Deszcz
scałował z moich warg
wspomnień słony smak,
cierpki smak...
wspomnień słony smak,
cierpki smak...
Anita
Lipnicka
listopad
1997
Nessi
była wściekła, że wtedy wyszłam nic jej nie mówiąc. Spojrzałam
na nią krzywo, stwierdzając, że nie jest moim ojcem. Uśmiechnęła
się i ucieszyła, że zaczynam kontaktować z otoczeniem. W
odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami. U Eddiego czułam się
znacznie lepiej niż z Gwardią. Spotykałam się z nim co jakiś
czas wieczorem. Mój pobyt w jego komnatach ograniczał się do
rozmów, wymiany zdań, a potem śnie – każdy na drugim końcu
łóżka owinięty własną kołdrą. Zastanawiające, dlaczego
ciągle do niego wracałam?
Z
czasem w Hogwarcie zaczęło dziać się coraz gorzej. Gwardia
musiała ograniczyć swoje szarże do minimum. Czasem miało się
wrażenie, że rodzeństwo Carrow jest wszędzie. A na domiar złego
na ich stronę przeszła większość Ślizgonów. Mieli oni
pozwolenie na rzucanie każdego zaklęcia, na jakie tylko mają
ochotę. Śmierciożercy twierdzili, że należy dokształcać
młodzież.
Przez
to wszystko pani Pomfrey i Eddie mieli mnóstwo roboty w skrzydle
szpitalnym. Powykręcane nogi, ręce i głowy były na porządku
dziennym. Czasem zdarzały się gorsze rzeczy. Poważne poparzenia i
naderwane ścięgna.
Pewnego
dnia wpadł mi do głowy pomysł, aby popracować w skrzydle
szpitalnym jako sanitariuszka, ale Eddie szybko mi te głupoty
wyperswadował, twierdząc, że jak tylko uzna, że moja pomoc jest
niezbędna, to mnie wezwie. Oczywiście minęły dwa tygodni –
liczba ofiar rosła – a moja ręka okazała się być zastąpiona.
Przeżycie
w zimnych murach szkoły stało się wyzwaniem, którego siłą
rzeczy musieliśmy się podjąć wszyscy. Z dniem, w którym
przyszedł listopad, skończyło się jedzenie. Oczywiście, nie
byłby to jakiś okropny problem. Normalnie wysłalibyśmy kogoś do
kuchni. Jednak od trzech dni pod tym wspaniałym pomieszczeniem
piętrzyły się straże. Bynajmniej nie były to skrzaty domowe
uzbrojone w patelnie, a wredni Ślizgoni. Właśnie w takich chwilach
żałowałam, że jestem z tego samego domu.
Pewnego
wieczora leżeliśmy na hamakach, wsłuchując się w miarowe
burczenie naszych brzuchów. Każdy marzył o czymś innym. Ja
wyobrażałam sobie duży, biały talerz z delikatnym kwiatowym
wzrokiem, a na nim dużą porcję ziemniaczków w sosie śmietanowym
z koperkiem, do tego kotlet i surówka z selera i marchewki.
Poczułam, jak po moim podbródku cieknie ślinka. Otarłam ją
szybko mankietem swetra.
-
Słuchajcie. - Usłyszałam głos Demelzy. - Czy mi się zdaje, czy
ta baba z obrazu nawołuje nas ręką?
W
jednej chwili zerwaliśmy się wszyscy ze swoich posłań i
spojrzeliśmy we wskazanym kierunku. Faktycznie. Portret wiszący nad
gzymsem kominka przedstawiał młodą blondynkę w niebieskiej sukni.
Często opuszczała ramę i spacerowała po innych farbowanych
posiadłościach, jednak tym razem spoglądała na nas błękitnymi
oczami, uśmiechała się delikatnie i wzywała do siebie.
-
Może Amycus dowiedział się gdzie jesteśmy! - krzyknął jakiś
Puchon.
- To
pułapka! - dodała ktoś inny.
-
Uciekajmy!
Jednak
nikomu nie chciało się uciekać. Ba! Nikt nawet nie ruszył się z
hamaku. A baba z portretu uporczywie wzywała nas w swoją stronę.
-
Może ona chce nam coś przekazać? - zaproponował Neville.
Jednak
nikt nie był tak ochoczo do tego nastawiony. Spojrzeliśmy tylko na
Gryfona, czekając, aż zrobi pierwszy krok. Chłopak stanął na
wysokości zadania i ruszył się ze swojego miejsca. Podszedł do
obrazu i palcami dotknął płótna. Niektórzy członkowie GD
wyciągnęli różdżki.
- Tu
jest jakiś tunel! - wrzasnął po chwili. W pomieszczeniu było
słychać ciche westchnienia. - Ktoś powinien tam wejść i
sprawdzić dokąd prowadzi.
- To
na co czekasz? - rzucił ktoś za moimi plecami.
-
Mam iść sam? - spytał z niedowierzaniem. - Przydałby mi się ktoś
do towarzystwa...
Zapadła
cisza przerywana odgłosami wydobywającymi się z pustych żołądków.
-
Pójdę z tobą. - Oświadczył głos, który, o zgrozo! należał do
mnie.
-
Tak? - zapytał zdziwiony. - Jesteś pewna?
-
Oczywiście, że jestem pewna. Poza tym, ktoś musi bronić twojego
tyłka, a w zaklęciach i pojedynkach jestem dużo lepsza od ciebie.
Odprowadzona
przez wzrok reszty przyjaciół z celi podeszłam do kominka.
Neville okazał się dżentelmenem i podał mi rękę, abym mogła
wspiąć się na gzyms. Przed nami ciągnął się długi, wąski
tunel z nisko osadzonym sufitem.
- Ja
chyba zostanę – jęknęłam.
-
Zwariowałaś? Czemu?
Nie
odpowiedziałam. Wyciągnąłem różdżkę i zaczęłam poruszać
się wzdłuż ścian. Nie było tak ciasno jak w tamtym tajnym
przejściu, ale to nie zmieniało faktu, że w każdej chwili mogłam
utknąć między wystającymi kamieniami. Neville szedł za mną. Po
kilkunastu minutach przestałam dostrzegać światło dobiegające z
Pokoju Życzeń.
-
Ostatnio często spotykasz się z tym dziwnym facetem ze skrzydła
szpitalnego – powiedział Neville, kiedy korytarz zaczął
nieznacznie unosić się w górę.
-
Pomógł mi i w pewnym sensie nadal to robi.
-
Znasz go?
-
Skoro do niego chodzę, to chyba go znam, nie? A na poważnie.
Poznałam go w wakacje. W zasadzie to mnie... uratował.
-
Coś często mu się to zdarza – burknął pod nosem. Pewnie miałam
tego nie słyszeć.
-
Nie wiem, o co ci chodzi. Przeszkadza ci to, że nadal żyję?
-
Nie, zastanawiam się tylko, jaki ma cel w tym pomaganiu. On też
jest człowiekiem Snape'a, nie myślisz chyba, że robi to w swej
dobroci i z sympatii do nas?
-
Neville, nie chcę się kłócić, więc najlepiej w ogóle o tym nie
rozmawiajmy, jasne?
Chłopak
nie zdążył odpowiedzieć, gdyż moja głowa nagle i
niespodziewanie uderzyła w coś twardego. Prawą ręką wyczułam
zimną, gładką powierzchnię. Stuknęłam w nią kilkakrotnie.
-
Koniec drogi – rzekłam. - To ślepy zaułek.
Chciałam
się odwrócić, aby nacieszyć oczy widokiem podłamanego Neville'a,
jednak w tym momencie usłyszałam niezidentyfikowane szelesty zza
ściany. I coś jakby... beczenie kozy?
Przytknęłam
ucho do płyty, po czym usłyszałam, jak osuwa się z cichym
skrzypem. Nie zdążyłam wyjąć różdżki, a już stałam na
kominku w obcym mi domu. Obserwowałam włóczkowy dywan rozłożony
na drewnianym parkiecie. Wtedy zobaczyłam lokatora tego domostwa.
Stał przy niewielkim stoliku z kuflem piwa w ręku. Był wysoki i
dobrze zbudowany. Jego twarz pokrywała kurtyna siwych, poplątanych
włosów i brody. Ciężko było mi dostrzec nos czy oczy mężczyzny.
Po jego prawicy znajdowała się mała, biała koza. Tak, nie
pomyliłam się, choć głód odbierał mi zdolność trzeźwego
myślenia. To była koza.
-
Nie chcieliśmy pana nachodzić – rzekłam szybko. - Już sobie
idziemy.
-
Oszaleliście! Od dwóch miesięcy daję wam znaki – odpowiedział.
Uniosłam
wyżej brwi. Jeśli, mając na myśli znaki, mówił o dziwnym
i monotonnym wymachiwaniu rękoma przez tę babę z portretu, to
gratuluję. Mógłby się popisać większą wyobraźnią i
pomysłowością. Przed moimi oczami stanął obraz blondynki z
portretu żonglującej nożami.
- A
dlaczego pan nas wzywał? - zapytał równie głodny i skołowany
Neville.
Chyba
powinniśmy zejść z jego kominka. Kto wie, ile kilogramów był w
stanie utrzymać, a to że mój gryfoński towarzysz jest cięższy
niż nakazuje norma, to wiedzieli wszyscy.
Facet
jakby czytał w moich myślach. Podszedł do nas i wyciągnął rękę
w moim kierunku. Zawahałam się. Bynajmniej nie dlatego, że
musiałam przyjąć pomoc od obcego, lecz przez to, że nie miałam
wolnej ręki. W prawej trzymałam różdżkę, a lewa, jak
powszechnie wiadomo, była nieobecna.
Bez
zastanowienia wyciągnęłam kikut. Jak wielkie było moje
zdziwienie, kiedy ujął go jedną ręką, a drugą sam załapał
mnie za prawy łokieć. Uniósł delikatnie i bezpiecznie postawił
na ziemi. W tym samym czasie Neville wykazał się ogromną
zręcznością i sam zgramolił się z gzymsu.
-
Nazywam się Aberforth Dumbledore – przedstawił się.
- Co
za zbieżność nazwisk – uznałam z szerokim uśmiechem. Jednak
nikogo prócz mnie to nie ucieszyło. Neville przewrócił oczami, a
nowo poznany mężczyzna popatrzył na mnie z wyraźną niechęcią.
Nie wiem, czy już kiedyś wspominałam, że mogłabym napisać
powieść – Jak zrazić do siebie człowieka, wypowiadając
jedno zdanie.
- To
nie zbieg okoliczności, Albus był moim bratem – oznajmił, a ja
poczułam, jak na mojej twarzy tworzy się szkarłatny rumieniec.
- Ja
jestem Neville Longbottom. - Mój towarzysz przejął pałeczkę. - A
to jest Ginny Lupin. Czy mogę powtórzyć pytanie: dlaczego pan nas
wzywał?
- A
jak myślisz? Chciałem wam pomóc.
Czego
jak czego, ale TEGO to chyba nikt się nie spodziewał. Bynajmniej
nie ja. Bez zaproszenia usiadłam na jednym z drewnianych krzeseł i
poczęstowałam się okropnie twardym, leżącym na stoliku,
ciastkiem marcepanowym. Aberforth spojrzał na mnie krzywo.
-
Jesteście głodni? - spytał.
Po
czym, nie czekając na odpowiedź, wyszedł z pokoju, aby wrócić po
piętnastu minutach z dwoma talerzami ziemniaków z sosem i
kurczakiem. Omal się na niego nie rzuciłam. Neville w jednej chwili
zajął miejsce naprzeciwko mnie. Mężczyzna postawił przed nami
jeszcze ciepłe porcje i podał sztućce. W tamtym momencie nawet mi
nie przeszkadzało, że się zapomniał i wręczył mi i nóż, i
widelec.
Jadłam
łapczywie. Ziemniaki kroiłam widelcem, a mięso mało kulturalnie
chwyciłam do ręki. Neville nawet z parą dłoni nie wyglądał w
tym momencie schludniej i lepiej. Ogólnie posiłek był obrzydliwy w
swej pyszności. Gdyby nie fakt, że nie miałam nic konkretnego w
ustach od dłuższego czasu, pewnie nawet bym go nie tknęła.
- W
Hogwarcie jest więcej głodujących – oznajmił Gryfon z pełnymi
ustami.
- I
co, stołówkę mam wam tutaj otworzyć? Już od jakiegoś czasu
przygotowuję wam więcej jedzenia, a wy się nie zjawiacie.
-
Przepraszamy...
-
Zapakuję wam trochę, jednak po więcej musicie przyjść jutro –
rzekł, a ja zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo mu ufamy.
Przecież bez problemu mógł nafaszerować pyry trucizną.
Dyskretnie powąchałam resztki na talerzu.
-
Dziękujemy panu bardzo – oświadczył chłopak, lustrując mnie
wzrokiem. - A tak w ogóle, to gdzie jesteśmy?
- W
Hogsmeade. W Gospodzie pod Świńskim Łbem.
- A,
no tak.. Przepraszamy pana bardzo. Ale musimy już wracać. Reszta
się pewnie o nas niepokoi. Nie wiedzieliśmy, gdzie tak naprawdę
idziemy.
-
Rozumiem. Weźcie to – dodał, podając mu torbę z żywnością. -
Tylko nie zjedzcie wszystkiego po drodze. Przyjdźcie jutro, to
porozmawiamy.
Neville
wdrapał się na gzyms, po czym zaczął znikać w wąskim tunelu.
Tym razem bez pomocy kogokolwiek poszłam w jego ślady.
-
Zaczekaj. - Usłyszałam jeszcze. - Jesteś córką Remusa, prawda?
Serce
zabiło mi szybciej. Przytaknęłam.
- On
wie? - spytał, wskazując moją lewą rękę, a raczej jej brak.
-
Nie wiem... Ale gdyby pan go przypadkiem spotkał, to proszę mu o
tym powiedzieć w jakiś bardzo delikatny sposób.
Mężczyzna
niezauważalnie kiwnął głową. Uśmiechnęłam się z
wdzięcznością.
-
Idziesz, Ginny?! - dobiegł mnie głos Neville'a – Zaraz powiesz,
że na ciebie nie czekam.
Spojrzałam
ostatni raz na Aberfortha, po czym ruszyłam przed siebie. Nie
pozostało nam nic innego, jak wrócić do jaskini lwa.
~*~
Ten,
no... nie podoba mi się ten szablon. To znaczy nie jest zły pod
względem technicznym, nie... ale mi nie pasuje. Ginevra potrzebuje
czegoś lepszego, bardziej wyrazistego.
Chciałam
koniecznie suwaka i to był błąd. Swoją drogą na blogspocie jest
to bardzo ciekawa rzecz. Nie trzeba każdej notki poprawiać z
osobna. Ale nie ważne. Zaraz zrobię coś innego :P A suwak zostawię
Tobie, Legilimencjo :)
EDIT
No i szablon zmieniony. Strasznie skromny w porównaniu do tamtego, nie? :P
EDIT
No i szablon zmieniony. Strasznie skromny w porównaniu do tamtego, nie? :P
-----------------------------------------
Kolejny raz Ginny wykazala sie odwaga. Coraz czesciej jej sie to zdarza. I bardzo dobrze bo to jedna z niewielu rzeczy ktora ja laczy z dawna Ginny. Z gory przepraszam za bledy w komentarzu ale pisze na telefonie. A co do szablonu jest naprawde ladny ale i tak uciesze sie jak zmienisz bo lubie ogladac twoje nowe prace
OdpowiedzUsuńoj, coś jeszcze ją łączy z dawną Ginny. Coś bardzo, bardzo ważnego. Miłość do Eddiego ^^
UsuńAle ona jeszcze do końca tego nie wie!
UsuńA mi się bardzo podoba ten szablon ^^. Spodobał mi się ten styl.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Ginny powoli próbuje się pozbierać po przykrych przejściach. A w Hogwarcie dzieje się coraz gorzej. Dobrze, że istniało takie miejsce jak Pokój Życzeń.
Ojciec Ginny jeszcze o niczym nie wie? Dobrze, że odkryli to przejście do Świńskiego Łba. Nawiasem mówiąc, masz tu drobny błąd, bo powinno być Aberforth, nie Aberford.
No, ale było ciekawie ^^. I pojawił się Neville ;). I nawet o Eddiem była wzmianka.
moim zdaniem tamten szablon był kompletnie nieudany. Naćpany i bez jakiegokolwiek wyrazu.
Usuńjak na moje to w Hogwarcie nadal jest dość "lajtowo"
A Eddiego będzie dużo w kolejnym rozdziale ^^
Od szablonu wara, bo jest piękny :D Możesz mi zdradzić, w jaki sposób udało ci się zrobić menu taką czcionką? Znaczy, mam na myśli to, że odnośniki do podstron są na tle, tak jakby. Kurczę, nie wiem, jak się wysłowić! Może będziesz wiedziała, o co mi chodzi :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, ale zauważyłam jedną nieścisłość. Otóż, słowo bynajmniej oznacza tyle co wcale, więc myślę, że w tym zdaniu: "Czego jak czego, ale TEGO to chyba nikt się nie spodziewał. Bynajmniej nie ja." nie pasuje. powinno być chyba przynajmniej ;) To bardzo częsty błąd, zauważyłam :D Jakbyś mi nie wierzyła, sprawdź tu: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=6119 Zauważyłam jeszcze jeden interpunkcyjny, ale nie mogę skojarzyć, gdzie... Jak sobie przypomnę, to napiszę ^^
Swoją drogą jestem ciekawa, jak Remus zareaguje na brak ręki Gin. Może już wie? E tam, skąd? Nie wie. Chcę zobaczyć jego reakcję, to będzie... ciekawe ;) Szkoda, że mało Eddiego. Ostatnio w ogóle mam wrażenie, że twoje rozdziały są jakieś takie... krótsze? Może mi się tylko wydaje ;) A możesz mi jeszcze powiedzieć, gdzie jest zapowiedź następnego rozdziału? Albo nie widzę, albo... Albo nie ma, no ^^
Pozdrawiam cieplutko, Minnie
[mur-bez-bram]
nie prawda, wcale nie był piękny. był okropny.
Usuńa co do menu. Nie lubię zdradzać moich graficznych sekrecików, ale... odnośniki do stron były "przyklejone" do tła. sama je tam wlepiłam w photoshopie, a czcionka w odnośnikach była tak ustawiona, aby pokrywać sie idelanie z tłem a potem ustawiłam na przezroczysty. SKomplikowane? nie umiem tego wytłumaczyć dokładniej :P
nadużywam tego bynajmniej, ale nigdy nikt mi nie zwrócił uwagi. i gdzie tutaj profesjonalizm oceniających? dziękuję.
reakcja Remusa nie do końca będzie taka jak byś chciała, gdyż okoliczności będą nieciekawe. ale o tym za dwa rozdziały.
zapowiedzi nie było, bo tamten szablon ograniczał moje kolumny :P teraz jest,.
Ten szablon jest prześliczny. A Cinta wyszła na zdjęciu przepięknie. Ona w ogóle jest bardzo ładnę dziewczyną. Dobrze, że Ginny w końcu zaufała Eddie'emu. Mam nadzieję, że ich znajomości dalej będzie się rozwijać. Aberfoth! Nareszcie mój kochany! Hahaha. Ale nie no. Uwielbiam tego gościa i kojarzy mi się z taką męską wersją pani Weasley. Jest takim źródłem dobra. Pomagał Gwardii im Harry'emu i Hermionie i Ronowi, gdy do niego przyszli, no bo oni też należą do Gwardi, ale w sumie pomógł im osobno. Miło, że tak zatroszczył się o Ginny i Neville'a. Jestem ciekawa jak Remus zareguje na brak ręki swojej córki. Bądź co bądź to trochę drastyczne. Zdaje sobie sprawę, że on kocha Ginevrę, ale chyba poświęca jej teraz mniej czasu niż zwykle. Rozumiem, że ma też Tonks i nienarodzone dziecko, ale mógłnby wysłać choć list do Ginny. Mam nadzieję, że ich kontakty wrócą do normalności.
OdpowiedzUsuńno może faktycznie ma coś z pani Weasley... ale tylko troszeczkę.
UsuńRemus wcale nie poświęca jej mniej czasu. on nie wysyła litów gdyż poczta jest przechwytywana przez śmierciożerców. nie mogli by tak bezkarnie rozmawiać. poza tym sam też się ukrywa bo jest w zakonie.
pozdrawiam :D
Rozdział wyszedł Ci po raz kolejny świetnie.
OdpowiedzUsuńNo trochę skojarzyło mi się nie wiem czemu ale książkowo.
może dlatego że obecnie po raz setny czytam siódmą część Pottera.
no i zaskoczyła mnie reakcja Ginny.
Zupełnie jakby wracała czasami jej dawna postać, którą była a właściwie ta prawdziwa Ginn.
co do szablonu mi nie podoba się z technicznej strony.
owszem zdjęcie Cintii jest prześliczne i swietnie dobrane kolory.
nie podoba mi się jedynie wygląd z tym sznureczkiem.
jakoś nigdy nie przepadałam za specjalnie za tym stylem i jakoś ciężko się czyta przewijając rozdział.
ale to takie moje małe spojrzenie a każdy wiadomo ma inne.
nie żebym Cię krytykowała gdyż tego nie lubię robić u nikogo;)
książkowo? w sumie nie wiem dlaczego... może przez opisy? ale nie ważne.
UsuńSzablon był okropny. wiem. nie miał w sobie ani trochę magii. a suwaki wkurwiają. mi samej zawsze uciekają jak czytam. nigdy więcej. na blogu z grafiką - owszem, ale nie z opowiadaniem.
pozdrawiam :)
powiem szczerze, że popieram w zupełności.
Usuńes ist zupa :P
OdpowiedzUsuńi co spamujesz, głupolu. Eduardo nie lubi takich komentarzy. Mówi, że nigdy więcej nie zrobi Ci szablonu.
UsuńRozdział połknęłam bardzo szybko. Cieszę się i czuję spokój, ponieważ wprowadziłaś Aberforda, który od tego czasu będzie pewnie zaopatrzał Gwardię i ich życie znacznie się poprawi :)
OdpowiedzUsuńCo by tu jeszcze powiedzieć? Podobała mi się ta rozmowa o Eddi'm i to, że Ginny często go odwiedza, to słodkie :)
Co do szablonu - widziałam ten kwiecisty i naprawdę mnie zachwycił, a ten obecny także jest ładny i ciekawy, ale jakoś nie pasuje mi do Ginny. Oczywiście najważniejsze, aby Tobie się podobał :)
Pozdrawiam :*
no, pewnie się poprawi. Ginny ciągnie do Eddiego. ona sama pozwoli mu na wszystko i nie umie sie sprzeciwić. nawet jak jej się zdaje inaczej. fascynuje ją :D bo kogo by nie fascynował?
Usuńkwiecisty szablon mi sie nie spodobał. nie pasował i mocno ograniczał. w kolumnach brakowało mi miejsca. ten poprzedni, o którym piszesz, był zbyt pusty, ale ten teraz jest... no na razie mnie zadawała ^^
Świetny rozdział :) Szybko go przeczytałam. Widzę że Ginny ostatnio jest coraz odważniejsza, jakby wracała ta stara Ginny.Szablon jest świetny ! Prosty i skromny, ale bardzo przyjemny dla oka. Czekam na następną notkę i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhm... nie wiem czy wraca stara Ginny. Może i jest odważna ale ona nigdy nie należała do tchórzliwych. Alternatywna ma po prostu więcej rozumu i nie pakuje się w każde bagno.
UsuńPozdrawiam!
Może i trochę skromny ale nie znaczy że nie piękny.
OdpowiedzUsuńMi osobiście o wiele bardziej się podoba.
zwłaszcza jego ustawienie.
dziękuję. ja sama mam przy nim większe możliwości i miejsce w kolumnach
Usuńtakich szablonów powinno być zdecydowanie więcej.
Usuńwidać wyraźnie że sporo ułatwiają nie tylko czytelnikom ale i również Tobie jako autorowi.
jak wspomniałam wcześniej pomysł niesamowity.
słodkie jest również zdjęcie Ginny na tle zamku.
aj żałuje że nie zgłosiłam się do Ciebie wcześniej jak przyjmowałaś zamówienia.
zawsze szukałam czegoś takiego i ciągle mi brakowało podobnego stylu.
Elfabo chylę czoła.
Byłam tutaj gdy pojawił się rozdział - wchodzę znowu aby skomentować rozdział a tutaj nowy szablon, szybka jesteś, ale na twoim miejscu gdybym potrafiła to robić, zmieniałabym równie szybko. :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do akcji wprowadziłaś młodszego z Dumbledore'ów, w końcu mogą poczuć,. że otrzymują jakąś pomoc z zewnątrz. To na pewno im się przyda. Hmm, napisałabym więcej, ale te rozdział był króciutki i nie wiele się wydarzyło, więc tylko tyle mogę napisać. Pozdrawiam :)
tak jakoś sie przyzwyczaiłam, ze na Ginevrze jeden szablon nie może wisieć zbyt długo. zresztą cieżko mi się samą zadowolić.
Usuńa rozdział wcale nie był krótki, no! miał 6 stron. :D
Nie miałam przyjemności zobaczenia poprzedniego szablonu, o którym wspominasz w autorskim posłowiu, ale powiem Ci, że ten nie jest zły, ba!, jest lepszy niż dobry. Ślicznie dopasowałaś te poszarpane krawędzie nagłówka. Na myśl przywodzą wojnę trwającą nieprzerwanie w Hogwarcie w opowiadaniu. W ogóle mam jakąś dziwną słabość do zdjęcia Hogwartu, którego użyłaś w nagłówku, chociaż brzmi to zabawnie xDDD Ale dosyć tych dygresji, bo przegapię początek Miasta z morza. Co do rozdziału, to zaskoczyłaś mnie. Alternatywa to inna rzeczywistość, a jednak wiernie oddaje realia i klimat tych trudnych czasów. Może niekiedy nawet bardziej niż właściwa Ginevra, nie obraź się. Wydaje mi się, że wspaniale, że pamiętasz o detalach - jak brak jedzenia ukrywających się uczniów Hogwartu, bo jestem pewna, że wiele osób by o tym zapomniało i napisało, że po prostu wyczarowali sobie jedzenie. Tak czy siak, podoba mi się spotkanie Ginny z Aberfordem, którego w Twoim wykonaniu nie sposób nie lubić;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę mnóstwo weny.
P.S. Czy oprócz szablonu mogłabyś dla mnie też wykonać kiedyś favicon? Czy byłby to duży kłopot? bo moje próby stworzenia własnego są... bardziej niż nieudolne. Tak czy siak dziękuję.
nic nie straciłaś, poprzedni szablon był paskudniasty. też lubię to zdjęcie. zresztą, taraz jak potrzebuję Hogwart to wrzucam tylko ten.
Usuńteraz jak myslę o pierwotnej Ginevrze to wiem, że tam było zbyt słodko. no ale nie przemyślałam i cóż. trudno.
A tutaj od początku mówiłam sobie: pamiętaj Elfabo, ma być groźnie i mrocznie. A tak na marginesie, przecież jedzenia nie da się wyczarować:P
Favicone wykonam. ale jaką byś chciała?
E tam, prawdziwa, znaczy pierwotna Ginevra nie była przesłodzona, była inna, co ie znaczy, że gorsza. Ale chyba o to Ci chodziło - aby te wersje się jednak w jakimś stopniu różniły.
UsuńWiem, zę jedzenia nie da się wyczarować i chodziło mi o to, ze i tak ponad połowa autorów zapomniałaby o tym fakcie;)
Faviconkę chciałabym... Hm, chciałabym ozdobną, kunsztowną w kolorze czarnym literkę M na przezroczystym tle, jeśli to nie problem;) Przepraszam, że zawracam Ci głowę, ale porządkuję bloga przed rokiem szkolnym, bo wrzesień tuż za rokiem.
O, śliczny szablon :) Nie miałam okazji zobaczyć poprzedniego, ale ten bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńStraszne jest to, co się teraz dzieje w Hogwarcie i dobrze to opisałaś. Nawał roboty w szydle... na każdym kroku wróg. I w końcu brak jedzenia w Pokoju Życzeń, który spełnia wszystko, czego się zabraknie oprócz tej oczywistej, acz jakże ważnej potrzeby jedzenia.
Mam tylko jedną uwagę - czy brat Dumbledore'a nie miał na imię Aberforth? Chyba że to "th" odmienia się w polskim na "d".
Bardzo jestem ciekawa, jak zareaguje Remus, kiedy dowie się, że Ginny nie ma jednej ręki... Na pewno będzie miał wyrzuty, że w ogóle ją puścił do Hogwartu. Chyba że zdarzenia się tak potoczą, że będzie ważne, że jeszcze żyje, nie ważne czy z jedną kończyną czy czterema.
Pozdrawiam serdecznie ;D
cieszę się, że szablon Ci się podoba.
Usuńtak. w porównaniu do "realnej" wersji Ginevry tutaj jest strasznie, a tam był "lajcik"
Imię już poprawione. Nie wiem jak to się stało.
Remus? o tym już niedługo :D
Uoee, żałuję, że nie widziałam poprzedniego szablonu xD Czasami wyjazdy wakacyjne sprawiają, że żałuję, że akurat nie było mnie w domu :P A i tak pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie do domu to odpalenie blogów xD (wieeem, jestem uzależniona, ale co tam. Każdy ma jakiś słaby punkt ;p) Ale ten mi się podoba, zdecydowanie jeden z lepszych szablonów na Ginevrze i w dodatku nie rozjeżdża mi się, mimo że jest szeroki! :D I jest inny Eddie, chyba nawet bardziej na niego pasuje niż Ben. O ile dobrze pamiętam taki był na samym początku, gdy się pojawiał, nie? Bo nie od razu był Ben :d A prawdę mówiąc, ostatnio za dużo Bena na blogach xD Uwielbiam go, ale z racji, że ciągle go gdzieś tu widzę, aż mi trochę... upospoliciał xD
OdpowiedzUsuńNo dobra, ale ja nie o szablonach powinnam gadać, nie? :P
W sumie to zastanwiam się, dlaczego nikt nie wyczaruje Ginny nowej "zastępczej" ręki albo jakiejś protezy. Od czego jest magia, nie? A tak się dziewczyna męczy.
A "Aberford" to nie przypadkiem" Aberforth"? :D I czy postacie z obrazów nie gadają? Znaczy Ariana chyba rzeczywiście nie była przedstawiona jako rozmowny obraz, ale generalnie chyba tak jest, nie? Bo rzeczywiście sygnały poprzez machającą pannę w obrazie to trochę... słabe z jego strony.
Ech, Ślizgoni. Naprawdę aż tylu ich się przyłączyło? To też mnie trochę zastanawia, bo oni zawsze tacy źli, a mnie się wydaje, że po prostu wystraszeni xD Swoją drogą wyobraziłam sobie tę ciszę na korytarzach hogwarckich... Creepy.
Ale szablon jest świetny, jaram się ^^,
Pozdrawiam :)
gdybyś Ty wiedziała, jak ja jestem uzależniona... o matko. jak wróciłam z wakacji to zanim się rozpakowałam to miałam już włączonego laptopa i dodawałam notkę.
OdpowiedzUsuńpoprzedni szablon był bleee... a Ben był u mnie od początku. w zakładce bohaterowie jak tylko się pojawił był Ben. Czasem pojawiał się ten facet bo miał ładną sesję z Cintią. ale prawdę mówiąc nawet nie wiem jak się nazywa :P a Bena faktycznie wszędzie pełno, ale ja przypomnę raz jeszcze - ja byłam jako jedna z pierwszych, no...
a teraz do rzeczy. Fakt, też myślałam o protezie ale doszłam do pewnych wniosków, które Ginny przedstawi w kolejnych rozdziałach. A Aberforth już jest poprawiony. to na pewno Jaenelle mi przekabaciła. Na pewno
Dobra no. nie czepiaj się moim obrazom (jak to brzmi).
Pozdrawiam :D
Oj żyję , żyję:) Tylko przez kilka dni byłam nad jeziorem zwanym Chańczą.
OdpowiedzUsuńKiedy opublikowałaś rozdział 'Nocna Cisza' właśnie tam wyjeżdżałam i nie miałam jak skomentować, więc komentuję teraz.
Może zacznę od szablonu.
Jest genialny! Taki... ciepły i nadaje temu blogowi idealną, hmmm... wojenną? atmosferę.
Aż dziwne, że pierwotnie Alternatywa miała liczyć zaledwie kilka rozdziałów. Ledwo co przeczytałam notkę 29, a ty już kolejną publikujesz :D
Biedna Ginny. Jest jaka jest i jej przyjaciele na pewno nie uważają jej za zimną i nieczułą osobą. Pomimo wszystkich przeżyć, dopiero teraz widzę, że Galinda miała naprawdę kiepskie życie. Szpital - dom, jak to sama określiłaś.
I było dużo Eddiego <3 <3 <3
Widać jak na dłoni, że Ginny powoli zaczyna mu ufać, albo już zaufała.
I nie mogę się doczekać rozdziału trzydziestego pierwszego, a sądząc po zapowiedzi będzie groźnie i mrocznie ^^
Szalenie podoba mi się ten rozdział. Humor, Dumbledore, obiad... Sama nie wiem, strasznie kojarzy mi się z niektórymi momentami IŚ. Teksty o zbieżności nazwisk i informowaniu Lupina o Ginny wywołały na mojej twarzy szeroki uśmiech. Do rudej nigdy nie pałałam sympatią i pewnie się to nie zmieni, ale czasami odrobinę ją lubię. Najczęściej czytając twoje opowiadanie, ale cii.^^
OdpowiedzUsuńSzablon jak zwykle mi się podoba, ale czy mogłoby być inaczej? Wszystko, co robisz, jest naprawdę świetnie.
Ginny i Eddie, sigh. Trudno powiedzieć mi o nich cokolwiek, co ich nie lubię, ale to odwiedzanie go jest całkiem urocze.
Plus... Słowa "powykręcane głowy" trochę dziwnie brzmią, ale może to tylko ja. :)
Pozdrawiam i życzę weny.
Witaj:):*
OdpowiedzUsuńChciałam Ci serdecznie podziękować za cudowny szablon. Nawet myślałam o tym, żeby poprosić Ciebie o nowy nagłówek, ale trochę mi było głupio. Takie wakacje sobie zrobiłam, że tyle tych zaległości mam, że nie wiem, czy wyrobię. Ale Ty możesz być spokojna, bo Ciebie mam na pierwszej pozycji do przeczytania^^ Szablon wstawię jutro albo i jeszcze dzisiaj wieczorem, zobaczę. Dziękuję za wskazówki, mam to nadzieje, że jakoś sobie poradzę;) Raz jeszcze dziękuję, dziękuję:*:*
Teraz poproszę o fanfary, ponieważ Dusia nadrobiła wszystkie zaległe notki w jeden dzień:)
UsuńMatko, tyle się działo u Ginny Lupin podczas mojej nieobecności. Tyle smutku, nieustanego cierpienia. Bardzo były ciekawe rozdziały. Z rozdziału na rozdział stawały się coraz to bardziej ciekawsze. Najbardziej przykuły mnie rozdziały : "Smak bólu" i "Gwałt na emocjach". Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiego rozwoju zdarzeń. Ach, bardzo mocno mną wstrząsnęło, kiedy dowiedziałam się o śmierci Galindy. Wiem teraz, że Ginny będzie miała duże wyrzuty sumienia, za to co się stało, ponieważ to ona zaproponowała tą zamianę, a także ten sen był bardzo przerażający. Nie spodziewałam się także, że Ginny może także utracić rękę. Byłam w kompletnym amoku, kiedy czytałam słowa wypowiadane przez Eddiego. Jeśli chodzi o tę notkę. Była bardzo ciekawa i pełna strachu. To już nie jest Hogwart, tylko jakiś obóz. Ach, dobrze, że brat Albusa przeszedł z odsieczą. Aha. Bym zapomniała. Cieszę się, że w rozdziałach w końcu pojawił się Eddie^^
Szkoda, że nie mogłam podziwiać Twoich szablonów w czasie mojej nieobecności. Ale ten co teraz jest bardzo cudowny, piękny (tak jak ten, co teraz obecnie mam na Astorii, bardzo Ci raz jeszcze dziękuję za niego:*), mam to nadzieje, że będzie on długo wisiał:)
Czekam na więcej i życzę dużo wenki:*
Całuję mocno:*
Wyszedł Ci świetny rozdział. To znaczy, zawsze takie Ci wychodzą, ale ten jest naprawdę niesamowity ^^
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ginny wróciła do świata żywych. W końcu nie mogą jej ominąć najciekawsze akcje!
W Hogwarcie zrobiło się niebezpiecznie. Fakt, od początku tego roku tak było, ale teraz to niebezpieczeństwo stało się bardziej namacalne. Jakby ktoś oznajmił "Koniec żartów" i zaczęło się obrywać nawet tym siedzącym cicho.
I tu właśnie kryje się geniusz tego rozdziału. Pomimo tego jak źle się dzieje, to była w nim masa humoru.
Ta głodówka Gwardii była poruszająca. Fajnie opisałaś odkrycie przejścia do Świńskiego Łba. Dlaczego mnie nie dziwi, że poszli akurat Neville i Ginny?
Aha, jak już jestem przy Neville'u to powiem, że momentami jego zachowanie mi do niego nie pasuje. Coś mi w nim nie gra.
Szablon jest śliczny. Szczególnie podoba mi się ten klimatyczny nagłówek.
Pozdrawiam ;)
Och, śliczny szablon, który tak subtelnie zawiera wiele wątków :)
OdpowiedzUsuńAberforth jak zwykle miły. A Ginny jest bardziej ślizgońska niż sądziłam. Wydaje mi się, że patrzę wciąż na nią przez pryzmat sagi HP i dopiero teraz wolno odkrywam ją na nowo. Odkrywam Twoją Ginny, tylko i wyłącznie Twoją. Jeszcze trochę i nie będę mogła na nia patrzeć w inny sposób ;p
OdpowiedzUsuńKurczę, zdziwiło mnie zdanie:Chciałam się odwrócić, aby nacieszyć oczy widokiem podłamanego Neville'a. Przecież Ginny raczej lubiła Neville'a. Wg. bardzo lubię tą postać, szczególnie, gdy dorosła w 7 cz. HP.
OdpowiedzUsuńNo, dobrze, że Aberfoth im pomógł, najwyższy czas. Mam nadzieję, że Alecto już nie skrzywdzi Ginny.