niedziela, 19 lutego 2012

067 Alternatywa cz. 9: Maska (nie)codzienności

Wiele dni, wiele lat, czas nas uczy pogody,
zaplącze drogi, pomyli prawdy,
nim zboże oddzieli od trawy.
Grażyna Łobaszewska
20 września 1995
Najpierw powiedziałam Nessi o Blaise. Ucieszyła się, że wreszcie znalazł się  ktoś, kto nie boi się spędzić ze mną więcej niż kilka minut. Dodała jeszcze, że jest ze mnie bardzo dumna, bo nie odrzuciłam jego propozycji. Czasem po prostu jej nie rozumiałam. Potem opowiedziałam o spotkaniu z Hermioną. W jednej chwili jej dobry nastrój prysł. Zdystansowała się do tego pomysłu, napięła wszystkie mięśnie twarzy i zacisnęła usta w cienką linię.
- Nie – tylko tyle zdołała z siebie wydusić. – Przepraszam cię, Ginny, ale nie zamierzam tam iść. Nie jestem tak odważna jak ty. Nie wsypię was, możesz być pewna, że nikomu się nie wygadam, ale…
- Chwila! – przerwałam jej. – Kto powiedział, że ja chcę tam iść?
Dziewczyna spojrzała na mnie tak, jakbym właśnie oświadczyła, że jestem w ciąży z najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. W jej oczach czaiła się mieszanka ulgi, radości, zamieszania, zwątpienia, zdenerwowania i Merlin raczy wiedzieć czego jeszcze.
- Nie patrz tak! Jestem umówiona przecież z Zabinim, on był pierwszy, a nie ta przemądrzała Granger. Zresztą, Nessi, nie zapomniałaś o czymś? Nie jesteśmy naszymi rodzicami. Mój ojciec walczy ze złem. Podziwiam go, naprawdę, ale ja nie jestem zbawcą świata. Nie chcę za jakiś czas żałować lat młodości.
- A może właśnie przez to będziesz żałować?
Odruchowo przejechałam opuszkiem palca po bliźnie znajdującej się na mojej twarzy. Była symbolem tego, że nigdy nie należy wychodzić przed szereg.
- Nie sądzę, aby inne zaproszone przez Hermionę osoby mnie zaakceptowały.
- Szczerze? Ja też nie sądzę. Oni wszyscy są ograniczeni.
Nassaroza zrobiła tak poważną minę, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Prychnęłam pod nosem, a po chwili zaśmiałam się głośno. Przyjaciółka przyłączyła się do mojego wybuchu pozytywnej energii.
13 października 1995
Zastanawiam się, co pomyślałby mój ojciec. W sumie zależy mu na moim bezpieczeństwie, martwi się o mnie i boi się, aby nie stało mi się nic złego, więc… czy byłby zadowolony z decyzji, jaką podjęłam? Czy może poczułby jakieś zawiedzenie? Coś by go ukuło w serce? Nie byłam do niego podobna, ale o tym chyba już wiedział. Nie było to tajemnicą. Może to przez wychowanie? Miał tylko mnie, a ja miałam tylko jego. Siłą rzeczy rozpieszczaliśmy się wzajemnie.
Nadszedł  t e n  dzień. Dzień mojej pierwszej w życiu randki. Nessi wzięła na siebie trud przygotowania mnie do tego spotkania. Wcisnęła na mnie brązowe, kraciaste spodnie, czarną, dopasowaną koszulkę i oliwkowy, rozpinany sweter. Do tego kasztanowe, wiązane buty do połowy łydki i czarny płaszczyk z jej szafy. W podziękowaniu omijałam lustro szerokim łukiem, aby przypadkiem nie powiedzieć czegoś niemiłego na temat jej wizji twórczej.
- Ja bym na twoim miejscu jeszcze kapelusik założyła – rzekła, podziwiając efekt.
- Po moim trupie – odpowiedziałam, zakładając za ucho niesforne kosmyki rudych pasm.
- Masz głowę wręcz stworzoną do kapeluszy – upierała się.
- Następnym razem. – Było to najlepsze stwierdzenie. Zawsze dawała sobie spokój.
Dzień był pochmurny. Jeszcze nie padało, ale deszcz cały czas dusił się w gęstych chmurach. Przez ich grubą warstwę nie przedarł się żaden promień słońca. Nie wiał nawet drobny wiatr, było paskudnie duszno.
Nie trzymaliśmy się z Blaise'em za ręce. Co to, to nie. Szliśmy po prostu obok siebie. Rozmowa nie do końca się kleiła, ale milczenie mi nie przeszkadzało. Czułam się swobodnie, zmusiłam się nawet do utrzymania delikatnego uśmiechu na twarzy. On też był odprężony. Szedł równym krokiem choć wiedział dokładnie, że przy jego długich nogach to ja muszę narzucać tempo.
Po drodze mijaliśmy bliźniaków - Freda i George’a. Mechanicznie odwróciłam wzrok, wpatrując się w czubki moich butów. Przez ten krótki moment miałam wyrzuty sumienia. Oni wiedzieli, kim był mój ojciec, kim ja byłam.
- Coś nie tak? – spytał Blaise, widząc moje zakłopotanie.
- Wszystko w porządku. To dokąd idziemy? W Trzech Miotłach pewnie będzie ciasno.
- Może kupimy coś na wynos i usiądziemy na ławce? – zaproponował. – No, chyba że zacznie padać…
Usiądziemy na ławce? Na Merlina, co on sobie ubzdurał? Chciał pokazać całemu światu, że umówiłam się właśnie z nim? Nie, chyba nie był do tego zdolny. Może to ja zawsze szukałam dziury w całym, a tak naprawdę chciał miło spędzić czas. Ta myśl rozbawiła mnie niesamowicie.
Doszliśmy do Hogsmeade. Wioska była pełna roześmianych uczniów. Kłębili się na ciasnych uliczkach i rozmawiali podniesionymi głosami o wszystkim, co w danej chwili wydawało się być najważniejszą sprawą świata.
Stanęliśmy przed jedną, niewielką gospodą. Nigdy do niej nie wchodziłam, pamiętam, jak Nessi kiedyś powiedziała, że ceny tam są mocno wygórowane i nie opłaca się zamówić nawet szklanki wody mineralnej. Aktualnie w środku było kilkoro klientów, w większości zamożnych Ślizgonów.
- Wchodzimy? – zapytał chłopak, sięgając do klamki. W ostatniej chwili chwyciłam jego rękę, zmuszając go tym samym, aby spojrzał mi w oczy.
- Chcę poczekać na ciebie tutaj – rzekłam, a serce w mojej piersi fiknęło koziołka. – Nie lubię tłumów i ciasnoty. Załatwisz to szybko?
- Jaką chcesz herbatę? Czarną, zieloną, owocową?
- Byle nie słodką.
Wbrew całemu światu, wbrew sobie wspięłam się na palce i musnęłam delikatnie jego usta. Zamknęłam powieki, kiedy po moich wargach przeszedł dreszcz nieprzyjemnego mrowienia. Oderwałam się, jak miałam nadzieję, po kilku setnych sekundy. Chłopak stał wpatrzonym we mnie. Oczy mu zalśniły delikatnie, uśmiechnął się.
- Dziękuję za zaproszenie – dodałam szybko. – Pospiesz się, proszę.
- Nawet się nie obejrzysz, a będę z powrotem.
Blaise wszedł do środka. Przez lekko zaparowane szyby widziała, jak ustawia się na końcu długiej kolejki. Po chwili zasłoniły go obszerne plecy jednego z klientów. Całkowicie zniknął mi z oczu, a ja zniknęłam jemu.
Rozejrzałam się niespokojnie. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, nikogo nie obchodziłam. Osiągnęłam jeden ze swoich celów, mogłam być niewidoczna. Spojrzałam raz jeszcze na szklane drzwi i pobiegłam przed siebie.
Tato, robię to dla ciebie.
Ruszyłam w stronę Gospody pod Świńskim Łbem. Zeszłam z głównej ulicy i weszłam w wąską piaszczystą alejkę. Znajdowało się na niej jeszcze kilka kałuż, które nie mogły dać rady wyschnąć. Przeskakiwałam je zwinnie, próbując skupić się na małych domkach i odgonić czarne prognozy.
Syriuszu, robię to dla ciebie.
Doszłam do końca ulicy. Stanęłam przed ceglanym budynkiem z zabrudzonymi szybami. Mimowolnie wytarłam buty na starej, zdartej wycieraczce. Otworzyłam drzwi i poczułam na twarzy powiew ciepłego powietrza, a w nozdrza uderzył nieprzyjemny zapach. Wnętrze gospody było brudne i ciemne. Po podłodze walały się stosy siana i trocin. Jedyne światło dawały nieliczne, wypalone już do połowy świece.
Przy dużym drewnianym stole siedziała grupka osób. Nachylali się nisko nad blatem i szeptali o czymś bezgłośnie. Jednak dźwięk skrzypiących drzwi odwrócił ich uwagę. Wszyscy unieśli wzrok, a za ladą pojawił się wysoki mężczyzna. Jego twarz pokryta była gęstymi, siwymi włosami i brodą. Ledwo dostrzegłam jego małe oczy, duży nos i wąskie wargi.
Wyczułam na sobie tysiące przeszywających spojrzeń. Niektórzy szykowali się do ataku, inni ze strachem rozszerzali źrenice. Tylko Galinda uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco.
- Co ona tu robi? – Usłyszałam głos nieznanej, starszej Gryfonki.
- Prosiłam, aby przeszła – wtrąciła się szybko Hermiona.
- Ale ona jest Ślizgonką! – zauważył ktoś inteligentnie. – Zdradzi nas, jak nie Umbridge to Snape’owi! Wszystkim nam się przez nią oberwie.
- Sądzisz, że wszyscy Ślizgoni są zwolennikami Voldemorta? – syknęłam zażenowana.
Widziałam, jak wielu wzdrygnęło się na dźwięk tego imienia. Moja dusza uśmiechnęła się triumfalnie. Weasleyowie zaczęli wyginać nerwowo knykcie, a Neville Longbottom oblał się piwem kremowym.
- Myślałam, że walczyć może każdy – odezwała się Krukonka z mojego rocznika – Luna Lovegood. Wszystkie pary oczu skierowały się w jej stronę.
- To znaczy, jeszcze przed chwilą niewielu z was wierzyło w powrót Sami – Wiecie - Kogo – kontynuowała. – A teraz przekreślacie tę dziewczynę. Przecież każdy z nas wie, kto jest jej ojcem. Ufaliście profesorowi Lupinowi.
- Tak – wtrącił się przemądrzały Puchon – Ernie - aż nie okazało się, że ma mały problem. Wiecie, zmienia się w potwora przy pełni księżyca.
Poczułam, jak oblewa mnie zimny pot. Serce załomotało mi w piersi. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się naprzeciw chłopaka i wymierzyłam różdżką prosto w jego krtań. Przeraził się, zresztą nie tylko on. Kilka osób cofnęło się nieznacznie.
- Ginny, błagam – usłyszałam gdzieś za plecami.
Przez głowę przeszło mi tysiące pomysłów, co mogłabym zrobić z tym idiotą. Nagle moich nozdrzy dopadł metaliczny zapach krwi. Skąd się wziął? Podziałał, jak zimny prysznic. Przebudziłam się z amoku i cofnęłam mechanicznie.
- Twoja ręka – powiedział lekko przestraszony głos Galindy.
Faktycznie, lewą dłoń plamiła szkarłatna posoka. Zacisnęłam zęby i zamrugałam gwałtownie. Nessi miała racje, cholera, dlaczego ona zawsze musiała mieć rację.
Odwróciłam się na pięcie i wpadłam ramiona jakiegoś chłopaka.
A świat skąpany był w kolorach czerwieni.
Jakiś przeraźliwy krzyk zagłuszył moją prywatną ciszę. To był mój krzyk.
Nawet nie wiem, kto chwycił mnie za ramiona. Nawet nie wiem, kto wyprowadził mnie z tego obskurnego miejsca. Nawet nie wiem, kto posadził mnie na pobliskiej, połamanej i poszarpanej ławce. Mogłam się tylko domyślać, że zrobiły to te dwie osoby, siedzące w tym momencie po mojej prawicy i lewicy. Trzecia, bardziej filigramowa osobistość, stała naprzeciw mnie. Nie zdążyłam zareagować, kiedy chwyciła moja dłoń i przewiązała ją białą chusteczką.
- Nie wariuj tak -  rzekł jeden z chłopaków. Fred, Georga… jakie to miało znaczenie.
- Gdzie jest ten… - nie zdołałam dokończyć, głos utkwił mi w gardle.
W mojej głowie zaczęło dziać się coś złego. Szumiało mi w uszach, a drzewa stały niewzruszone nawet minimalnym podmuchem. Czułam, jak pod powiekami zakręciły się samotne łzy. Nie teraz – pomyślałam spanikowana. Wszystko, co znajdowało się w moim żołądku podeszło mi do gardła. Wszystko wirowało. Nawet nie wiem, kiedy zwymiotowałam na uschniętą trawę.
Przez chwilę miałam ochotę nawrzeszczeć na bliźniaków i Galindę, chciałam zostać sama.
- Zaprowadzimy cię do zamku. – Usłyszałam po prawej.
- To pewnie grypa - dodał głos po lewej.
- Może trzeba napisać do jej ojca?
- Opanujcie się – jęknęłam. – Nic mi nie jest.
Podniosłam się z ławki, jednak gdyby nie silne ramiona chłopaków pewnie upadłabym w kałużę własnych wymiocin. Nogi zachwiały się pode mną. Oczy zaszły mi mgłą.
- Czemu mi pomagacie? – spytałam. - Przecież jestem…
- Cicho już, dziewczynko – przerwał mi jeden z nich. – Chyba masz gorączkę.
       Gdybym tylko myślała racjonalnie, dałabym mu porządnie w zęby.

19 komentarzy:

  1. Ciekawe, co się stało Ginny? Ale nie dziwie się jej, że się wkurzyła na tego chłopaka. Mimo, że wkurzają mnie postacie ratujące świat, to postąpiłabym tak jak Ginny - poszła na to zebranie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę, prosze.. W końcu coś tu się stało! Ah ten Blaise.. Nie wiem czemu, ale mi to do niego nie pasuje, żeby się wstydzić. Chociaż i tak go lubię. Tzn. takiego.. Wymyślonego Blaisa. Torchę dużo o nim napisałam, ale to silniejsze ode mnie.
    I co teraz zrobi Ginny? Pójdzie na spotkanie w Hogsmeade? Mam nadzieję, ze tak. Choć to zalezy od Ciebie. A w ogóle to Eddie będzie tak ?
    Dziwne, ze się pytam, ale chce wiedzieć jak ta Ginny na niego zareaguje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wspaniały prezent na urodziny ;* :)
    Rozdział naprawdę genialny i wcale nie mówię tego z przesadną pochwałą, co to, to nie, bardzo mi się spodobał, zwłaszcza poszukiwanie opuszczonej sali i ten moment z deja vu.
    To intrygujące móc obejrzeć podobne wydarzenia z całkowicie innej perspektywy. Pomysł z alternatywą był niezwykle trafiony i dzięki niemu, będziemy mogli dłużej cieszyć się twoją twórczością na Ginevrze:)
    Myślę, że Ginny dobrze zrobiła umawiając się z Zabinim, bo przez swój dystans do chłopaków, skazałaby się na bycie starą panną, a wydaje mi się, że to wcale nie byłoby dla niej pozytywne rozwiązanie.
    Zastanawiam się, czy Ruda zdecyduje się na spotkanie w Hogsmeade z przyszłymi członkami Gwardii Dumbledora.

    A mam takie pytanie, czy Ginny jest bardzo podobna do Ciebie? :) A i oczywiście, zabawa na studniówce udana?:)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, czyżby udało mi się dokonać niemożliwego i napisać komentarz jako pierwsza? xD

    Rozdział mnie rozbawił. "Dobry wieczór, panie profesorze" - to tak bardzo pasowało do Ginny! I to jak Snape odjął jej całych pięć punktów, kiedy Gryfonowi/Gryfonce odjąłby co najmniej pięćdziesiąt... Do tej pory się uśmiecham. Poza tym szlaban, który dla nich wymyślił też był świetny xd

    Blaise i Ginny? Jak miło... Nie spodziewałam się tego, ciekawa jestem, czy mimo wszystko coś z tego będzie, czy Gin wyskoczy z jakąś ciekawą odzywką albo po prostu zacznie go unikać. Pewnie to drugie albo trzecie, chociaż - może się mylę?

    Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz szybciej. Masz ferie, prawda? A ferie oznaczają duuużo czasu na pisanie (w przerwach między biologią i angielskim, rzecz jasna xd). No dobra, ja miałam zająć się matą i prezentacją na polski przez ferie. Nie wyszło. Miałam dużo pisać. Napisałam góra trzy zdania. Życzę ci więcej "feriowych" sukcesów w powziętych postanowieniach niż udało się osiągnąć mnie xD

    Miałaś pokazać zdjęcie twojej kreacji studniówkowej... Pamiętasz? :)

    Ros [serce-na-kluczyk]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ginny była świetna w momencie spotkania opiekuna Slytherinu. Ale mi się to dobry wieczór podobało ^^ Fajnie, że wraz z Nessi znalazły pomieszczenie na pracownię. I zaskoczyło mnie to deja vu Ginny. Wspomnienia z innego życia? To naprawdę musiało być dla niej dziwne. No i zaskoczyłaś z Blaisem! Wiesz, że swego czasu szalałam za paringiem Weasley - Zabini? Nie mam pojęcia czy szykujesz coś takiego, ale raczej myślę, że nie :) Mam nadzieję, że studniówka jak najbardziej udana i tak jak Ros oczekuję zdjęcia, na której jest kreacja! ;)
    Szablon bardzo piękny. Życzę powodzenia w nauce biologii i angielskiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, gdy tylko doszłam do końca, powiedziałam sobie: "Już, tak krótko." Rozdział przeczytałam migiem. Ale bardzo mi się podobał:) Ta roślina, to ma związek z prawdziwą Ginny, prawda? Wtedy jak ją szukała, aby uratować... Mam chyba rację co do tego? Żałuję Ginny, że tak jej wszyscy przerywano. Ciekawa jestem co teraz pocznie. Pójdzie na randkę z Blasiem, czy pójdzie na tajne spotkanie. Swoją drogą, bardzo mi się podobało to zdanie: "Albo odejść, albo dać jej w zęby i odejść" Zaśmiałam się ^^ Czekam już na next i pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm... Dużo się tu nie działo, a mimo wszystko bardzo lubię czytać o relacji Ginny i Nessi. Ach, no i bardzo się cieszę, że Hermiona zaprosiła ją do GD. Ciekawa jestem co postanowi Ginny. Przecież w alternatywie wszystko może się zdarzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo spodobało mi się deja vu. Mam nadzieję, że przebłyski z dawne życia będą się u Ginny częściej pojawiać. Zastanawiam się poza tym czy to oznaka, chociaż nikła, że ona zdrowieje?

    Blaise Zabini i Ginny? Nieee... Swoją drogą zastanawiam się, dlaczego ją zaprosić - po prostu mu się podoba czy kryje się za tym coś więcej?

    Zastanawiam się, czy Ginny pójdzie do Gospody pod Świńskim Łbem na spotkanie zbierającej się do walki Gwardii Dumbledore'a. Mam ogromną nadzieję, że TAK! Poza tym fajnie, że Hermiona ją zaprosiła, co bardzo dobrze o niej świadczy.

    Pozdrawiam i życzę miłego romansu z biologią i angielskim.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hah, cała sytuacja ze szlabanem u Snape'a naprawdę mnie rozbawiła. Och, Ginny, Ginny ;D A jeśli chodzi o Hogsmeade... Ginny pójdzie na spotkanie z Hermioną czy na herbatkę z Zabinim? Hm, w sumie podejrzewam, że wybierze Hermionę i resztę. Choć wątek z Blaisem naprawdę mi się podoba i w sumie chciałabym nawet, abyś go rozwinęła ^ ^
    A na wystrojowo wszystkie trzy robicie niesamowite prace, przez co Was potwornie podziwiam! W weekend zamówiłam nawet u Ciebie szabln na dowiesc-niewinnosci, ale to już pewnie zdążyłaś zauważyć ^^
    Też zaczęły mi się teraz ferie i też czeka mnie miłe romansowanie z biologia. Codziennie muszę się uczyć dwóch działó, jeśli chcę się wyrobić z materiałem do końca lutego...
    Całuję,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER rozdział. Zaciekawiło mnie to deja vu Ginny. No i ten pocałunek Nessi. To było ciut dziwne. Ale cieszę się ze znalazły miejsce na kreacje Nessi;) O, czyzby Ginny wpadła w oko Zabiniemu? Robi się coraz ciekawiej...Pozdrawiam i zyczę powodzenia z nauką;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytało się krótko, łatwo i przyjemnie. Uwielbiam postać Nessi. Już chyba o tym wspominałam. No i doczekaliśmy się. Do alternatywnego świata Ginny przenika prawdziwy świat. Wspomnienia. Nie spodziewałam się tego, więc był element zaskoczenia. Fajnie. Blaise i Ginny? Nie ukrywam, że jestem ciekawa jak przebiegnie ich spotkanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż... dawno mnie tutaj nie było. Musiałam się zapoznać z tą całą alternatywą. W umie całkiem ciekawy pomysł... czegoż to nie wymyślisz.
    Zaczynam tęsknić za tą "starą" Ginny. Ta nowa zaczyna mnie irytować. Nie bardzo wiem o co w tym wszystkim chodzi. Ginny jest w śpiączce tak? To przez to zaklęcie Alecto? Ale jazda.

    Widzę w alternatywie zażyłość pomiędzy Ginny a Nassarozą. Haha! I już wiem, skąd wytrzasnęłaś imiona jej i Galindy. "Czarnoksiężnik z krainy Oz" jak mniemam, hmm? Zaczynam się zastanawiać, czy wcisnęłaś pannę Tropp ponownie do swojego opowiadania, aby przybliżyć nam trochę jej historię. W Ginevrze opisywałaś głównie Galindę.

    Ponadto ucieszył mnie widok Syriusza, no i Ginny w drużynie. Ta dziewczyna musi być naprawdę twarda. podoba mi się także pomysł z tymi marzeniami.

    Chyba nie muszę mówić, że podziwiam twój warsztat pisarski. Jesteś dla mnie inspiracją we wszystkim co tworzysz.

    Adele. 6 Grammy. Uau!

    No i w końcu "Szlachta" ma ferie:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Czyżby między Zabinim a Ginny miało się coś wydarzyć? No proszę. Chociaż coś czuję, że Ginn nie da mu szansy, ale to już takie moje osobiste przemyślenia. :)
    O tak, brawo dla Adele, świetnie się spisała.
    I cudowny szablon, cudowne kolory!
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  14. Condawiramurs19 lipca 2012 17:06

    ciekawie się robi, podobała mi się nocna wyprawa. Snape faktycznie jest bardzo pamiętliwy... jestem ciekawa, co będzie dalej i czy dziewczyny odnajdą roślinę. i mam nadzieję że Ginny pójdzie z Nessie na spotkanie. brawo za wkręcenie w akcję Zabinniego

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmmm... Dziwi mnie zachowanie Zabiniego. To było takie... dziwnie spontaniczne. Nie sądzę, żeby Malfoy miał w tym jakimś udział, bo nie widzę powodu, dla którego miałby mieć. Czyżby Ginny wpadła Zabiniemu w oko? Nie wiem, ale to było dziwne xD
    O, no proszę. Zaproszenie do Gwardii Dubledore'a. Jestem ciekawa, czy ostatecznie Ginny tam wyląduje.
    Pozdrawiam
    [violent-storm]

    OdpowiedzUsuń
  16. Ginny i Blaise ? Nieźle . Naprawdę się tego nie spodziewałam. Szablon jest po prostu wspaniały.! Super pomysł z tymi zdjęciami najważniejszych osób w jej życiu, Nessie, Remus, Syriusz i Galinda chociaż w alternatywie Ginny nie wie jak duże ma ona dla niej znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja po prostu sobie popatrzę na Ginny i przypomnę sobie może, jak powinny zachowywać się zdystansowane bohaterki, no.
    Bo wychodzi Ci to perfekcyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, nieładnie. Wystawiła go. Ale w sumie, to sama nie wiem, co o tym myśleć - poszła tam jednak, choć nie do końca z własnej woli.

    No i ta dziwna "choroba". Tak nagle się pojawiła... Czy ona naprawdę jest chora, czy to po prostu przebłyski z prawdziwego życia? No bo jak wytłumaczyć ten rozcięty nadgarstek?

    OdpowiedzUsuń
  19. I’m not that much of a internet reader to be honest but your blogs really nice,
    keep it up! I'll go ahead and bookmark your site to come back later on. All the best link tutaj, http://asiaipc.com/plus/guestbook.php

    OdpowiedzUsuń

Ginowaci