Wielkim
płomieniem nie ogrzejesz dłoni.
Uciekniesz albo spłoniesz.
Uciekniesz albo spłoniesz.
majowywiatr
Dla
Dusi :*
grudzień
1997
Nasze
usta błądziły po omacku. Nie mogłam złapać tchu, zasypywana
tysiącem pocałunków. Jego język pieścił zachłannie moje
podniebienie, a zęby nadgryzały dolną wargę. Jedną rękę
wplótł w moje długie, rude włosy, a drugą położył na
pośladkach.
Nigdy
wcześniej nie czułam tak niesamowitego uczucia. Dreszcze biegały
po całym moim ciele, myśli podrywały się do dzikiego lotu.
Wszystkie zmysły wyostrzyły się w tej jednej chwili. Widziałam
jego przymrużone, zamazane oczy, słyszałam ciche westchnienia,
czułam ogień na skórze i zapach jego mydła.
Prawie
omdlewałam w jego ramionach, jednocześnie marząc, aby ta chwila
trwała wiecznie. W pewnym sensie było w niej coś dziwnie
znajomego, jakby cały świat w tym momencie się zatrzymał.
Nawet
nie wiem, kiedy uniósł moje ciało. Oplotłam go w pasie nogami, a
prawą ręką z trudem objęłam szyję.
Po
kilku chwilach pozwolił mi złapać oddech, obsypując pocałunkami
moją szyję i obojczyki. Ssał delikatnie niewielkie partie skóry.
Jęknęłam cicho.
To
było złe, było zakazane i dlatego tak dobrze smakowało...
-
Kocham cię – szepnęłam, wyginając kręgosłup, aby miał lepszy
dostęp do mojego dekoltu. - Kocham cię...
W
pewnym momencie położył mnie na miękkim łóżku. Sam zdjął
swój czarny sweter, nie spodziewałam się, że jego tors może być
tak blady, a zarazem tak piękny. Długimi zwinnymi palcami zaczął
odpinać guziki mojej koszuli.
Drżałam.
Serce waliło mi w piersi. Czas nie mógł płynąć w takim
momencie. Jednym ruchem zdjął ze mnie czarny stanik i zaczął
pieścić niezbyt duże piersi. Przygryzłam wargę, aby powstrzymać
jęki. Wplotłam palce w jego czarne, miękkie włosy.
To
była jedna z tych chwil, która powinna trwać wiecznie. Nikt i nic
nie miało prawa zakłócić tego momentu. Taka była kolej rzeczy,
tak musiało się stać. Rozkosz, uczucie tak dziwne. Nie potrafiłam
odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie czy już je znałam.
On
był moim pierwszym partnerem, pierwszym i ostatnim. Moje ciało było
dla mnie ważne, było niedostępne, otoczone grubym murem, którego
ja nie potrafiłam przełamać. Nie znałam siebie, wstydziłam się
siebie, aż do tej chwili.
Kiedy
zdjął moje spodnie, nasze serca zaczęły bić jednym rytmem...
byliśmy połączeni niewidzialną więzią, której nikt nie mógł
rozerwać.
Spadłam
w otchłań rozkoszy i bólu...
Gdzieś
daleko jakieś dziecko przyszło na świat. Już niedługo pozna się
na życiu. Najpierw będzie złe na rodziców, bo nie będą chcieli
się z nim bawić, potem nie dostanie dziesiątego lizaka z kolei,
nie przeczytają mu setny raz tej samej bajki, w szkole dostanie
pierwszą złą ocenę, pokłóci się z przyjacielem, przeżyje
zawód miłosny, a potem... potem znajdzie prawdziwą, wielką i
głęboka miłość.
W
i e c z n o ś ć. Tyle właśnie powinna trwać ta chwila.
Myślałaś
kiedyś o tym, że może sny są jawą, a nasze życie czyimś snem?
- Syriuszu, obyś się mylił.
Obudziłam
się w ramionach Eddiego. Jego ciepłe wargi dotykały mojej
rozpalonej od pocałunków szyi. Nie potrafiłam pozbierać myśli,
czułam się, jakby to, co się wczoraj wydarzyło było snem,
najpiękniejszym z możliwych. Popatrzyłam na mężczyznę. Nie
spał, jego oczy były delikatnie przymknięte, a na ustach błądził
promienny uśmiech.
-
Dzień dobry – rzekł.
Właśnie
przespałaś się z człowiekiem, który według ciebie jest
największym chamem świata –
upomniał mnie cichy głosik siedzący w mojej głowie. - Gratuluję.
-
Wcale nie taki dobry – stwierdziłam. - Leżę naga w łóżku
obcego faceta. Takich dni chyba nie zalicza się do udanych, co?
Eddie
zaśmiał się cicho, po czym połaskotał pod kołdrą mój brzuch.
Zachichotałam bezwiednie.
-
Przestań! - syknęłam. - Bo zesikam ci się do łóżka.
Podziałało.
Odkrył z nas obu kołdrę i wstał z łóżka. Usiadłam, z
zaciekawieniem przyglądając się, co robi. Podszedł do komody i
wyjął z szuflady świeżą bieliznę. Zmarszczyłam brwi ze
złością.
-
Spieszysz się gdzieś? - zapytałam.
- Od
godziny powinienem być w skrzydle szpitalnym. Możesz tu zostać,
jak chcesz.
-
Super...Liczyłam na miły poranek.
-
Przed chwilą twierdziłaś coś innego – oświadczył z uśmiechem.
- A
zjesz chociaż ze mną śniadanie? - spytałam, próbując ukryć
błagalny ton głosu.
-
Zjem. Wezwę skrzaty z czymś specjalnym.
-
Eddie... dziękuję ci. To była jedyna rzecz, jakiej nigdy nie
robiłam, kiedy miałam obie ręce. Dziwnie to brzmi, co?
-
Trochę, ale ładnie wyglądasz, jak się czerwienisz z zakłopotania.
W
jednej chwili chwyciłam puchatą poduszkę i rzuciłam nią w jego
stronę. Trafiłam prosto w jego zakuty łeb.
Eddie,
jak przystało na nie dżentelmena, pozostawił mnie samą zaraz po
posiłku. Jak to stwierdził – obowiązki go wzywały. Nie wiem, od
kiedy był taki zapalony do swojej pracy, szczególnie, że z tego,
co się dowiedziałam wynikało, że jeszcze nie ukończył
wszystkich kursów na uzdrowiciela. Nie wiem, dlaczego Pomfrey
pozwalała mu barć jedne z trudniejszych przypadków. Najwyraźniej,
z niewiadomych dla mnie przyczyn, musiała mu ufać.
Siedziałam
na tym starym fotelu, na którym kilka tygodni temu kazałam mu spać.
O dziwo, był miękki i wygodny. Myślałam o wszystkim, co się
wydarzyło. Zastanawiałam się, czy powinnam mieć jakieś wyrzuty
sumienia. Doszłam do jednego prostego wniosku – nie. Nie można
winić się po czymś tak wspaniałym.
Upiłam
ostatni łyk herbaty, po czym wzięłam się za przeglądanie książek
leżących na stoliku. Nawet tytuły były dla mnie zbyt trudne, aby
je przeczytać. Jedna była o eliksirach inna o dość podejrzanych
zaklęciach.
Po
kilku minutach wstałam z fotela. Przeciągnęłam się i ziewnęłam
głośno. Nudziłam się. Mogłam w tym momencie przejrzeć rzeczy
osobiste Eddiego, pooglądać jego bieliznę lub poczytać jedną z
grubych ksiąg. Ogólnie, żadna perspektywa do mnie nie przemawiała.
Jak mógł tak po prostu sobie iść i kazać mi grzecznie czekać do
wieczora? Co za tupet.
Przechadzałam
się kilka razy wokół pokoju, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
Przełknęłam ślinę i wyszłam z sypialni. Na palcach podeszłam
do drewnianych wrót na końcu niewielkiego korytarza. Przytknęłam
ucho do ich gładkiej powierzchni. Wtem stukanie się powtórzyło.
Nie
miałam zielonego pojęcia, co zrobić. Powinnam udawać, że nie
istnieję, schować się gdzieś. Jednak równie dobrze mogła to być
Nessi, którą przywiódł tu trop z Mapy Huncwotów. Myślałam
odrobinę zbyt długo, gdyż ktoś nacisnął na klamkę, a drzwi
uchyliły się ze skrzypem. No tak, kto by pomyślał, że należy je
zamknąć?
Cofnęłam
się o kilka kroków, wyciągając różdżkę.
I
wtedy ją zobaczyłam. Alecto Carrow stała z twarzą wykrzywioną w
okrutnym, ironicznym uśmiechu. Jej paciorkowate oczy przebiegły po
ścianach pomieszczenia, po czym spoczęły na mojej osobie.
Strach
nie był odpowiednim słowem, opisującym to, co czułam.
Przerażenie, które ogarnęło moje ciało sprawiło, że włosy
stanęły mi dęba, a na plecach pojawiła się gęsia skórka. Po
czole spłynęła zimna kropla potu, a za nią kolejna i kolejna.
Dłoń zadrżała mi tak mocno, że omal nie wypuściłam z niej
różdżki.
- No
proszę – rzekła. - Tak myślałam, że w końcu cię tu spotkam.
Bałam
się odpowiedzieć cokolwiek. Czułam, jak moje śniadanie podchodzi
mi do gardła. Gdybym miała lewą rękę, to najpewniej
uszczypnęłabym się w policzek. Takie rzeczy nie miały prawa się
dziać.
-
Nie przywitasz się? - wycedziła.
Nie
mogłam się bać, nie tym razem. Musiałam stamtąd zwiać i to jak
najszybciej. Alecto wyciągnął różdżkę. Machnęła nią,
uderzając we mnie snopem czerwonych iskier.
-
Protego- krzyknęłam,
odbijając jej zaklęcie.
- No
proszę – warknęła. - Chcesz się pojedynkować?
Kobieta
nie chciała dać za wygraną. W moim kierunku leciały kolejne i
kolejne groty strzał. Robiłam dokładnie tak, jak uczył mnie
Kingsley. Stosowałam zaklęcia obronne, grając na czas. Oczywiście
na dłuższą metę nie było to zbyt rozsądne. Jak długo mogłam
czekać na Eddiego? A, znając Alecto, miała jakieś oszustwo na
uwadze.
Próbowałam
nad sobą zapanować, aby nie poniosły mnie niepotrzebne emocje.
Miałam plan, plan wymyślony na bazie chwili. Musiał się udać.
Zaczęłam
się wycofywać. Po każdej tarczy jeden krok do tyłu. Alecto nie
wiedziała, co mi chodzi po głowie, jednak wyraz jej twarzy nie
zmienił się nawet na sekundę. Była zbyt pochłonięta wolą
walki. Wtem moje plecy dotknęły drzwi od sypialni Eddiego. Gdybym
tylko miała drugą rękę, to wszystko byłoby prostsze.
Opuściłam
zaklęcie ochronne i dosłownie w ułamku sekundy rozpaliłam ogień
na środku krótkiego korytarzyka. Dzikie płomienie uniosły się
pod sufit, zasłaniając mi wściekłą twarz Alecto.
Nie
mając lepszego pomysłu, chwyciłam różdżkę w zęby i wparowałam
do pomieszczenia. Miałam dosłownie kilka sekund. Stanęłam po
lewej stronie drzwi i namierzyłam wzrokiem duży ciężki fotel.
Uniosłam go jednym machnięciem różdżki i czekałam.
Wstrzymałam
oddech.
-
Idę do ciebie. - Usłyszałam zza ściany. - Odetnę ci jeszcze
drugą rączkę.
Wtem
drzwi się otworzyły. Alecto wpadła do pomieszczenia jak torpeda. W
momencie, w którym nasz spojrzenia się spotkały na jej głowę
opadł ciężki, stary fotel. Nie zdążyła krzyknąć, nie zdążyłam
na nią spojrzeć. Wybiegłam.
Moje
kroki odbijały się echem po korytarzu. Pędziłam ile sił w
nogach. Nie zatrzymało mnie wołanie uczniów, nauczycielki
numerologi czy głośne miauki Pani Norris. Musiałam znaleźć się
jak najdalej od tego miejsca.
Po
paru minutach wpadłam do skrzydła szpitalnego. Nie wiem, kto był
bardziej zdziwiony: Eddie, pani Pomfrey, czy ten uczeń z
posiniaczoną twarzą. Wszystkie trzy pary oczu utkwione były we
mnie. Po tak długim biegu nie mogłam złapać tchu. Pochyliłam się
nisko, opierając dłoń na kolanie.
- Co
się stało? - Usłyszałam głos Eddiego.
-
Zabiłam ją – szepnęłam. - Zabiłam Alecto.
~*~
Wiem,
wiem, na początku nie za bardzo o co chodzi, ale spokojnie. Ginny za
kilka rozdziałów będzie to dokładnie wspominać i wątpliwości
się rozwieją.
Szablon
nie zmieniony, bo ten mi się podoba. Jest taki inny, przejrzysty i
mam dużo miejsca w kolumnach. Zresztą ostatnio nie mam weny na
grafikę, nie wiem dlaczego. Dlatego bardzo przepraszam osoby, którym
obiecałam szablon.
Jeszcze
jedna sprawa... czy was też wkurza muzyka na blogach? Ja zawsze mam
włączoną swoją, wchodzę gdzieś i nakładają mi się dźwięki.
Okropnie to denerwuje.
Co
ja tu jeszcze chciałam napisać...? A tak, już wiem. Kochane moje,
mam do Was pytanie kompletnie nie związane z Ginevrą,
opowiadaniami, blogowaniem. Takie trochę osobiste? Macie jakieś
sposoby na wypadające garściami włosy? Wszelka pomoc mile
widziana. Jestem tak zdeterminowana, że chyba wszystko użyję.
-------------------------------------
Ale tu ładnie :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że piszesz jeszcze jedno opowiadanie ^^ Muszę się zmobilizować i przeczytać ponad 30 rozdziałów :)
Mam nadzieję, że będzie się je czytać tak samo dobrze jak Twoje inne opowiadania :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
to jest moje najukochańszy dziecko (to opowiadanie). tylko ze ono nie ma 30 rozdziałów tylko prawie 90. wszystkie są w spisie treści. ten blog prowadzę od 2 lat i ciągle nie mogę sie z nim rozstać.
Usuńczy będzie się je dobrze czytać? nie wiem. są dość stare i mają sporo błędów.
Fakt, dopiero później ogarnęłam spis treści.
UsuńTrochę mi to zajmie, to czytanie, ale myślę, że dam radę :)
No proszę i wpadłam przypadkiem i jestem pierwsza.
OdpowiedzUsuńCo za niespodzianka nie powiem;p
Rozdział po raz kolejny chylę głowę z uznania.
Naprawdę i szczerze bo wyszedł Ci wspaniale.
Byłam ciekawa w sumie kiedy Eddie i Ginewra wylądują ze sobą w łóżku to pewnie taka mała część tej mojej drugiej hmm nieco mało romantycznej natury.
Wspaniale opisałaś ich pierwszy raz.
bez brutalnych słów, ale ciepło i delikatnie na pewno mając na uwadze wiek różnych czytelników.
no i to niespodziewane spotkanie z Alecto.
Ginn na pewno się tego nie spodziewała.
Naprawdę ją zabiła?
Prawdę powiedziawszy w pewnym momencie mocno się pogubiłam.
Co do muzyki i owszem też się wkurzam zwłaszcza gdy czytam kilka blogów na raz.
A szablonu na razie nie zmieniaj gdyż według mnie jest wspaniały ale mówiłam już to wcześniej.
No i jednak nie pierwsza.
UsuńTak długo męczyłam się z komentarzem że ktoś mnie wyprzedził.
Złośliwość losu;p
Przepraszam, następnym razem zostawię Ci pierwsze miejsce pod postem ^^
Usuńdziewczęta, dla mnie nie jest ważne, kto jest pierwszy :D na początku nie chciałam, aby się przespali, ale potem mówię, że no jak to tak! skoro w realnym świecie się z nim przespała będąc wierna Harry'emu to czemu tutaj ma nie ulec? ale spokojnie, wytłumaczę to w przyszłości.
Usuńwiek czytelniczek zawsze mam na uwadze jeśli chodzi o sceny erotyczne (w brutalnych czasem ponosi mnie fantazja). No i najważniejsze: sama Ginny ma dopiero 16 lat, więc to też mnie do czegoś zobowiązuje (Boże, jaka ja jestem stara w porównaniu do niej...!)
pogubiłaś sie? oj... ale nie martw się, ja też się czasem gubię. zdarza się, że piszę, piszę i zapominam co napisałam a potem wychodzą mi takie pierdoły że szkoda gadać.
Pozdrawiam!
No fajny szablon, tylko czemu tam jest dwóch facetów? No chyba, że mam jakieś zwidy albo coś ;PPP.
OdpowiedzUsuńRozdział był fajny, ale nie wiem czemu miałam wrażenie, że był krótki ;P. Tym razem dałaś trochę dużo scen z obściskiwaniem się, ale jest ok. Mam nadzieję, że wyjaśnisz jeszcze tę sytuację z Alecto, bo jest trochę zagmatwane, ale rozumiem, że w ten sposób chciałaś ukazać zagubienie Ginny w zaistniałej sytuacji.
No, ale fajnie się czytało ;P.
ps. Jak sobie wyobrażasz moją Evelyn? Bo wczoraj w komentarzu stwierdziłaś, że ta w nagłówku nie pasuje. Tak z ciekawości pytam ^^.
masz zwidy :P gdzie widzisz dwóch facetów? to u góry z piegami i bez zarostu to Cintia Dicker we własnej osobie :D
Usuńfakt, rozdział był trochę krótszy, ale nie aż tak bardzo.
może i sytuacja była zagmatwana, ale chyba właśnie dlatego, że do Ginny nie do końca dochodziło to, co się właściwie dzieje.
obściskiwanie się? ja lubię obściskiwanie się na subtelnym, delikatnym poziomie :P
A może to wina tekstury, bo na pierwszy rzut oka obie postacie mają zarost ^^. Dlatego myślałam, że ten na górze to też facet ^^.
UsuńW sumie to zagmatwanie dobrze pasuje do narracji pierwszoosobowej, bo to jest ukazane oczami Ginny, a ona na pewno musiała być wtedy bardzo zagubiona.
Widziałam twój rysunek Evelyn ^^. W sumie też Evelyn miała na nim trochę emo fryzurę. Wiem, że dziewczyna z mojego nagłówka wygląda dość młodo, ale w tekście też często powtarzam, że Evelyn wygląda na parę lat młodszą, niż w rzeczywistości, i że nosi mocny makijaż, żeby to zamaskować. Przed pisaniem tego opowiadania najpierw widziałam fotki tej laski, a potem wymyśliłam samą Evelyn, i mi się ona bardzo podoba ;).
No ale dzięki za szkic ^^. Na komentarz odpowiedziałam u siebie ;).
Początek bardzo się podobał. Ładnie opisałaś ich romantyczną chwilę. Nareszcie! :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Eddie nie był chamem, że poszedł sobie po śniadaniu do pracy, aby zachować pozory. Ech, Ginny, Ginny...
Stracie z Alecto było emocjonujące. Dobrze, że Ginny obmyśliła plan. Tylko czy naprawdę ją zabiła? Fotel i już? Chciałbym, ale nic nie jest pewne, muszę czekać na następną notkę.
I tak, mnie również wkurza muzyka na blogach, bo zazwyczaj słucham sobie czegoś swojego, a tamto zawsze wyłączam :)
Pozdrawiam.
wiesz, dla Ginny Eddie był chamem jak zaproponował jej herbatę sypaną zamiast w torebkach, więc wyjście do pracy musiało ją totalnie wkurzyć :P żartuję ona ma po prostu swoje zagrania i głupie pomysły ^^
Usuńco do Alecto, milczę.
Pozdrawiam!
No, też mi się wydaje, że Ginny ma swoje dziwactwa ;)
UsuńI przy okazji - co jest na Twoim avatarze? :)
jak to co? Elfaba :P tak wygląda bohaterka książki Wicked która ma takie imię jak ja mam nick :) tak, tak, ona ma zieloną skórę :P
UsuńAha ;) Musisz mi wybaczyć moją niewiedzę, bo nie zetknęłam się z tą książką. Ale zielona skóra jest niewątpliwie ciekawa :)
Usuńp.s.
OdpowiedzUsuńco do wypadających włosów polecam bardzo wyciąg z kasztana.
Stosowany osobiście swojego czasu i naprawdę bardzo skuteczny.
Można chyba kupić w aptece lub zwyczajnie samemu zrobić.
dzięki, spróbuję i tego, bo niedługo kompletnie wyłysieje. kiedyś miałam tak dużo włosów, a teraz...
UsuńŚlicznie dziękuję za dedykejszyn:* Jest mi bardzo miło^^
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał. Początek bardzo romantyczny. Przyda się trochę miłości, kiedy trwa wojna. A Ginny naprawdę tego potrzebuje.
No i ten pojedynek z Alecto bardzo imponujący. Ale jakoś nie przekonuje mnie to, że mogła ją zabić. Ale wiadomo, że Ginny była w ciężkim szoku i mogło jej się wydawać, że ją zabiła. Dla mnie Alecto jest zbyt silna, żeby fotel ją załatwił :)
Tak, muzyka na blogach także mnie wkurza, bo także mam czasami włączoną swoją. A na wypadanie włosów nie wiem co poradzić, bo sama mam z tym problemy. Chociaż przeczytałam poprzedniczkę, więc i może i ja spróbuje ten wyciąg z kasztana. Może poskutkuję:)
Raz jeszcze dziękuję za dedykację:* i czekam na next:)
Całuję mocno:*
nie ma za co :) taki prezencik powitalny ^^
Usuńnieskromnie powiem, ze początek również mi sie podoba.
O ALecto na razie milczę, ale mogę powiedzieć tyle, że ona nawet na nią nie spojrzała tylko uciekła.
Tia, wypróbujmy tego kasztana, może nam coś da ^^
Szczerze to nie spodziewałam się, że pójdą do łóżka w tym rozdziale. To było dla mnie zaskoczenie ale jak najbardziej pozytywne. Oni są dla siebie stworzeni nie ważne czy to rzeczywistość czy alternatywa. A co do Alecto to ja życzyłam jej śmierci już od pewnego czasu i dzisiaj nic mi nie wychodzi więc to też się nie spełni. Niestety. Złego diabli nie biorą. Masz racje. Jeśli ktoś dodaje muzykę na blogu to to jest po prostu straszne. Nienawidzę tego. Po pierwsze ta muzyka nie pasuje do każdego rozdziału po drugie każdy ma swój gust i raczej puszczanie mu czegoś na siłę nie jest dobrym pomysłem. Jak chcą się podzielić swoją muzyką to powinni stworzyć do tego zakładkę.
OdpowiedzUsuńEddie jest jedynym mężczyzną którego kocha i w alternatywie i w rzeczywistości. ale już chyba o tym pisałam :)
Usuńco do Alecto. na razie milczę.
muzyka jest straszna. jedyne co do mnie przemawia to wersje instrumentalne, ale to naprawdę w ostateczności. a co do gustu to faktycznie, czasem jak coś się włączy to mam ochotę rzucać laptopem.
Ale skontrastowałaś ten rozdział, zarówno w porównaniu do poprzedniego jak i pierwszej i drugiej części samego rozdziału. Na początku byłam nieco zdezorientowana, bo przywykłam już do mroków Hogwartu na Ginevrze :D
OdpowiedzUsuńPojedynek z Alecto był dość... dziwny, za szybko to się działo i w gruncie rzeczy jestem prawie tak samo zszokowana jak Ginny. Jakoś nie wydaje mi się, żeby ją zabiła, ale... No, zobaczymy.
Ale pierwsza część opisana bardzo ładnie, zgrabnie i klimatycznie ^^,
Taaaak, muzyka na blogach mnie irytuje, też zlewa się z moją, a potem jeszcze szukam, w której karcie to cudo się włączyło i nie mogę cieszyć się własną melodią przez dłuższy czas haha. Co innego jak ktoś w notce daje link do podkładu, wtedy mam wybór :D Zwykle włączam, chyba, że po otworzeniu linku widzę jakiegos nielubianego artystę, to sobie odpuszczam ;D
Acha, chcę zwrócić uwagę coś dziwnego moim zdaniem: "głośne miauki Pani Norris. " - miauki brzmi głupio... nie lepiej - głośne miauczenie? xD
Przytnij włosy :P Ja teraz uparłam się na zapuszczanie i też mi wypadają, więc kupiłam odżywkę do włosów Nivea [long hair repair bodajże] i po jej użyciu do 3 dni wypadają mniej i łatwiej się rozczesują, potem powinnam zrobić jeszcze raz, ale wolę nie przesadzać z chemią na włosy, więc używam raz na tydzień. Coś tam daje... ;]
zacznę od końca. regularnie podcinam końcówki, no! kiedyś już też miałam taką sytuację, że mi wypadały i ścięłam się na krótko (ekstremalnie, nie? :D) nawet to nie pomogło. Fryzjerka twierdzi, że to z nerwów lub z braku jakiś tam minerałów, ale co fryzjerka może wiedzieć?
Usuńco do muzyki. fakt. podkład jest wskazany (tak jak u Ciebie :)) ale nie nutki bezpośrednio na blogu. blogspot jest fajny ale tę funkcję bym usunęła bezpowrotnie ^^
"miałki"... teraz to słowo zaczęło kojarzyć mi się z przymiotnikiem np. miałki piasek.
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa :D
Rozdział zaskakujący, bo intryguje treścią. Przyznam, że na początku byłam nieco zmieszana i aż się zaczęłam zastanawiać, czy przypadkiem czegoś nie przeoczyłam i nie ominęłam jednego rozdziału ^^. Dopiero później zrozumiałam, że to celowy zabieg. Przyznam, że jakoś nie zaskoczyło mnie, że Ginny w tym życiu też straciła dziewictwo z Eddie'm. Zastanawiam się tylko, co to właściwie znaczy i czy nie wynika z tego, że w prawdziwej wersji jej uczucie do Harry'ego było jedynie efektem zbiegu okoliczności. Bo to jednak Eddie pojawia się wszędzie i dostaje wszystko.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy Ginny naprawdę zabiła Alecto. W sumie to myślę, że to byłby dobry pomysł. Szaleje wojna, a ta wariatka wybitnie mocno chce zabić rudą, nieprawdaż? W tej sytuacji nie wszyscy mogą przeżyć.
Co do grafiki, to doskonale rozumiem. Niekiedy trzeba od wszystkiego odpocząć;)
Muzyka na blogach hm, ogólnie nic do niej nie mam dopóki nie zacznie się dublować z moją i nagle... BUM!! Wtedy jestem wnerwiona na maksa. Nie rozumiem, po co tak ustawić odtwarzacz na blogi.
Z kolei odnośnie wypadania włosów to nie znam żadnego sposobu, aczkolwiek ponoć zmiksowana pietruszka i jabłko na włosy sprawia, że szybciej urosną nowe włosy. Nie wiem ile w tym prawdy, ale tak twierdzą dwie moje przyjaciółki.
Pozdrawiam;)
tak też myślałam, że czytelniczką będzie się tak zdawać. ale obiecuję, że lukę wypełnię za jakiś czas. mam już to nawet napisane.
Usuńyes, Eddie jest jedynym facetem, którego kocha Ginny w obydwu wersjach. To taki celowy zabieg. Nie znaczy, ze nic nie czuła do Harry'ego, nie, absolutnie. to też była miłość.
Pozdrawiam!
Jajejajujaj!
OdpowiedzUsuńTen rozdział sprawił, że przez chwilę (lub dwie) siedziałam z rozdziawioną gę... buzią. Ja wiedziałam! Wiedziałam, że "alternatywna Gin" też pójdzie z Eddiem do łóżka :D No i zabije Alecto (gdybyś chciała usłyszeć wulgaryzmy na jej temat, zapraszam - pisz na maila :D)...(chociaż nie, owe wulgaryzmy są zbyt wulgarne, poprzestańmy na samym "nie lubię jej").
Jak zaczęłam czytać, to szybko weszłam na poprzedni rozdział i sprawdziłam końcówkę, żeby się upewnić, czy aby niczego nie pominęłam. Nie pominęłam, więc ten początek to celowy zabieg :D (sama do tego doszłam! ^^). Czuję się lekko... no, skonfundowana. Alecto nie żyje, Aleco nie żyje! (mam taką uciechę, że szkoda gadać ;p). Chociaż jestem pewna, że w następnych rozdziałach okaże się, iż kobitka żyje, tylko miała lekkie kłopoty z głową (nowość? bynajmniej), a na dodatek Eddie musiał się nią zająć w skrzydle szpitalnym ^^
Tra ta ta, snuję swoje walnięte domysły ;p
A właśnie, już "zgłupłam": prosiłam cię o powiadamianie? Jeśli nie, to teraz proszę ;D
Pozdrawiam cieplutko, Minnie
[mur-bez-bram]
wulgaryzmy są brzydkie. nie używamy ich w mojej obecności bo mi się włos jeży na głowie :P
UsuńJak już wyżej wspomniałam. luka między tymi rozdziałami zostanie zapełniona w przyszłości.
Walnięte domysły? Nie... to ja jestem walnięta :P
Oki, będę informować. nic nie pisała więc nie wiedziałam.
Jupi! No Eddie i Ginny! Nawet nie wiesz jak na to czekałam :D Mam nadzieję, że poznamy szcegóły... O Boże, jak to brzmi, hahaha. Wiedziałam, ba! byłam pewna, że Ginny i w Alternatywie no może nie tyle, że straci z Eddiem dziewictwo, ale że coś między nimi będzie. Wiedziałam! Hahahaha! Ginny zabiła Alecto. Cieszę się jak jakaś psychopatka, ale spoko. Szczerze, to zaskoczyło mnie to, że odebrała komuś życie, ale w relanym świecie zrobiła do Dołohowi, który zabił jej ojca, a w alternatywie osobie, która zabiła jej matkę. No ale co, należało się suce. A obiecałam sobie, że nie będę wulgarna. Ech... Rozdział był jednym z najlepszych w alternatywie, poważnie. Tak sie cieszyłam, że ta idiotka nie żyje, ale jak to się mówi: "Nie chwal dnai przed zachodem słońca". Może jeszcze poczekam zanim zbzikuję z uciechy, ale w każdym razie dobrze, że Ginny uciekła bo jeśli Alecto żyje mogłoby się skończyć dużo gorzej niż utratą ręki, co i tak jest straszne. Ale Ginevra nie może uciekać do końca życia. Mam nadzieję, ze jeśli nie zabiła jej teraz, zrobi to później. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńszczegóły? nie, nie raczej fakty jak do tego doszło i kto to zainicjował. o tak, to jest ciekawe. jak sądzisz, kto chciał bardziej? :D
UsuńNie tak szybko z Alecto. to znaczy ja milczę jak grób, ale zgadzam się z Tobą. powinna ja wykończyć. Ginny Alecto, oczywiście. sama mam nadzieję, że kiedyś to osiągnie ^^
Pozdrawiam.
Miło, że znów piszesz Ginny. Liczyłam bardzo, że wrócisz. Wpadłam tu przypadkiem po tak długiej przerwie i przeżyłam całkiem niezły szok, gdy zobaczyłam tyyyle nowych rozdziałów (a skończyłam bodaj na X Alternatywy, czy któryś, przed przerwą, mówiąc szczerze - nie pamiętam).
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście trochę wyskoczyłaś z Ginny i Eddie'm (jak to się odmienia?) w tym rozdziale, aż sprawdziłam, czy na pewno czytam Alternatywę, a nie wleciałam przypadkiem w normalne rozdziały. xD
Ale bardzo się cieszę, że znów piszesz. Akurat potrzebowałam czegoś fajnego do przeczytania, aby wen kopnął mnie w rzyć, wpadam tu i masz. ;>
Lai
I słuchałam sobie dziś na durnym mtv pasma o Florence, słyszałam tę piosenkę milion razy, ale dziś początek pasował mi do Ginny jak nigdy do niczego. ;P
"You are the hole in my head
You are the space in my bed
You are the silence in between what I thought
And what I said"
jak ja lubię, kiedy widzę znajome nicki. Szukałam ludzi, którzy kiedyś czytali Ginevrę, ale za nic nie mogłam do Ciebie dotrzeć. Straciłam nadzieję, a tu proszę, wchodzę, widzę nowy komentarz patrzę a tu taka niespodzianka. nie mogę się ogarnąć z wrażenia :P
UsuńTak, wróciłam, ale przerwa dobrze mi zrobiła. Choć przyznam szczerze, że to byłby wielki grzech nie dokończyć tej historii. ona jest częścią mnie i to taką wielką częścią :)
a co do piosenki, dawno jej nie słuchałam i teraz zaczęłam wałkować przez Ciebie :P zainspirowała mnie. Do czego? do nowego szablonu :P
pozdrawiam!
Z góry mówię, że nie wiem, czy odpowiadam na Twoją wiadomość czy znowu na notkę, bo nie ogarniam blogspota do końca. A dotrzeć do mnie nie mogłaś dlatego, że nigdy nie zostawiłam żadnego adresy. ;P Mówiąc szczerze, dawno nie pisałam w kierunku publikacji na bloga, chociaż owszem, posiadam takiego, nawet nie jednego.
UsuńNo właśnie, bardzo wielki grzech. Ale doskonale to rozumiem, sama mam taką jedną historię, której nie mogę nie skończyć (chociaż moja przerwa to już chyba roczna jest, a walczę z tą historią od 4,5 roku).
No i czekam na nowy szablon. Tak szczerze, jakieś błękity i granaty tak mi się wciskają, jakbym miała sobie wyobrażać szablon na podstawie tej piosenki. ;P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie komentowałam twojego bloga O.O Powinnam paść teraz na twarz i błagać o przebaczenie, droga Elfabo. Czytałam wszystkie rozdziały łącznie z alternatywą, aż w końcu zaginęłam w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach. I skąd ja wiedziałam, że w alternatywie Galinda będzie zakochana w Harrym? Pisałam ci to kiedyś na Onecie pod pseudonimem Kitty(Ańx), którego używałam dopóki nie połączyłam Anny i Rozalii, aż powstała AnaRosa.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się wielu rzeczy, a szczególnie tego, że Ginny straci rękę przez bliżej nieokiełznaną i szaloną Alecto, którą bym najchętniej wysłała na Zieloną Milę z książki Stephena Kinga lub załatwiła tasakiem. Normalnie zabić, zakopać, pociąć i znów zakopać. Alecto to zwierzę, a nie człowiek. A zresztą, czego się tu spodziewać po śmierciożercach? Oni nie wiedzą, co to litość.
Ginny bardzo wiele łączy z tą z niealternatywy. Przespała się z Eddim. Nie wiem, ale uwielbiam tego człowieczka. Aktor, który gra niego u ciebie, to mój potencjalny małżonek. Nie mam zbyt dużych zaległości, jeżeli nie liczyć faktu, że nie dałam żadnej komy na swoim blogu. Wybacz, Elfabo, moją ułomność.
Zapraszam na: illegal-feeling.blogspot.com oraz historia-harryego-i-ginevry.blogspot.com.
O nowych notkach nie musisz mnie informować, ponieważ bywam tutaj codziennie ;) Dziękuję za topaza Cleana :)
Na Eddiego i Ginny nie czekałam, ale mnie to nie dziwi. Jej uczucie do niego naprawdę rośnie z każdym dniem, jakkolwiek banalnie to nie brzmi. And seriously? Rozumiem, że Ginny chciała spędzić z nim więcej czasu, ale wyjście do pracy chyba nie jest zbrodnią. :D
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z Alecto, chociaż nie wydaje mi się, żeby Ginny naprawdę ją zabiła. Czy to nie byłoby za proste?
Plus... Znalazłam literówkę i, jak to ja, zaraz pokażę gdzie. ^^
"Alectwo wyciągnął różdżkę". Wyciągnęła. :)
Podrawiam i życzę weny.
Mam do ciebie pytanie, a może to jest prośba? Nie jestem pewna ale już piszę o co chodzi. Jak już ci wcześniej mówiłam spodobał mi się styl w jakim robiłaś szablony. Ściągnęłam sobie Gimpa żeby samej popróbować i w sumie zrobiłam coś w bardzo podobnym stylu. Bardzo chciałabym to wstawić u siebie ale wolałam najpierw cię zapytać bo tak jakby mnie tym zainspirowałaś. Jeśli to ci przeszkadza to oczywiście zrozumiem i postaram się stworzyć coś innego. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńzwariowałaś? pewnie że możesz wstawić. sama z chęcią go obejrzę. ale przygotuj sie, że go skomentuję :D
UsuńTeraz trochę się boję :D. Na razie to nie jest nic wielkiego na by-elfaba znalazłam w kredytach link i tam znalazłam zdjęcia których ty też chyba używałaś w stylu vintage i pomyślałam sobie, że też mogę spróbować więc na razie to nie do końca wielkie robienie. ale małymi kroczkami ...
UsuńOch, kompletnie o tym zapomniałam, mam na myśli powiadomienie, to przez pośpiech. Jednak cieszę się, że sama znalazłaś to polecenie i nie ma za co, opowiadanie jest naprawdę warte uwagi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Faktycznie, na początku miałam wrażenie, że zgubiłam po drodze jeden rozdział i trzy razy sprawdziłam, czy wszystko okay. No ale nie ma to jak zaskoczenie. Przypuszczam, że wiele osób tak jak ja czekało na ten moment z nieciepliwością. Byłam ciekawa - będzie coś więcej między nimi, czy nie? A jednak.
OdpowiedzUsuńKurczę, ta Alecto to chyba ma jakiś dar jasnowidzenia (ewentualnie ciemnowidzenia), bo zawsze wie, gdzie spotka Ginny. Przeklęta kobieta. Mnie jej wcale nie szkoda, ale domyślam się, co czuje Ginny - wściekłość, ulgę, niedowierzanie, pewną dozę wyrzutów sumienia. A wszystko przez to piekielne coś w szatach śmierciożerów.
W jednym rozdziale love scene i AlectoCarrow? Czyt to było zamierzone? Mam nadzieję, że naprawdę ją zabiła.
OdpowiedzUsuń