Wiele dni, wiele lat, czas nas uczy pogody, 
zaplącze drogi, pomyli prawdy,
nim zboże oddzieli od trawy.
zaplącze drogi, pomyli prawdy,
nim zboże oddzieli od trawy.
Grażyna Łobaszewska 
20 września 1995
Najpierw powiedziałam Nessi o Blaise. Ucieszyła się, że wreszcie znalazł się  ktoś,
 kto nie boi się spędzić ze mną więcej niż kilka minut. Dodała jeszcze, 
że jest ze mnie bardzo dumna, bo nie odrzuciłam jego propozycji. Czasem 
po prostu jej nie rozumiałam. Potem opowiedziałam o spotkaniu z 
Hermioną. W jednej chwili jej dobry nastrój prysł. Zdystansowała się do 
tego pomysłu, napięła wszystkie mięśnie twarzy i zacisnęła usta w cienką
 linię. 
-
 Nie – tylko tyle zdołała z siebie wydusić. – Przepraszam cię, Ginny, 
ale nie zamierzam tam iść. Nie jestem tak odważna jak ty. Nie wsypię 
was, możesz być pewna, że nikomu się nie wygadam, ale…
- Chwila! – przerwałam jej. – Kto powiedział, że ja chcę tam iść? 
Dziewczyna
 spojrzała na mnie tak, jakbym właśnie oświadczyła, że jestem w ciąży z 
najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. W jej oczach czaiła się 
mieszanka ulgi, radości, zamieszania, zwątpienia, zdenerwowania i Merlin
 raczy wiedzieć czego jeszcze. 
-
 Nie patrz tak! Jestem umówiona przecież z Zabinim, on był pierwszy, a 
nie ta przemądrzała Granger. Zresztą, Nessi, nie zapomniałaś o czymś? 
Nie jesteśmy naszymi rodzicami. Mój ojciec walczy ze złem. Podziwiam go,
 naprawdę, ale ja nie jestem zbawcą świata. Nie chcę za jakiś czas 
żałować lat młodości. 
- A może właśnie przez to będziesz żałować? 
Odruchowo
 przejechałam opuszkiem palca po bliźnie znajdującej się na mojej 
twarzy. Była symbolem tego, że nigdy nie należy wychodzić przed szereg. 
- Nie sądzę, aby inne zaproszone przez Hermionę osoby mnie zaakceptowały. 
- Szczerze? Ja też nie sądzę. Oni wszyscy są ograniczeni. 
Nassaroza
 zrobiła tak poważną minę, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu. 
Prychnęłam pod nosem, a po chwili zaśmiałam się głośno. Przyjaciółka 
przyłączyła się do mojego wybuchu pozytywnej energii. 
13 października 1995
Zastanawiam
 się, co pomyślałby mój ojciec. W sumie zależy mu na moim 
bezpieczeństwie, martwi się o mnie i boi się, aby nie stało mi się nic 
złego, więc… czy byłby zadowolony z decyzji, jaką podjęłam? Czy może 
poczułby jakieś zawiedzenie? Coś by go ukuło w serce? Nie byłam do niego
 podobna, ale o tym chyba już wiedział. Nie było to tajemnicą. Może to 
przez wychowanie? Miał tylko mnie, a ja miałam tylko jego. Siłą rzeczy 
rozpieszczaliśmy się wzajemnie. 
Nadszedł  t e n  dzień.
 Dzień mojej pierwszej w życiu randki. Nessi wzięła na siebie trud 
przygotowania mnie do tego spotkania. Wcisnęła na mnie brązowe, 
kraciaste spodnie, czarną, dopasowaną koszulkę i oliwkowy, rozpinany 
sweter. Do tego kasztanowe, wiązane buty do połowy łydki i czarny 
płaszczyk z jej szafy. W podziękowaniu omijałam lustro szerokim łukiem, 
aby przypadkiem nie powiedzieć czegoś niemiłego na temat jej wizji 
twórczej. 
- Ja bym na twoim miejscu jeszcze kapelusik założyła – rzekła, podziwiając efekt.
- Po moim trupie – odpowiedziałam, zakładając za ucho niesforne kosmyki rudych pasm. 
- Masz głowę wręcz stworzoną do kapeluszy – upierała się. 
- Następnym razem. – Było to najlepsze stwierdzenie. Zawsze dawała sobie spokój. 
Dzień
 był pochmurny. Jeszcze nie padało, ale deszcz cały czas dusił się w 
gęstych chmurach. Przez ich grubą warstwę nie przedarł się żaden promień
 słońca. Nie wiał nawet drobny wiatr, było paskudnie duszno. 
Nie
 trzymaliśmy się z Blaise'em za ręce. Co to, to nie. Szliśmy po prostu 
obok siebie. Rozmowa nie do końca się kleiła, ale milczenie mi nie 
przeszkadzało. Czułam się swobodnie, zmusiłam się nawet do utrzymania 
delikatnego uśmiechu na twarzy. On też był odprężony. Szedł równym 
krokiem choć wiedział dokładnie, że przy jego długich nogach to ja muszę
 narzucać tempo. 
Po
 drodze mijaliśmy bliźniaków - Freda i George’a. Mechanicznie odwróciłam
 wzrok, wpatrując się w czubki moich butów. Przez ten krótki moment 
miałam wyrzuty sumienia. Oni wiedzieli, kim był mój ojciec, kim ja 
byłam.
- Coś nie tak? – spytał Blaise, widząc moje zakłopotanie.
- Wszystko w porządku. To dokąd idziemy? W Trzech Miotłach pewnie będzie ciasno. 
- Może kupimy coś na wynos i usiądziemy na ławce? – zaproponował. – No, chyba że zacznie padać… 
Usiądziemy
 na ławce? Na Merlina, co on sobie ubzdurał? Chciał pokazać całemu 
światu, że umówiłam się właśnie z nim? Nie, chyba nie był do tego 
zdolny. Może to ja zawsze szukałam dziury w całym, a tak naprawdę chciał
 miło spędzić czas. Ta myśl rozbawiła mnie niesamowicie. 
Doszliśmy
 do Hogsmeade. Wioska była pełna roześmianych uczniów. Kłębili się na 
ciasnych uliczkach i rozmawiali podniesionymi głosami o wszystkim, co w 
danej chwili wydawało się być najważniejszą sprawą świata. 
Stanęliśmy
 przed jedną, niewielką gospodą. Nigdy do niej nie wchodziłam, pamiętam,
 jak Nessi kiedyś powiedziała, że ceny tam są mocno wygórowane i nie 
opłaca się zamówić nawet szklanki wody mineralnej. Aktualnie w środku 
było kilkoro klientów, w większości zamożnych Ślizgonów. 
-
 Wchodzimy? – zapytał chłopak, sięgając do klamki. W ostatniej chwili 
chwyciłam jego rękę, zmuszając go tym samym, aby spojrzał mi w oczy.
-
 Chcę poczekać na ciebie tutaj – rzekłam, a serce w mojej piersi fiknęło
 koziołka. – Nie lubię tłumów i ciasnoty. Załatwisz to szybko?
- Jaką chcesz herbatę? Czarną, zieloną, owocową?
- Byle nie słodką.
Wbrew
 całemu światu, wbrew sobie wspięłam się na palce i musnęłam delikatnie 
jego usta. Zamknęłam powieki, kiedy po moich wargach przeszedł dreszcz 
nieprzyjemnego mrowienia. Oderwałam się, jak miałam nadzieję, po kilku 
setnych sekundy. Chłopak stał wpatrzonym we mnie. Oczy mu zalśniły 
delikatnie, uśmiechnął się. 
- Dziękuję za zaproszenie – dodałam szybko. – Pospiesz się, proszę.
- Nawet się nie obejrzysz, a będę z powrotem. 
Blaise
 wszedł do środka. Przez lekko zaparowane szyby widziała, jak ustawia 
się na końcu długiej kolejki. Po chwili zasłoniły go obszerne plecy 
jednego z klientów. Całkowicie zniknął mi z oczu, a ja zniknęłam jemu. 
Rozejrzałam
 się niespokojnie. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, nikogo nie 
obchodziłam. Osiągnęłam jeden ze swoich celów, mogłam być niewidoczna. 
Spojrzałam raz jeszcze na szklane drzwi i pobiegłam przed siebie. 
Tato, robię to dla ciebie.
Ruszyłam
 w stronę Gospody pod Świńskim Łbem. Zeszłam z głównej ulicy i weszłam w
 wąską piaszczystą alejkę. Znajdowało się na niej jeszcze kilka kałuż, 
które nie mogły dać rady wyschnąć. Przeskakiwałam je zwinnie, próbując 
skupić się na małych domkach i odgonić czarne prognozy. 
Syriuszu, robię to dla ciebie.
Doszłam
 do końca ulicy. Stanęłam przed ceglanym budynkiem z zabrudzonymi 
szybami. Mimowolnie wytarłam buty na starej, zdartej wycieraczce. 
Otworzyłam drzwi i poczułam na twarzy powiew ciepłego powietrza, a w 
nozdrza uderzył nieprzyjemny zapach. Wnętrze gospody było brudne i 
ciemne. Po podłodze walały się stosy siana i trocin. Jedyne światło 
dawały nieliczne, wypalone już do połowy świece. 
Przy
 dużym drewnianym stole siedziała grupka osób. Nachylali się nisko nad 
blatem i szeptali o czymś bezgłośnie. Jednak dźwięk skrzypiących drzwi 
odwrócił ich uwagę. Wszyscy unieśli wzrok, a za ladą pojawił się wysoki 
mężczyzna. Jego twarz pokryta była gęstymi, siwymi włosami i brodą. 
Ledwo dostrzegłam jego małe oczy, duży nos i wąskie wargi.
Wyczułam
 na sobie tysiące przeszywających spojrzeń. Niektórzy szykowali się do 
ataku, inni ze strachem rozszerzali źrenice. Tylko Galinda uśmiechnęła 
się do mnie pokrzepiająco. 
- Co ona tu robi? – Usłyszałam głos nieznanej, starszej Gryfonki. 
- Prosiłam, aby przeszła – wtrąciła się szybko Hermiona. 
-
 Ale ona jest Ślizgonką! – zauważył ktoś inteligentnie. – Zdradzi nas, 
jak nie Umbridge to Snape’owi! Wszystkim nam się przez nią oberwie. 
- Sądzisz, że wszyscy Ślizgoni są zwolennikami Voldemorta? – syknęłam zażenowana. 
Widziałam,
 jak wielu wzdrygnęło się na dźwięk tego imienia. Moja dusza uśmiechnęła
 się triumfalnie. Weasleyowie zaczęli wyginać nerwowo knykcie, a Neville
 Longbottom oblał się piwem kremowym. 
-
 Myślałam, że walczyć może każdy – odezwała się Krukonka z mojego 
rocznika – Luna Lovegood. Wszystkie pary oczu skierowały się w jej 
stronę. 
-
 To znaczy, jeszcze przed chwilą niewielu z was wierzyło w powrót Sami –
 Wiecie - Kogo – kontynuowała. – A teraz przekreślacie tę dziewczynę. 
Przecież każdy z nas wie, kto jest jej ojcem. Ufaliście profesorowi 
Lupinowi.
-
 Tak – wtrącił się przemądrzały Puchon – Ernie - aż nie okazało się, że 
ma mały problem. Wiecie, zmienia się w potwora przy pełni księżyca. 
Poczułam,
 jak oblewa mnie zimny pot. Serce załomotało mi w piersi. Nawet nie 
wiem, kiedy znalazłam się naprzeciw chłopaka i wymierzyłam różdżką 
prosto w jego krtań. Przeraził się, zresztą nie tylko on. Kilka osób 
cofnęło się nieznacznie. 
- Ginny, błagam – usłyszałam gdzieś za plecami. 
Przez
 głowę przeszło mi tysiące pomysłów, co mogłabym zrobić z tym idiotą. 
Nagle moich nozdrzy dopadł metaliczny zapach krwi. Skąd się wziął? 
Podziałał, jak zimny prysznic. Przebudziłam się z amoku i cofnęłam 
mechanicznie. 
- Twoja ręka – powiedział lekko przestraszony głos Galindy.
Faktycznie,
 lewą dłoń plamiła szkarłatna posoka. Zacisnęłam zęby i zamrugałam 
gwałtownie. Nessi miała racje, cholera, dlaczego ona zawsze musiała mieć
 rację. 
Odwróciłam się na pięcie i wpadłam ramiona jakiegoś chłopaka. 
A świat skąpany był w kolorach czerwieni. 
Jakiś przeraźliwy krzyk zagłuszył moją prywatną ciszę. To był mój krzyk. 
Nawet
 nie wiem, kto chwycił mnie za ramiona. Nawet nie wiem, kto wyprowadził 
mnie z tego obskurnego miejsca. Nawet nie wiem, kto posadził mnie na 
pobliskiej, połamanej i poszarpanej ławce. Mogłam się tylko domyślać, że
 zrobiły to te dwie osoby, siedzące w tym momencie po mojej prawicy i 
lewicy. Trzecia, bardziej filigramowa osobistość, stała naprzeciw mnie. 
Nie zdążyłam zareagować, kiedy chwyciła moja dłoń i przewiązała ją białą
 chusteczką. 
- Nie wariuj tak -  rzekł jeden z chłopaków. Fred, Georga… jakie to miało znaczenie. 
- Gdzie jest ten… - nie zdołałam dokończyć, głos utkwił mi w gardle. 
W
 mojej głowie zaczęło dziać się coś złego. Szumiało mi w uszach, a 
drzewa stały niewzruszone nawet minimalnym podmuchem. Czułam, jak pod 
powiekami zakręciły się samotne łzy. Nie teraz
 – pomyślałam spanikowana. Wszystko, co znajdowało się w moim żołądku 
podeszło mi do gardła. Wszystko wirowało. Nawet nie wiem, kiedy 
zwymiotowałam na uschniętą trawę. 
Przez chwilę miałam ochotę nawrzeszczeć na bliźniaków i Galindę, chciałam zostać sama. 
- Zaprowadzimy cię do zamku. – Usłyszałam po prawej.
- To pewnie grypa - dodał głos po lewej.
- Może trzeba napisać do jej ojca?
- Opanujcie się – jęknęłam. – Nic mi nie jest. 
Podniosłam
 się z ławki, jednak gdyby nie silne ramiona chłopaków pewnie upadłabym w
 kałużę własnych wymiocin. Nogi zachwiały się pode mną. Oczy zaszły mi 
mgłą.
- Czemu mi pomagacie? – spytałam. - Przecież jestem…
- Cicho już, dziewczynko – przerwał mi jeden z nich. – Chyba masz gorączkę. 
       Gdybym tylko myślała racjonalnie, dałabym mu porządnie w zęby. 
Ciekawe, co się stało Ginny? Ale nie dziwie się jej, że się wkurzyła na tego chłopaka. Mimo, że wkurzają mnie postacie ratujące świat, to postąpiłabym tak jak Ginny - poszła na to zebranie.
OdpowiedzUsuńProszę, prosze.. W końcu coś tu się stało! Ah ten Blaise.. Nie wiem czemu, ale mi to do niego nie pasuje, żeby się wstydzić. Chociaż i tak go lubię. Tzn. takiego.. Wymyślonego Blaisa. Torchę dużo o nim napisałam, ale to silniejsze ode mnie.
OdpowiedzUsuńI co teraz zrobi Ginny? Pójdzie na spotkanie w Hogsmeade? Mam nadzieję, ze tak. Choć to zalezy od Ciebie. A w ogóle to Eddie będzie tak ?
Dziwne, ze się pytam, ale chce wiedzieć jak ta Ginny na niego zareaguje.
Dziękuję za wspaniały prezent na urodziny ;* :)
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę genialny i wcale nie mówię tego z przesadną pochwałą, co to, to nie, bardzo mi się spodobał, zwłaszcza poszukiwanie opuszczonej sali i ten moment z deja vu.
To intrygujące móc obejrzeć podobne wydarzenia z całkowicie innej perspektywy. Pomysł z alternatywą był niezwykle trafiony i dzięki niemu, będziemy mogli dłużej cieszyć się twoją twórczością na Ginevrze:)
Myślę, że Ginny dobrze zrobiła umawiając się z Zabinim, bo przez swój dystans do chłopaków, skazałaby się na bycie starą panną, a wydaje mi się, że to wcale nie byłoby dla niej pozytywne rozwiązanie.
Zastanawiam się, czy Ruda zdecyduje się na spotkanie w Hogsmeade z przyszłymi członkami Gwardii Dumbledora.
A mam takie pytanie, czy Ginny jest bardzo podobna do Ciebie? :) A i oczywiście, zabawa na studniówce udana?:)
Pozdrawiam cieplutko:)
No proszę, czyżby udało mi się dokonać niemożliwego i napisać komentarz jako pierwsza? xD
OdpowiedzUsuńRozdział mnie rozbawił. "Dobry wieczór, panie profesorze" - to tak bardzo pasowało do Ginny! I to jak Snape odjął jej całych pięć punktów, kiedy Gryfonowi/Gryfonce odjąłby co najmniej pięćdziesiąt... Do tej pory się uśmiecham. Poza tym szlaban, który dla nich wymyślił też był świetny xd
Blaise i Ginny? Jak miło... Nie spodziewałam się tego, ciekawa jestem, czy mimo wszystko coś z tego będzie, czy Gin wyskoczy z jakąś ciekawą odzywką albo po prostu zacznie go unikać. Pewnie to drugie albo trzecie, chociaż - może się mylę?
Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz szybciej. Masz ferie, prawda? A ferie oznaczają duuużo czasu na pisanie (w przerwach między biologią i angielskim, rzecz jasna xd). No dobra, ja miałam zająć się matą i prezentacją na polski przez ferie. Nie wyszło. Miałam dużo pisać. Napisałam góra trzy zdania. Życzę ci więcej "feriowych" sukcesów w powziętych postanowieniach niż udało się osiągnąć mnie xD
Miałaś pokazać zdjęcie twojej kreacji studniówkowej... Pamiętasz? :)
Ros [serce-na-kluczyk]
Ginny była świetna w momencie spotkania opiekuna Slytherinu. Ale mi się to dobry wieczór podobało ^^ Fajnie, że wraz z Nessi znalazły pomieszczenie na pracownię. I zaskoczyło mnie to deja vu Ginny. Wspomnienia z innego życia? To naprawdę musiało być dla niej dziwne. No i zaskoczyłaś z Blaisem! Wiesz, że swego czasu szalałam za paringiem Weasley - Zabini? Nie mam pojęcia czy szykujesz coś takiego, ale raczej myślę, że nie :) Mam nadzieję, że studniówka jak najbardziej udana i tak jak Ros oczekuję zdjęcia, na której jest kreacja! ;)
OdpowiedzUsuńSzablon bardzo piękny. Życzę powodzenia w nauce biologii i angielskiego ;)
Och, gdy tylko doszłam do końca, powiedziałam sobie: "Już, tak krótko." Rozdział przeczytałam migiem. Ale bardzo mi się podobał:) Ta roślina, to ma związek z prawdziwą Ginny, prawda? Wtedy jak ją szukała, aby uratować... Mam chyba rację co do tego? Żałuję Ginny, że tak jej wszyscy przerywano. Ciekawa jestem co teraz pocznie. Pójdzie na randkę z Blasiem, czy pójdzie na tajne spotkanie. Swoją drogą, bardzo mi się podobało to zdanie: "Albo odejść, albo dać jej w zęby i odejść" Zaśmiałam się ^^ Czekam już na next i pozdrawiam serdecznie:*
OdpowiedzUsuńHmm... Dużo się tu nie działo, a mimo wszystko bardzo lubię czytać o relacji Ginny i Nessi. Ach, no i bardzo się cieszę, że Hermiona zaprosiła ją do GD. Ciekawa jestem co postanowi Ginny. Przecież w alternatywie wszystko może się zdarzyć :)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się deja vu. Mam nadzieję, że przebłyski z dawne życia będą się u Ginny częściej pojawiać. Zastanawiam się poza tym czy to oznaka, chociaż nikła, że ona zdrowieje?
OdpowiedzUsuńBlaise Zabini i Ginny? Nieee... Swoją drogą zastanawiam się, dlaczego ją zaprosić - po prostu mu się podoba czy kryje się za tym coś więcej?
Zastanawiam się, czy Ginny pójdzie do Gospody pod Świńskim Łbem na spotkanie zbierającej się do walki Gwardii Dumbledore'a. Mam ogromną nadzieję, że TAK! Poza tym fajnie, że Hermiona ją zaprosiła, co bardzo dobrze o niej świadczy.
Pozdrawiam i życzę miłego romansu z biologią i angielskim.
Hah, cała sytuacja ze szlabanem u Snape'a naprawdę mnie rozbawiła. Och, Ginny, Ginny ;D A jeśli chodzi o Hogsmeade... Ginny pójdzie na spotkanie z Hermioną czy na herbatkę z Zabinim? Hm, w sumie podejrzewam, że wybierze Hermionę i resztę. Choć wątek z Blaisem naprawdę mi się podoba i w sumie chciałabym nawet, abyś go rozwinęła ^ ^
OdpowiedzUsuńA na wystrojowo wszystkie trzy robicie niesamowite prace, przez co Was potwornie podziwiam! W weekend zamówiłam nawet u Ciebie szabln na dowiesc-niewinnosci, ale to już pewnie zdążyłaś zauważyć ^^
Też zaczęły mi się teraz ferie i też czeka mnie miłe romansowanie z biologia. Codziennie muszę się uczyć dwóch działó, jeśli chcę się wyrobić z materiałem do końca lutego...
Całuję,
Leszczyna
SUPER rozdział. Zaciekawiło mnie to deja vu Ginny. No i ten pocałunek Nessi. To było ciut dziwne. Ale cieszę się ze znalazły miejsce na kreacje Nessi;) O, czyzby Ginny wpadła w oko Zabiniemu? Robi się coraz ciekawiej...Pozdrawiam i zyczę powodzenia z nauką;*
OdpowiedzUsuńCzytało się krótko, łatwo i przyjemnie. Uwielbiam postać Nessi. Już chyba o tym wspominałam. No i doczekaliśmy się. Do alternatywnego świata Ginny przenika prawdziwy świat. Wspomnienia. Nie spodziewałam się tego, więc był element zaskoczenia. Fajnie. Blaise i Ginny? Nie ukrywam, że jestem ciekawa jak przebiegnie ich spotkanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCóż... dawno mnie tutaj nie było. Musiałam się zapoznać z tą całą alternatywą. W umie całkiem ciekawy pomysł... czegoż to nie wymyślisz.
OdpowiedzUsuńZaczynam tęsknić za tą "starą" Ginny. Ta nowa zaczyna mnie irytować. Nie bardzo wiem o co w tym wszystkim chodzi. Ginny jest w śpiączce tak? To przez to zaklęcie Alecto? Ale jazda.
Widzę w alternatywie zażyłość pomiędzy Ginny a Nassarozą. Haha! I już wiem, skąd wytrzasnęłaś imiona jej i Galindy. "Czarnoksiężnik z krainy Oz" jak mniemam, hmm? Zaczynam się zastanawiać, czy wcisnęłaś pannę Tropp ponownie do swojego opowiadania, aby przybliżyć nam trochę jej historię. W Ginevrze opisywałaś głównie Galindę.
Ponadto ucieszył mnie widok Syriusza, no i Ginny w drużynie. Ta dziewczyna musi być naprawdę twarda. podoba mi się także pomysł z tymi marzeniami.
Chyba nie muszę mówić, że podziwiam twój warsztat pisarski. Jesteś dla mnie inspiracją we wszystkim co tworzysz.
Adele. 6 Grammy. Uau!
No i w końcu "Szlachta" ma ferie:D
Czyżby między Zabinim a Ginny miało się coś wydarzyć? No proszę. Chociaż coś czuję, że Ginn nie da mu szansy, ale to już takie moje osobiste przemyślenia. :)
OdpowiedzUsuńO tak, brawo dla Adele, świetnie się spisała.
I cudowny szablon, cudowne kolory!
Pozdrawiam,
ciekawie się robi, podobała mi się nocna wyprawa. Snape faktycznie jest bardzo pamiętliwy... jestem ciekawa, co będzie dalej i czy dziewczyny odnajdą roślinę. i mam nadzieję że Ginny pójdzie z Nessie na spotkanie. brawo za wkręcenie w akcję Zabinniego
OdpowiedzUsuńHmmm... Dziwi mnie zachowanie Zabiniego. To było takie... dziwnie spontaniczne. Nie sądzę, żeby Malfoy miał w tym jakimś udział, bo nie widzę powodu, dla którego miałby mieć. Czyżby Ginny wpadła Zabiniemu w oko? Nie wiem, ale to było dziwne xD
OdpowiedzUsuńO, no proszę. Zaproszenie do Gwardii Dubledore'a. Jestem ciekawa, czy ostatecznie Ginny tam wyląduje.
Pozdrawiam
[violent-storm]
Ginny i Blaise ? Nieźle . Naprawdę się tego nie spodziewałam. Szablon jest po prostu wspaniały.! Super pomysł z tymi zdjęciami najważniejszych osób w jej życiu, Nessie, Remus, Syriusz i Galinda chociaż w alternatywie Ginny nie wie jak duże ma ona dla niej znaczenie.
OdpowiedzUsuńA ja po prostu sobie popatrzę na Ginny i przypomnę sobie może, jak powinny zachowywać się zdystansowane bohaterki, no.
OdpowiedzUsuńBo wychodzi Ci to perfekcyjnie.
Oj, nieładnie. Wystawiła go. Ale w sumie, to sama nie wiem, co o tym myśleć - poszła tam jednak, choć nie do końca z własnej woli.
OdpowiedzUsuńNo i ta dziwna "choroba". Tak nagle się pojawiła... Czy ona naprawdę jest chora, czy to po prostu przebłyski z prawdziwego życia? No bo jak wytłumaczyć ten rozcięty nadgarstek?
I’m not that much of a internet reader to be honest but your blogs really nice,
OdpowiedzUsuńkeep it up! I'll go ahead and bookmark your site to come back later on. All the best link tutaj, http://asiaipc.com/plus/guestbook.php