na nich zależy), jeśli nie to jakaś inna zakochana para albo Rachel Bilson i Rick Malabri.
      Menu pod nagłówkiem, tak jak na Ginevrze. O, tło też takie jak masz tutaj bym prosiła tj. bez obrazków itp. tylko samo tło.
      W nagłówku prosiłabym o napis: Un beso es el punto sobre la i en las palabras te quiero.
      I może gdzieś jeszcze adres bloga, jeśli Ci się uda wcisnąć.
      Kolorystyka jakaś jasna, pozytywna.
      Bardzo dziękuję, że się zgodziłaś wykonać dla mnie szablon. Od dawna szukałam kogoś, kto wykonałby go dla mnie, ale... Patrzyłam w kilku szablonarniach i nie chciałam zamawiać, aby później wykonany szablon mnie nie usatysfakcjonował. Raz jeszcze dziękuję, Elfabo;)

      Usuń
    6. ok, rozumiem. wolałam zapytać, bo czasem nie panuję nad sobą, kiedy wykonuję szablony ^^ a skoro Ci zależy, to będzie z tymi zdjęciami (lub jednym zdjęciem, zobaczymy ^^)

      Usuń
  10. Z początku zacznę, że ten rozdział podobał mi się o dużo bardziej niż tamten poprzedni, ale wciąż nie mogę przeboleć tego, że Ginny nie ma ręki. Musiała być to dla nie ogromna strata, ja na jej miejscu rozpaczałabym całymi miesiącami, ale to zrobiłabym właśnie ja.
    Cieszę się, że ten rozdział jest taki w pewnym sensie luźny. Bardzo fajnie, że Ginny zbliża się do Eddiego, naprawdę ten chłopak nie ma chyba żadnych wad, jest wprost idealny. Nie dziwię się jej, że tak na niego reaguje ^^ Współczuję jej zaś tych sn ow, to musi być coś naprawdę okropnego. A jeszcze bardziej współczuję jej poczucia winy. gdyby nie jej plan, Galinda wciąż by żyła, a Ginny miałaby rękę. Ale Alecto prędzej czy później i tak by ją dopadła.. PS. świetny szablon, poraz pierwszy tekst nie wystaje mi poza linię szablonu a efekt wygląda naprawdę przyjemnie. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że jest lepiej niż poprzednio.
      luźne rozdziały też są potrzebne. Kolejny też nie będzie zbyt trzymający w napięciu, ale potem zacznie się akcja.
      Eddie nie ma wad? a mi się wydaje, ze on jest jedną wielką, chodzącą wadą :P
      ech te szablony, jak już pisałam, ciężko wykonać je tak, aby wszyscy widzieli prosto.

      Usuń
  11. Witaj Elfabo :)
    Jestem pod wrażeniem zarówno twojego opowiadania, jak i szablonu. Dopiero co skończyłam czytać całą Ginevrę - zarówno realną, jak i alternatywę.
    Naprawdę, nie potrafię sobie wyobrazić, co bym zrobiła na miejscu Ginny. Stracić rękę? To okropne, moim zdaniem. Ale jakoś... wydaje mi się, że to dobry pomysł w tym opowiadaniu. W ogóle już wcześniej zauważyłam, że wyróżnia się ono spośród całej masy opowiadań o nieśmiertelnej miłości Ginny i Harry'ego. Znaczy, nie mam nic do tych paringów, ale dobrze jest przeczytać coś nowego ;)
    Co do tego rozdziału - mimo, iż krótki, to niesamowity. Jest dużo Eda (bardzo często skracam imiona bohaterów; nie masz mi tego za złe?), co mi się podoba, gdyż naprawdę go uwielbiam. Nie wiem, dlaczego, ale przypomina mi on trochę Syriusza albo Jamesa ;D Jest arogancki i chamski - zupełnie jak moi ukochani Huncwoci (oni są moi, serio ^^). Remus troszkę zbyt spokojny, a szkoda, bo to mój NUMBER 1 w bohaterach z powieści pani Rowling ;)
    Czy byłabyś taka kochana i powiadamiałabyś mnie o nowych rozdziałach? Byłabym absolutnie wdzięczna :)
    Pozdrawiam ciepło, Minnie ^^
    [mur-bez-bram]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całą? o jejku... przecież tam roi się od błędów. no nic, podziwiam.
      od samego początku obiecałam sobie, że postaram się być choć trochę oryginalna i nie bać się pisać. Bo według mnie to jest najważniejsze. Niektórzy mają dobre pomysły, ale boją się opini innych więc nie wcielają ich w życie.
      Remus może i jest troszkę inny niż książkowy, ale dziwne, aby był taki sam. Przecież przez tyle lat samotnie wychowywał córkę :)
      Oczywiście, będę informowac.

      Usuń
  12. Skończyłam. Właśnie dobiłam do ostatniej notki i niedługo zabieram się za czytanie "Ginevry". To masz zamiar do niej kidyś wrócić? To znaczy - zakończyć alternatywę i wrócić do pierwotnego czasu?

    W sumie Ginny ma rację, kobiety od wieków lecą na zimnych drani i niemożliwych chamów. Ale ja jakoś nie zauważam, żeby Eddie był jakoś szczególnie niemiły i wredny. Może jest nieco chłodny, zamknięty w sobie, ale w końcu ona wciąż na niego warczy, więc trudno jej się nieco dziwić. Zresztą, faceci są zwykle mniej wylewni niż kobiety.

    Heh, w końcu i tak wylądowali w jednym łóżku ;p To chyba już jakaś ginowata przypadłość, że na niego leci, niezależnie od rzeczywistości w jakiej się znaleźli.

    Boże, jaki cudowny szablon. Jak go zobaczyłam, to mało nie spadłam z wrażenia z krzesła. Może nie widziałam wszystkich Twoich szablonów, ale z tych, co widziałam, ten jest na pewno najlepszy. Na Moraganę, zrobisz mi taki? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że zrobię Ci taki szablon. Ale co masz na myśli mówiąc: taki? :D
      no wiesz... jakoś trzeba alternatywę zakończyć, a potem chociaż na chwilkę wrócić do rzeczywistości i napisać epilog, nie?
      Miło, że przebrnęłaś przez całą alternatywę. Że dałaś radę, bo te moje przeskoki czasowe mogły być uciążliwe.
      Pozdrawiam :)
      Informować?

      Usuń
    2. Oczywiście, że informować. Jak teraz już jestem na bierząco, to w końcu ma to sens. Do tej pory byłaby to zbędna robota.

      Eh, to znaczy, że alternatywa jest przedsionkiem do zakończenia, tak? Bo "chwilka" nie brzmi jednak pozytywnie. Ale, jest nadzieja - pierwsza część miała prawie sześćdziesiąt rozdziałów, więc trzeba liczyć, że alternatywa też o to zaczepi xD

      No właśnie tak mi się zdawało, że uciekła mi jakoś tak czwarta czy piąta klasa. Chyba piąta. Już myślałam, że mam sklerozę xD Trochę mi zajęło czytanie, ale jakoś się spięłam i za to zabrałam. Teraz mam do przeczytania blog xxx oraz właściwą "Ginevrę", co zajmie mi pewnie więcej czasu.

      Kurczę, nie wiem. Ten, który jest teraz u Ciebie ma w sobie coś takiego niesamowitego. Na Morganę, sama nie wiem. Jak Ci pewnie zacznę wymyślać, to nic z tego nie będzie. Widzisz, moja droga, ja w ogóle nie mam zmysłu do takich rzeczy - umiem dostrzec, gdy coś jest ładne, ale za żadne skarby świata stworzyć nic podobnego. Czy jest możliwość, aby zdać się na Ciebie? Coś wspominałaś ostatnio, że eksperymentujesz ze stylem, więc jeśli miałabyś czas poeksperymentować z czymś na mój blog, to byłabym strasznie wdzięczna.

      Usuń
    3. smocze eksperymenty? jestem za! jakby mi fantazja nieznacznie puściła to pomogę Ci wstawić :P
      a z Ginevrą się nie spieszy. Prawdę mówiąc, trochę się jej wstydzę :P

      Usuń
    4. Och, przestań, czego? To jest jedno z lepszych opowiadań, które czytałam, a czytałam już całkiem sporo. Dziewczyno, niedawno zdałaś maturę, a niewiele osób w Twoim wieku potrafi tak pisać. Każdy czuje niedosyt, czytając wcześniejsze rozdziały, ja też, ale żeby się wstydzić?

      Uff... Jestem strasznie ciekawa, co Ci z tego wyjdzie. "Smocze eksperymenty"? He he, nieźle to brzmi ;p

      Usuń
    5. dobra, dobra. od 30 rozdziału mogę się przyznawać. ale tak to nie.
      i od razu mówię, że nie uważam się za osobę utalentowaną. uważam, że każdy może dojść do takiego poziomu. wystarczy ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć!

      Usuń
    6. No ale chodzi o to, że ćwiczysz, prawda? Czyjesz, że coś jest źle i poprawiasz, nie spoczywasz na laurach. Niektórym osobom wystarczy powiedzieć słowo, a one już są tak przekonane o swoim talencie, że nie zauważają, że niektóre rzeczy wypadałoby poprawić. A nie o to chodzi, że ktoś cię chwali, ale o to, czy sama czujesz zadowolenie ze swojej pracy. I wciąż pracujesz nad sobą. Wtedy naprawdę ludzie zaczynają zauważać, że piszesz świetnie.

      Usuń
  13. I Twój powrót był według mnie najmądrzejszą decyzją jaką podjęłaś.
    Zaskakuje samą siebie gdyż do tej pory nie komentowałam tak na bieżąco Twego bloga ale jednak tu w blogspocie jest to zdecydowanie wygodniejsze.
    Co do rozdziału to dość krótki jak na Twoje możliwości ale sam fakt, że dodajesz je w rekordowym tępie jest godne uznania.
    Jestem ciekawa ile czasu zajmuje Ci stworzenie jednego rozdziału, zwłaszcza że Twój jest niesamowity.
    I podoba mi się szablon, chociaż zdecydowanie bardziej skromniejszy od poprzedniego.
    Jakoś tamten bardziej mi się podobał i pasował do Alternatywy.
    ciekawi mnie też postać Edda.
    jest dość tajemniczy a Ty sama otwierasz go bardzo powoli.
    w sumie jedna z najbardziej intrygujących postaci w tej historii.
    aż ciekawa jestem co dalej wymyślisz.
    I jak wspominałam już wcześniej widać niesamowitą dojrzałość gdy czyta się Twoje rozdziały.
    To rzadko spotykane wśród autorów zwłaszcza młodych.
    myślę że jakbyś próbowała wydac coś własnego a napisała w tak wspaniały sposób jak Ginewrę byłoby to sukcesem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez przesady :P jeden rozdział piszę przez jeden wieczór. zazwyczaj jakieś 3 lub 4 godziny. dłużej nie. Niektórzy twierdzą, że jak piszę to wpadam w trans. nie patrzę, nie czytam, tylko pisze. Nic nie poprawiam. to, co publikuję jest że tak powiem rękopisem. Jaenelle sprawdza moje notki tylko pod względem literówek, nieszczęsnych ogonków przy ę i ą i interpunkcji.
      ja i wydanie książki? nigdy o tym nie myślałam, jeśli mam być szczera.

      Usuń

    2. No to nieźle bo mi samej rozdział wychodzi koło kilku dni ale w między czasie robię tysiąc innych rzeczy i stąd te opóźnienia.
      No co do wydania książki powinnaś spróbować.
      Masz talent i szkoda by było go do zmarnowania.
      warto iść w dobrym kierunku jeśli coś jest naszą pasją a widać że pisanie jest Twoją.
      Kto wie może Tobie akurat się uda?

      Usuń
  14. Wybacz mi, że komentuje z takim opóźnieniem, ale miałam nieco problemów.
    Oczywiście poprzedni rozdział też przeczytany i to od niego zacznę.
    Kurczę, nie spodziewałam się, że Ginny straci rękę. Współczuję jej. Można by powiedzieć, że Ginny zachowuje się niedojrzale, że tak przeżywa swoje kalectwo, mogło to się przecież skończyć o wiele gorzej. Z drugiej strony ona jest tylko człowiekiem, a ciężko zachowywać się racjonalnie w takiej sytuacji. Dobrze, że Ginny tak to przeżywa, sprawiłaś, że stała się ludzka.
    Śmierć Galindy też była szokiem. Dlaczego umierają zawsze te najniewinniejsze osoby? Galinda na to nie zasłużyła.
    Przez cały rozdział czuło się tą specyficzną atmosferę niepewności, strachu, poczucia winy. Bardzo podobała mi się ostatnia rozmowa Ginevry i Eddie'ego.
    Fajnie pokazałaś przemianę Nessi, która zawsze trzymała się od wszystkiego na dystans, a tu nagle wkręciła się w działania Gwardii.
    Ach Demelza, zawsze potrafi pocieszyć ^^ Ogólnie mówiąc, rozdział wyszedł Ci genialny.
    Eddie! ^^ Jak ja uwielbiam czytać o jego starciach z Ginny. Nie rozumiem tylko, po co Ginevra tam polazła. Ona chyba nie potrafi długo usiedzieć w jednym miejscu.
    Sen o Galindzie straszny. Wydaje mi się, że Galinda wypowiedziała wszystkie złe myśli jakie się Ginny kłębiły w głowie.
    Końcówka taka bardzo refleksyjna. Czy Ginny ma rację? Czy prawda zawsze jest lepsza od kłamstwa? Nawet jeśli kłamstwo ratuje komuś życie? Chciałabym wierzyć, że tak.
    Twoi czytelnicy też się cieszą, że postanowiłaś tu wrócić. Chyba bym nie przeżyła, gdybym nie poznała zakończenia tej historii ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolejny świetny rozdział :) Właśnie i nie mogę doczekać się kolejnego. Normalnie kocham te opowiadanie. Ale szkoda mi że pozbawiłaś jej ręki;( Czekam na next. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No już jestem :) Staram się nadrabiać zaległości, a to trudne biorąc pod uwagę, że musze korzystać z laptopa brata, bo mój nawala. Przyznam ci się szczerze, że twój blog był pierwszym blogiem, ba! pierwszą stroną jaką otworzyłam tuż po powrocie z Hiszpani. Na Stypa po miłości i na Ginevrze nadrobiłam zaległości. No cóż. Gdy przeczytałam to, że Galinda umarła, a Ginny straciła rękę gapiłam się tępo w monitor i myślałam sobie "O mój boże", a później "Jak Ginny będzie teraz żyć? Jak poradzą sobie Weasleyowie po stracie dziecka?". Szczerze mówiąc przeraziło mnie to, że Eddie musiał amputować Ginny rękę, ale teraz się cieszę, bo widzę, że Ginevra sobie radzi. To bardzo silna dziewczyna. Bawią mnie jej sprzeczne zdania co do Eddie'ego! Hahaha. Z jednej strony nazywa go swoim przyszłym mężem, a z jednej zuchwalcem. Taka pełna sprzeczności. Jestem bardzo ciekawa konfrontacji Molly i Ginny bo pisałaś chyba w komentarzu, że się odbędzie. Alecto to psychopatka. Nienawidzę jej prawie tak samo jak Ginny. Muszę przyznać, że te rozdziały, które przeczytałam były chyba najlepsze. Zarówno pod względem kreatywnym jak i stylistycznym. Podziwiam. Ja mam na razie zawias. No może gdybym usiadła przy MOIM laptopie i wzięła się za pisanie ZMWZF to napewno by mi się coś udało bo mam wiele pomysłów. Poza tym planuje założyć kolejne dwa blogi ff, ale piszę też własne powieści, a moi przyjaciele codziennie wyciągają mnie z domu więc podziwiam, że masz w sobie taką determinację. Ginevre prowadzisz już od dwóch lat, tak? Każdy twój rozdział był bardzo dobry stylistycznie i pomysły miałaś rewelacyjne. Życzę ci takiego samego sukcesu na Stypie po miłości, która równiez jest wspaniałą opowieścią i niedługo ją skomentuje :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ech, Eddie i Ginny .. uwielbiam tą parę. Biedna Ginny,musi znosić takie koszmary...

    OdpowiedzUsuń

Ginowaci